Witam!
Ryzyk-fizyk, kto ryzykuje ten szampana nie pije - te stwierdzenia obiły się zapewne o uszy każdego z nas. We wszystkich sferach codzienności, na wszystkich etapach tej naszej życiowej wędrówki ryzyko kryje się za najbliższym winklem wyczekując ludzkich decyzji. Raz ruszamy się po linii najmniejszego oporu, a raz po wręcz linkach tego największego. Ryzyko dodaje życiu tego brakującego smaczku, adrenaliny bez której nuda powiewa z huraganową siłą. Nie zawsze opłaca się je podejmować, nie zawsze idzie potem wszystko zgodnie z planem, ale... jak inaczej poznać smak szampana z tego rosyjskiego przysłowia? W razie sukcesu poczucie dumy oraz satysfakcji winduje wysoko, najwyżej.
.png)
Ktoś zaraz mnie spyta: a co ma piernik do wiatraka? Przecież tytuł jasno sugeruje kolejny beskidzki wpis pełen zdjęć i opisów ze szlaku... Cóż, mogę śmiało stwierdzić, że idąc na Luboń Wielki, trzydziestą dziewiątą bohaterkę mojej przygody, podjąłem ów ryzyko. Planując kolejną samotną wędrówkę w Beskid Wyspowy uznałem, że czas najwyższy rzucić sobie jakieś nie byle jakie wyzwanie. Efekt? Rekordowo długa trasa, bo prawie 20-kilometrowa, wiodąca w dużej części gęstymi lasami i niemal pozbawiona ludzkich istnień. Tysiące myśli przetaczały ciężkie działa przez moją głowę, a wewnętrzne pytania podsycające moją niepewność tylko czekały na potknięcie i rezygnację. Jednak nie tym razem!
Luboń Wielki stanowi najwybitniejszą górę w Beskidzie Wyspowym i jedną z wybitniejszych w całej Polsce. Razem z pobliskim Szczeblem tworzą wyjątkowy spektakl dla kierowców zmierzających zakopianką w kierunku tatrzańskiej stolicy: dwie potężne, tonące w ciemnej zieleni kopuły zdają się być godnymi przeciwnikami dla każdego górskiego turysty. Kształt tych dwóch wysp na pewno także znacie z moich wcześniejszych wpisów. Stoki Potaczkowej, Adamczykowej, Wsołowej, czy Ogorzałej doskonale je prezentują...
 |
Wyprawę na Luboń Wielki rozpoczynam w miejscowości Naprawa leżącej przy starej zakopiance. Przy wejściu na szlak niebieski znajduje się całkiem duży parking (na który można wjechać tylko od strony Rabki-Zdrój!) oraz przystanek autobusowy na którym zatrzymują się busy linii Kraków-Rabka (RAB-BUS). Busik ze stolicy Małopolski dociera na miejsce lekko po 10:00, po jakiejś 1,5 godziny jazdy. Rześki, ale słoneczny sierpniowy poranek zapowiada udaną wędrówkę.
Współrzędne postoju: 49.656996, 19.901809 |
 |
Przez pierwsze 100-200 metrów trasy schodzę starą zakopianką w kierunku Rabki i szukam tabliczki kierującej na niewielkie osiedle, Mały Luboń. Jak łatwo się domyślić, ta nazwa przypadkową nie jest. Przy okazji oddaję się małej podróży ku przeszłości, do czasów w których wiecznie zakorkowaną, dwujezdniową szosą jeździliśmy z rodzicami na krótkie wycieczki na Podhale. Doskonale pamiętam te zakręty, ten parking w Naprawie pękający od stoisk miejscowych grzybiarzy i zbieraczy sezonowych owoców. Obecnie, po wydrążeniu tunelu pod Luboniem, droga ta tonie w pustce i wspomnieniach nielicznych... |
 |
Jak to zwykle bywa w Beskidzie Wyspowym, pierwsza część wędrówki wiedzie pośród zabudowań. Asfalt, a potem wyjeżdżona kamienista droga pozwalają nabrać jakieś kilkadziesiąt metrów wysokości. |
 |
Po dłuższej chwili mijam ostatnie zabudowania, a szczekanie psów i gdakanie kur niknie na rzecz ptasich treli oraz delikatnych podmuchów beskidzkiego wiatru. Niebieski szlak, poza dwoma bardziej stromymi podejściami, przez niemal cały dystans prowadzi leciutko nachylonym grzbietem. Dzięki temu przejście prawie 7 kilometrów na wierzchołek Lubonia Wielkiego jest bardzo przyjemnym doświadczeniem. |
 |
Pusty szlak i gęsty las budzą moją głowę. Czarnych scenariuszy o niedźwiedziach, wilkach, żmijach i innych niefortunnych zdarzeniach nie brakuje, ale staram się z nimi walczyć, a swoje obawy racjonalizować. Przypominam sobie o dzielnej dziewczynie, która od ponad 100 dni idzie pieszo z Polski do Santiago de Compostela, przypominam sobie o przesympatycznym chłopaku, który w około 5 tygodni przejechał rowerem trasę z Krakowa do Barcelony... i co, ja bym miał nie dać rady? Postawa tych dwóch internetowych twórców, a także mojej dobrej górskiej znajomej, z którą notabene zdobyłem 19. i 20. szczyt do korony, dały mi dużo wiary w ludzkie możliwości oraz siły do przełamywania kolejnych barier.
Ścieżka nabiera charakteru, pierwsza stromizna rzuca wyzwanie, a to znaczy, że... |
 |
...dotarłem na wierzchołek Lubonia Małego. Góra ta, znajdująca się w wykazie "102 wysp Beskidu Wyspowego" jest całkowicie zalesiona, więc krótka przerwa na odetchnięcie i zrobienie pamiątkowego zdjęcia... i ruszam dalej! Na słupku tabliczki można dostrzec charakterystyczny biało-czerwony kwadrat, który znaczy ścieżkę spacerową z pobliskiego Krzeczowa. |
 |
Po wdrapaniu się na Luboń Mały kontynuuję wędrówkę niebieskim szlakiem oraz biało-czerwoną ścieżką spacerową. Pogoda dopisuje, a zieleń drzew prezentuje swoje największe atuty... czego chcieć więcej? |
 |
No można chcieć czegoś więcej: pięknych widoków do których Beskid Wyspowy już mnie zdążył przyzwyczaić. I jak się okazuje, one też są! Mniej więcej w połowie drogi na szczyt Lubonia Wielkiego docieram na polanę Surówki, zwaną też Krzysiami, która otwiera wspaniałą panoramę w kierunku Tatr i Gorców. Między innymi dla tych wrażeń zdecydowałem się na wędrówkę niebieskim szlakiem z Naprawy. O lepsze, przynajmniej na tej konkretniej wyspy, naprawdę trudno! |
 |
Oprócz szpiczastych tatrzańskich wierzchołków oraz gorczańsko-orawskich esów-floresów z Surówek widać także dumnie wybijającą się kopułę Lubonia Wielkiego, cel wyprawy. Co zaskakujące, na polanie stoi kilka niewielkich, ale zamieszkałych gospodarstw. Nieopodal jednego z nich swoje ścieżki znaczy nawet droga krzyżowa! |
 |
Nieopodal polany Surówki znajduje się miejsce katastrofy czechosłowackiego śmigłowca Mi-2 z 1985 roku. Złe warunki pogodowe oraz zbyt niski pułap lotu spowodowały ogromne nieszczęście podczas lotu związanego z przeglądem technicznym maszyny ze Świdnika. W wyniku wypadku zginęły dwie osoby. Wydarzenie upamiętniono krzyżem z tabliczką informującą o dacie tragedii, który po równo 40 latach leży w zaroślach w opłakanym stanie. Historia potrafi zbyt szybko zapomnieć... |
 |
Grzbiet prowadzący na wierzchołek Lubonia Wielkiego zdaje się nie mieć końca. W pewnym momencie wkrada się mała frustracja i zniecierpliwienie, ale cóż... z minuty na minutę pomalutku się zbliżam do celu. |
 |
Lasy porastające stoki wyspy co jakiś czas rzedną pokazując urokliwe panoramy w kierunku północno-zachodnich części Beskidu Wyspowego. |
 |
Sierpniowy, jeszcze prawdziwie letni szlak niezawodnie zdobią liczne kępy goryczek trojeściowych. Matka Natura uwielbia rozpieszczać, a przede wszystkim... umie to robić jak nikt inny. |
 |
I w takich o to okolicznościach przyrody docieram wreszcie pod drugą mocniejszą stromiznę. To ona pomoże dokończyć dzieła i stanąć na trzydziestym dziewiątym wierzchołku z Korony Beskidu Wyspowego. |
 |
Podejście na najwyższy punkt Lubonia Wielkiego nie jest przesadnie długie, ale i tak potrafi zmęczyć. Umówmy się jednak... czym by była beskidzka wędrówka bez porządniejszej wyrypy? Prawdziwa przygoda powinna obfitować w wyzwania, te mniejsze i te nieco większe. |
 |
Po niemal 2,5 godzinach od startu w Naprawie zdobywam Luboń Wielki, a tym samym 1022. metr nad poziomem morza. Wierzchołek wyspy wieńczą dwie charakterystyczne budowle: schronisko PTTK z 1931 roku, zwane również chatką baby Jagi (z lewej), oraz wieża przekaźnikowa z 1961 roku, którą postawiono w celu umożliwienia transmisji narciarskich mistrzostw świata w Zakopanem w 1962 roku (z prawej). |
 |
Z kolejnym przypływem satysfakcji i beskidzkiej radości łapię głębsze oddechy pod tym jakże kolorowym drogowskazem. Jak widać, na Luboń Wielki prowadzi mnóstwo szlaków, w tym także długodystansowy Mały Szlak Beskidzki z Bielska-Białej. Strzałki dokładnie pokazują skąd one ruszają, więc aby nie postawić kolejnej ściany ze słów, to wspomnę tylko o jednym z nich.
Szlak żółty, biegnący ze wschodnich rubieży Rabki-Zdrój, stanowi jedną z bardziej wymagających, ale i najciekawszych tras w całym Beskidzie Wyspowym. Po kilku większych, typowych stromiznach ów szlak kieruje się na jedyne w tej części Beskidów gołoborze, zwane Percią Borkowskiego. Pokonywanie rozległego, skalnego rumowiska przypomina momentami wędrówki po najwyższych partiach Tatr. Ja wiem, że na takie atrakcje nie jestem jeszcze mentalnie gotowy. Ale... może kiedyś? |
 |
Ze szczytu Lubonia Wielkiego rozpościera się bardzo ładny krajobraz Beskidu Wyspowego. Nie jest on może tak zachwycający jak chociażby z Modyni, czy Mogielicy, ale każda taka nagroda smakuje świetnie! |
 |
Po dłuższej chwili odpoczynku na drewnianej ławce na zewnątrz wchodzę do środka jednego z dwóch schronisk PTTK w Beskidzie Wyspowym. Typowy schroniskowy klimat bardzo szybko mi się udziela, więc pewnym krokiem podchodzę pod punkt gastronomiczny, by kilkoma spojrzeniami zapoznać się z aktualnym menu. Jajecznica, fasolka po bretońsku, żurek... czysty klasyk. Głód mi nie doskwiera, więc ostatecznie niczego nie kupuję. Przybijam tylko do książeczki GOT PTTK pieczątkę umieszczoną w skrzyneczce w przedsionku i wracam na łono natury. |
 |
Szczytu Lubonia Wielkiego strzeże Światowid, jeden z ważniejszych i bardziej znanych bogów z mitologii słowiańskiej. Najstarsze rozdziały naszej historii, naszej państwowości cenię sobie najbardziej. O Słowiańszczyźnie, czy czasach piastowskich mógłbym doczytywać bez końca, o czym doskonale wiedzą dwie półki z mojej biblioteczki. Zawsze w takich momentach uderza mnie fakt, że w szkole tyle się dowiadujemy o Grekach, Rzymianach, a ta rodzima mitologia, nasze najprawdziwsze jestestwo ciągle ginie w zapomnieniu. Nieustannie mnie to zdumiewa... |
 |
Z takimi przemyśleniami proszę jednego z turystów (na szczycie akurat kilku się znalazło) o zdjęcie przy tabliczce, a później żegnam się z wierzchołkiem szóstej najwyższej góry Beskidu Wyspowego. Pora wracać! |
 |
Jeśli ktoś ruszył do Naprawy samochodem, to oczywiście najlepiej zejść z Lubonia Wielkiego tą samą drogą. Ja natomiast za końcowy cel wędrówki obrałem sobie dworzec autobusowy w Rabce-Zdrój. Czas zaczyna bezlitośnie gonić, więc podejmuję decyzję o wyborze zielonego szlaku. |
 |
Zielony szlak prowadzący do Rabki-Zdrój jest całkiem dobrze oznaczony, poza dwoma dość podchwytliwymi momentami: 49.652974, 19.985394 - w tym miejscu skręcam w lewo. |
 |
49.650320, 19.979366 - w tym miejscu, na rozwidleniu, odbijam w lewo. To rozejście dróg jest wyjątkowo nieoczywiste, bo szlak kieruje się na nieco zarośniętą, węższą ścieżkę i to jeszcze biegnącą delikatnie pod górę. A znaków na próżno szukać... |
 |
Kolejne kilkaset metrów wędruję taką zarośniętą, wąziutką ścieżynką i tylko proszę wszelkie górskie moce, bym uniknął powtórki ze szlaku partyzantów na Mogielicę! |
 |
Na szczęście przy kolejnym złączeniu dróżek ścieżka znów nabiera porządnego charakteru. Spokojnie, bez większych stromizn schodzę w kierunku Rabki-Zdrój. Nad sobą słyszę donośne, krucze hałasy, a z głośniczka telefonu płyną dźwięki moich ulubionych piosenek... Chyba nie muszę opowiadać, że nastrój trzymał swoją szampańską formę! |
 |
Po zejściu poniżej 600 metrów nad poziomem morza beskidzki las zaczyna ustępować miejsca rozległym łąkom z towarzyszącymi sielskimi krajobrazami. Na horyzoncie widać także pierwsze zabudowania Rabki-Zdrój. |
 |
W takich okolicznościach przyrody zwieńczam przedostatnią wyprawę do Korony Beskidu Wyspowego. Czas mam dobry, więc niespiesznym krokiem idę pośród tych malowniczych obrazów. Zawsze mawiam, że Matka Natura jest artystką niedoścignioną! |
 |
Co jakiś czas jeszcze zerkam za siebie podziwiając potęgę południowych stoków Lubonia Wielkiego. Wierzchołek z wystającą wieżą transmisyjną skrywa się co prawda za ciemnozieloną szatą, ale i tak warto rzucić serdecznym zachwytem w kierunku trzydziestej dziewiątej bohaterki wyzwania. |
 |
I w taki sposób docieramy do Rabki-Zdrój. Po zejściu do głównej drogi ruszam w kierunku dworca chodnikiem wzdłuż DK28. |
 |
Po przejściu ulicami: Sądecką, Kasprowicza oraz Jana Pawła II docieram do dworca autobusowego zamykając kolejną samotną i rekordowo długą wędrówkę przez Beskid Wyspowy. Uzdrowiskowe miasteczko, znane z leczenia pulmonologicznych przypadłości u najmłodszych pacjentów oraz kultowego już parku rozrywki, stanowi także świetną bazę wypadową dla miłośników górskich eskapad. Luboń Wielki, Polczakówka z Grzebieniem, długodystansowe gorczańskie szlaki... naprawdę jest w czym wybierać! |
Kończąc dzisiejszy wpis, pragnę Was zachęcić, drodzy Czytelnicy, do zadawania w komentarzach pytań związanych z moimi wędrówkami po Beskidzie Wyspowym. W ostatnim wpisie związanym ze zdobywaniem korony chciałbym stworzyć taką przestrzeń z odpowiedziami na nurtujące, a może i ciekawiące was mocniej kwestie. Kilka z nich pojawiło się już w poprzednich postach (dlatego na nie nie odpisuję! :)), ale serdecznie zapraszam do stawiania kolejnych. W końcu... im więcej, tym lepiej!
Na zakończenie tej wspaniałej przygody planuję także przygotować quiz w którym będą mogli się wykazać najwytrwalsi wirtualni wędrowcy. Bądźcie zatem czujni!
 |
Tak prezentuje się cała trasa. Po więcej szczegółów zostawiam LINK |
A jeśli ktoś chciałby zaglądnąć do moich innych wędrówek po Beskidzie Wyspowym, to poniżej zostawiam linki:
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i do napisania! :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz!