Koronawirus, niby maleńka cząstka, niewidzialne "coś", a wywrócił ostatnio świat do góry nogami. Pozamykane uczelnie, opustoszałe kościoły w niedzielne przedpołudnia, krajobrazem, nieważne jakim, królują tony maseczek na ludzkich twarzach oraz drażniąca woń spirytusu i innych środków dezynfekujących...
Takie chwile jak te, gdy człowiek boi się wychylać nawet poza własne domowe kąty, budzą w odmętach jego szarych komórek myśli z czasów, gdy o wyjątkowo bezczelnym wirusie prawie nikt nic nie słyszał. Jedną z rzeczy, za którą obecnie najbardziej tęsknię jest możliwość swobodnego przemieszczania się, swobodnych, dalekosiężnych ruchów, tak więc aby choć na chwilę, i sobie, i Wam, odciążyć umysł od tej przykrej rzeczywistości tak paradoksalnie spowitej wiosenną zielenią, zapraszam Was na mini-cykl podróży, a konkretniej wspomnień z nich, wspomnień wolnych i niczym złym nieprzytłoczonych.
Dzisiejsza część zamknie się w małopolskich granicach, w mojej małej ojczyźnie, jak to się niekiedy zwie swe ziemie... Kolejność opisanych miejsc jest przypadkowa, wszystkie one są równorzędnie pięknie i warte odwiedzenia.
1. PIENINY I BABIA GÓRA
Małopolska górami stoi, to one wieńczą jej koronę i czynią ją krainą kompletną. Warto jednak zaznaczyć, że na Tatrach górski świat się nie kończy, a ja sam szczerze za nimi nie przepadam. Moimi ukochanymi małopolskimi szczytami są niewątpliwie Trzy Korony w Pieninach oraz Babia Góra. Pierwszy z nich, łagodny, przepełniony pośpiechem, brakiem zmęczenia, drugi zaś dość wymagający, straszący zewsząd silnym, nieobliczalnym wietrzyskiem... Mimo tych różnic, oba na sam koniec ukazują zapierające dech w piersiach, niepowtarzalne widoki... i to w ich odkrywaniu jest najpiękniejsze.
Wspominając o Trzech Koronach, grzechem by było nie powiedzieć ni słowa o urokach ziemi, której owy szczyt jest piastunem... Wartki Dunajec okalający szczawnickie ulice, czy zameczki w Niedzicy oraz Czorsztynie nieśmiało wznoszące się nad brzegiem Jeziora Czorsztyńskiego, to tylko niektóre z nich.
![]() |
Jedna z piękniejszych ulic Szczawnicy |
![]() |
Zamek niedzicki z maleńkim zamkiem czorsztyńskim w tle |
![]() |
Widok z Trzech Koron na Sromowce Niżne |
![]() |
Widok z babiogórskiej Sokolicy |
2. KRAKÓW
Dla mnie Kraków, stolica Małopolski, jest chlebem powszednim (no może nie teraz), miastem, w którym od czterech lat pobieram nauki, najpierw w I Liceum Nowodworskiego, teraz na Collegium Medicum UJ. Mimo tego upływającego czasu nie przestało mnie ono zachwycać; krakowski gwar, bitwa barw rozgrywająca się na przyrynkowych kamieniczkach, skąpane w ciepłym słońcu Sukiennice, smukły Ratusz i Kościół Mariacki wznoszące się po przeciwnych stronach barykady Rynku, zachwycający od zawsze swą bogatą historią Wawel, wiecznie żywe Planty opatulające centrum, czy kolorowe, tętniące życiem wąziutkie uliczki, czynią go wspaniałym i niepowtarzalnym miejscem, którego odkrywanie nie znudzi się nigdy.
![]() |
Widok z Szewskiej na Sukiennice |
![]() |
Widok na Kościół Mariacki z ulicy Szczepańskiej |
![]() |
Ulica Szewska |
Budząca się do życia ulica św. Tomasza |
![]() |
Wawel |
Malownicze krakowskie Planty |
3. ZALIPIE
Odkąd pamiętam mam słabość i sentyment do tradycji, do tego, jak życie biegło sto, siedemdziesiąt, pięćdziesiąt lat temu, dlatego też Zalipia po prostu nie mogło tu zabraknąć. Ta wieś położona w sercu Ziemi Dąbrowskiej, swoją drogą okrzyknięta podróżą pięciolecia na blogu, wyróżnia się od innych pewnym niecodziennym zwyczajem z końca XIX wieku polegającym na zdobieniu wnętrz, ścian chat, a także przedmiotów codziennego użytku kwiecistymi malunkami. Po dziś dzień ten wyjątkowy ślad historii jest pielęgnowany przez miejscowych, miejscowość zachwyca dawnymi chatkami utrzymanymi w tejże zalipiańskiej idei, a także małym, ale jakże magicznym skansenem, dzięki któremu można przenieść się w czasie.
![]() |
Zalipiańska chata |
![]() |
Skansen w Zalipiu |
![]() |
Tradycyjny zalipiański dom |
4. PORĄBKA USZEWSKA
Porąbka Uszewska, dość duża miejscowość pod Brzeskiem, nazywana jest od lat wielu polskim Lourdes... Dlaczego? Dlatego, że kryje ona bowiem w sobie przepiękną grotę powstałą ponad sto lat z inicjatywy księdza Jana Palki. Mimo prymitywnych narzędzi, jakich użyto do jej budowy, zachwyca swoim wyglądem oraz maleńką, urokliwą kaplicą umieszczoną w centrum przy której to można oddać swe prośby Matce Bożej z Lourdes, czy pobrać nieco świętej wody ze źródełka. W okresie letnim przy grocie sprawowane są nabożeństwa, które przyciągają tłumy wiernych.
![]() |
Widok na grotę Matki Bożej |
5. LANCKORONA
Na sam koniec kolejny zwrot ku historii... Wieś ta, leżąca między Myślenicami a Wadowicami, słynie ze wspaniale zachowanej drewnianej zabudowy z XIX wieku, która kryje w sobie liczne kawiarenki, sklepiki, stoiska z ceramiką, a także Muzeum Etnograficzne Ziemi Lanckorońskiej upamiętniające przodków, autorów tegoż dzieła.
![]() |
Drewniana zabudowa na rynku |
![]() |
Stoisko z lnianymi wyrobami |
![]() |
Lanckorona zwana jest również Miastem Aniołów... |
Mam nadzieję, że taki wpis przepełniony wspomnieniem będzie miłą odskocznią od tego, co aktualnie nami rządzi i nas męczy... Kolejna część cyklu już niebawem, bądźcie czujni! Was zaś proszę o słowo poniżej, czy się spodobała taka forma wpisu. 😉
Ja tymczasem zmykam by odkrywać kolejne zakątki języka migowego, który to ostatnio wielce mnie zafascynował i bardzo chciałbym go poznać.
Pozdrawiam serdecznie i do napisania! 😉😊