Witam!
Pierwszy post z serii prawiącej o zdobywaniu przeze mnie Korony Beskidu Wyspowego ujrzał światło dzienne w wyjątkowym dniu, bowiem 29 lutego (taka okazja raz na cztery lata!). Tak więc aby utrzymać ten uroczysty, niecodzienny ton, opis wyprawy na kolejny beskidzki szczyt publikuję siódmego dnia marca, czyli w dzień jedenastych urodzin tego bloga. O dacie, o urodzinowych nastrojach jak najbardziej pamiętam, ale po dziesięciu uroczystych i pełnych podsumowań postach, które rokrocznie tutaj publikowałem z tej specjalnej okazji, stwierdziłem że o kolejnych rocznicach mogę co najwyżej subtelnie wspominać pomiędzy wierszami. Mówić i wspominać można, a nawet trzeba, ale wydaje mi się, że po tych jedenastu latach bycia częścią blogosfery zasób rocznicowych słów i myśli został wyczerpany, a nieodkryta reszta tkwi bezpiecznie w sentymentach duszy i serca.
Dzisiaj zatem, w jedenastą rocznicę istnienia bloga "Świat z mojej perspektywy", chciałbym Was zaprosić na wirtualne zdobywanie kolejnego szczytu Beskidu Wyspowego...
Lubomir, cel kolejnej wyprawy po Beskidach, wzbija się na wysokość nieco ponad 900 metrów nad poziomem morza. Jego położenie nastręcza nieco wątpliwości i problemów w pewnym ustaleniu do której części Beskidów należy. Niekiedy zalicza się go jako część Beskidu Makowskiego, stąd Lubomir należy do Korony Gór Polski, niekiedy zaś zamyka się w obszarze Beskidu Wyspowego i dzięki temu znajduje się na liście 40 szczytów Korony, którą obecnie zdobywam.
W opozycji do nieścisłości geograficznych, na Lubomir prowadzi kilka dobrze oznaczonych i nietrudnych do pokonania szlaków: czerwony łączący Przełęcz Jaworzyce ze schroniskiem PTTK na Kudłaczach, żółty z Lubnia oraz zielony z Wiśniowej. Ja wybrałem szlak czerwony od strony schroniska na Kudłaczach, głównie ze względu na chęć późniejszego zdobycia kolejnego szczytu Korony Beskidu Wyspowego, Patryi.
|
Szlak czerwony ze schroniska PTTK na Kudłaczach jest popularną i bardzo przyjemną opcją zdobywania szczytu. |
|
Nieopodal schroniska króluje zielona łączka z miejscem na ognisko (oj, jak tam po południu pachniało pieczoną kiełbasą!) i fenomenalnym widokiem na babiogórski horyzont. |
|
Ze schroniska wiodą początkowo trzy szlaki. Po niedługiej chwili jednak każde z kolorów rusza w swoją stronę, a ja szukam na wiekowych świerkach czerwonej farby. |
|
Trasa na Lubomir nie jest ani jakoś wymagająca, ani zdradliwa, ot taka ścieżynka idealna na niedzielny, wczesnowiosenny spacer. Zdobywanie Korony Beskidu Wyspowego zaczynam właśnie od tych łatwiejszych szczytów; na większe wyzwania, na przykład na Ćwilin, czy Śnieżnicę, przyjdzie jeszcze czas. Nieco lepsza kondycja, pogoda i będzie można ruszać na bardziej strome szlaki. |
|
Po kilkunastu minutach marszu po płaskim terenie, szlak czerwony zaczyna się piąć nieco w górę. |
|
Wiosenna, bezdeszczowa aura ułatwiły zadanie. Mogę sobie tylko wyobrazić jakie pokłady błota zalegają tam po intensywniejszych ulewach... |
|
Kolejne 20 minut schodzi na pokonanie nieco bardziej stromego podejścia. Luźne kamienie odskakujące pod stopami potrafią wymęczyć bardziej niż niejedno ostrzejsze nachylenie. |
|
Po 35 minutach od wyjścia ze schroniska (w założeniu po 45 minutach) oczom ukazuje się szczyt Łysiny oraz skrzyżowanie szlaku czerwonego z żółtym i czarnym. Na Łysinie postawiono kilka ławeczek na których można chwilę odpocząć po bardziej wymagającej części podejścia. |
|
Przez kilka minut szlak czerwony i żółty biegną razem... |
|
...ale w pewnym momencie żółty kolor odbija w prawo prowadząc ku Patryi, kolejnej wyspie należącej do Korony Beskidu Wyspowego. Fotorelacja ze szlaku na Patryję pojawi się pewnie wkrótce. |
|
Sam wierzchołek Lubomira jest w pełni zalesiony, więc widoków na nim nie uświadczymy, ale w pewnych momentach, w końcowej części szlaku, zza lasu wyłania się bajeczny, beskidzki krajobraz. |
|
Nieopodal szczytu Lubomira znajduje się punkt widokowy z którego rozpościera się widok na niemal cały Beskid Wyspowy. Solidne ławeczki i stoły ułatwiają rozkoszowanie się tym obrazem Matki Natury. |
|
Może i na Lubomirze nie ma zbyt wielu okazji na takie widoki, ale ten jeden zdecydowanie wynagradza wszystko. |
|
Po dłuższej chwili zachwytów nad beskidzkim krajobrazem zostało jeszcze jedno kilkuminutowe podejście szlakiem czerwonym... |
|
...i oczom ukazuje się charakterystyczne obserwatorium astronomiczne na szczycie Lubomira. |
|
Po około 70 minutach i 3,5 km marszu Lubomir został zdobyty. Ponad 900 metrów nad poziomem morza, przyjemna, przedwiosenna aura, pieczątka pozostawiająca ślady lazurowego tuszu na stronach książeczki PTTK... jak lepiej można spędzić pierwszą marcową niedzielę? |
|
Pierwsza pieczątka do książeczki wbita (na Woreczniku pieczątek nie uświadczyłem)... Tusz co prawda okazał się być nieco niesforny, gdy postanowił pomazać nieco ręce, ale mogę mu to wybaczyć. Takie okoliczności przyrody rekompensują wszelkie gafy i wpadki ;) |
|
Po podbiciu pieczątki trzeba było jeszcze zapozować przy tabliczce z nazwą szczytu. Dwie wyspy za mną, jeszcze tylko 38! |
|
Jak już wspominałem, na szczycie Lubomira wznosi się Obserwatorium Astronomiczne im. Tadeusza Banachiewicza postawione w miejscu przedwojennego (z 1922 roku) obserwatorium. Na ogół budynek jest udostępniany turystom letnią porą, ale ze względu na wyjątkowo przyjemną aurę w pierwszą niedzielę marca można było i wtedy zobaczyć od środka wizytówkę najwyższego szczytu Beskidu Makowskiego. Ja nie skorzystałem ze względu na naglący czas, na swoje 5 minut czekała w końcu jeszcze Patryja. |
|
Po dłuższej chwili spędzonej na szczycie Lubomira wróciłem się pod skrzyżowanie szlaku czerwonego i żółtego (10-15 minut drogi). Tam skręciłem na szlak żółty prowadzący na Patryję i finalnie do Lubnia. Ale o tej części wyprawy już w kolejnym wpisie... |
Bardzo się cieszę, że podjąłem się tego wyzwania zdobywania Korony Beskidu Wyspowego. Mało co w tej dość jednostajnej codzienności daje większą dawkę satysfakcji niż postawienie nogi na kolejnym beskidzkim szczycie. Polecam każdemu!
W celu skrzętnego podsumowania wrzucam jeszcze mapkę z trasą:
Dziękuję Wam, drodzy czytelnicy, za zaglądanie w moje strony od jedenastu już lat. Każdy wpis, każdy komentarz tworzy nową, niepowtarzalną historię, która zostaje na długie lata. I to w blogowaniu jest najpiękniejsze...
Pozdrawiam serdecznie i do napisania! ;)
Gratuluję zdobycia kolejnego szczytu na Beskidzie Wyspowym . Tak się zastanawiam ile miałeś lat jak zaczynałeś swoje blogowanie 11 lat temu. Jak zawsze rewelacyjne fotki i dziękuję za kolejny wirtualny spacer. !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Konsekwetny jesteś, piękne widoki, ujęcia.Gratulacje z okazji 11 tej rocznicy, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMiło widzieć Cię uśmiechniętego. Gratuluję wspaniałej rocznicy i życzę kolejnych udanych lat w blogosferze. Brawa za zdobycie kolejnego szczytu. Pozdrawiam milutko.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia Maks... wspaniałe wyzwanie.
OdpowiedzUsuńTrzeba spełniać własne marzenia, życie składa się ze spełniania marzeń.
Gratuluję Ci jedenastej rocznicy pisania bloga. To piękny czas...
Pozdrawiam Cię Maks serdecznie. Jesteś wyjątkowym człowiekiem.
Zdobyty...;o) Dzięki za wspólną wędrówkę...;o)
OdpowiedzUsuńZatęskniłam za takimi górskimi wędrówkami. Książeczka PTTK? Kiedyż ja taką miałam? Przywiałeś wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPiękna rocznica pisania. Trzymam kciuki za kolejne lata. Dobrze, że dzięki Basi udało nam się "spotkać" na tych wirtualnych ścieżkach.
Przesyłam słoneczny uśmiech przedwiośnia
Super wyprawa, natura jest cudowna :D
OdpowiedzUsuńWspaniała forma obchodów rocznicy... dziękuję za ten wirtualny spacer i piękne widoczki:) Pozdrawiam cieplutko i gratuluję jedenastu lat blogowania:)
OdpowiedzUsuńGratuluje 11 rocznicy prowadzenia bloga, wspaniałe wyzwanie życzę powodzenia w jego realizacji, piękne zdjęcia, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńGratuluję wspaniałej rocznicy, Maksiu. Twoje piękne zdjęcia i bogate relacje sprawiają, że poznaję miejsca, w których sama nigdy nie byłam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam - Małgosia X
Brawo, cel piękny i wycieczka piękna. Jesteśmy już blogowymi weteranami:-)
OdpowiedzUsuńMy znów robimy Koronę Gór Polski, ale już myślę o Koronie Beskidu Wyspowego, ponieważ bardzo go lubię. Najbardziej podobają mi się Ćwilin, Luboń Wielki i Mogielica. Na Ćwiliniu byłam już dwa razy. Ciekawy post. Gratulacje za zdobycie Lubomira. W tym roku na pierwszy ogień pójdą Skrzyczne oraz Radziejową, a w sierpniu będą Gorce.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego x okazji Wielkanocy.
Och, jak tam pięknie. Warto świętować w takim pięknym miejscu. Gratuluję z okazji 11 rocznicy blogowania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Schneider:)