21:44

Ulotne obrazy duszy

Obrazy

okiem diament poznany
obraz idealny
takim być miał
okiem marzenie ujrzane
wizerunek święty
takim być miał
duszy pieśń inna
nie gorsza
prawdziwa


Warto czasem spojrzeć na świat pierwiastkiem własnej duszy...

Moje ukochane słoneczniki, nie ma piękniejszego widoku...

Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Nie lubię tego momentu, gdy sierpień, a wraz z nim i całe lato, chyli się ku końcowi. Ogród opleciony nitkami babiego lata, coraz chłodniejsze wieczory i poranki, skracająca się, po cichu, jednostajnie wędrówka słońca po nieboskłonie, czy zaorane pszeniczne rżyska, to wszystko dąży do momentu, gdy przyokienny termometr rozstanie się z przyjemnymi liczbami, a wszystko dookoła utraci swe soczyste, jasnozielone oblicze.
Jak dla mnie wiosna i lato mogłyby trwać bezustannie, nie ma piękniejszej pory do obserwowania tego, co żyje i trwa dookoła nas, nie ma...
 
Jabłka powoli nabierają rumieńców

Sierpniowy finisz skłania do powrotów pamięcią w te momenty, dzięki którym letniej natury po prostu nie da się nie kochać. Powolne, niczym błahym nie zakłócane spacery po okolicznych lasach, łąkach i polach przyczyniają się do tego, iż owe powroty stają się efektywniejsze...











Kępy kwitnącej nawłoci zapowiadające rychłe nadejście jesieni

 



Brakującym ogniwem w powyższej układance jest na pewno ogród, jakże mógłbym o nim nie wspomnieć pisząc o urokach letniej pory. Latem w moim zielonym zakątku królują budleje, funkie oraz hortensje. Przez ciągłe susze kwitną one skromnie, ale mimo to cieszą oczy.


Funkiami niepodzielnie władają trzmiele rude


 

Kwitną też kosmosy...

...pięciorniki i jeszcze inne rośliny, które na pewno jeszcze kiedyś będą tutaj brylować

Pewnie już dobrze wiecie, że ostatnio bardzo lubię obserwować motyle. Odkąd pojawiły się u nas krzewy budlei te maleństwa dosłownie zawładnęły całym ogrodem, a ich palety cudownych barw trudno nie dostrzec.

Rusałka kratkowiec, letni osobnik


Kilka dni temu na naszą łączkę za domem zaleciał nawet sam paź królowej... Jego obecność wywołała wielkie zaskoczenie, bowiem nigdy wcześniej takiego przybysza nie gościliśmy i szczerze wątpiliśmy, że kiedykolwiek taka wizyta nastąpi, pazie jednak wolą bardziej nizinne tereny. Obserwacja sama zaś była czystą przyjemnością, zwłaszcza, gdy kręcił nieśmiało ósemki nad soczystą kostrzewą przy jabłoniach, a potem z niepowtarzalną gracją lądował na smukłych ździebełkach...

Nie bez powodu jest motylą królową...

Pazia widziałem jeszcze raz kolejnego dnia, tym razem spijał nektar z największego kłosa budlei. Oba spotkania były bardzo krótkimi, ale mimo to obrazki z nich zapadną na długo w pamięci...


Czy znajdę wśród Was, drodzy czytelnicy, kogoś, kto myśli i czuje zupełnie odwrotnie niż ja, że jesień i zimę stawia ponad wiosnę oraz lato? Jestem bardzo ciekawy...


Żegnam się z Wami moimi ostatnimi wypiekami, obecnie drożdżami w domu pachnie bardzo często, jednakże zapach ten jest magiczny...

Szarlotka na kruchym cieście znikła w ekspresowym tempie

Dwukolorowe ciasto z pieczonymi bananami na karmelu

Drożdżówki ze śliwkami na cynamonie, lepszych próżno szukać!

Bułeczki buraczkowe, obłędne ;)

Pozdrawiam i do napisania! ;)

21:08

Orle Gniazda w Mirowie i Bobolicach

Witam!
Końcówka sierpnia i jednocześnie początek schyłku pory letniej sprzyjają odkrywaniu tego, co nieodkryte, dążeniu po jeszcze nieprzetartych ścieżkach. W takich momentach spontaniczność i burza mózgów potrafią zdziałać cuda, zwłaszcza, gdy teoretycznie celów wiele, a w praktyce każda opcja zdaje się być nieodpowiednia.

Szlak Orlich Gniazd rozpięty na wapieniach Jury Krakowsko-Częstochowskiej jest niewątpliwie jednym z piękniejszych w Polsce, nie dość bowiem, że oferuje wyjątkowe krajobrazy pełne wspomnianych już wapiennych skał, a także piaszczystych borów sosnowych, to jeszcze stanowi fantastyczne spoidło między Krakowem, Częstochową oraz obronnymi zamkami, a właściwie ich ruinami, pamiętającymi czasy panowania Kazimierza Wielkiego.

Ruiny zamku w Mirowie

Ruiny zamków w Mirowie oraz Bobolicach, bo dzisiaj to właśnie o nich mowa, są książkowymi przykładami kazimierzowskich Orlich Gniazd. Wzniesione w połowie XIV wieku budowle miały za zadanie strzec granic Królestwa Polskiego przed ewentualnymi najazdami czeskich wojsk, co miało już miejsce w 1327 oraz 1345 roku. Ówczesnemu polskiemu królowi bardzo zależało na wzmocnieniu granic państwa, które samo w sobie jeszcze nie dojrzało w pełni po burzliwym okresie rozbicia dzielnicowego, stąd też zrodziła się decyzja o stworzeniu systemu zamków będącego poważnym wzmocnieniem południowo-zachodniego krańca ziem Kazimierza Wielkiego.

Spacer warto rozpocząć u stóp mirowskich ruin, chociażby ze względu na bardzo duży, wygodny oraz bezpłatny parking, co ja akurat bardzo cenię, gdy ruszam samochodem w jakąkolwiek podróż.

Przed wejściem na zamkowe błonia, niestety w obu przypadkach, stoi kasa biletowa; bilet normalny można nabyć za 7 złotych, ulgowy, dla dzieci, czy studentów, za złotych pięć.
Wnętrze ruin w Mirowie jest aktualnie niedostępne dla zwiedzających, trwają tam prace zabezpieczające, możliwe jest tylko obejście zamku dookoła, a także obserwacja budowli z błoni zamkowych porośniętych rzadką kostrzewą.

Zamek widoczny od strony parkingu



Ruiny można obejść dookoła wąską kamienistą ścieżką, do środka wejść się niestety nie da

Podziwiając mirowskie ruiny warto również przyglądnąć się tzw. Skałom Mirowskim. Ta grupa wapiennych skał ciągnie się tak naprawdę na całym odcinku drogi od Mirowa do Bobolic, ale te najbardziej znane oraz charakterystyczne wznoszą się właśnie w tej pierwszej miejscowości.

Grzyb, z innej perspektywy tę skałę widzieliście już na pierwszym zdjęciu

Widok na mirowski zamek, z lewej Skała z Odstrzeloną Basztą

Studnisko

Tak zaś prezentują się widoki z zamkowych błoni, lekko z prawej widać Trzy Siostry


Z Mirowa do sąsiednich Bobolic można przejść dwiema trasami - jedna z nich biegnie między malowniczymi pagórkami oraz wyżej wspomnianymi Skałami Mirowskimi, druga zaś, oznakowana na czerwono, jest asfaltową dróżką idealną na wózki dziecięce lub inwalidzkie. Oba zamki dzieli około 1,5 km drogi.




Po około dwudziestominutowym spacerze oczom ukazuje się bobolicki zamek, który dzięki odbudowie zakończonej w 2011 roku, prezentuje się zgoła odmiennie od swojego sąsiada z Mirowa. Zaryzykuję stwierdzeniem, że nazywanie budowli z Bobolic ruinami jest co najmniej niewłaściwym...


Przy zamku w Bobolicach znajduje się wapienna brama Laseckich, zwana także Bobolicką - widać ją po lewej stronie



Podobny znak ostrzega turystów przed zamkiem w pienińskiej Niedzicy ;)

Wejście na zamek iście królewskie

Wnętrze zamku w Bobolicach, w odróżnieniu od mirowskich ruin, jest dostępne dla turystów - bilet wstępu kosztuje 10 (ulgowy) lub 15 (normalny) złotych, a zwiedzanie kilku udostępnionych pomieszczeń trwa około pół godziny. Czy warto? Zobaczcie sami...




Toaleta


Portret króla Kazimierza Wielkiego

Zamkowa kaplica





Na teren zamku aktualnie można wejść tylko w maseczkach


Jeśli ktoś ogląda Koronę Królów, to na pewno wie, że bobolicki zamek wykorzystano w przedstawieniu Wawelu

Drewniany szafot, jeden z eksponatów użytych w serialu

Kończąc dzisiejszą podróż mam dla Was jedną radę, a mianowicie jadąc w te tereny warto zabrać ze sobą prowiant, gdyż mimo działania przy obu zamkach restauracji, to zarówno ceny, jak i jakość wydawanych potraw pozostawiają wiele do życzenia...

Uwielbiam odkrywać takie średniowieczne perełki, zwłaszcza jeśli ich historia mocno się wiąże z okresem panowania dynastii piastowskiej na polskim tronie. Na Szlak Orlich Gniazd czasem zaglądam, ale zazwyczaj na tę część małopolską, dlatego też wyprawa do Mirowa i Bobolic okazała się miłą okazją do poznania śląskiego krajobrazu pozbawionego kopalń i wszechobecnego miejskiego gwaru.



Pozdrawiam serdecznie i do napisania! ;)
Copyright © 2014 Świat z mojej perspektywy , Blogger