Witam!
W ostatnim wpisie zebrałem co ładniejsze przeźrocza z drogi na Lubomir czerwonym szlakiem. Trasa była bardzo przyjemna, zresztą tak samo jak pogoda, tak więc postanowiłem, że upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu i przy okazji zdobędę jeszcze jedną beskidzką wyspę, Patryję.
Wierzchołek Patryi wznosi się 763 metrów nad poziomem morza. Żółty szlak biegnący z Lubnia ku Zasaniowi jest jedyną oznaczoną drogą prowadzącą na szczyt. Idąc od strony Lubomira, który wzbija się na wysokość ponad 900 metrów nietrudno się domyślić, że trasa na Patryję w większej części biegnie z góry na dół, co w górskich wędrówkach jest raczej niecodzienną sytuacją. Tak naprawdę jedyne mocniejsze podejście to ostatnie 5-10 minut przed szczytem. Warto mieć jednak na uwadze, że straconą wysokość potem trzeba wyrównać, zwłaszcza gdy chce się wrócić w to samo miejsce z którego wędrowanie się zaczęło (w moim przypadku schronisko PTTK na Kudłaczach). Tak więc mając w nogach już mniej więcej 10 kilometrów beskidzkiej wędrówki, powrót z Patryi na czerwony szlak był niewątpliwie najbardziej wymagającym fragmentem trasy.
Po opis trasy na odcinku pomiędzy schroniskiem na Kudłaczach a rozwidleniem czerwonego i żółtego szlaku zapraszam
TUTAJ.
|
Po zdobyciu Lubomira wróciłem się w miejsce skrzyżowania czerwonego i żółtego szlaku (10-15 minut schodzenia czerwonym szlakiem). By ruszyć na Patryję trzeba tutaj odbić w bok i konsekwentnie podążać za biało-żółtymi paskami strojącymi bukowe drzewa. |
|
Lubomir i Patryję dzieli 141 metrów nad poziomem morza na korzyść tej pierwszej góry, więc zdobywanie Patryi to w głównej mierze jazda z górki na pazurki. Dosyć nieoczywista sytuacja pokazująca, że Beskid Wyspowy potrafi zaskakiwać. |
|
Cały czas schodzimy w dół za żółtym szlakiem... |
|
Wiosną ta beskidzka buczyna musi się prezentować fenomenalnie... |
|
Co jakiś czas w leśnym runie migotały oznaki nadchodzącej wiosny... |
|
Po półgodzinnym przyjemnym marszu oczom ukazuje się cudowny widok na beskidzkie i babiogórskie wierzchołki. |
|
Ale żeby nie było tak łatwo, to szlak na Patryję w kilku momentach też rzuca śmiałkom kłody pod nogi. Tutaj dosłownie... |
|
Przed ostatnim etapem wędrówki na Patryję, momentami stromym i jakże błotnistym, warto zrobić krótki odpoczynek na polanie na Weszkówce. Zdjęcia nie zawsze oddają, ale ta spora przestrzeń otoczona zewsząd beskidzkimi lasami zapiera dech w piersiach. Tak wygląda wolność! |
|
Ostatnie 10-15 minut trasy na Patryję wiedzie nieco stromą i błotnistą ścieżynką. Tutaj trzeba oddać więcej skupienia i zaangażowania mięśni. |
|
Momentami był to raj dla miłośników solidnego utaplania się w błocie. |
|
Przyjemne marcowe słońce dużo pomagało w tych ostatnich chwilach przed zdobyciem kolejnej beskidzkiej wyspy. |
|
Jeszcze chwila... |
|
Jeszcze ostatnie podejście... |
|
...i po około godzinie i 2,5 kilometrach wędrówki żółtym szlakiem Patryja została zdobyta! Szczyt Patryi nie jest już tak zalesiony jak to było w przypadku Lubomira. Na polance znajduje się kilka drewnianych ławeczek, a nawet miejsce na ognisko, więc przy większej ilości czasu można solidnie uczcić zdobycie kolejnego beskidzkiego wierzchołka. |
|
Pamiątkowe zdjęcie pod tabliczką musi być! Trzy beskidzkie wyspy zdobyte, jeszcze tylko (nie aż, tylko!) 37... |
|
Powrót na czerwony szlak był najbardziej wyczerpującym odcinkiem całej niedzielnej wędrówki. Po zdobyciu dwóch szczytów i pokonaniu 10 kilometrów to podejście wydawało się najbardziej żmudnym i wlekącym się w czasie. |
|
Powrót na czerwony szlak i skierowanie się w kierunku schroniska na Kudłaczach było tym momentem w którym wszystkie siły witalne powróciły na nowo! Znowu z górki na pazurki i tak do samego końca... |
|
Trzynaście kilometrów niedzielnej wędrówki zostało zwieńczone w miejscu startu, czyli w schronisku PTTK na Kudłaczach. |
|
Wizyta w schronisku oczywiście nie mogła obyć się bez jakiegoś smacznego obiadu. Kwaśnica i bigos jak u Mamy, w dodatku w promieniu kilkunastu metrów powietrze nasycone było zapachem pieczonej kiełbaski na ruszcie. Warto jednak uważać i konkretnie dopytywać o czas oczekiwania na dania, bo ja się prawie na to nabiłem i na placki ziemniaczane z gulaszem czekałbym ponad godzinę... |
|
Na sam koniec, na parkingu pod schroniskiem była jeszcze chwila na ochy i achy nad migoczącą w oddali Babią Górą skąpaną w złocie zachodzącego słońca... |
Wczesnowiosenne wędrowanie Pasmem Lubomira i Łysiny okazało się być idealnym sposobem na spędzenie niedzielnego, słonecznego dnia. Trzynaście kilometrów w nogach zwieńczone paroma naprawdę pięknymi widokami i sycącą porcją kwaśnicy oraz bigosu pozostaną w pamięci na długo. Teraz tylko czekam na kolejne weekendowe okno pogodowe, by znów wsiąść za kierownicę i ruszyć ku Beskidowi Wyspowemu.
I na koniec mapka z drugą częścią wędrówki:
Pozdrawiam i do napisania! ;)
Gratuluje, 2 w jednym, zdjęcia przepiękne ale to błoto to masakra, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWiesz co przede wszystkim Ci gratuluję zdobycia kolejnych szczytów- wysp. Poza tym masz cudne zdjęcia z tych wędrówek, mimo że trochę kiedyś po górach chodziłam to dla mnie nazwy tych szczytów są obce, znaczy się nigdy na nich nie byłam, tym bardziej z ciekawością czytam o nich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i powodzenia w realizacji celu.
Śliczne zdjęcia, obejrzałam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńA zapach kiełbaski z rusztu pobudził moje kubki smakowe, w ogóle uwielbiam spożywanie posiłków na świeżym powietrzu.
Gratuluję Ci kolejnych wyzwań i pozdrawiam Cię serdecznie.
Gratuluję Maks. Cieszę się z Tobą i podziwiam, bo trasa nie była łatwa, tak jak w życiu, raz z górki raz pod górkę. Pozdrawiam serdecznie i życzę tylko dobrych dni.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci zdobycia kolejnych szczytów, jeszcze trochę przed Tobą, ale na pewno zdobędziesz wszystkie. Wartością dodaną takich wędrówek są piękne widoki i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Twój pomysł Maksiu jest fantastyczny. Zdobędziesz je wszystkie, wiem to.
OdpowiedzUsuńJuż czekam na kolejną wirtualną wędrówka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Maszeruj, maszeruj...Góry są jak "dopalacze"...;o)
OdpowiedzUsuńIdziesz, jak burza Maks:) Trzy szczyty zdobyte... brawo! Widoczki piękne... podziwiam, kibicuję i czekam na następne wyprawy:)
OdpowiedzUsuńWydawało się mi, że zostawiłam tutaj komentarz. Czyżby znowu trafił do spamu?
OdpowiedzUsuńWitaj przedświątecznie Maks
UsuńNiech Chrystus Zmartwychwstały obdarza łaskami Twój dom.
Niech ten czas odrodzi wszystko, co dobre.
Niech przegoni troski i smutki.
Niech przywieje nadzieję na lepsze jutro.
Życzę zwyczajnej ludzkiej życzliwości. Tak po prostu...
Gratuluję trzeciego szczytu, zdjecia jak zawsze idealnie ukazujące piękno miejsca po którym wędrujesz, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńNa pewno to wspaniały sposób na odstresowanie . Widoki piękne no i wszystko po takim wysiłku smakuje jak "u Mamy":) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńWidać, że droga niełatwa była, zwłaszcza te błocisko. Tym bardziej należą się gratulacje !!! Przyznaję, że do tej pory nie wiedziałam o istnieniu Beskidu Wyspowego, a jak tam pięknie...to widzę po zdjęciach z Twojej wędrówki. Widoki na pewno wynagrodziły trudy wędrowania. Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńGratulacje :) góry są piękne i mają swój urok chociaż trzeba naprawdę uważać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z nad morza.
Gratuluję i czekam na więcej :) Jestem na Twoim blogu pierwszy raz i na pewno będę regularnie zaglądać. Dlaczego czekałbyś ponad godzinę na posiłek?
OdpowiedzUsuńPiękna trasa i wymagająca, trochę mam zadaleko żeby się wybrać w tamte strony . W maju z moją grupą wędrowników wybieramy się na Łysicę i jeszcze się zachwycać tymi terenami.
OdpowiedzUsuńHejka Maksiu :) Super post, fajna wycieczka. Lubomir nadal przede mną. Po drodze zaglądnę też na Kudłacze. Szczerze mówiąc jeszcze nigdy nie byłam, a wszyscy mi mówią, że warto. Mnie także się już pali w góry. Mam nadzieję, że tegoroczne wakacje będą obfite w wycieczki po Beskidach. Na Patryji również jeszcze nie byłam i mam trochę Wysepek do zdobycia. Piękne wiosenne fotki ci wyszły.
OdpowiedzUsuńW te radosne Święta Wielkanocne życzę Ci mnóstwa uśmiechu, ciepła rodzinnego, pysznych przysmaków i wspaniałych chwil spędzonych w gronie najbliższych. Niech będzie to czas pełen błogosławieństw i wzajemnej życzliwości!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! 🐣⛪🐇
Angelika
Gratuluję i podziwiam Twoją konsekwencję w realizacji planów :) I oczywiście niezmiennie zachwycam się Twoimi zdjęciami i opisami wędrówek :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Maksiu! Szlak przepiękny a widoki zapierające dech w piersiach.
OdpowiedzUsuńMimo, że świąteczny dzień i człowiek jest objedzony to narobiłeś mi ochoty na kwaśnicę. Jestem kapuściara.
Serdecznie pozdrawiam:)