Jeśli myślicie, że poza wiosną, latem, jesienią i zimą nie ma żadnych większych, czy mniejszych pór roku, to muszę Was czym prędzej z błędu wyprowadzić, bowiem istnieje kilka innych fenologicznych pór roku, takich jak przedwiośnie, przedzimie, czy właśnie... polecie, które w tym momencie jest nieśmiałym królewiczem w ogrodach, polach, lasach, ale też wsiach i miastach.
Dla mnie tegoroczne polecie jest wymownym przedsionkiem do mojej wielkiej studenckiej przygody, która z nastaniem października na dobre się rozpocznie. Najdłuższe wakacje życia powoli przechodzą do historii, po moim drewnianym biurku od czasu do czasu hasają sobie już pierwsze książki do anatomii, czy biochemii (tak to jest, gdy student na pierwsze zajęcia z anatomii musi już mieć przyswojoną wiedzę o kręgach, więzadłach z nimi związanych, czy budowie i opisie kości potylicznej i ciemieniowej), na aplikacji uniwersytetu rozpisane są już plany grup zajęciowych... Miałem to szczęście, że trafiłem do jednej, a mianowicie osiemnastej, grupy z moimi trzema przyjaciółkami z klasy z liceum - Anią, Alą i Karoliną, które serdecznie pozdrawiam... Zawsze razem będzie nam raźniej, zwłaszcza podczas tych najtrudniejszych początków, które lada dzień się zaczną.
Początek roku akademickiego, chcąc nie chcąc, na pewno spowoduje, że moje blogowe półki zarosną warstewką kurzu i małymi pajęczynkami. Mam nadzieję jednak, że jeśli będę się tu zjawiać, oby jak najczęściej, bo blogowanie to rzecz dla mnie wspaniała, to będziecie mnie odwiedzać i razem ze mną nadal będziecie się cieszyć tym tytułowym "światem z mojej perspektywy"... co jak co, ale bez Was to nie ma kompletnie sensu!
Przy okazji bardzo też chciałem podziękować za tak liczne odwiedziny, za tyle miłych i ciepłych słów pod moim adresem, tegoroczne wakacje na blogu były czasem dla mnie niezwykłym, wręcz przełomowym!
Wracając do poletniej pory...
Mimo że jesień nie jest moją ulubioną porą, to ten przejściowy czas, owe polecie, gdzie nieustannie ścierają się ze sobą letnie i jesienne fronty, uwielbiam wielce.
Jest chwilą...
...wielu wycieczek z najlepszymi przyjaciółmi...
![]() |
Wycieczka rowerowa do pałacu Żeleńskich z moimi przyjaciółkami, z którymi idę do jednej grupy na medycynie |
![]() |
Pałac Żeleńskich w Grodkowicach |
...w trakcie której dumne osetniki i lekko nieśmiałe pawie oczka pasą się na blednących w poletnich promieniach budlejowych kłosach...
...która rozwija malutkie różane pączki i niesie je ku górze, by każdy mógł je podziwiać...
...starości kwiatów hortensji, którą otrzymały piękną, pełną koloru i niepowtarzalnego uroku...
...świetności krzewu pięciornika, którego złociste kwiatuszki, niczym małe słoneczka zdobią ogrodowe centrum...
...podczas której powolutku dojrzewają wielkie, lecz osamotnione kukurydziane łany...
...rozwoju leśnych kani, których główki są namiastką wygranej jesieni nad latem...
...która pachnie ciastem dyniowym, mocno czekoladowym brownie, czy delikatnie cynamonowym, jabłkowym crumble...
![]() |
Ciasto dyniowe |
![]() |
Brownie |
![]() |
Jabłkowe crumble, czyli delikatne jabłka z rodzynkami i wanilią pieczone pod cieplutką, maślaną kruszonką |
Poletnia pora daje mnóstwo powodów, by ją bezgranicznie uwielbiać, mnie uwiodła w pełni...
Żegnam się z Wami jesiennym albumem od Małgosi, który dzisiaj został oficjalnie małym mieszkańcem mojego domu.
Chodząc często po Waszych blogach i podziwiając liczne przepiękne prace, nie myślałem, że można się jeszcze bardziej zachwycić... a jednak! Na żywo ten albumik robi jeszcze większe wrażenie, na samym początku aż bałem się otwierać kolejnych stron, by czasem tego dzieła sztuki nie uszkodzić... Jeszcze raz bardzo dziękuję za prezent, a sam się bardzo cieszę, że miałem to szczęście, by w tym candy zagrać pierwsze skrzypce.
Pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia! 😉😊