Witam!
Pewnie pamiętacie jak rok 2020 zakończyłem na blogu podsumowaniem, galerią ułożonych chronologicznie zdjęć zwieńczonych krótkimi opisami. Bardzo mi się spodobała taka forma pożegnania starego i witania nowego roku, często wracam nawet do tamtego wpisu i wspominam te wszystkie miłe urywki w nim zawarte. Warto więc tę blogową tradycję podtrzymać i podsumować, głównie obrazem, kończący się rok 2021...
 |
Rok zaczął się intensywnymi przygotowaniami do sesji, które w początkowej fazie zostały storpedowane przez moją covidową infekcję z grudnia. Pierwszy raz mieliśmy egzamin praktyczny, co mnie momentami stresowało do szaleństwa. Cewnikowania obawiałem się chyba najbardziej, ale na szczęście nie przytrafiło się na egzaminie. |
 |
Styczniowe dni nie żałowały śniegu oraz mrozów, po jednym ze zdalnych wykładów udało mi się nawet ulepić bałwanka o wdzięcznym imieniu La Isla Bonita... |
 |
Dzień przed ostatnim egzaminem otrzymałem pierwszą dawkę szczepionki przeciw COVID-19. Bardzo się cieszyłem powodu, bowiem szczepionki są największym sprzymierzeńcem człowieka w walce z wieloma chorobami. Drugą dawkę otrzymałem na początku marca, zaś w listopadzie zostałem zaszczepiony dawką przypominającą. |
 |
Tłusty Czwartek wypadł w tym roku jakoś zaraz po zakończeniu sesji, więc mogłem w 100% poświęcić swój czas na robienie pączków. Po zeszłorocznej klapie liczyłem, że druga próba wyjdzie o niebo lepiej, no ale ostatecznie pączki z konfiturą malinową nie okazały się gwiazdami wieczoru. W 2022 roku nie zamierzam staczać trzeciej walki, chociaż kto wie... |
 |
Tymczasem mroźna zima kreśliła na polach przepiękne esy-floresy... |
 |
...które podziwialiśmy z bratem podczas licznych wtedy wędrówek. Termos z gorącą herbatą, ulubiony kubek i można było się poczuć jak w siódmym niebie... |
 |
Przedwiosenne spacery do pobliskiego lasu są dla mnie najpiękniejszym pomostem między zimą a wiosną |
 |
Najmilszą niespodzianką tegorocznego sezonu w moim ogrodzie było pierwsze zakwitnięcie kilkuletniego derenia. Bardzo czekałem na ten moment, zwłaszcza że ów dereniowy krzew był oczkiem w mojej głowie odkąd go posadziłem mając tam jakieś 12-13 lat. We wrześniu zebrałem kilka jasnoczerwonych jagódek co cieszyło niezmiernie. |
 |
Tegoroczna Wielkanoc nie była może taka jak przed pandemią, ale w tej inności mogłem chociaż pójść poświęcić pokarm w Wielką Sobotę przy naszej wiejskiej świetlicy. Niby małe rzeczy, krótkie chwile, a wzruszają na długo... |
 |
Wiosna była wyjątkowo zimna i kapryśna, wszystko zaczęło rozwijać oraz kwitnąć z dość sporym opóźnieniem. Mimo to sadzonki warzyw i ziół były dostępne w miarę wcześnie dzięki czemu wystartowałem z trzecim sezonem tak zwanego doniczkowania. |
 |
Stara grusza, niejaka wizytówka ogrodu, zakwitła dopiero w pierwszych dniach maja... |
 |
Ogród ogrodem, ale początek maja to też początek przygotowań do sesji letniej i końca kolejnego roku akademickiego. Zajęcia z mikrobiologii były dość ciekawe, zawsze coś się na nich działo... Tutaj na przykład pokazywano nam tasiemce... |
 |
...tutaj zaś wykonywaliśmy własne posiewy |
 |
W połowie maja po raz pierwszy od prawie dwóch lat zaśpiewaliśmy "Chwalcie łąki umajone" Matce Bożej. Co prawda pod kapliczką była nas garstka, ale nie przeszkadzało to w tym, by każda wyśpiewana pieśń sprawiała mnóstwo radości oraz wzruszenia... |
 |
W majowym międzyczasie dużo spacerowałem po ogrodzie ciesząc swoje oczy tą jasną i soczystą zielenią... |
 |
...zbierałem, już po raz drugi, bzowe kwiatostany na syrop... |
 |
...zawitałem do modrzewiowego dworku Bella Vita z którym mam kilka miłych wspomnień z dzieciństwa... |
 |
...a także powróciłem do ojcowskiej doliny Prądnika, którą pokochałem w zeszłym roku. |
 |
Czerwiec niemal całkowicie pochłonęła sesja, która była niezwykle męcząca... Dlatego też nie kryliśmy swojej radości po ostatnim egzaminie, nareszcie można było odetchnąć. |
 |
Początek lata był również okresem niemałej rewolucji w domu i ogrodzie... Dom otrzymał nowy, przepiękny dach, odświeżyliśmy także ogródek pod tarasem. |
 |
Przerobiliśmy także starą i niefunkcjonalną szopę w altanę, która stała się miejscem spotkań i najprzyjemniejszego ogrodowego odpoczynku... |
 |
Grill w altanie pracował aż miło patrzeć! |
 |
Wakacje rozpoczęły się pachnącym biszkoptem z najsłodszymi truskawkami od sąsiada... |
 |
...bajecznym mieniakiem, którego widziałem w ogrodzie po raz pierwszy... |
 |
...oraz innymi owadami pozującymi przed obiektywem niczym modele światowej klasy... |
 |
Od początku lipca do połowy sierpnia odbywałem praktyki wakacyjne; pierwsze trzy tygodnie w gabinecie POZ u boku lekarza rodzinnego, potem zaś przeniosłem się do szpitala uniwersyteckiego gdzie byłem na SORze oraz na oddziale geriatrii i chorób wewnętrznych. Te tygodnie okazały się być świetnym momentem do utrwalenia zdobytej, ale też i nabycia kolejnych porcji cennej wiedzy oraz doświadczenia. |
 |
Po powrocie z praktyk miałem jeszcze sporo czasu by nacieszyć się urokami lata. Sadziłem grzybnię smardzów i borowików... |
 |
...rozszerzałem doniczkowanie o fasolkę szparagową... |
 |
...czy portulakę... |
 |
...piekłem też dużo; udało mi się zrobić przepyszne śliwkowe galette... |
 |
...czy jagodzianki z kleparskich jagód. |
 |
W tej przyjemnej wakacyjnej rzeczywistości minęły również moje dwudzieste urodziny, które zwieńczył chyba najpiękniejszy zachód Słońca jaki widziałem... |
 |
W sierpniu często bywałem w Niepołomicach, które uwielbiam za wyjątkowy, małomiasteczkowy klimat, najlepsze lody oraz królewski zamek z cudnym dziedzińcem... |
 |
W sierpniu też często spoglądałem w górę, by podziwiać niezwykłe niebiańskie spektakle, ale też walczyłem, razem z najbliższymi, o zdrowie naszego ukochanego jamnika Rudiego. Nasza wiara i poświęcenie, ale też i Wasza nieoceniona pomoc za którą jesteśmy dozgonnie wdzięczni napisały tej okrutnie ciężkiej historii szczęśliwe zakończenie... |
 |
We wrześniu na kilka chwil odwiedziłem Warszawę... |
 |
...a także toruńską starówkę, w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia. |
 |
W toruńskiej krzywej wieży stałem się nawet na chwilę królem ;) |
 |
Nie brakło też chwili na odwiedzenie zamku w Gostyninie. Ciekawe miejsce z niebanalną historią, którego potencjał jest niestety niewykorzystywany... |
 |
Wrześniowe popołudnia często spędzałem na korcie tenisowym. Tenis ziemny jest moją ogromną pasją, zarówno z perspektywy kibica, jak i gracza-amatora ;) |
 |
Tegoroczne wakacje zakończyłem sentymentalną podróżą do Lanckorony... |
 |
...trzy kasztany i magnes na szczęście, by nowy rok akademicki był owocny i pełen sukcesów. |
 |
Trzeci rok na kierunku lekarskim to początek zajęć klinicznych w szpitalu. Naszym pierwszym blokiem była interna odbywana na oddziale pulmonologii, którą bardzo dobrze wspominam i z której wiele wyciągnąłem. Po internie powędrowaliśmy na blok z pediatrii, który mnie nieco rozczarował niestety, aczkolwiek zobaczymy... może się jeszcze przekonam na dalszych latach. |
 |
Urokami złotej polskiej jesieni zachwycałem się oczywiście w Ojcowie. Przeczuwałem, że lepszego miejsca do odwiedzenia jesienią próżno szukać i się nie przeliczyłem, było cudownie... |
 |
Brama Krakowska w odcieniach rudości i żółci prezentuje się zjawiskowo |
 |
Któregoś chłodniejszego weekendu w końcu zdecydowałem się na sernikowy debiut. Sernik baskijski wyszedł przepyszny, tak kremowego i aksamitnego to chyba jeszcze nie jadłem... |
 |
Na Święto Niepodległości upiekłem po raz kolejny świętomarcińskie rogale, które tym razem dały nieźle popalić w kuchni |
 |
11 listopada odwiedziliśmy również cmentarz wojenny w naszej wsi, by uczcić tych, którzy walczyli o polską niepodległość |
 |
Koniec roku minął głównie nad książką od farmakologii... |
 |
...a także na dwóch zaskakująco ciekawych blokach z ginekologii oraz chirurgii. Uczyliśmy się odbierać poród... |
 |
...obserwowaliśmy z bliska cięcie cesarskie, co było niesamowitym przeżyciem... |
 |
...a także uczyliśmy się szycia chirurgicznego; tutaj z trenażerem w domu... |
 |
...a tu z kurzym udkiem na zajęciach. |
 |
Nad studencką codziennością dzielnie czuwał, i czuwa, przepiękny kubek, który sobie sprawiłem na nowy rok akademicki ;) |
 |
I takim sposobem dotarłem do bożonarodzeniowej stacji... Pierwszy raz od jakichś dziesięciu lat święta były białe, co mnie bardzo ucieszyło, mimo że ogólnie fanem zimy to ja nie jestem... |
 |
Na święta upiekłem między innymi pachnące i pyszne anatomiczne pierniczki |
 |
A rok zakończyłem dwoma dyżurami na oddziale chirurgii na których badaliśmy pacjentów oraz rozmawialiśmy z lekarzami o najróżniejszych procedurach okołooperacyjnych |
To był całkiem dobry i udany rok...
Kończąc ten ostatni wpis w 2021 roku chciałbym Wam, drodzy czytelnicy, pożyczyć szczęśliwego, a przede wszystkim zdrowego nowego roku. Niech każdy założony przez Was cel zostanie osiągnięty, a każde marzenie spełnione. Wszystkiego dobrego!
P.S. Zapraszam do głosowania w kolejnej edycji plebiscytu na Podróż Roku, będzie mi bardzo miło za każdy oddany głos! :)
P.P.S. Sylwestrowa noc dla ludzi jest momentem zazwyczaj radosnym, szczęśliwym, dla zwierząt natomiast jest ona koszmarem. Dlatego proszę Was, ograniczcie, a najlepiej w ogóle nie strzelajcie fajerwerkami, są lepsze i przyjemniejsze sposoby, by świętować nowy rok.
Pozdrawiam serdecznie i do napisania! :)