Pierwsze koty za płoty
Witam!
Wczoraj oficjalnie zakończyła się pierwsza w moim studenckim życiu sesja, a tym samym pierwszy semestr na medycynie. Z tej okazji, wykorzystując jednocześnie moment, w którym myśli i emocje powoli odciążają się od natłoku histologicznej wiedzy, przez co są one jaśniejsze i klarowniejsze, postanowiłem w końcu opisać swoje uczucia, pochwały, uwagi, blaski i cienie dotyczące mojej dotychczasowej drogi, której stacją końcową, mam nadzieję, będzie możliwość pracy w zawodzie lekarza.
Studia w porównaniu z wcześniejszymi etapami edukacji to zupełnie inna bajka, bajka do której musiałem przywyknąć w bardzo krótkim czasie i to jak najefektywniej. Biologię, chemię, czy matematykę z liceum zastąpiły anatomia, fizjologia, histologia, a od grudnia jeszcze biochemia. Przygotowanie na zajęcia przestało polegać na nauczeniu się tego, co było, teraz polega bowiem na nauczeniu się tego, co dopiero będzie omawiane; z tego też jesteśmy często rozliczani, w pierwszym semestrze głównie na histologii, na której zajęcia zawsze rozpoczynały się od kilkuminutowej wejściówki, czyli formy testu jednokrotnego wyboru. Histologiczne wejściówki trzeba było zdać na minimum 60%, czyli na dziesięć pytań gwarancję zdania i niemartwienia się poprawkami należało dobrze odpowiedzieć na sześć i więcej. Jeśli chodzi o pozostałe trzy przedmioty, to wejściówki odbywają się rzadko (jeszcze na ćwiczeniach laboratoryjnych z biochemii jest zawsze test, ale w tym przypadku 60% trzeba mieć ze wszystkich sumarycznie by je zaliczyć), a z anatomii nie odbywają się w ogóle.
Jeśli chodzi o te ostatnie cztery miesiące, to najtrudniejszym dla mnie okresem była niewątpliwie połowa listopada. Pierwsze kolokwia, pierwsze poważne stresy, dodatkowo owe kolokwia tak dość niemiło nagromadziły się w jednym terminie, ta presja, ten ciągle rosnący nawał pracy spowodował, że organizm odmówił mi posłuszeństwa. Nie miałem na nic siły, jeszcze wtedy na nieszczęście napatoczyła się choroba i dwa tygodnie z antybiotykami oraz dokuczliwym drapiącym gardłem, katarem, ogólnym osłabieniem... Trwał chwilę ten stan niemocy, jakiegoś dziwnego letargu, który uporczywie nie pozwalał mi czegokolwiek zrobić. W pewnym momencie jednak stwierdziłem, że bezsensem byłoby się poddać tej niedobrej sile, że przecież nie po to dotarłem do tego miejsca, by teraz jakiś lekki kryzys rozmiótł mnie w pył. Tamta chwila stanowiła przełom, to ona dała początek ścieżki ku lepszemu... dziś jest już tylko dobrze, a to listopadowe wspomnienie z perspektywy czasu bardziej pomogło niż zaszkodziło, dzięki niemu bowiem mogę być teraz silniejszy i odporniejszy na wszelakie studenckie przeciwności losu.
Centrum anatomii od samego początku stanowi jedna z sal na pierwszym piętrze w prosektorium. Jeszcze w wakacje niepojętym dla mnie było, jak można mieć w takim miejscu zajęcia i bez większych problemów tam wytrzymać ponad dwie godziny dwa razy w tygodniu. To zdziwienie i niedowierzanie podsycały oczywiście przeliczne plotki oraz zmyślne historie między innymi o mdlejących szeregami studentach na widok zwłok, czy o możliwie najgorszym zapachu jaki w tych pomieszczeniach prosektoryjnych panuje...
Rzeczywistość okazała się zdecydowanie inna; anatomiczne zajęcia w prosektorium mają jak najbardziej rację bytu, a nawet potrzebę, na szczęście nikt tam nie mdleje, co najwyżej lecą łzy i suszy w gardle od oparów formaliny w których preparaty są zakonserwowane, i właśnie ta formalina jest chyba jedynym źródłem lekkich nieprzyjemności w sali prosektoryjnej.
Anatomia jako przedmiot jest oczywiście królową pierwszego roku, a zatem wymaga największej uwagi, atencji i najbardziej daje w kość. Kolokwia z niej obecne są w dwóch formach: teoretyczne w formie testu z zagadnieniami zarówno typowo książkowymi, jak i tymi klinicznymi, a także praktyczne, zwane potocznie "szpilkami", na którym to w pięciu salach rozpoznajemy łącznie piętnaście struktur z wbitą szpilką lub z podwiązanym żółtym sznureczkiem i na specjalnych kartach zapisujemy ich nazwy w dwóch językach, polskim i albo angielskim, albo łacińskim.
Kolejny przedmiot, czyli fizjologia, jest dość specyficzna ze względu na to, że na zajęciach poznajemy praktyczną płaszczyznę tego przedmiotu, czyli między innymi uczymy się robić EKG, mierzyć ciśnienie, osłuchiwać pacjenta, czy wykonywać badanie neurologiczne, zaś teorię, z której jesteśmy rozliczani na kolokwiach, jedynych na roku w formie pytań otwartych, musimy przerobić sami, głównie z tzw. "masajek", czyli skryptu z gargantuicznego podręcznika fizjologicznego.
Histologia to głównie praca z mikroskopami, elektronogramami i licznymi bladożółtymi prezentacjami stanowiącymi kwintesencję tego, co powinniśmy umieć na wejściówki, kolokwium i sam egzamin.
Ostatni taki stricte medyczny przedmiot, czyli biochemia, towarzyszy nam od początku grudnia. Tutaj znowu mamy osobno seminaria, na których omawiane są poszczególne teoretyczne zagadnienia oraz ćwiczenia w laboratoriach. Owe ćwiczenia odbywają się raz na dwa, trzy tygodnie (nasza grupa miała jak na razie takowych trzy), na nich uczymy się używać różnych urządzeń na przykład spektrofotometrów, czy chromatografów, prócz tego wykonujemy jakieś czynności za pomocą biuret, pipet, czy specjalnych programów w będących na salach małych komputerach. Wszystko to opisujemy potem w specjalnych sprawozdaniach, za które także otrzymujemy punkty.
Oprócz tych czterech przedmiotów, w pierwszym semestrze mieliśmy także etykę na której rozważaliśmy problemy natury moralnej w zawodzie lekarskim, WF oraz historię medycyny.
Sesja zimowa, pierwsza w mojej studenckiej drodze, która bezpowrotnie minęła wczorajszego przedpołudnia, składała się z trzech egzaminów. Na początku trzeciej styczniowej dekady mieliśmy ustny egzamin z historii medycyny, na którym to musieliśmy wystarczająco poprawnie odpowiedzieć na trzy wylosowane przez nas pytania. Moje wypowiedzi na temat ogólnego wyglądu, założeń medycyny w starożytnych Indiach, Egipcie, Mezopotamii i Chinach, postaci Ludwika Karola Teichmanna oraz pomyłce Galena i dalszym rozwoju myśli na temat obchodzenia się z ranami, głównie tymi ropiejącymi dały mi pierwszą piątkę i pierwszą ulgę (jak do tej pory niemalże wszystko na tym studiach jest pierwsze).
Dwa kolejne egzaminy odbywały się w ramach zaliczenia histologii, która jako jedyna z tych czterech głównych przedmiotów zamyka się w okresie semestru zimowego. W poniedziałek odbyła się pierwsza część, praktyczna, potocznie zwana "szkiełkami". Polegała ona na tym, że w sali na trzech stołach ustawione było trzynaście mikroskopów optycznych oraz dwa zdjęcia z mikroskopu elektronowego, a my musieliśmy rozpoznać jakie konkretne preparaty ustawili nam egzaminatorzy na tych trzynastu urządzeniach i co przedstawiały te dwie fotografie. Za każdy rozpoznany, w pełni opisany preparat dawano jeden punkt, czyli jak łatwo policzyć cały egzamin zamykał się w piętnastu punktach. Mi udało się zdobyć 14,5 punktu, z czego wynika, że przy jakimś jednym preparacie musiałem napisać niewystarczający opis mimo jego prawidłowego rozpoznania.
Druga część, teoretyczna w formie testu, odbyła się wczoraj, zawierała się ona w stu pytaniach. Na te sto punktów udało mi się zdobyć 91 z czego również jestem bardzo zadowolony, w końcu całą histologię zaliczyłem również na piątkę.
W pierwszym semestrze zakończyła się również etyka, ale tutaj zaliczenie przedmiotu odbywało się na zasadzie aktywności na samych zajęciach oraz napisaniu na samym końcu eseju. Etykę również zaliczyłem z piątką w rubryce.
Drugi, letni semestr przyniesie jeszcze więcej pracy, którą w maju i czerwcu ocenią egzaminy z pozostałych przedmiotów, do tego dojdzie jeszcze pierwsza pomoc, genetyka oraz wybrany fakultet - ja zdecydowałem się na "Sztukę, estetykę, medycynę" głównie dzięki takiej możliwości chwilowego przeskoku na płaszczyznę humanistyczną, artystyczną, zapowiadanym spacerom do muzeów, a także najpiękniejszych krakowskich kościołów i innych zabytków...
Mam nadzieję, że najwytrwalsi dotarli do tego tu miejsca, rozpisałem się dziś bardzo, to fakt, ale czasem też warto dać pierwszeństwo słowom, nie zawsze kolorowe zdjęcia muszą królować, nie zawsze jest na to miejsce i czas...
Plebiscyt "Podróż Roku 2019" za nami, ale przed nami wielkie podsumowanie ostatnich pięciu lat cyklu "Podróże" na moim blogu, a mianowicie plebiscyt na podróż pięciolecia! W walce o tytuł staje pięć podróżniczych postów, pięć podróży roku - głosować można za pomocą sondy na prawym pasku bocznym. Swój głos można tym razem oddać tylko na jedną opcję.
W związku z plebiscytem zapraszam również na kolejny mini-konkursik, w którym można wziąć udział po oddaniu swojego głosu w sondzie i potwierdzeniu tego w komentarzu.
Po zakończeniu plebiscytu ogłoszę zwycięzcę, który otrzyma ode mnie upominek. 😊
Poniżej wrzucam linki do wszystkich postów podróżniczych:
Wczoraj oficjalnie zakończyła się pierwsza w moim studenckim życiu sesja, a tym samym pierwszy semestr na medycynie. Z tej okazji, wykorzystując jednocześnie moment, w którym myśli i emocje powoli odciążają się od natłoku histologicznej wiedzy, przez co są one jaśniejsze i klarowniejsze, postanowiłem w końcu opisać swoje uczucia, pochwały, uwagi, blaski i cienie dotyczące mojej dotychczasowej drogi, której stacją końcową, mam nadzieję, będzie możliwość pracy w zawodzie lekarza.
Studia w porównaniu z wcześniejszymi etapami edukacji to zupełnie inna bajka, bajka do której musiałem przywyknąć w bardzo krótkim czasie i to jak najefektywniej. Biologię, chemię, czy matematykę z liceum zastąpiły anatomia, fizjologia, histologia, a od grudnia jeszcze biochemia. Przygotowanie na zajęcia przestało polegać na nauczeniu się tego, co było, teraz polega bowiem na nauczeniu się tego, co dopiero będzie omawiane; z tego też jesteśmy często rozliczani, w pierwszym semestrze głównie na histologii, na której zajęcia zawsze rozpoczynały się od kilkuminutowej wejściówki, czyli formy testu jednokrotnego wyboru. Histologiczne wejściówki trzeba było zdać na minimum 60%, czyli na dziesięć pytań gwarancję zdania i niemartwienia się poprawkami należało dobrze odpowiedzieć na sześć i więcej. Jeśli chodzi o pozostałe trzy przedmioty, to wejściówki odbywają się rzadko (jeszcze na ćwiczeniach laboratoryjnych z biochemii jest zawsze test, ale w tym przypadku 60% trzeba mieć ze wszystkich sumarycznie by je zaliczyć), a z anatomii nie odbywają się w ogóle.
Jeden z wielu momentów spędzonych w Bibliotece Medycznej z anatomią ;) |
Jeśli chodzi o te ostatnie cztery miesiące, to najtrudniejszym dla mnie okresem była niewątpliwie połowa listopada. Pierwsze kolokwia, pierwsze poważne stresy, dodatkowo owe kolokwia tak dość niemiło nagromadziły się w jednym terminie, ta presja, ten ciągle rosnący nawał pracy spowodował, że organizm odmówił mi posłuszeństwa. Nie miałem na nic siły, jeszcze wtedy na nieszczęście napatoczyła się choroba i dwa tygodnie z antybiotykami oraz dokuczliwym drapiącym gardłem, katarem, ogólnym osłabieniem... Trwał chwilę ten stan niemocy, jakiegoś dziwnego letargu, który uporczywie nie pozwalał mi czegokolwiek zrobić. W pewnym momencie jednak stwierdziłem, że bezsensem byłoby się poddać tej niedobrej sile, że przecież nie po to dotarłem do tego miejsca, by teraz jakiś lekki kryzys rozmiótł mnie w pył. Tamta chwila stanowiła przełom, to ona dała początek ścieżki ku lepszemu... dziś jest już tylko dobrze, a to listopadowe wspomnienie z perspektywy czasu bardziej pomogło niż zaszkodziło, dzięki niemu bowiem mogę być teraz silniejszy i odporniejszy na wszelakie studenckie przeciwności losu.
Centrum anatomii od samego początku stanowi jedna z sal na pierwszym piętrze w prosektorium. Jeszcze w wakacje niepojętym dla mnie było, jak można mieć w takim miejscu zajęcia i bez większych problemów tam wytrzymać ponad dwie godziny dwa razy w tygodniu. To zdziwienie i niedowierzanie podsycały oczywiście przeliczne plotki oraz zmyślne historie między innymi o mdlejących szeregami studentach na widok zwłok, czy o możliwie najgorszym zapachu jaki w tych pomieszczeniach prosektoryjnych panuje...
Rzeczywistość okazała się zdecydowanie inna; anatomiczne zajęcia w prosektorium mają jak najbardziej rację bytu, a nawet potrzebę, na szczęście nikt tam nie mdleje, co najwyżej lecą łzy i suszy w gardle od oparów formaliny w których preparaty są zakonserwowane, i właśnie ta formalina jest chyba jedynym źródłem lekkich nieprzyjemności w sali prosektoryjnej.
Theatrum Anatomicum w którym odbywają się zajęcia z anatomii |
Anatomia jako przedmiot jest oczywiście królową pierwszego roku, a zatem wymaga największej uwagi, atencji i najbardziej daje w kość. Kolokwia z niej obecne są w dwóch formach: teoretyczne w formie testu z zagadnieniami zarówno typowo książkowymi, jak i tymi klinicznymi, a także praktyczne, zwane potocznie "szpilkami", na którym to w pięciu salach rozpoznajemy łącznie piętnaście struktur z wbitą szpilką lub z podwiązanym żółtym sznureczkiem i na specjalnych kartach zapisujemy ich nazwy w dwóch językach, polskim i albo angielskim, albo łacińskim.
W trakcie zajęć |
Kolejny przedmiot, czyli fizjologia, jest dość specyficzna ze względu na to, że na zajęciach poznajemy praktyczną płaszczyznę tego przedmiotu, czyli między innymi uczymy się robić EKG, mierzyć ciśnienie, osłuchiwać pacjenta, czy wykonywać badanie neurologiczne, zaś teorię, z której jesteśmy rozliczani na kolokwiach, jedynych na roku w formie pytań otwartych, musimy przerobić sami, głównie z tzw. "masajek", czyli skryptu z gargantuicznego podręcznika fizjologicznego.
A tutaj po raz pierwszy mierzyłem ciśnienie i miałem założony stetoskop |
Histologia to głównie praca z mikroskopami, elektronogramami i licznymi bladożółtymi prezentacjami stanowiącymi kwintesencję tego, co powinniśmy umieć na wejściówki, kolokwium i sam egzamin.
Jeden z wielu preparatów, który mógł się pojawić na histologicznych "szkiełkach" |
Ostatni taki stricte medyczny przedmiot, czyli biochemia, towarzyszy nam od początku grudnia. Tutaj znowu mamy osobno seminaria, na których omawiane są poszczególne teoretyczne zagadnienia oraz ćwiczenia w laboratoriach. Owe ćwiczenia odbywają się raz na dwa, trzy tygodnie (nasza grupa miała jak na razie takowych trzy), na nich uczymy się używać różnych urządzeń na przykład spektrofotometrów, czy chromatografów, prócz tego wykonujemy jakieś czynności za pomocą biuret, pipet, czy specjalnych programów w będących na salach małych komputerach. Wszystko to opisujemy potem w specjalnych sprawozdaniach, za które także otrzymujemy punkty.
Oprócz tych czterech przedmiotów, w pierwszym semestrze mieliśmy także etykę na której rozważaliśmy problemy natury moralnej w zawodzie lekarskim, WF oraz historię medycyny.
Sesja zimowa, pierwsza w mojej studenckiej drodze, która bezpowrotnie minęła wczorajszego przedpołudnia, składała się z trzech egzaminów. Na początku trzeciej styczniowej dekady mieliśmy ustny egzamin z historii medycyny, na którym to musieliśmy wystarczająco poprawnie odpowiedzieć na trzy wylosowane przez nas pytania. Moje wypowiedzi na temat ogólnego wyglądu, założeń medycyny w starożytnych Indiach, Egipcie, Mezopotamii i Chinach, postaci Ludwika Karola Teichmanna oraz pomyłce Galena i dalszym rozwoju myśli na temat obchodzenia się z ranami, głównie tymi ropiejącymi dały mi pierwszą piątkę i pierwszą ulgę (jak do tej pory niemalże wszystko na tym studiach jest pierwsze).
Dwa kolejne egzaminy odbywały się w ramach zaliczenia histologii, która jako jedyna z tych czterech głównych przedmiotów zamyka się w okresie semestru zimowego. W poniedziałek odbyła się pierwsza część, praktyczna, potocznie zwana "szkiełkami". Polegała ona na tym, że w sali na trzech stołach ustawione było trzynaście mikroskopów optycznych oraz dwa zdjęcia z mikroskopu elektronowego, a my musieliśmy rozpoznać jakie konkretne preparaty ustawili nam egzaminatorzy na tych trzynastu urządzeniach i co przedstawiały te dwie fotografie. Za każdy rozpoznany, w pełni opisany preparat dawano jeden punkt, czyli jak łatwo policzyć cały egzamin zamykał się w piętnastu punktach. Mi udało się zdobyć 14,5 punktu, z czego wynika, że przy jakimś jednym preparacie musiałem napisać niewystarczający opis mimo jego prawidłowego rozpoznania.
Druga część, teoretyczna w formie testu, odbyła się wczoraj, zawierała się ona w stu pytaniach. Na te sto punktów udało mi się zdobyć 91 z czego również jestem bardzo zadowolony, w końcu całą histologię zaliczyłem również na piątkę.
W pierwszym semestrze zakończyła się również etyka, ale tutaj zaliczenie przedmiotu odbywało się na zasadzie aktywności na samych zajęciach oraz napisaniu na samym końcu eseju. Etykę również zaliczyłem z piątką w rubryce.
Ale że nie samą nauką człowiek żyje, nawet student medycyny, to tutaj takież ujęcie krakowskich dachów z Akademii Muzycznej, na której dachu byłem na początku stycznia |
Drugi, letni semestr przyniesie jeszcze więcej pracy, którą w maju i czerwcu ocenią egzaminy z pozostałych przedmiotów, do tego dojdzie jeszcze pierwsza pomoc, genetyka oraz wybrany fakultet - ja zdecydowałem się na "Sztukę, estetykę, medycynę" głównie dzięki takiej możliwości chwilowego przeskoku na płaszczyznę humanistyczną, artystyczną, zapowiadanym spacerom do muzeów, a także najpiękniejszych krakowskich kościołów i innych zabytków...
Mam nadzieję, że najwytrwalsi dotarli do tego tu miejsca, rozpisałem się dziś bardzo, to fakt, ale czasem też warto dać pierwszeństwo słowom, nie zawsze kolorowe zdjęcia muszą królować, nie zawsze jest na to miejsce i czas...
Plebiscyt "Podróż Roku 2019" za nami, ale przed nami wielkie podsumowanie ostatnich pięciu lat cyklu "Podróże" na moim blogu, a mianowicie plebiscyt na podróż pięciolecia! W walce o tytuł staje pięć podróżniczych postów, pięć podróży roku - głosować można za pomocą sondy na prawym pasku bocznym. Swój głos można tym razem oddać tylko na jedną opcję.
W związku z plebiscytem zapraszam również na kolejny mini-konkursik, w którym można wziąć udział po oddaniu swojego głosu w sondzie i potwierdzeniu tego w komentarzu.
Po zakończeniu plebiscytu ogłoszę zwycięzcę, który otrzyma ode mnie upominek. 😊
Poniżej wrzucam linki do wszystkich postów podróżniczych:
Pozdrawiam serdecznie i do napisania! 😉😊
Ty jeszcze nie prawdziwy student! Zero poprawek i same 5.0, to jest niemożliwe! Ty musisz nic nie robić tylko się uczyć. Bądź jak ja, wieczny student, który nawet na mgr miał poprawki :) Anita
OdpowiedzUsuńtrzeba mieć nie tylko zamiłowanie ale też i zacięcie i głowę do nauki żeby wybrać takie studia. Podziwiam Cię i trzymam kciuki, żeby zawsze wszystkie zaliczenia, egzaminy, sesje, kolokwia czy co tam jest były zdawane na najwyższym poziomie :)
OdpowiedzUsuńOddałam swój głos na Pragę, przepiękne zdjęcia i zawsze marzyło mi się tam pojechać :)
Gratuluję wspaniałych wyników! :) A teraz należy się w pełni zasłużony (choć pewnie krótki) odpoczynek :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńSuper, gratuluję tak wspaniałych wyników!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Pięknie Maks, gratuluję wspaniałych wyników. Trzymaj tak dalej i powodzenia w drugim semestrze. Pozdrawiam cieplutko.:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe wyniki, gratuluję Maks.:) Życzę pomyślności w kolejnych semestrach oraz udanego zwiedzania. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńGratulacje. Kochasz to co wybrałeś. Trudny kierunek ale Tobie idzie jak po maśle.Jesteś zdolny i to wykorzystujesz.Trzymaj tak dalej.Będzie z Ciebie Wielki lekarz z Wielkim sercem.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją chęć do nauki i ciężkiej pracy, efekty wspaniałe, gratuluję serdecznie.
OdpowiedzUsuńJeśli tak dalej pójdzie, to chciałabym trafić do takiego lekarza jak Ty...
Pozdrawiam
:))
Maks,ja tam nie miałam żadnych wątpliwości, że sobie świetnie poradzisz! Choć poradziłeś sobie GENIALNIE! ja miałam zapędy ku medycynie/biologii i jeszcze w 4 klasie liceum do II semestru chodziłam na wszystkie korki związane z przedmiotami egzaminacyjnymi....;-D Moja historia edukacyjna dawno się zakończyła i poszła w zupełnie innym kierunku, za to z największa przyjemnością będe śledzić-czytać o twoich studiach. Wspaniały wpis- to taka podróż po I semestrze medycyny, także nie wyszedłeś z roli. Trzymam kciuki, jestes niesamowity! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGratuluję wyników,właśnie skończyłam czytać książkę DOKTORZY-Segalai zdałam sobie sprawę jakie to ciężkie studia i potem praca,SZACUNEK
OdpowiedzUsuńWspaniale !! Pięknie Ci w tym stetoskopie...;o)
OdpowiedzUsuńGratuluję i oby tak dalej, wnuczką mojej siostry też zaliczyła I semestr, nie miałam okazji z nią jeszcze dokładnie porozmawiać, bo na okrągło nauka i dla cioci ma mało czasu ale po Twoim wpisie rozumie dlaczego 🤔, serdecznie pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńprzyznam szczerze, że sam fakt iż masz do zaliczenia takie trudne przedmioty, na 60 ? wow. Czytam, czytam i mnie samą od tego się odechciewa, więc podziwiam, że przy chorobie dałeś radę. Trzymam kciuki, oby tylko teraz lżej i do przodu! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wyników i życzę Ci wytrwałości i oczywiście zdrowia. Moje dwie siostrzenice są lekarzami i doskonale pamiętam ich okres studiów, opasłe tomiska anatomii i innych książek. I oczywiście ten nieustanny brak czasu. To jest zawód gdzie nauka nie kończy się zdaniem LEPu czy zrobienie specjalizacji. Ciągłe doskonalenie. Ale wiem, że dasz radę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńGratuluję Max super wyników w zimowej sesji i życzę takich samych przez cały okres studiów . Będzie z Ciebie doskonały lekarz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gratulacje :))) wiem, jakie to kobyły z tych przedmiotów, więc nauki mnóstwo, a i egzamin stanowi zapewne loterię. A będziesz miał zajęcia z ziołolecznictwa? Czy jest to też przedmiot fakultatywny?
OdpowiedzUsuńogrom pracy za Tobą i przed Toba, trzymamy kciuki! :)
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę Maks i gratuluję Ci szczerze 😍teraz Ci się przyznam że trochę mi żal że przed Laty nie wybrałam medycyny ale mój chłopak był na A G H więc sam rozumiesz 😃
OdpowiedzUsuńCiekawe czy dałabym radę na studiach, pewnie tak, oczywiście nie na medycynie, bo tu nie dałabym rady. :D Podziwiam Cię Maks. Masz zamiłowanie i to jest najważniejsze. Myślę, że Ty sobie zawsze dasz radę i się nie poddasz. Takich specjalistów nam potrzeba, takich, którym zależy na człowieku, jak Tobie zależy. Gratuluje i wiem, że będzie dobrze. Pozdrawiam bardzo serdecznie. :))))
OdpowiedzUsuńGratuluję zaliczenia pierwszego semestru z tak dobrym wynikiem . Nie wątpiłam , że dasz radę . Na medycynę trudno się dostać i studia też nie są łatwe. Trzymaj tak dalej , a więc pierwsze koty za płoty . Udanego weekendu 💖 💖
OdpowiedzUsuńGratuluje! I ta piekne go dalszego ciagu zycze :)
OdpowiedzUsuńGratuluję z całego serca, Maksiu. Jesteś wspaniałym człowiekiem, wspaniałym studentem i będziesz wspaniałym lekarzem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, panie doktorze in spe.
Gratuluję! Studia medyczne są bardzo trudne, a Ty radzisz sobie doskonale. Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Gratuluję takich znakomitych wyników na sesji! Twoje zamiłowanie do wiedzy, dokładności, skrupulatności zaprocentuje w przyszłości :) Życzę takich wyników w kolejnych egzaminach i dziękuję za bardzo ciekawą relację z życia studenckiego. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGratuluję i dalszych sukcesów życzę:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńGratulacje! Głos oddany.
OdpowiedzUsuńBrawo, gratulacje dla dwu Maksymilianow dla Ciebie i mojego Syna🤗
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie na kolejne udane, pomyślne lutowe dni🙋☕🍩
Z całego serca życzę powodzenia i spełnienia marzeń. Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa...
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że dasz radę!!! Gratuluję!!! Teraz to już z górki i zanim się obejrzysz, będziesz zdawał lekarski egzamin końcowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Alina
Moje gratulacje. Ani przez chwilę nie pomyślałam, że mogło być inaczej. Ty z takim zamiłowaniem i pasją będziesz wspaniałym lekarzem. Teraz trochę odpoczynku i relaksu Ci się należy. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńGratuluję dobrych ocen z egzaminów, życzę powodzenia na kolejnych, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńŚwietnie sobie poradziłeś! Nawet choróbsko, które dopadło Cię w tak ważnym życiowym momencie zdołałeś pokonać i wyszedłeś na prostą. Brawo!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję zaliczenia I semestru z tak pięknym wynikiem!
Teraz regeneracja sił i zasłużony odpoczynek:)
Bardzo serdecznie i z całego serca gratuluję zaliczenia pierwszego semestru. Zdaję sobie sprawę że te studia są trudne i tym bardziej gratuluję 🌹 zdolny z Ciebie człowiek 😁 bardzo fajnie opisałeś swoje wrażenia i odczucia. Pozdrawiam i raz jeszcze gratuluję no i trzymam kciuki za dalsza naukę 😁
OdpowiedzUsuńMaksiu to pierwsze koty za płoty!
OdpowiedzUsuńGratulacje:)))
Jeszcze chwilka i będziesz swoją wiedzę wykorzystywał w praktyce.
Medycyna to trudny kierunek,ale pomoc ludziom daje mnóstwo satysfakcji i zadowolenia:)
A czy Ty wiesz,że będziemy znajomymi po fachu ..😁
Pozdrawiam 😊
Widok z akademii muzycznej znam, przepiękny, za to reszta jest mimo ca bo biochemię co przędą miałam ale zapewne inna :) gratuluje sukcesów !!!
OdpowiedzUsuńGratuluję wyników Maks! Nie wątpiłam, że przy Twojej inteligencji, pracowitości i odpowiedzialności może być inaczej :-)
OdpowiedzUsuńGratuluję wspaniale zaliczonej sesji, pierwsza sesja jest najtrudniejsza, a na medycynie szczególnie. Cieszę się z Tobą !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Gratuluję wyników!
OdpowiedzUsuńJuż widzę Cię w gronie wspaniałych, polskich naukowców!!!!
Moc uścisków:)
Maks,wiem, że będziesz wspaniałym lekarzem.Jestes niezwykłym młodym wrażliwym człowiekiem. Gratuluję zaliczonej sesji i trzymam kciuki z letnią ��
OdpowiedzUsuń