Pewnym krokiem w nowy rok
Witam!
Trzynasty rok blogowania mogę uznać tym wpisem za otwarty. Wiem, że się powtarzam, ale ja naprawdę nie wiem jakim cudem ten czas pędzi tak szalenie. A im człowiek starszy, tym ten pęd staje się coraz większy i coraz bardziej nie do powstrzymania. Sam to doskonale widzę oraz czuję na własnej skórze, pomimo tego że w tym roku będę obchodzić dopiero (albo już?!) ćwierćwiecze.
Styczeń jakoś nie kojarzy mi się zbyt dobrze. Niemal zawsze ten miesiąc przynosił jakieś przykre niespodzianki i troski, które spędzały potem sen z powiek. Tym razem jednak zaczęło się całkiem znośnie, a wręcz przyjemnie. Chucham i dmucham zatem ile wlezie, by ten dobry trend utrzymał się jak najdłużej, a gdzie indziej to zrobię lepiej niż na własnym blogu? Takie pozytywne, pisane zaklęcie nie zaszkodzi!
Czy wy widzicie tę sylwestrowo-noworoczną zorzę? Coś pięknego! |
Możecie się już domyślić po zdjęciu, że nowy rok przywitałem w Beskidzie Wyspowym. Trochę spontaniczności i idącej za nią konsekwencji pozwoliły mi spędzić pierwsze minuty 2025 w moim miejscu mocy. Wędrowania co prawda nie było, bo akurat na ten wierzchołek, na Dział w Wilkowisku, da się wjechać porządniejszym samochodem, ale Beskid Wyspowy to Beskid Wyspowy... i koniec kropka! Jak się okazało nie tylko ja wpadłem na taki mało typowy sposób świętowania, więc ostatecznie życzenia noworoczne pofrunęły w świat w gronie kilkunastu, jak nie kilkudziesięciu, amatorów nocno-mroźno-huraganowych wrażeń. Nie obyło się bez momentów grozy, bowiem ktoś uznał za stosowne sturlanie zapalonych fajerwerków z góry i ostatecznie zamiast ku niebu zaczęły one strzelać w naszą stronę, ale na szczęście nikt ani nic nie ucierpiało.
Dział (554 m n.p.m.) wieńczy charakterystyczny biały krzyż. Ponoć letnie zachody słońca są tam najpiękniejsze! Będę musiał to sprawdzić ;) |
Na szczycie tak wiało, że rozpalenie ognia graniczyło z cudem! |
Noworoczna pogoda też nie zawiodła pokazując moje ulubione oblicze zimy. Niewielka warstewka śniegu w połączeniu z czystym, nasłonecznionym niebem od razu budzi banana na mojej twarzy. W takich obrazach widzę najpiękniejsze wspomnienia swojego dzieciństwa. Wyjścia na sanki z tatą i starszym bratem, spacery po zmrożonych polach z termosem wielkości głowy w ręku to tylko niektóre z nich... zawsze się cieszę, że miałem możliwość i przyjemność by zbudować w pamięci tyle pięknych pamiątek po tym, co już bezpowrotnie minęło.
Taką zimę mogę w pełni akceptować... |
Na nocnym niebie też nie wiało nudą. Co prawda przegapiłem wszelkie romanse Wenus oraz Saturna z Księżycem, ale uchwyciłem dwukrotnie delikatną zorzę polarną. Pierwsza rozbłysła równo z nastaniem nowego roku (co widzieliście na pierwszym zdjęciu), druga zaś, w postaci rzadko obserwowanego łuku SAR, rządziła już kolejnej nocy. Nieboskłon potrafi w moment stać się najwspanialszą sceną świata. A aktorzy? A sceny? Kreuje je nasza codzienność. W końcu życie jest teatrem, a każdy z nas staje się pierwszoplanową postacią swojego dramatu.
Łuk SAR dzielnie walczył z chmurami, a wiernym obserwatorom zapewnił piękny spektakl... |
Noworoczne promyki rozbłysły jeszcze bardziej podczas wspólnego kolędowania w budynku naszej straży pożarnej. Takie wydarzenia w mojej wsi należą do rzadkości, więc nie sposób było nie przyjąć zaproszenia z pozytywnym zaskoczeniem i wręcz podekscytowaniem. Przy akompaniamencie lokalnej orkiestry oraz dwóch akordeonów rozbrzmiały najbardziej znane i lubiane kolędy oraz pastorałki. Ludzie dopisali, wszystkie miejsca siedzące zostały zajęte, co naprawdę można uznać za duży sukces. Strażacy oraz panie współpracujące z naszym OSP zadbali o suto zastawione stoły, przepyszne ciasta oraz żurek, który jeszcze bardziej napędził kolędnicze krtanie do pięknego śpiewania.
Nad przebiegiem kolędowania pilnie czuwała siostra zakonna z lokalną orkiestrą oraz nasi strażacy! |
Wspólne kolędowanie zebrało tłumy ludzi! Aż się serce raduje na taki widok! |
W takich okolicznościach gardło zdzierało się z czystą przyjemnością! |
Ciasta ciastami, ale ten żurek smakował wybornie! Ponad trzygodzinna biesiada dała solidnego kopa na kolejne styczniowe dni... |
Trochę przyjemności było, więc teraz czas na dalszą naukę do egzaminów. Trzeba sobie to jakoś zdrowo równoważyć...
Mam nadzieję, że Wasz początek roku minął równie udanie. Niech ta passa trwa jak najdłużej!
Zanim się pożegnam to mam jeszcze dwa ogłoszenia!
Pierwszym z nich będzie zaproszenie do zaobserwowania mojej nowej strony poświęconej wędrówkom po Beskidzie Wyspowym. Długo o tym myślałem i w końcu, w sylwestrowe popołudnie, to myślenie przekształciłem w działanie. Pierwszy wpis już na Was czeka, więc jeśli ktoś lubi wirtualną włóczęgę po beskidzkich wyspach to gorąco zapraszam!LINK DO STRONY: https://beskidwyspowydlakazdego.blogspot.com/
A drugie zostawiam na kolorowym obrazku poniżej...
Pozdrawiam i do napisania!
What a beautiful way to start the new year! I love how you’ve captured the magic of both nature and community in your post. The peaceful but exhilarating experience of welcoming 2025 in the Beskid Wyspowy with the auroras and the unique challenges of the moment really paint a vivid picture. Your reflections on winter’s beauty and childhood memories are heartfelt, and I agree that sometimes life truly feels like a stage. Here’s to more amazing moments in the year ahead!
OdpowiedzUsuńCieszę się że miałeś okazję spędzić ten Nowy Rok na górze, co prawda zorzy nie widziałam ale też pierwszy raz w życiu miałam okazję spędzić Sylwestra w plenerze i były to faktycznie niezapomniane chwile. Obserwuję Cię od dawna i Twoje potyczki z Beskidem Wyspowym śledzę na bieżąco, więc Twoją nową stronę sobie podaruję, ale w ankiecie z radością wezmę udział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę aby ten Nowy Rok przyniósł Ci same radości.
Od razu piszę, żeby nie zapomnieć: w plebiscycie na wyspę roku zagłosowałam już na samym początku :)
OdpowiedzUsuńI od razu podnoszę łapkę do góry i zgłaszam się na Twój drugi blog, to znaczy zaraz jak tu skończę pisać, to polecę i zaobserwuję, bo oczywiście, że chcę czytać o Twoich wyspowych wyprawach.
Zauroczył mnie widok zorzy, a raczej widoki zorzy... piękne fotki i wspaniałe obrazy naszej Matki Natury, która jest niedościgniona w ich tworzeniu.
Miałeś wyjątkowe przywitanie nowego roku, ale ja bym się nie nadawała na taką imprezę, bo z moim umiłowaniem ciepełka byłabym chyba skupiona jedynie na tym, żeby nie zamarznąć w tym wietrze :)
Za to zdecydowanie nadawałabym się na konsumpcję tego żurku... mmm, z pewnością pychota, bo tak przynajmniej wygląda.
Jeszcze raz, wszystkiego dobrego w 2025 r., Maks...
Niech styczniowa zła passa odwróci się od Ciebie na zawsze <3
Rzeczywiście wspólne kolędowanie ma szczególny urok.
OdpowiedzUsuńZ zdjęcia z zorzą super - jakoś na razie nie mam do jej oglądania szczęścia.
Dobrego roku (i nie daj się wierze w zła passę :) )
W oryginalny sposób spędziłeś Nowy Rok. Wspaniale realizujesz swoje marzenia wspinaczkowe oby tak pomeślny był nowy rok :-).
OdpowiedzUsuńMaksiu wspaniale przywitałeś Nowy Rok ! tylko pozazdrościć -:) zdjęcia jak zawsze super !!! Wspólne kolędowanie to świetna sprawa,teraz już rzadko to się zdarza,ale to miłe że ludzie potrafią się tak zorganizować i uczestniczyć w takich wydarzeniach .
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wszystkiego najlepszego w Nowym Roku niech dobra passa trwa :)
Serdecznie pozdrawiam.
Ciekawe rozpoczęcie nowego roku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMaks, dla Ciebie też wszystkiego co najlepsze w 2025 roku!
OdpowiedzUsuńLubię koncerty kolędowe o śpiewać i słuchać kolęd, piękne spotkanie.No jeszcze po nocy byłeś na koronach Beskidu ,gratuluję.
OdpowiedzUsuńWspaniale przywitałeś nowy rok, a takiego wspólnego kolędowania to aż pozazdrościć ( w pozytywnym znaczeniu). Ja mam już przekroczoną listę blogów, nie mogę dodać żadnego, a czasem nie wyświetlają się wpisy. Pozdrawiam cieplutko i jeszcze raz życzę wszelkiej pomyślności.
OdpowiedzUsuń