10:05

"Chwalcie łąki umajone...", czyli piękna majowa tradycja

Witam!
14. dzień maja podarował nam ciężkie chmury i deszcz.
No właśnie... maj. Słotny, ciepły miesiąc z piękną tradycją - nabożeństwami majowymi przy wiejskich kapliczkach.
Ja mam o tyle szczęście, że w 1899 roku, mój prapradziadek - Wawrzyniec, wybudował przy drodze kapliczkę Serca Pana Jezusa i Matki Bożej Miłosiernego Serca.
Majówki pod nią odbywają się rokrocznie od wielu, wielu lat. Już tyle ludzi przewinęło się w historii tutejszych majówek - młodzi i starsi; kobiety i mężczyźni. Wielu z nich już odeszło z tego świata, ale z pewnością do dzisiaj śpiewają razem z nami w niebie.
Ja jestem stałym bywalcem już od 7 lat. Zaczęło się od pierwszokomunijnego roku i tak zostało do dzisiaj.
Ostatnio przeglądałem zdjęcia i byłem w szoku, jak te 7 lat zmieniły tamtą okolicę i samą kapliczkę.

Tak wyglądała kapliczka w roku 2009:




Tak kapliczka wygląda w tym roku:



Taka zmiana, a kapliczka i tak cieszy oko. Najbardziej zdziwiło mnie to, jak gwałtownie urosły pobliskie żywotniki. Razem z tatą, mieliśmy przycinać w tym roku te krzewy, ale uczestnicy majówek powiedzieli, że z takimi dużymi tujami jest przytulniej i milej. Zdanie uszanowaliśmy i żywotniki rosną dalej. Oprócz tego, na prośbę pań, doniesiona została ławeczka. :)
W tym roku pod naszą kapliczką śpiewa 10 osób - nie za dużo, nie za mało, w sam raz: pani Marysia, dwie panie Krawczyk, pani Dobosz, pani Kazia, pani Jola, pani Marta, pani Hania, Mateusz i ja.


Majówkę zawsze zaczynamy o godzinie 19:30, od śpiewania "O Maryjo witam Cię...". Po tym śpiewamy litanię loretańską, antyfonę i modlitwę św. Bernarda.
Później śpiewamy kto co dopowie, na jaki pomysł ktoś z nas wpadnie. Ale jest jedna reguła: zawsze na "pierwszy ogień" - "Chwalcie łąki umajone".

Oto pieśni, które najchętniej wykonujemy podczas nabożeństw majowych (kliknij aby powiększyć!):






Oczywiście są jeszcze inne pieśni, np. "Dążym do Twej kaplicy" itd., ale one są śpiewane rzadziej. Na "liście przebojów" są np. "Królowej anielskiej", "Zapada zmrok", czy "Po górach, dolinach". Te pieśni śpiewamy praktycznie codziennie, głównie za sprawą małych dzieci.

Po 30-45 minutach, żegnamy Maryję i Jezusa, po czym wracamy do domów.

Majówki, to cudowne wydarzenie. Wokół tego chaosu świata, przyjść na te kilkanaście minut pod kapliczkę i coś zaśpiewać, to jest coś czego potrzebuje każdy człowiek - wyciszenia i spokoju. Ja zawsze staram się znaleźć czas, aby wysławiać Maryję pod kapliczką, bo jak mówił św. Augustyn: "Kto śpiewa, ten dwa razy się modli". :)

Napiszcie mi koniecznie jak wygląda Wasza majówka. A tymczasem pozdrawiam Was i do zobaczenia! :)

11:59

Czy warto? - szczerze o blogu

Witam Was w tą pierwszą majową niedzielę.
Mówiłem ostatnio, że dziś zaprezentuję Wam swoją pracę na zabawę na moim blogu. Ale tego nie zrobię, bo ostatnio zrozumiałem, jak trzeba żyć i coś mi to uświadomiło. Powiem Wam kilka słów o tym, co mnie gryzie i to szczerze. Przeczytajcie, bo warto. :)

https://www.youtube.com/watch?v=7vpdp5hWQ8k

Pewien znany polski "Youtuber" opowiada w tymże filmiku, jak internet i wirtualne życie zmieniło jego życie - czym żył, o czym zapomniał, a co stracił bezpowrotnie. Pomimo, że to nagranie trwa aż 50 minut, to naprawdę ten człowiek wie co mówi i co najważniejsze - przekazuje prawdę.
Naprawdę polecam Wam - zatrzymajcie się i posłuchajcie tego "kazania". Bo ja coś przez ten przekaz zrozumiałem

To wszystko znajduje też odzwierciedlenie w blogosferze i nawet na moim blogu. Blog powinno się tworzyć z radości, z przyjemności, a nie pod jakimś przymusem, co kiedyś miało miejsce...
Zacznę od początku: kiedy ten blog powstawał 3 lata temu, moim celem było przekazywanie tego co myślę o danych sprawach, opowiadać o swoich przygodach, a także publikować liczne teksty (wiersze, opowiadania) mojego autorstwa. Dzisiaj trochę to inaczej wygląda. Od listopada do kwietnia, moje bycie tu na blogosferze było jakiegoś rodzaju przymusem. Posty obowiązkowo w środę i sobotę. Niezależnie o czym i jak. Czasami pomysłów brakowało, a i tak coś musiałem opublikować. Nie chodziło o jakieś pieniądze, czy coś, bo z bloga żadnych pieniędzy nie pobierałem i nie pobieram. Głównie chodziło o to, żeby nie stracić czytelników, na których przez tę parę lat "pracowałem".
Odwiedzałem Wasze blogi, czytałem, komentowałem, ale czy mi to sprawiało radość? I tak, i nie. Z jednej strony bowiem bardzo lubię czytać o tym, co inni piszą - o swoich przygodach, podróżach itd. i jest to bardzo ciekawe, ale z drugiej strony bardzo dużo czasu na to traciłem. A mogłem w tym czasie zrobić wiele innych rzeczy, które lubię i potrzebuję, np. porozmawiać z rodziną, czy pograć w tenisa, który kocham. A siedzenie na komputerze nie jest takie fajne i dobre, jak mogłoby się wydawać.
Gdy wkręcałem się w ten blogowy świat, bałem się, czy ktoś mi nie będzie chciał zaszkodzić, czy czytelnicy są naprawdę tymi, kim podają się w internecie. Tyle się teraz słyszy o tych wszystkich internetowych przestępstwach, że aż to mnie przeraża. Dzisiaj wiem, że są tutaj ludzie "prawdziwi". Ale czy wszyscy? Nie wiem i zapewne wy tego też nie wiecie.
Wracając do przymusów - mój blog miał być blogiem przekazu, a nie jakimś pokazem. Z początku mi się to udawało, ale później się to zmieniło - fan page na Facebook, jakieś głupie wyzwania i zabawy. Po co to? Czy to jest sensem naszego życia? Najbardziej nie rozumiem, po co robiłem to wyzwanie urodzinowe, a później to wiosenno-letnie. To przecież jest bez sensu. Nie do tego służy blog!! Sama nazwa - "blog", pochodzi od angielskich słów "web log", co oznacza "dziennik sieciowy".
Dziennik, a nie jakieś miejsce dziwnych wyzwań, zadań, czy candy! Owszem, można się bliżej porozumiewać z czytelnikami, ale czy robienie czegoś takiego daje radość z tworzenia bloga? Zamiast robić jakieś prace, które i tak później najczęściej są zapominane, czy nie lepiej przejść się na spacer, rozwiązać krzyżówkę, czy porozmawiać z najbliższymi? Chyba tak. Oczywiście to jest moje zdanie, wy możecie myśleć inaczej, ale pomyślcie nad tym. :)
Ostatnia rzecz o której napiszę, to czas wstawiania postów. Zawsze: środa, sobota, środa, sobota, środa, sobota... Może u Was tego nie ma, ale jak zobaczycie u mnie daty wstawiania postów, to możecie ten cykl zauważyć.
Kiedyś tego nie widziałem, ale dziś tak się zastanawiam... po co to? Pisać się powinno od siebie, od duszy, bez przymusu. Pisanie bloga powinno sprawiać radość, a ostatnio tak nie jest.
Dlatego od dzisiaj będę pisał tylko wtedy, gdy będę miał coś do powiedzenia i będę chciał to przekazać. Czy to będzie co tydzień, co miesiąc... zobaczymy. Bo nie ma sensu wstawiać coś głupiego, nieprzemyślanego, tylko jak już coś się pisze to z sensem!

To chyba tyle co chciałem powiedzieć. Proszę, przeczytajcie to i zastanówcie się, czy nie robicie tych błędów, które wyżej opisałem. Pamiętajcie, powtórzę to jeszcze raz: PISANIE BLOGA POWINNO SPRAWIĆ RADOŚĆ I PRZYJEMNOŚĆ!

I to nie odnosi się tylko do bloga, tylko do całego internetu - serwisów społecznościowych, mailów itd. Róbcie to z umiarem i znajdźcie czas na spacer i czas z rodziną! :)

Ja kończę, mam nadzieję, że wrócę tu za niedługo. :)
Wiosenno-letnie wyzwanie zawieszam, prawdopodobnie usunę.

Pozdrawiam Was i do zobaczenia! :)

A tu takie zdjęcie z pokazów chemicznych, które niedawno organizowałem z jeszcze kilkoma innymi osobami. To jest jedna z rzeczy w moim życiu, które naprawdę kocham! :)


Copyright © 2014 Świat z mojej perspektywy , Blogger