Witam!
Sierpniowe popołudnia, coraz krótsze, ale wciąż prawdziwie letnie, kuszą by popełnić kolejne wyprawy w Beskid Wyspowy. Mam to szczęście, że mniej więcej w godzinę dojadę autem pod każdy szlak, więc jedyne zagwozdki pojawiają się nad mapami rzucającymi pytaniem: "to gdzie teraz?". Czasami te wybory przychodzą łatwiej, czasem zaś nie idzie się na nic zdecydować. Wtedy muszę liczyć na własną spontaniczność lub pomysły towarzyszy podróży. I tak było w przypadku szesnastej z gór Korony Beskidu Wyspowego...
Hasło "Łopień" znienacka storpedowało pogaduchy z moim bratem. Chwilę później, nieco wręcz zszokowani aż tak szybkim obrotem spraw, ruszyliśmy ku Przełęczy Rydza-Śmigłego, by stamtąd podbić kolejny szczyt. Mariaż pędzącego czasu z niezbyt ciekawą prognozą pogody nie zapowiadał swawolnej włóczęgi, jednak nudnawy, mało widokowy trakt pod górę pomógł nam nad tym faktem zbytnio nie rozpaczać. Beskid Wyspowy ma naprawdę różne oblicza i potrafi rzucić każdym możliwym scenariuszem. Dlatego jest taki wyjątkowy...
|
Na Masyw Łopienia można się wdrapać na trzy sposoby: od Dobrej, od Tymbarku i od Chyszówek z Przełęczy Rydza-Śmigłego. My wybraliśmy trzecią opcję. |
|
Nazwa przełęczy i Pomnik Spotkania Pokoleń na niej usytuowany nawiązują do czasów I wojny światowej. To właśnie tam 23 listopada 1914 roku polscy żołnierze z Legionów Polskich Piłsudskiego, pod dowództwem majora Edwarda Rydza-Śmigłego, uporali się w potyczce z rosyjskimi wrogami i wzięli ich do niewoli. W czasach PRL-u usilnie próbowano wymazać z historii tamte wydarzenia, ale od roku 1990 przełęcz znów żyje w słusznej symbiozie z nazwiskiem dowódcy. |
|
Z Przełęczy Rydza-Śmigłego wiedzie także szlak na widoczną na zdjęciu Mogielicę, najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Jeśli ktoś pamięta mój wpis z 2020 roku ze zdobywania Mogielicy właśnie, to może kojarzyć tę okolicę. Przez te 4 lata co nieco na przełęczy się zmieniło, przede wszystkim udostępniono spory, płatny parking samochodowy. 3 złote za każdą godzinę i można ruszać! |
|
Odwracamy się plecami do Mogielicy, królowej Beskidu Wyspowego, i ruszamy zielonym szlakiem w kierunku Łopienia. |
|
Przez chwilę idziemy szerokim, wygodnym traktem. |
|
Kilka minut dalej, na rozwidleniu, trzeba skręcić w lewo! Nieintuicyjne, dość słabo oznakowane odbicie potrafi spłatać figla i pokierować za główną drogą. Idąc prosto też idzie się wdrapać na Łopień, ale wtedy trzeba bacznie śledzić porządniejsze mapy, bo łatwo o zabłądzenie. Najlepiej iść za szlakiem, wtedy mamy pewność że nie zgubimy się w beskidzkim lesie. |
|
Pogoda rozpieszczała dosłownie przez chwilę. Po kilku uderzeniach słonecznej masy o opaloną skórę cały błękit nieba skrył się za ciężkimi obłokami. |
|
Z każdą kolejną minutą wędrówki zielony szlak nabierał charakteru. Po wcześniejszych ulewach pokonanie takiej trasy wcale nie idzie jak po maśle. |
|
W pewnym momencie szlak pokryła ogromna, kamienna płyta. Mokra, śliska, wytarta powierzchnia rzuciła chyba najtrudniejszym dotąd wyzwaniem w Beskidzie Wyspowym. Przez te kilkadziesiąt metrów czułem się jakbym stąpał, a raczej nieporadnie się ślizgał, po lodowcowej bryle. Dobrze, że dało się jakoś ten odcinek ominąć lasem, bo w drodze powrotnej wchodziłby w drogę tylko i wyłącznie nieprzyjemny zjazd na "czterech literach". |
|
Łopień wycisnął z nas nieco siódmych potów. Szybko nabieraliśmy wysokości idąc niezbyt wygodną, kamienistą ścieżką. Z utęsknieniem wypatrywaliśmy jakiegoś spokojniejszego odcinka, by móc choć trochę zregenerować nadszarpnięte siły. Jak wspomnę też później, obok głównego szlaku wydeptane są przez turystów ścieżynki pomiędzy drzewami, co przy zejściu było wręcz zbawieniem. |
|
Co jakiś czas pojawiały się krótkie wypłaszczenia, ale wejście na Łopień to głównie intensywne wdrapywanie się pod górę. 300 metrów przewyższenia na dystansie około dwóch kilometrów robi swoje. |
|
Jakieś kilkaset metrów przed metą wyłoniło się pierwsze, i jak się okazało ostatnie, przerzedzenie drzew pozwalające zobaczyć jakiekolwiek widoki. Szlak wiedzie w przeważającej części gęstym lasem, więc na próżno wypatrywać na nim spektakularnych panoram i krajobrazów. |
|
Ostatni odcinek trasy wiódł na przemian po płaskim i lekko pod górę. Na szczęście najtrudniejsze odcinki zostawiliśmy już w tyle. |
|
Po niecałej godzinie intensywnej wędrówki oczom ukazuje się duża polana Jaworze, co oznacza że Łopień został zdobyty! Niegdyś w najwyższych partiach tego masywu prężnie wypasano owce i kozy, a nawet uprawiano zboże, gdy plony z dolin nie wystarczały ciągle rozrastającej się miejscowej społeczności. Pozostałościami tamtej pastersko-rolniczej historii jest właśnie kilka polanek z których Jaworze stanowi tą najokazalszą. |
|
Na szczycie znajduje się spora altana, kilka ław i miejsce na ognisko. Po zdobyciu Łopienia mieliśmy w planach dłuższy odpoczynek na polanie Jaworze, a także dalszą wędrówkę ku środkowej i wschodniej kulminacji masywu, ale nadciągające deszczowe chmury i burza szybko wybiły nam ten pomysł z głowy. Liczne jaskinie, polany, mokradła, źródełka czynią tę "wyspę" bardzo atrakcyjną turystycznie. Kiedyś trzeba będzie tam powrócić i poodkrywać co nieco. |
|
Szczyt wieńczy także niewielka kapliczka poświęcona Matce Bożej. |
|
Po krótkiej przerwie w altance zanurkowaliśmy pomiędzy gąszczami jeszcze kwitnącej wierzbówki kiprzycy... |
|
...by na maleńkiej polance, zwanej Widnym Zrąbkiem, nacieszyć oczy beskidzkimi krajobrazami. |
|
Widok otwiera się w kierunku zachodnim, więc nic dziwnego, że królują na nim: pierwszy od lewej Ćwilin, widoczny pośrodku i nieco w oddali Lubogoszcz oraz z prawej Śnieżnica. Oczywiście cała trójka należy do Korony Beskidu Wyspowego, więc prędzej czy później i tam się będzie trzeba wdrapać! |
|
Na Widnym Zrąbku, obok punktu widokowego i małej, drewnianej ławeczki, znajduje się krzyż poświęcony papieżowi Janowi Pawłowi II, prywatnie miłośnikowi górskich wędrówek. |
|
Szybka sesja przy tabliczce i ekspresem zmykamy w dół, by nie wpaść w nieobliczalne szpony szumiącej już w oddali burzy. Nieopodal głównego szlaku turyści dobrej woli wydeptali ścieżynki pomiędzy drzewami, więc po ich sensacyjnym wręcz odkryciu zejście nie sprawiło większych kłopotów. Z chwilą wejścia do samochodu na beskidzką, zeschniętą od afrykańskich upałów ziemię lunął rzęsisty deszcz. Oby takie szczęście dopisywało nam również podczas kolejnych wędrówek! |
Nie zawsze jest łatwo, przyjemnie, słonecznie i widokowo. Jednym razem można bez końca napawać się wspaniałymi widokami, a innym razem trzeba uciekać przed burzami ciemnym, gęstym lasem. Jednak dzięki takiej różnorodności tworzą się najbogatsze wspomnienia. Każda wyprawa czymś mnie zaskakuje, każda wędrówka daje mi jakiś powód, by zapamiętać ją na długi czas. W końcu nie bez powodu jestem w stanie na jednym oddechu wymienić po kolei wszystkie dotychczas zdobyte przeze mnie góry z Korony! ;)
|
Tak się prezentuje trasa na szczyt na mapie. Powrót tą samą drogą dał łącznie 4,2 kilometra w nogach i ponad 500 metrów przewyższenia. |
A jeśli ktoś chciałby zaglądnąć do moich wcześniejszych wędrówek po Beskidzie Wyspowym, to poniżej zostawiam linki:
Pozdrawiam i do napisania! ;)
Gratuluje, szybko licznik się przewija, to już 16 ta.Cudowna zieleń i na te choinki warto popatrzeć, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńI kto by pomyślał że jeszcze chwila i masz już zaliczoną prawie połowę Beskidu Wyspowego. Moje gratulacje. Zdjęcia jak zwykle świetne, opis trasy zresztą też. Powodzenia Max !!! obyś zaliczył cały Beskid Wyspowy. A Tymbark to rodzinna wieś mojego zięcia, ale przyznają bez bicia że jeszcze tam nie byłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gratuluję zdobycia kolejnego szczytu i dziękuję, że mogę z Tobą podziwiać te piękne widoki. Natura w górach jest pięknym darem. Pozdrawiam serdecznie 💕
OdpowiedzUsuńJa zawsze z zachwytem oglądam Twoje zdjęcia otaczającej Cię przyrody podczas tych wypraw, piękne miejsca, gratuluję zdobycia kolejnego szczytu, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńWspaniała fotorelacja ! Dziękuję, cudnie jest pooglądać nasze polskie krajobrazy :) Gratuluję kolejnego szczytu i pasji, która pozwala walczyć z własnymi słabościami i kształtuje wrażliwość na piękno świata :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zdobycia kolejnego szczytu Korony Beskidu Wyspowego, a także wygranej w wyścigu z deszczem :) 1:0 dla Was! Masz rację, ta różnorodność wędrówek i warunków, w jakich się odbywały, tylko dodaje smaczku całemu przedsięwzięciu :) Szkoda, że po owieczkach i kozach pozostało już tylko wspomnienie, z pewnością pięknie by się prezentowały na Twoich fotografiach.
OdpowiedzUsuńZamarzyło mi się ognisko przy tej altance - piękne, sielskie krajobrazy i jaki spokój tchnie z tych zdjęć!
PS
Ja bym pewnie polazła w prawo i przepadła gdzieś na szlaku ;)
A ja wczoraj z przełęczy Rydza Śmigłego wchodziłam na Mogielicę 😉✌️
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje wędrówki, bo i nasze góry są piękne. Uwielbiam Bieszczady, choć może nie takie wysokie. Pieniny również zachwycają...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziwiam:)))chyba mało uczęszczany szlak:)przynajmniej nie staliście w kolejce wejścia na szczyt:)))))
OdpowiedzUsuńWspaniałe widoki, ważne miejsca i ta wierzbówka na dodatek- samo piękno.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoja konsekwencja i zdobywanie kolejnych wysp - szczytów. Tak jak piszesz - nie zawsze jest łatwo, ale przecież nikt nie obiecywał że będzie łatwo. Walka ze swoimi słabościami w czasie górskich wędrówek bardzo często jest potrzebna. Za to pogoda Wam sprzyjała i deszcz poczekał aż wsiądziecie do samochodu :)))
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, co będziesz robić, gdy już te koronę zaliczysz?
OdpowiedzUsuńPrzeżycia i wrażenia godne zapamiętania, gratuluję wytrwałości.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:))
Bardzo ciekawy post. Kilka dni remu byłem w okolicach Mszany Dolnej, powiem szczerze, że to są trudne góry do chodzenia. Wędrówka na ogół wymaga kondycji i czasu, ponieważ szczyty takie jak Lubogoszcz czy Szczebel są dosyć strome i mało odwiedzane. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńTakie widoki i szlaki niemal w zasięgu ręki! Fantastycznie! Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do mnie flowersblossominthewintertime.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, piękne zdjęcia. Wspaniała relacja.pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKolejna wspaniała wyprawa. Ze szczytu piękna panorama gór. Zazdroszczę tych zdobyczy . Ja do gór muszę przejechać całą Polskę. Jak jesteś blisko morza to tęsknisz za górami. Pozdrawiam serdecznie ☀️☀️🌞☀️
OdpowiedzUsuńGratuluję zdobycia kolejnego szczytu. Widoki niesamowite :)
OdpowiedzUsuńKolejny szczyt zdobyty! Serdecznie gratuluję i życzę wytrwałości w zdobywaniu kolejnych :) Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńKocham te okolice :D
OdpowiedzUsuńBrawo, jesteś coraz bliżej połowy wyzwania:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWitaj końcówką sierpnia Maks
OdpowiedzUsuńKolejna piękna wędrówka górskimi szlakami. Nieustająco zazdroszczę Ci tych niesamowitych widoków. Powędrowałabym z Tobą Beskidziaku tymi ścieżkami, aby na chwilę zatrzymać się i podumać przy kapliczkach przydrożnych. Mam do nich wyjątkową słabość....
Pozdrawiam przygotowaniami do wyjazdu
Podziwiam Maks i gratuluję z całego serca. Twoja mina mówi wszystko. Życzę kolejnych udanych wędrówek. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŁopien już kilka razy planowałam zdobyć i kurcze nic z tego nie wyszło. Gratuluję zdobycia kolejnego szczytu z korony Beskidu Wyspowego. Jak wspominałam uwielbiam Beskid Wyspowy za klimat i mgły. Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuńDobrze, że się ochłodziło, to jakoś Cię dogonię...;o)
OdpowiedzUsuń