Witam!
Czy pamiętacie może "staroroczną opowieść w 100 obrazach mojej codzienności" sprzed roku? Chronologiczne podsumowanie mijającego roku było pomysłem dość przypadkowym, spontanicznym, ale z perspektywy czasu jakże genialnym. Muszę przyznać, że często powracam do tego wpisu, bowiem pomimo wielu trudności i tęsknot wspominam tamten czas ze sporym sentymentem.
2024 chyba nie sprostał tej wysoko zawieszonej poprzeczce. Długo biłem się z myślami, czy i ten rok podsumować podobną opowieścią. Na pierwszy rzut oka nie dostrzegłem w odmętach pamięci czegoś co chciałbym tu uwiecznić i wspominać przez długie lata. Ale im bardziej zagłębiałem się w gęsty las fotografii, tym mocniej zmieniałem ten pogląd i upewniałem się w przekonaniu, że po prostu warto przysiąść nad laptopem i zakończyć stary rok z przytupem!
Chyba tyle słowem wstępu... Zatem zapraszam serdecznie w tę sentymentalną podróż po mijającym już 2024 roku.
|
2024 rok rozpoczął się zgodnie ze swoją prawdziwą, zimową naturą. Takie okoliczności przyrody wręcz zapraszają na krótki spacer w pobliskie pola. |
|
Ze szpitalnych okien też można było dostrzec magię zimy... |
|
...nawet wtedy, gdy siłowałem się z symulatorem starości na bloku z geriatrii. |
|
Mimo białego początku, przedwiośnie nadeszło wyjątkowo szybko... |
|
...a wraz z nim pierwsza kawka wypita w ogrodzie i pierwsze wietrzenie poduszek na świeżym powietrzu! |
|
Po zdanej sesji egzaminacyjnej pojechałem na lutową drogę krzyżową do błogosławionej Karolinki. |
|
Zimowe zachody słońca czarują jak żadne inne. Przy takich widokach rozmyślałem nad podjęciem się pewnego wyzwania, które, jak się miało potem okazać, wywróciło cały rok do góry nogami. Pewnie już się domyślacie o co chodzi? |
|
Chodzi oczywiście o zdobywanie Korony Beskidu Wyspowego! Końcówką lutego zdobyłem Worecznik, pierwszy z 40 szczytów zaliczanych do tej dobrze już Wam znanej, rysiowej odznaki! Do końca roku wdrapałem się jeszcze na 25 takich szczytów... |
|
Na jeden z przedwiosennych zachodów wybrałem się pod zamek w Dobczycach. Te niesamowite widoki dodały mi takiej pary w nogach, że ganiałem w tę i we w tę dobre kilkadziesiąt minut. |
|
Po chwili przerwy wróciłem z nową energią na kolejny semestr na studiach. W centrum symulacji utrwalaliśmy algorytmy i postępowanie w pediatrycznych stanach nagłych... |
|
...miałem także okazję podszkolić się w wykonywaniu USG tarczycy. Badaliśmy się nawzajem, więc i mój gruczoł tarczowy doczekał się swoich pięciu minut! |
|
Początkiem wiosny po raz drugi zawędrowałem w Beskid Wyspowy. Schronisko na Kudłaczach jest jednym z niewielu w tym paśmie, a szkoda... |
|
Przyjemniejsza pogoda sprzyjała dłuższym spacerom. Tę wierzbę dobrze widziałem tej wiosny ze swojego ogrodu, ale dopóki nie znalazłem się pod jej koroną, to byłem święcie przekonany że w polach wyrosło kolejne dzikie drzewo owocowe... Te delikatnie żółte, gęste bazie spisały się na medal! |
|
W ogrodzie zaś zakwitły moje ulubione zwiastunki wiosny, czyli fiołki. Nad ich wonią nie można przejść obojętnie. |
|
W okresie wielkanocnym zdobyłem kolejne 4 góry w Beskidzie Wyspowym... |
|
...pokochałem twórczość Tadeusza Dołęgi-Mostowicza... |
|
...a także rozpaliłem pierwszego w sezonie grilla. Syczące iskierki dawały nieśmiały akompaniament drozdom i kosom, których wiosenne koncerty kocham ponad życie. |
|
Chwilę później swoją białą szatę wydała sędziwa grusza, piastunka mojego ogrodu... |
|
...a ja cieszyłem się z pierwszego kwitnienia młodziutkiej czereśni w sadzie. |
|
W tym roku wszystko kwitło wcześniej niż zwykle, z co najmniej miesięcznym wyprzedzeniem. Dlatego więc szybciutko powstały syropy z mniszka lekarskiego oraz kwiatów bzu czarnego... |
|
...a także moje ulubione pesto z czosnku niedźwiedziego. Dobrej jakości makaron z tym pesto i w wiosennej kuchni nic mi więcej nie potrzeba! |
|
Śniadania w ogrodzie są zawsze dla mnie wyznacznikiem nadejścia prawdziwej wiosny! |
|
Ogród ogrodem, ale tej wiosny najbardziej wyczekiwałem na pierwsze w historii kwitnienie rzepaku na najbliższym polu. Moja wyobraźnia kreśliła same bajkowe scenariusze... |
|
W wolnych chwilach maszerowałem również do naszego wiejskiego lasu, by napawać się tym przyrodniczym renesansem... |
|
...a także zachwycałem się cudem narodzin w ptasich gniazdkach. Rodzinek kosów w ogrodzie było co niemiara! |
|
Już w kwietniu zakwitł najwonniejszy lilak... |
|
...a pola pokryły się rzepakowym złotem. Ten widok pozostanie ze mną na zawsze... |
|
Z hasającym beztrosko Rudim również... |
|
Pod koniec kwietnia po raz pierwszy samotnie wędrowałem po Beskidzie Wyspowym. Celem na tamten dzień była Miejska Góra nad Limanową. Lubię realizować takie wyzwania, budują one bowiem wiarę w siebie oraz swoje możliwości. Raz na jakiś czas trzeba znaleźć sposób na solidne dowartościowanie się... |
|
W trakcie majówki miałem okazję odkryć osadę w Biskupinie. O tym wyjeździe myślałem od dawna, wszak tematyka Słowian i początków naszej państwowości jest mi dość bliska. |
|
Miałem szczęście, że akurat wtedy Biskupin gościł dziesiątki, jak nie setki, rekonstruktorów oraz miłośników tej jakże zamierzchłej rzeczywistości. Dzięki temu udało mi się na przykład odbyć dłuższą pogawędkę z babką zielarką, której wiedza zdecydowanie przewyższała moje syropy z mniszka i bzu... |
|
...a także spróbowałem tradycyjnych, słowiańskich podpłomyków. W smaku może i przypominały trociny lub styropian, ale przenieść się w czasie dzięki kulinariom też zawsze warto! Na kolejnym straganie, dla balansu, testowałem kawałek plastra miodu. Zasłodziło mnie na amen! |
|
Wracając z Biskupina udało się odwiedzić bliską rodzinę w Tomaszowie Mazowieckim pod Łodzią. Korzystając z pięknej wiosny udaliśmy się nad tamtejsze Niebieskie Źródła. Woda wypływająca z wapiennych ujęć daje takie niepowtarzalne efekty... |
|
Maj upłynął głównie nad książkami i nauką do sesji, sadzeniem pelargonii w donicach... |
|
...a także nad pierwszymi prawdziwie wiosennymi obiadami. Wiejskie jajka sadzone z młodymi ziemniakami, szczypiorem i szparagami brzmią jak najcenniejszy skarb dla kubków smakowych. Wiosno, przybywaj jak najprędzej! |
|
W jeden z majowych wieczorów nieboskłon rozżarzyła fantastyczna zorza polarna. Do dziś pamiętam jak jeździłem samochodem po całej okolicy, by jak najlepiej ująć to cudo... |
|
W wolnych chwilach zdobyłem dwie kolejne wyspy... |
|
...a także wybrałem się na wycieczkę w Dolinę Prądnika do Ojcowa. Turystyczne linie autobusowe z Krakowa sprawdzają się w tym przypadku na medal. |
|
Jak dobrze wiecie, Ojców ma w moim sercu miejsce szczególne. Mimo to jaskinię Łokietka, oddaloną jakieś pół godziny na piechotę od głównego szlaku, zwiedzałem po raz pierwszy. Było zimno, ślisko, mrocznie, ale zarazem szalenie interesująco! |
|
Na przełomie maja i czerwca pierwszy raz leciałem sam samolotem. Ganianie i błądzenie po lotniskach było niesamowitym przeżyciem! |
|
Lotnicze przygody zaprowadziły mnie do Oslo, stolicy Norwegii. Skandynawskie klimaty oczarowały mnie do takiego stopnia, że skrycie liczę na rychły powrót w tamte rejony. |
|
Ogród tymczasem eksplodował barwami... czy może być coś piękniejszego? |
|
Jak czerwiec to oczywiście sezon na truskawki! Szkoda, że trwa on tak króciutko... w końcu tak wygląda nasze dobro narodowe! |
|
W czerwcu zdawałem ostatnie egzaminy w sesji, a tym samym kończyłem piąty rok na kierunku lekarskim. W nauce pomagały mi takie odwiedziny do kawusi w ogrodzie... |
|
...a także kolejne zachwyty nad nieboskłonem. Tutaj w postaci obłoków srebrzystych. |
|
W końcu nadeszła moja ulubiona pora roku, czyli lato. Co robiłem po zakończeniu roku akademickiego? Chodziłem do pobliskiego warzywniaka po to, co najlepsze od lokalnych... |
|
...piekłem najlepsze słodkości z sezonowych owoców (to kruche z wiśniami śniło mi się po nocach!)... |
|
...zdobywałem kolejne góry z Korony Beskidu Wyspowego... |
|
...a w trakcie jednej z wędrówek dotarłem do spotykałem jakże gościnnych gospodarzy, którzy obdarowali mnie własnymi oscypkami i masłem... |
|
...spotykałem wspaniałych gości na kwitnących kwiatowych kłosach (pazia żeglarza widziałem pierwszy raz w życiu)... |
|
...ratowałem dwa waleczne pisklątka, których gniazdko wypadło z wysokiego świerka... |
|
...wychodziłem na najwspanialsze wieczorne spacery w pola... |
|
...a o zachodzie słońca dumałem nad przepięknie oświetlonym słonecznikowym polem... |
|
Kilka letnich wieczorów spędziłem na ziemnych kortach tenisowych pod Krakowem. W takich okolicznościach cieszę się grą w tenisa jak małe dziecko! |
|
W sierpniową noc spadających gwiazd nieboskłon odwiedziła po raz wtóry zorza polarna. Kilka godzin wnikliwej obserwacji i ciągłego gapienia się w górę zakończyły się mocno obolałym karkiem, ale i tak nie żałowałem ani minuty... |
|
Od maja do października co miesiąc odwiedzałem błogosławioną Karolinkę na ścieżkach drogi krzyżowej w Wał-Rudzie... |
|
...a jednego sierpniowego dnia odwiedziłem po raz kolejny rodzinę z Tomaszowa Mazowieckiego. Ciocia piecze najlepszą kaczkę na świecie i nawet nie przekonujcie mnie, że nie! |
|
W sierpniu wielką metamorfozę przeszła droga łącząca moją wieś z pobliską drogą krajową. Nigdy nieasfaltowana, polna droga zyskała nowe, jakże potrzebne i zasłużone oblicze. Teraz nie ma dnia bym nie jechał tamtędy samochodem! |
|
W sierpniu uczęszczałem także na swoje ostatnie praktyki wakacyjne. Dwa tygodnie na krakowskiej ginekologii oraz dwa tygodnie na bocheńskiej anestezjologii i intensywnej terapii upewniły mnie w przekonaniu, że nie warto pchać się w uniwersyteckie kliniki, bowiem najwięcej doświadczenia i pokory zyska się właśnie w tych mniejszych, powiatowych placówkach. |
|
Końcówką lata byłem świadkiem kurzych perypetii w moim ogrodzie. Para postanowiła zbiec ze swojego kurnika, by w pętach bluszczu uwić sobie gniazdo. No i dopięli swego... |
|
W tym roku na wyjątkowe motyle spotkania nie mogłem narzekać! |
|
Przed końcem wakacji skompletowałem połowę Korony Beskidu Wyspowego... |
|
...a także odkrywałem uroki skansenu w Nowym Sączu. Taką podróż w czasie zawsze odbywam z czystą przyjemnością! |
|
Tymczasem para kur-rewolucjonistów doczekała się dwójki potomstwa. Matka, która z wręcz heroicznym zaangażowaniem wysiedziała jajka, z dumą pokazywała swoje pociechy. |
|
Z każdym dniem Matka Natura coraz śmielej przybierała jesienne szaty. Zdecydowanie nie jest to mój czas, ale przynajmniej nazbierałem sporo grzybów. Jedną część zgromadziłem w ogrodzie, który z roku na rok staje się coraz bardziej hojny... |
|
...drugą zaś zebrałem podczas kilku wypraw do leżącego jakieś 10 kilometrów ode mnie lasu. Nawet chyba dorobiłem się własnej tajemnej miejscówki! |
|
Ostatnie dni wakacji spędziłem u moich serdecznych przyjaciół w Gorlicach... |
|
...z którymi odkrywałem najpiękniejsze zakątki Łemkowszczyzny. Ten pełen wrażeń weekend był idealnym zwieńczeniem wakacji. |
|
Na początku października tradycyjnie już świętowaliśmy z Rudim jego urodziny! |
|
Niebo nie przestało zaskakiwać... |
|
Przez kilka dni sensacją była kometa... |
|
...a także przeloty satelit Starlink. W tym roku nieboskłon wyjątkowo rozpieszczał swoich obserwatorów! |
|
A ja? W październiku zacząłem ostatni rok na kierunku lekarskim. Zrobiło się już naprawdę poważnie, w końcu każdy traktuje nas już jak prawie-lekarzy. Usuwanie szwów, asystowanie na bloku operacyjnym, czy aktywny udział w obchodach stały się chlebem powszednim. Na takie konkretne zadania i działania czekałem tak naprawdę przez całe studia! |
|
Jesienią udało się jeszcze złapać moment na ostatnie wędrówki po Beskidzie Wyspowym. Dla tej panoramy tracę głowę nieustannie... |
|
A gdy się zrobiło już szaro, buro i ponuro, to górskie wędrówki zostały godnie zastąpione przez dłuższe spacery w ogrodzie. Tutaj o brak kompana nie muszę się martwić! |
|
W listopadowo-grudniowej szarudze z powodzeniem szukaliśmy pamiątek po ukochanej, letniej porze... |
|
Jesienno-zimowe deficyty słońca okrutnie mi doskwierają. Jednak im rzadziej się ono wyłania zza chmur, tym piękniejsze spektakle tworzy... Takie to zostaje pocieszenie. |
|
W przedświątecznym harmidrze udało się uchwycić nieco zimy... oczywiście w Beskidzie Wyspowym! W moich okolicach do tej pory sypnęło z dwa razy, ale opady były na tyle symboliczne, że po chwili nic już z nich nie pozostawało. Nie rozpaczam jednak nad tym faktem, o nie! Śnieg oraz mróz w połączeniu z jazdą samochodem na uczelnię o 6:00 rano jest dla mnie największym koszmarem i mam cichą nadzieję, że w tym sezonie uniknę go jakimś fartem. |
|
Z końcem roku trzeba zdecydowanie podkręcić naukowe tempo, by wyrobić się ze wszystkim do egzaminów. Poziom stresu wywindował mocno ku górze, ale no mam nadzieję, że cały szósty rok zakończy się happy-endem! |
|
W przedświątecznym, a potem i świątecznym, domu panują zapachy kapusty z grzybami oraz cienie grubych pierogów czekających na odmładzającą kąpiel w kuchennym jacuzzi. Od dwóch lat całą wigilię przygotowuję sam. Mimo nawału pracy nigdy nie idę na skróty i wszystkie potrawy gotuję jak porządna gospodyni. Raz do roku warto się tak namęczyć. |
|
W Boże Narodzenie podziwiałem najpiękniejszą choinkę na świecie (subiektywnie, ale i obiektywnie!)... |
|
...a także odwiedziłem niezwykle urokliwe i malownicze miasteczko na Słowacji, czyli Bardejov. Na pograniczu polsko-słowackim miałem okazję przeżyć prawdziwe "białe święta"! | Ostatnia wędrówka po Beskidzie Wyspowym w tym roku pozwoliła mi się cieszyć jednym z piękniejszych zachodów słońca. 121 kilometrów w nogach po beskidzkich wyspach, a ich wartość... bezcenna. Za każdy metr, za każdy krok jestem ogromnie wdzięczny... |
|
|
Rok 2024 kończę z głową pełną pomysłów, nadziei, ale też i obaw. Mam nadzieję, że ćwierćwiecze, które będę świętować w lipcu, przyniesie jakąś rewolucję, jakąś gruntowną zmianę dzięki której będę mógł nadać nowy kierunek w swoim życiu. Czekam na to z niecierpliwością! |
I to chyba na tyle... Rok 2025 chcąc nie chcąc będzie przełomowym rokiem w moim życiu. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to w lipcu zostanę lekarzem. Szalone to wszystko... ja nie wiem jakim cudem ten czas tak szybko pędzi. Możecie trzymać za mnie kciuki, przydadzą się na tej ostatniej prostej jak nigdy!
Życzę Wam wszystkiego najwspanialszego na ten 2025 rok. Mam nadzieję, że ten nowy rok da Wam mnóstwo pięknych chwil, spełnionych planów, marzeń, a przede wszystkim zdrowia i radości, bo to one są fundamentem naszej wędrówki przez życie.
Pozdrawiam serdecznie i do napisania w nowym roku!
Czytam z wielką przyjemnością i jestem pełna podziwu ,jakim jesteś wspaniałym człowiekiem. Życzę, aby wszyskie plany i marzenia się spełniły i nadchodzący Nowy Rok przyniósł same sukcesy .
OdpowiedzUsuńPrzepięknie opisałeś rok 2024, życzę aby ten 2025 był jeszcze lepszy, jak cudnie opisujesz naturę, kciuki będę trzymać ale kto jak nie To.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPiękny opis, czytałam jak najciekawszą książkę. Intensywny to był dla Ciebie rok, ale też dobry, jak czytam.
OdpowiedzUsuńWiele osiągnąłeś, wiele przeżyłeś, a ostatnią rzeczą jaką można powiedzieć o Twoim mijającym roku to to, że był nudny :) Bo nie był :)
Życzę Ci Maks, żeby wszystkie Twoje założenia spełniły się w Nowym Roku i żeby szczęście Cię nie opuszczało...
Cudowna relacja Maksiu, piękne fotografie, bogaty czas. Bardzo się cieszę naszymi spotkaniami i naszą przyjaźnią i życzę Ci najlepiej jak tylko można.
OdpowiedzUsuńMaksiu, ja się bardzo cieszę, że zrobiłeś takie podsumowanie. W ciągu roku nie bardzo mam czas zaglądać i czytać wszystkie posty. A tutaj mam wszystko w pigułce i to jakiej pięknej :) Cudne zdjęcia i fantastyczny opis. Podziwiam Cię chłopaku, studiując medycynę znajdujesz czas na tyle rzeczy, jesteś niesamowity! Gdybyś był moim synem, byłabym z Ciebie ogromnie dumna :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Ci życzę na cały 2025 rok, niech przyniesie Ci szczęście i pozwoli zrealizować wszystkie Twoje plany!
Piękne podsumowanie, pięknego roku...;o) Kciuki za Ciebie trzymam nieustannie, to w lipcu jeszcze bardziej je zacisnę...;o) Trzymaj się Młody Człowieku !! ♥
OdpowiedzUsuńOch Maksiu! Jaki cudowny sentymentalny post po mijającym już 2024 roku. Takie podsumowanie to naprawdę coś fantastycznego! Czyta się jak najwspanialszą książkę. Jesteś niezwykłym chłopakiem, chłopakiem wielu talentów. Wierzę, że doczekamy się książki napisanej przez Ciebie!!! Wiem, że będę tutaj wracać i kolejne razy przeżywać tamte cudowne chwile.
OdpowiedzUsuńMaksiu!
Życzę Ci dobrego zdrowia, pogody ducha, realizacji planów, spełnienia marzeń, fascynujących podróży, wielu powodów do radości oraz jak najwięcej pogodnych i słonecznych dni w Nowym 2025 Roku!
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)
Wspaniałe zestawienie:) super fotki :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego i pozytywnego w Nowym Roku:)
Maksiu, pięknie podsumowałeś ten intensywny rok. Jesteś wyjątkowym, bardzo wartościowym człowiekiem i będziesz wspaniałym lekarzem. Życzę Ci, aby ten Nowy Rok przyniósł Ci wiele cudownych i niezapomnianych chwil, pozwolił Ci spełnić marzenia ale też cieszyć się każdym zwyczajnym dniem - tak po prostu. I przychylam się do zdania Lidki - gdyby dane mi było mieć dzieci, chciałabym mieć syna takiego jak Ty.
OdpowiedzUsuńMaks, jak miło jest spojrzeć wstecz i oglądać takie podsumowanie. Życzę Ci aby Nowy Rok był zdrowy i wesoły. Niech spełniają się marzenia i postanowienia. Rozwijaj swoje umiejętności i pasje. Trzymam kciuki i pozdrawiam. Do siego roku!
OdpowiedzUsuńMaks, bogaty w piękne przeżycia był dla Ciebie ten rok: dużo ciekawostek zaobserwowałeś na niebie i na ziemi, zdobywałeś kolejne szczyty Beskidu Wyspowego, doskonaliłeś swoje kulinarne talenty, nabywałeś nowe medyczne doświadczenia. Niech rok 2025 będzie dla Ciebie szczęśliwy, pozwoli Ci zrealizować plany i ukierunkuje na dalsze lata. Uściski dla Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńPiękny to był dla Ciebie rok ! Spełnienia planów i marzeń, obyś nigdy nie utracił tej umiejętności dostrzegania tego, co najważniejsze!
OdpowiedzUsuńWspaniała relacja! Przeczytałam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńPoza tym podoba mi się jedzonko. Wygląda pysznie :)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Witaj Maksiu
OdpowiedzUsuńPiękne podsumowanie minionego roku.
Najpiękniejszego poświątecznego czasu. Niech zwykła codzienność będzie czasem niezwykła
Czekam już na kolejne beskidzkie ścieżki, widoki, szczyty... No i oczywiście krzyże i kapliczki.
Pozdrawiam serdecznie początkiem roku
Drogi Maksiu, rok, który minął, możesz zaliczyć do niezwykle udanych, czego dowodzą Twoje przepiękne zdjęcia. Nigdy nie robiłam podsumowań i chyba to wynikało z lenistwa. Można Ci pozazdrościć kreatywności i wielu talentów.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci na ten nowy rok, żebyś tak jak dotąd nie tracił żadnej minuty ze swojego życia, przekuwał ją w nowe doświadczenia i wiadomości. I jako przyszłemu lekarzowi życzę dużo zdrowia, bo od tego będzie zależało zdrowie Twoich pacjentów.💗