19:26

Makrobajka

Witam!
Korzystam ostatnio z blogosfery ile mogę, zanim się nie skończą ferie i nauka być może znów oblecze kurzem moje blogowe półki.
Zawsze, gdy zima i siarczysty mróz obdarowują świat szronem i szadzią, wszystko wokół staje się niczym wyjęte z najpiękniejszej bajki. Każdy badylek, igiełkę, roślinkę, czy listek zdobi różnokształtna śnieżna obwódka, która nierzadko czyni cuda.
Wtedy w ruch idą aparaty i każdy z nich próbuje z bliska uwiecznić te kształty, wygląd i białą magię. Tym razem i mi się udało uchwycić kilka obrazków, na których szron i szadź króluje i jest najwspanialszym dekoratorem.



Na igiełkach szron wygląda najcudniej





Na liściach mahonii także ;)

...i na paproci.






A to już kilka widoków z mojej wsi, tutaj staw




Mimo że zdecydowanie wolę ciepłą wiosnę, czy nawet to gorące i suche lato, to zima też potrafi i mnie zachwycić. Te zdjęcia makro, i nie tylko makro, chyba to udowadniają...
Bardzo lubię czasem coś uwiecznić na fotografiach, bo potem na przyszłość zostaje wiele pięknych wspomnień z przeszłości. Każde zdjęcie z czymś się kojarzy, kryje w sobie jakąś emocję, przywołuje liczne wspomnienia. Najchętniej fotografuję, jak sami dobrze wiecie, niebo - wschody, zachody Słońca, niebanalne kształty chmur, nietypowe barwy, a także miejsca, które odwiedzam, w których dane było mi być, a konkretniej ich najbardziej urokliwe oraz zachwycające zakątki (stąd i moje "Podróże" możecie tutaj również odkrywać). Jeśli łapie mnie wena, to staram się na każde zdjęcie mieć jakiś pomysł i ten pomysł raz lepiej, raz gorzej zrealizować. Zaś bez weny... bywa ciężko. 😃
I taka to kolejna pasja w tym moim zwariowanym, nieco chaotycznym życiu, a jak wiadomo, pasje są dobre, pasje nas wychowują i uczą jak żyć.


Na sam koniec bardzo Was zachęcam do głosowania w czwartej już edycji plebiscytu "Podróż Roku". O najciekawszą podróż 2018 roku walczy sześć pozycji - wybierzcie swoich faworytów i głosujcie!
Poniżej wklejam linki wszystkich postów, jeśli chcielibyście sobie je przypomnieć. ;)




Liczę na Wasze głosy!😃

Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze. Pozdrawiam Was bardzo i do zobaczenia! :)

16:32

Chaos

Witam!
Chyba to słowo najlepiej ostatnio opisuje moje myśli i to, jak mija dzień za dniem... Ferie feriami, ale czas nadal pędzi okrutnie szybko, zbyt okrutnie... Nim się nie obejrzałem, już minął pierwszy tydzień ferii zimowych; tydzień jeszcze przede mną, a potem? Trzy miesiące naukowego maratonu, na którego mecie wznosi się egzamin maturalny. Egzamin, który chcąc nie chcąc "pomoże" albo przymusi do wytyczenia ścieżki życiowej na kolejne lata. Liczę, że jednak maj okaże się łaskawy, jak również i klucz do matury z biologii, który obecnie wisi między przestrzeniami abstrakcji a przesady, bo jak można inaczej powiedzieć o czymś, co może odejmować tak cenne punkty za na przykład użycie liczby mnogiej zamiast pojedynczej w odpowiedzi, użycie synonimu słowa, które w odpowiedzi znaleźć się powinno, czy ogólnie odpowiedzi, która jest dobra, ale zawsze mogłaby być lepsza.
Chemia i matematyka akurat klucze ma dobre, no ale z drugiej strony matematyka to samo liczenie i opcjonalnie przeprowadzanie dowodów, podobnie z chemią, w której trzeba napisać albo wyliczyć coś konkretnie. Na biologii zaś trzeba pisać swoimi słowami: wnioski do doświadczeń, uzasadnienia różnorakich problemów i procesów i wiele, wiele innych, więc opanowanie biologicznych arkuszy i oswojenie się z nimi to połowa drogi, by maturę z biologii napisać na taki wynik, na jaki chcemy.

Matura maturą, ale co potem? Jakie studia? Miasto? Kierunek? To też zależy dużo właśnie od wyniku egzaminu dojrzałości, jak to kiedyś pięknie mówiono. W planach i myślach mam oczywiście medycynę, ale także biotechnologię, a ostatnio też zastanawiam się nad fizjoterapią. Niezależnie jaki kierunek da mi przyszłość, to mam nadzieję że będzie to na krakowskim UJ.

Tak się nieco rozgadałem o tych maturach i studiach, ale jeśli chodzi o ten cały feryjny chaos, to one właśnie wiodą w nim prym. Mimo wszystko staram się jakoś urozmaicić te dwa tygodnie poprzez między innymi spotkania z przyjaciółmi, obserwowanie tego, jak ostatnio polska pogoda szaleje dając nam na zmianę aurę zimową i wiosenną, przy okazji ofiarując nam przepiękne zachody Słońca, ale też przyrządzanie różnych potraw, przekąsek z bliskich i dalekich krajów, egzotycznych, orientalnych. Ostatnio udało mi się zrobić niesamowicie aromatyczne, migdałowe galette des rois, czyli ciasto Trzech Króli oraz indyjskie samosy, czyli coś w rodzaju smażonych pierożków nadziewanych kurczakiem, ziemniakami i groszkiem z dość mocną szczyptą curry i garam masala. Pyszności!

Kolejny cudny zachód Słońca


Jednego dnia było tak...



A zaraz na następny dzień tak...

Galette des rois

Samosy, coś pysznego!


Tyle składników łączy się w jeden, wielki chaos, który dodatkowo napędza wspominany na początku czas, aż czasem można by mu było zaśpiewać piosenkę Kasi Sobczyk "Nie bądź taki szybki Bill...". Mimo to, że owy chaos jest raczej z rodzaju tych milszych, przyjemniejszych, to jednak potrafi dać w kość, bowiem czasem człowiek chciałby nieco odpoczynku, wyłączenia tych wszystkich gromadzących się nieustannie myśli, pomysłów, planów i choć na chwilę od tego uciec. Jednak dziś żyjemy w takich czasach, w których stało się to niemal niemożliwe, a szkoda...
Sam mój kociak Kiki (urodzony model) ma chyba dość...



Na sam koniec bardzo Was zachęcam do głosowania w czwartej już edycji plebiscytu "Podróż Roku". O najciekawszą podróż 2018 roku walczy sześć pozycji - wybierzcie swoich faworytów i głosujcie!
Poniżej wklejam linki wszystkich postów, jeśli chcielibyście sobie je przypomnieć. ;)





Liczę na Wasze głosy!😃


Dziękuję za wszystkie Wasze odwiedziny, ostatnio bowiem odprawia się tutaj istne oblężenie! Ściskam Was serdecznie i do zobaczenia!😌😌

17:47

Niczym na naukach u mistrza van Gogha

Witam!
Już nieraz udowadniałem tu na blogu, że nasz polski nieboskłon potrafi zaskoczyć barwą, kształtem obłoków, płomiennym słońcem, czy tym wszystkim jednocześnie. Mimo to, raz na jakiś czas niebo zaskakuje ponownie i pokazuje swoje cudowne oblicze.

Jakoś na początku tygodnia, wracając z kolejnej próbnej matury do domu ukazało mi się pomarańczowe słońce delikatnie przysłonięte obłokami tworzącymi na całym nieboskłonie coś w rodzaju puzzli. Od razu ten widok skojarzył mi się z dziełem van Gogha - "Gwiaździsta noc", mimo że z nocą ani gwiazdami miał on niewiele wspólnego. Jednak miał on coś w sobie, bowiem zarówno w moim zachodzie słońca, jak i w arcydziele Holendra wyróżniają się dwa główne elementy, czyli niebo złożone z setek, tysięcy malutkich elementów - chmurek, obłoczków, gwiazdek, któremu dowodzi jaskrawa plama Słońca, bądź Księżyca. Kilka pobocznych elementów jak drzewa, czy para sierpówek spoczywająca na drucie zaś jeszcze bardziej łączy oba przedstawienia.

I mimo tych podobieństw, tytuł tego mojego widoku nie może być ani "gwiaździsty", ani nie może się nazywać "Noc". Niech więc będzie to "Goghowski zachód Słońca"... i taka nazwa jest chyba najbardziej adekwatna. ;)

Goghowski zachód Słońca


Nowy rok dość mocno przypomniał nam o tym, jak powinna wyglądać prawdziwa zima. Od kilku dni niemal ciągle trzyma niemały mróz, a z nieba (jak dużo dziś o tym niebie... 😉) spadają kolejne i kolejne, i kolejne porcje białego puchu. Dla mnie będzie to nie lada gratka, zwłaszcza teraz gdy zaczynam ponad dwutygodniową zimową labę, na pewno więc zmuszę się do odejścia od arkuszy maturalnych, kombinatoryki i chemii organicznej, by ulepić jakiegoś niesfornego bałwana. 😜⛄⛄

Niezależnie jednak, gdzie leży owy śnieg, to wszędzie tworzy magiczny, bajkowy klimat - na krakowskich Plantach, w moim ogrodzie i gdzie tylko dusza zapragnie...

Obok Wydziału Prawa i Administracji UJ



Widok uchwycony z okna mojej szkoły


Widok na kościół św. Anny

I kolejny zachód Słońca z mojego ogrodu, w nieco innym ujęciu ;)



Wielka Stopa


Na sam koniec bardzo Was zachęcam do głosowania w czwartej już edycji plebiscytu "Podróż Roku". O najciekawszą podróż 2018 roku walczy sześć pozycji - wybierzcie swoich faworytów i głosujcie!
Poniżej wklejam linki wszystkich postów, jeśli chcielibyście sobie je przypomnieć. ;)










Liczę na Wasze głosy! 😃

Pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia! ;)

18:05

Podróże #43: Dachy Krakowa

Witam!
Pierwsza tegoroczna podróż na blogu będzie dość specyficzna, bo do miejsca Wam dobrze znanego, tylko kompletnie z innej perspektywy. Mowa oczywiście o moim ukochanym Krakowie i mimo, że mam wrażenie iż poznałem go dość dobrze, to ciągle zaskakuje czymś nowym i tak też jest w tym przypadku...
Widoki dachów Krakowa, które zobaczycie poniżej ująłem będąc na małym obiedzie z moją dobrą przyjaciółką, która zresztą jest specjalistką od wyszukiwania coraz to bardziej zachwycających kawiarni i innych knajpek na krakowskim centrum, na najwyższym piętrze Akademii Muzycznej.

Niewielki, lecz bardzo urokliwie wyglądający lunch bar na ostatnim piętrze numer sześć oprócz pysznego jedzenia zapewnił nam piękną panoramę Krakowa, z tej wysokości wyglądającą jak ogromne pole ciemnych, stalowoszarych, spadzistych dachów poprzetykane gdzieniegdzie wyższymi budowlami jak Kościół Mariacki, Wawel, czy kościoły Dominikanów i św. Piotra i Pawła na Grodzkiej. Taka perspektywa podobała mi się niezmiernie, bo nieco wystawaliśmy ponad krakowskie dachy, ale tylko nieco, nie była też to wysokość zbyt duża, przez co właśnie na pierwszy plan wysuwały się owe dachy...

Obiad zjedliśmy wewnątrz, w sali niemal w całości okrytej szybami tak, aby cały czas krakowska panorama towarzyszyła gościom owej knajpki. Gdy zbieraliśmy się do wyjścia, postanowiliśmy jeszcze wyjść na taras znajdujący się obok, aby jeszcze bardziej doświadczyć tych jakże pięknych widoków. Gdyby nie dość silne podmuchy wiatru i minusowa temperatura, to na pewno wpatrywałbym się w nie znacznie dłużej...



Widok na ulicę św. Tomasza








Z jednego miejsca można było obejrzeć całą panoramę Krakowa... coś wspaniałego!


Na sam koniec bardzo Was zachęcam do głosowania w czwartej już edycji plebiscytu "Podróż Roku". O najciekawszą podróż 2018 roku walczy sześć pozycji - wybierzcie swoich faworytów i głosujcie!
Poniżej wklejam linki wszystkich postów, jeśli chcielibyście sobie je przypomnieć. ;)




Liczę na Wasze głosy!😃


Dziękuję Wam za wszystkie życzenia świąteczne i noworoczne i niech każde słowo w nich wymienione i mnie, i Wam się spełni!
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia! :)

11:11

Czas zatoczył kolejne koło...

Witam!
Nieco ponad 11 godzin temu przywitaliśmy nowy, 2019 rok. Z uśmiechem na ustach  rytm najróżniejszych gatunków muzycznych składaliśmy sobie życzenia, głównie zdrowia, szczęścia i tego, aby ten nadchodzący rok był przeżyty szczęśliwie...

Tutaj nie będę jakoś bardzo oryginalny, bo te wartości są chyba w naszym życiu najważniejsze. Bez zdrowia nie zrobimy nic, bez niego ani rusz - nie kupimy go za żadne pieniądze ani za żadną inną wartość materialną bądź nie. Szczęście jest też bardzo ważne, aby jakoś sobie dawać rady w tym życiu, które pisze nam różne scenariusze i to szczęście właśnie może nam pomóc, by owy scenariusz był dla nas jak najłaskawszy.
Aby ten nadchodzący rok był przeżyty szczęśliwie, radośnie; bez żadnych smutnych, złych chwil, aby nami kierowały tylko te chwile dobre, wesołe i pozytywne.
Niech każdy plan, każde postanowienie i marzenie się spełni w nadchodzącym roku i będzie ono powodem do radości z życia i samego siebie.
Szczęśliwego Nowego Roku!



Stary rok, który już za nami, był dla mnie rokiem bardzo przełomowym. W wielu dziedzinach życia wywrócił wszystko o 180 stopni - i pozytywnie, i negatywnie.
W sierpniu straciłem swojego ukochanego tatę na zawsze, tak nagle, tak niespodziewanie. To był duży cios dla naszej rodziny i dla wszystkich, którzy go znali jako dobrego, wiecznie uśmiechniętego człowieka. Trudno jest się przygotować na śmierć bliskiej Ci osoby mimo że wiesz, iż niebawem umrze, bo miała wypadek, czy ciężko choruje, a co dopiero, jeśli ktoś odejdzie z tego świata w zupełnie nieoczekiwanym momencie...
Jesienią nieco chorowaliśmy, i ja, i moja mama, która jak pisałem kilka postów temu, miała zapalenie nerwu w prawej ręce, przez co przez kilka dni miała ją sparaliżowaną i dopiero mnóstwo lekarstw i rehabilitacja pomogły jej częściowo odzyskać władzę w tejże ręce.
W międzyczasie oprócz szkoły, moja uwaga była skupiona na robieniu prawa jazdy. Wiele przejechanych godzin "eLką" po wiecznie zakorkowanym krakowskim centrum przyniosły efekt i miesiąc temu udało mi się zaliczyć egzamin na prawo jazdy z wynikiem pozytywnym, co mnie niezmiernie cieszy do dziś i teraz mogę być dumnym posiadaczem tej niewielkiej karty ułatwiającej tak bardzo codzienne życie.

Tak więc dużo się działo w tym starym roku, który mnie nauczył, że w każdym momencie trzeba być gotowym na wszystko, bo życie jest wielce przewrotnym i paradoksalnym...
Czas zatoczył kolejne koło i co przyniesie nowy rok 2019? Odpowiedź na to pytanie będziemy wszyscy poznawać przez te najbliższe 365 dni... oby był tylko spokojny i radosny. Ja jeszcze sobie i wszystkim maturzystom, którzy teraz tu są życzę jak najlepiej napisanych matur i dobrych studiów, bo ten rok będzie się kręcił głównie wokół tych dwóch wydarzeń.


Teraz czas wyniki noworocznego rozdania! Do zabawy przystąpiły 4 osoby, każda dostała z nich numerek do późniejszego losowania - numerki 1, 2, 3, 4 dawane w kolejności w jakich pojawiały się komentarze pod ostatnim postem.
1 - Janeczka (blogchwila) z Chwil Wytchnienia
2 - Basia Wójcik z Pięciu pór roku
3 - Ania inspiracje z inspiracji w moim mieszkaniu
4 - Ewa Bera z Artesanii-rękodzieło

Oto wyniki:


Gratuluję Janeczko! Proszę wyślij mi na mojego gmaila swój adres, a ja postaram się przesłać nagrodę jak najprędzej. Jeszcze raz gratuluję!


Na sam koniec bardzo Was zachęcam do głosowania w czwartej już edycji plebiscytu "Podróż Roku". O najciekawszą podróż 2018 roku walczy sześć pozycji - wybierzcie swoich faworytów i głosujcie!
Poniżej wklejam linki wszystkich postów, jeśli chcielibyście sobie je przypomnieć. ;)






Liczę na Wasze głosy!😃

Dziękuję Wam za wszystkie odwiedziny na blogu w ostatnim czasie! Pozdrawiam i jeszcze raz życzę szczęśliwego nowego roku!🎉🎉
Copyright © 2014 Świat z mojej perspektywy , Blogger