Witam!
Jeśli ktoś jeszcze nie słyszał wieści, to spieszę Wam czym prędzej donieść, że wczoraj Uniwersytet Jagielloński opublikował listy zakwalifikowanych kandydatów i na jednej z nich, w zakładce "Kierunek lekarski", znalazło się moje imię i nazwisko! Jestem bardzo szczęśliwy, że będę mieć ten zaszczyt i przyjemność, by od października pójść na pierwsze zajęcia jako student medycyny! Cieszę się, że cały proces rekrutacji, czas oczekiwań na maturalne wyniki i wszelkie stresy oraz emocje z tym związane minęły, że zakończyły się dla mnie sukcesem i spełnieniem ogromnego marzenia. Teraz zostało mi tylko pozanosić wszystkie niezbędne dokumenty na uczelnię, dokonać wpisu na pierwszy rok i czekać... czekać na początek października, który to rozpocznie nowy rok akademicki, pierwszy z moim udziałem. Dziękuję Wam wszystkim za trzymanie kciuków i wsparcie, które dało mi bardzo dużo sił na ten czas. 😌
W dzisiejszym poście chciałbym zatem jakoś podsumować tę moją drogę do tego właśnie momentu, drogę czasem krętą i niełatwą, ale też pełną radości i pasji... Owa droga miała wiele skrętów, mnóstwo marzeń oraz myśli, ale tak teraz sobie myślę, że raczej nigdy nie była nudna ani monotonna, a przynajmniej starałem się, aby takową się nie stała. Zapraszam zatem na krótką opowieść o tym, jak się wyklarowała ta droga...
 |
Każdemu życzę takiej pięknej drogi życia jak ta 💚 |
Do poznawania świata oraz klucza do niego, czyli książek, ciągnęło mnie od najmłodszych lat, od czasu kiedy to moja mama, mimo swojej niepełnosprawności i wielu chorób, które ją wtedy bezustannie męczyły, nauczyła mnie czytać i pisać; każdego wieczoru siadałem na małym zielonym krzesełku i razem czytaliśmy wszystko, co wpadło nam w ręce - wycinki z gazet, bajki, baśnie, czy przyrodnicze książeczki... Dzięki niej nauczyłem się poznawać i rozumieć świat i wiem, że w wielkim stopniu dzięki niej znajduję się w tym miejscu, w którym teraz jestem, za co Ci mamo bardzo dziękuję! 💙
Pierwszą moją wielką pasją była geografia. Mając pięć, sześć lat był taki moment, że mój malutki pokoik był niemal w całości pozaklejany mapami Polski, Europy, Afryki, Ameryk i całego świata, a na biureczku niepodzielnie panowały globus, atlas oraz duży kalkulator. Uwielbiałem wertować coraz to kolejne stronice Wielkiego Atlasu Geograficznego, by znajdować w nim Polskę, Rwandę, czy Mjanmę na mapach kontynentów, by poznawać nazwy stolic wszystkich państw świata, czy aby dowiadywać się, jaka jest najdłuższa rzeka Azji. Teraz podaję oczywiście tylko przykłady, bo jakbym chciał wymienić wszystko, to byście czytali i czytali w nieskończoność. W innych książkach oglądałem też zdjęcia największych i najpiękniejszych atrakcji różnych krajów i byłem oczarowany, jak takie piękne rzeczy mógł stworzyć człowiek. Marzyłem wtedy o byciu kolejnym Magellanem, czy da Gamą, chciałem zobaczyć cały świat, a i może odkryć jakieś nieodkryte lądy.
 |
Tak wyglądała moja pracownia 😁 |
Miłość do atlasu geograficznego pozostała do dziś, nawet teraz czasem potrafię sięgnąć po jakieś stare egzemplarze z dawnych lat i przerzucać oczyma po pięknie zaprojektowanych mapach...
O kolejnym zamiłowaniu pewnie już dobrze wiecie, bo zanim blog przeformował się na "Świat z mojej perspektywy", to pisałem tutaj głównie o ptakach i całej przyrodzie, która dookoła nas żyje. Mając jakieś siedem lat, obserwowałem całe wakacje razem z rodzicami liczne przygody rodziny dziwoń (dziwonie to takie małe ptaszki wielkości wróbli), które uwiły sobie gniazdko w przydomowym krzewie jałowca. Od tamtej pory zacząłem poznawać głębiej ten świat przyrody, czytałem liczne atlasy ptaków i innych zwierząt, roślin, grzybów, ruszałem z lornetką na "łowy" do ogrodu, a w pewnym momencie, będąc już nieco starszym, założyłem właśnie tego bloga, którego teraz czytacie, by tworzyć swego rodzaju pamiętnik moich przyrodniczych przygód. Owe zamiłowanie oczywiście żyje ze mną cały czas, teraz pielęgnuję swój ogród, w tym roku założyłem zielnik (który ostatnio wzbogacił się o cząber górski), lubię czasem poobserwować głośne puszczyki w tylnej części ogrodu, malutkie sikorki uczące się dopiero latać, a także inne stworzonka oraz roślinki.
 |
A oto i mój nowy nabytek, cząber górski |
Dzięki tej pasji zacząłem się powoli kierować w nauki ścisłe i wiązać z nimi swoją przyszłość. Myśli o medycynie przyszły stosunkowo niedawno - wcześniej myślałem o studiowaniu biotechnologii, czy kierunków genetycznych. W pewnym momencie jednak coraz bardziej zaczęła mnie interesować anatomia człowieka, na lekcjach biologii w klasie maturalnej bardzo zagłębiłem się w ten jakże obszerny, ale ciekawy i niesamowity temat i stwierdziłem, że moim powołaniem jest to, by odkryć wszystkie tajemnice naszego ciała, które jest przecież tak wspaniale skonstruowane, a także by nieść pomoc tym ludziom, którzy cierpią z powodu różnych chorób, którzy dzięki nim nie mogą normalnie funkcjonować. Wpływ na moją decyzję na pewno też miał fakt tego, że zawsze jak tylko mogłem, starałem się pomagać mojej mamie walczyć z niepełnosprawnością i wieloma chorobami, które ją dotknęły. Pamiętam takie sytuacje, nawet z dzieciństwa, gdy chciałem pomóc, ale nie wiedziałem jak, nie wiedziałem skąd się dana choroba bierze, co ją wywołuje, podobne rozterki miałem nawet wtedy, gdy sam miałem jakieś przeziębienie, czy bolał mnie ząb, brzuch, głowa... Teraz będę mieć szansę to wszystko poznać i mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie pomóc, że będę mógł dostarczyć drugiemu człowiekowi radości oraz ulgi.
 |
Od lat kilku już kierowałem swoje myśli w kierunku nauk ścisłych, wybór padł na medycynę 😉 |
Dziękuję Wam jeszcze raz za kciuki i wsparcie, bardzo to sobie cenię i wiem, że one mi dużo pomogły w ostatnim czasie. Pozdrawiam Was i do zobaczenia! 😉