Witam!
Sędziwe przysłowia mawiają, że w maju jest jak w gaju. Oczywiście ja się z tym w pełni zgadzam, ale aż mnie korci, by ów gaj zamienić na... raj. Matka Natura od kilku, kilkunastu dni tworzy nam bowiem najprawdziwszy ziemski Eden, a moje maślane oczy chcą non stop rejestrować wszystkie możliwe dobrodziejstwa.
Kontrolowanie kalendarzy oraz harmonogramów na bieżąco nie należy do moich specjalności, więc kiedy dowiedziałem się w poniedziałek po majówce, że ze względu na zbliżające się juwenalia studenci mają do dyspozycji dwa wolne piątki z rzędu, to od razu zacząłem snuć pewne plany... po tytule wpisu możecie się domyślić ich treści. W rzeczonych juwenaliach nie uczestniczyłem nigdy, po prostu taki sposób spędzania czasu nie jest dla mnie, a koncerty i głośne tłumy ludzi przytłaczają mnie jak nic innego. Beskid Wyspowy stanowi kompletne przeciwieństwo... cisza, przestrzeń, krajobrazy, a pośrodku tej oazy ja, uradowany do granic możliwości wędrowiec.
.png)
Celem pierwszej majowej wędrówki po Beskidzie Wyspowym były wierzchołki Ogorzałej oraz Ostrej. Oba szczyty znajdują się w niewielkiej odległości i razem tworzą typową beskidzką wyspę, porozdzielaną od innych gór głęboko wcinającymi się dolinami. Przez masyw prowadzi tylko jeden znakowany szlak, zielony, łączący na tamtym odcinku Mszanę Dolną oraz zachodnie krańce Łostówki z wsią Łętowe. Ów trasa w dalszym biegu prowadzi przez Kiczorę oraz polanę Łąki na znany Wam już z innego wpisu Jasień.
Podczas wędrówki towarzyszyła mi dwójka dobrych znajomych ze studiów, zadziwiająco dobra pogoda oraz, co już mogę zdradzić, wyśmienite krajobrazy. Zatem już nie przedłużam, niechaj to całe piękno przyrody i Beskidu Wyspowego przemówi samo...
 |
Naszą wędrówkę rozpoczynamy na granicy dwóch wsi: Mszana Górna oraz Łostówka. Tym razem do miejsca startu dotarliśmy autobusem jadącym z Krakowa w kierunku Szczawnicy (Bus Langowski) wysiadając na przystanku "Mszana Górna - Łostówka". Jednak jadąc samochodem też nie ma kłopotu z wygodnym zaparkowaniem. Przy sklepie spożywczym znajdującym się nieopodal przystanku znajdują się dwa parkingi.
Współrzędne postoju: 49.662600, 20.099935 |
 |
Dwieście, może trzysta metrów za wspomnianym sklepem spożywczym skręcamy w prawo, na Niedośpiały oraz Stachury. |
 |
Na Ogorzałą oraz Ostrą wyprowadzi nas szlak zielony. Trasa jest niestety bardzo słabo oznaczona, więc na tę wędrówkę koniecznie trzeba się zaopatrzyć w mapę, a najlepiej w aplikację z mapami w telefonie. |
 |
Za mostem na potoku Łostówka skręcamy w lewo. |
 |
Pierwsze kilkaset metrów szlaku prowadzi asfaltową drogą pomiędzy domostwami. W takich momentach zawsze warto uważać na wolno biegające psy, chociaż na szczęście w tym przypadku nie było z tym problemu. Na widocznym, kolejnym rozstaju dróg skręcamy w lewo. |
 |
Po dłuższej chwili docieramy do końca asfaltowej drogi, a szlak zamienia się w typowy beskidzki trakt. Jest sielsko i anielsko! |
 |
Ścieżka w kierunku Ogorzałej oraz Ostrej łagodnie, ale konsekwentnie pnie się w górę. W ostatecznym rozrachunku wyjdzie nam około 400 metrów przewyższenia. |
 |
Za naszymi plecami w majowej zieleni toną coraz mniejsze budynki Łostówki, Mszany Górnej oraz Mszany Dolnej, a linię horyzontu kreślą kopuły Lubonia Wielkiego i Szczebla. Za niedługo stworzą one chyba najpiękniejszy spektakl w całej mojej beskidzkiej przygodzie... |
 |
Za plecami wyrasta także niepozorna, ale urokliwa kopuła Wsołowej, którą zdobywałem we wrześniu ubiegłego roku. Wsołowa jest dziewiętnastą bohaterką mojego wyspowego wyzwania :) |
 |
Przez większą część całego dystansu droga biegnie pośród beskidzkich, pełnych życia (i turkuciów podjadków) łąk. W takich okolicznościach przyrody poczucie wolności i takiej wewnętrznej, ciężkiej do opisania beztroski, czy radości jest ogromne! Wędrowanie przez las także ma swoje uroki, ale to nie to samo co niczym nieograniczona przestrzeń.
Medal jednak zawsze ma dwie strony. Szlak w tym miejscu jest bardzo słabo oznaczony, więc, jak łatwo się domyślić, zboczenie z jego toru nie stanowi większego wyzwania. My, podążając za główną ścieżką, w pewnym momencie nieświadomie opuściliśmy szlak i dalszy fragment wędrówki pokonaliśmy nieoznakowaną, leśną ścieżką. W przypadku tej wędrówki nie miało to większego znaczenia, bo po jakimś czasie drogi znów się zbiegły w jedną, ale ze względu na możliwość zaistnienia takiej sytuacji w innych miejscach zawsze polecam mieć przy sobie aplikację w telefonie z mapami turystycznymi. To jest naprawdę przydatne narzędzie! |
 |
Charakterystyczny stożek tworzony przez wyższe partie Ogorzałej prowadzi nas tak naprawdę od miejsca startu. Z minuty na minutę jego zarys staje się jednak coraz wyraźniejszy i donioślejszy. Idzie się zakochać w tych wiosennych zieleniach! |
 |
Chwilę przed wejściem do lasu porastającego najwyższe partie Ogorzałej oraz Ostrej za naszymi plecami wyrasta krajobraz, który zapamiętam na całe swoje życie. Potęga natury jest niesamowita, a nasz dorobek wydaje się być przy niej mikroskopijny. I właśnie tam widać to doskonale. |
 |
W kierunku południowym widoki również nie zawodzą. Na pierwszym planie widać jasnozielony, niezalesiony wierzchołek pagórka o enigmatycznej nazwie "Janie", linię horyzontu zaś malują Gorce z najwyższym Turbaczem (po lewej stronie) na czele. |
 |
Północny horyzont kreślony jest natomiast przez charakterystyczną kopułę Lubogoszczy. Jedni mówią, że kształtem przypomina trapez, inni, że... trumnę. Lubogoszcz również należy do Korony Beskidu Wyspowego, czeka już na mnie z niecierpliwością! |
 |
Po tych zapierających dech w piersiach momentach powoli wchodzimy do lasu. |
 |
Mimo że ciągle szliśmy za główną ścieżką, to jak się okazało... zboczyliśmy ze szlaku. Mimo to nie ma powodów do zmartwień, ścieżka równie dobrze wyprowadza nas w kierunku wierzchołków. |
 |
Na jedynym na tym fragmencie rozwidleniu idziemy cały czas prosto. |
 |
Cały czas powoli nabieramy wysokości. Ogromna ilość luźno leżących kamieni na szlaku nigdy nie wzbudza mojego optymizmu, ale akurat ta ścieżka była całkiem przyjemna. Może te widoki wpłynęły na mnie tak kojąco... |
 |
Po pokonaniu jakiegoś kilometra poza szlakiem obie ścieżki znowu łączą się w jedno. Mając więc aplikację z mapą i GPS-em w telefonie nie ma się czym martwić. |
 |
Wiosenny las również zachwyca. W maju jak w raju! |
 |
W pewnym momencie docieramy do takiego dużego śródleśnego skrzyżowania- tam skręcamy w prawo. |
 |
Przez masyw Ogorzałej oraz Ostrej wiedzie tylko jeden znakowany szlak. Fragment przez las jest już na szczęście dobrze oznakowany, więc ryzyko zboczenia z trasy staje się minimalne. |
 |
Najwyższy punkt Ogorzałej leży jakieś kilkaset metrów od głównego szlaku, więc idąc w kierunku wierzchołków trzeba wypatrywać takiej właśnie strzałki. Zgodnie z jej wskazaniem odbijamy wtedy w lewo na leśną, nieoznakowaną ścieżkę. |
 |
Ostatnie podejście na Ogorzałą jest dość krótkie, ale całkiem intensywne. |
 |
Na ostatnim rozwidleniu skręcamy w prawo. |
 |
Jeszcze jedna niewielka stromizna... |
 |
...i Ogorzała zdobyta! Trzydziesta pierwsza bohaterka mojego wyzwania przywitała nas paskudnym, zimnym wiatrem, więc po króciutkiej chwili w ruch poszły kurtki, kominy oraz grubsze czapki. |
 |
W 2016 roku wierzchołki Ogorzałej oraz Ostrej ucierpiały na skutej ogromnej wichury. Powstałe wówczas wiatrołomy odsłoniły fragment panoramy w kierunku Cietnia (z lewej, nieco w oddali) oraz Śnieżnicy (po prawej). Za kilka lat, gdy młodziutkie jeszcze drzewa podrosną, zapewne ten widok znów zaniknie. Zimny wiatr i takie małe okienko krajobrazowe nie zatrzymały nas na długo. Porobiliśmy kilka zdjęć, zjedliśmy po ciasteczku i ruszyliśmy dalej. |
Jak zdobyliśmy Ostrą? Czy droga powrotna również nas tak zachwyciła? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w kolejnym wpisie...
 |
Tak prezentuje się mapa całej wędrówki na Ogorzałą oraz Ostrą. Jakimś trafem mapy nie łączą nieoznakowanej drogi ze szlakiem na wysokości łąki, więc przebieg trasy musiałem własnoręcznie wykropkować ;) |
A jeśli ktoś chciałby zaglądnąć do moich innych wędrówek po Beskidzie Wyspowym, to poniżej zostawiam linki:
Pozdrawiam i do napisania! ;)
Wiedziałam że pójdziesz, super.Widoki niesamowite, ta zieleń taka zdrowa, kojąca.Powoli korona się kończy chyba będzie inne wyzwanie ,powodzenia, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiesz, chyba muszę Ci podziękować, za te relacje z gór, bo choć mieszkam w tych rejonach, to nigdy nie byłam na tych szlakach i miejscowościach. Dziękuje za kolejny spacer i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZawsze mówiłam "jak w raju"...Chociaż w tym roku to kwiecień miałam rozmajony...;o)
OdpowiedzUsuńTo musiała być kojąca wędrówka, zieleń wycisza. Jak miło było patrzeć na te Twoje tereny. Nie skażone jeszcze deweloperami i szkaradnymi betonowcami. W Karkonoszach to już
OdpowiedzUsuńklaustrofobii można dostać. Pozdrawiam trochę zimną wiosną
Wspaniałe widoki, nawet przez ekran monitora oczy odpoczywają. Bardzo dziękuję Maks za wspaniałą relację i gratuluję kolejnego zdobytego szczytu. Ja też nie przepadam za głośnymi imprezami, wolę ciszę, w której odpoczywam. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKolejny piękny opis, rzeczywiście raj i to ze świetną pogodą.
OdpowiedzUsuńŻyczę wiosennego ciepełka w czasie tej zimnej wiosny.:))
Te widoki to najlepsze lekarstwo na różne choroby. Musisz Maksiu dorzucać Twoim przyszłym pacjentom dodatkową kolorową receptę z takim zaleceniem.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest to by życ zgodzie ze sobą. Jeden lubi "Juwenalia" a drugi góry. Fajnie, że robisz to co daje Ci radość. :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością z Tobą wędruję. To jedna z nielicznych okazji gdy i ja mogę wędrować.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Basia
Witaj Beskidziaku
OdpowiedzUsuńTak w maju jest jak w gaju, ale dla mnie jak w raju.
Jestem zauroczona tymi górskimi ścieżkami. Już dzisiaj rzuciłbym wszystko i wyjechała jak nie w Bieszczady, to w Twój Beskid. Potrzebuję takiej ucieczki, ale... Tym razem jadę w innym kierunku na parę dni. Może zapomnę o mojej codzienności, która mnie znowu zaskoczyła...
Pozdrawiam serdecznie przygotowaniami do wyjazdu
To już Ci niewiele zostało do zdobycia całej Wyspy, Jak bym miała do wyboru Juwenalia i wędrówkę w góry też bym wybrała to drugie. Pogoda Ci dopisała a i zieleń na Twoich zdjęciach jest piękna. Twoje zdjęcia zawsze są cudne, gratuluję zdobycia kolejnej wyspy !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękne zdjęcia i wspaniała relacja! 🥾 Ogorzała wygląda naprawdę urokliwie – jeszcze tam nie byłem, ale po Twoim wpisie zdecydowanie wpisuję ją na swoją listę. Gratuluję kolejnego szczytu w Koronie Beskidu Wyspowego!
OdpowiedzUsuńI super, że pogoda dopisała – czasem właśnie te mniej znane szczyty dają najwięcej radości. 😊
Pięknie tam. Soczysta zieleń. Super wyprawa. Góry zawsze mają swój urok. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTe widoki są naprawdę rajskie. Dziękuję za kolejną wspaniałą fotorelację, aż chce się tam być :)
OdpowiedzUsuńDla mnie również w maju jak w raju. Dziękuję za tyle pięknych widoków. Wyobrażam sobie jak może być pięknie na żywo, kiedy ja oglądając Twoje przecudne zdjęcia robię to zawsze kilka razy. Twoja wyprawa jest tak udokumentowana, że wydaje mi się jakbym za Tobą podążała. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńGratuluję zdobycia kolejnego szczytu, krajobraz jak zawsze zachwycający a szczególnie zieleń która tylko w maju ma tak cudny kolor, wspaniałe zdjęcia, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńŚliczna wycieczka. Ogromnie lubię te nasze sielskie Beskidy. Mają w sobie coś sielskiego. Gratuluję kolejnego szczytu do KBW. Bardzo piękny widokowy szlak. Nie lubię jak jest długo i monotonnie. Cudowna zieleń i nawet ta krówka dodaje uroku zwyczajnej polnej drodze. Poznałam sylwetkę Strzebla i Lubonia Wielkiego. Te dwa szczyty zawsze poznaję z daleka :) Na Strzebli byłam 12 lat temu. Ogorzała kusi bardzo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😀