Jeden taki moment na całe dziewięć lat...
Witam!
Jak pewnie pamiętacie z ostatniego posta, wspominałem że tegoroczna procesja Bożego Ciała wędrować będzie ścieżkami mojej wsi. Tak duże wydarzenie oraz przedsięwzięcie ma miejsce raz na dziewięć lat, ponieważ tyle to właśnie miejscowości buduje parafialną całość. W całej historii tych czerwcowych procesji, nasza wieś gospodarzyła po raz trzeci, gdyż sama tradycja owych procesji po wsiach jest stosunkowo młodą, a wcześniej odbywały się one wyłącznie nieopodal naszego niegowickiego kościoła.
Tym razem szlak przebiegał między innymi główną drogą zaraz obok mojego domu, dlatego zarówno dla mnie, jak i dla sąsiadów - bliższych i tych dalszych, było to szczególne święto, szczególny dzień, dlatego też chciałbym się z Wami podzielić krótką relacją z przygotowań do Bożego Ciała, a także z samego dzisiejszej wspaniałej uroczystości.
Moje przygotowania zaczęły się już w poniedziałek, kiedy to wymalowałem 120-letnią kapliczkę postawioną przez mojego prapradziadka Wawrzyńca, o czym pisałem już we wcześniejszym poście. Przed samym świętem Bożego Ciała przyodziana została makiem, chabrem, różą, dzięki czemu jeszcze bardziej nabrała charakteru piastunki wsi i jej długiej historii.
Na dobre w fazę przygotowawczą weszliśmy wtorkowego poranka. Część wsi, której mam wielką przyjemność być cząstką już prawie 19 lat, miała naturalnie przypisany teren przy dworze, który dawno, dawno temu mógł być śmiało nazywany synonimem arkadii, beztroski, nieograniczonej radości, dziś pozostaje tylko miejscem do wspomnień dla starszych pokoleń, a dla mojego pokolenia może co najwyżej synonimem upadku dzięki właścicielom niestety... Na takie i inne dygresje pozwolę sobie jednak następnym razem, gdy nastroje po Bożym Ciele opadną, a Was, drodzy czytelnicy, zabiorę na spacer po mojej małej ojczyźnie...
Wracając do przygotowań, we wtorek czyściliśmy szeroki wjazd pokryty asfaltem, grabiliśmy zbutwiałe dębowe liście, wyrywaliśmy chwasty i chwaściki, a także zdrapywaliśmy z szarości drogi grube pokłady mchu oraz ściółki, która się utworzyła.
Po południu otworzono bramę prowadzącą pod nasz dwór i dzięki temu po raz drugi w swoim życiu (po raz pierwszy ten "wyczyn" udał mi się z 12 lat temu) mogłem spojrzeć na dworski park i okoliczny staw z innej perspektywy niż tej spoza bram i krat.
Środowe popołudnie upłynęło pod znakiem tworzenia i zdobienia ołtarza na wcześniej wysprzątanym terenie. Owy ołtarz na dzisiejszej procesji był pierwszym przystankiem po zakończeniu Mszy Świętej - dominowały na nim biel i żółć, pionowa ściana przyzdobiona była banerem, a podesty ubrano dywanami na których stał stół ze śnieżnobiałym obrusem oraz pięknymi żywymi kwiatami. Pod sam koniec przywieziono nam brzozowe gałęzie; większymi dostrajaliśmy ołtarz, mniejsze gałązki zaś wierni zabierali do swoich domów, co według tradycji ma przynosić szczęście oraz urodzaj.
Każdego wieczoru razem z sąsiadami, robiliśmy krótkie spacery po wsi, by zobaczyć, jak tworzą się pozostałe ołtarze oraz scena, na której odbyła się Msza Święta.
Po trzech dniach przygotowań nadszedł w końcu wielki dzień - jedyny taki na dziewięć lat - uroczystość Bożego Ciała, którego gospodarzem była nasza wieś. Dla nas to święto, prócz uwielbienia Jezusa i Eucharystii, stanowiło na pewno sentymentalną podróż przez ostatnie właśnie dziewięć lat naszej wiejskiej historii, ale także stanowiło wielką nagrodę i poczucie satysfakcji, że nasze ręce przyczyniły się do stworzenia tak pięknej, sielankowej procesji nad którą czuwały szmery wielkich lip spod pomniku świętego Floriana, delikatne chlupanie stawu przy dworze, a także radosny łopot kłosów pszenicznych, szkarłatnych kwiatów maku, szafirowych chabrów, biało-żółtych rumianków i innych darów naszej ziemi. Piękny moment, wspaniałe wydarzenie, które zapadnie w pamięci na długie lata...
Taka to właśnie była nasza krótka, lecz intensywna przygoda... pełna radości, odkrywania nieznanego, nienamacalnego na co dzień, rozmów, planów, pomysłów, ale też wielu niełatwych zadań, cięższych myśli oraz ważnych decyzji. Nie mógłbym nie uczestniczyć w owych przygotowaniach, chęć ofiarowania swojej pomocy była małym kawałeczkiem lokalnego patriotyzmu, którego tak teraz potrzeba, zwłaszcza w tych czasach, w XXI wieku, kiedy to świat wirtualny może zamazać nam te obrazy i przyczynić się do zapomnienia o tym, co tak naprawdę ważne.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie miłe słowa w komentarzach. Do zobaczenia! :)
Jak pewnie pamiętacie z ostatniego posta, wspominałem że tegoroczna procesja Bożego Ciała wędrować będzie ścieżkami mojej wsi. Tak duże wydarzenie oraz przedsięwzięcie ma miejsce raz na dziewięć lat, ponieważ tyle to właśnie miejscowości buduje parafialną całość. W całej historii tych czerwcowych procesji, nasza wieś gospodarzyła po raz trzeci, gdyż sama tradycja owych procesji po wsiach jest stosunkowo młodą, a wcześniej odbywały się one wyłącznie nieopodal naszego niegowickiego kościoła.
Tym razem szlak przebiegał między innymi główną drogą zaraz obok mojego domu, dlatego zarówno dla mnie, jak i dla sąsiadów - bliższych i tych dalszych, było to szczególne święto, szczególny dzień, dlatego też chciałbym się z Wami podzielić krótką relacją z przygotowań do Bożego Ciała, a także z samego dzisiejszej wspaniałej uroczystości.
Moje przygotowania zaczęły się już w poniedziałek, kiedy to wymalowałem 120-letnią kapliczkę postawioną przez mojego prapradziadka Wawrzyńca, o czym pisałem już we wcześniejszym poście. Przed samym świętem Bożego Ciała przyodziana została makiem, chabrem, różą, dzięki czemu jeszcze bardziej nabrała charakteru piastunki wsi i jej długiej historii.
Na dobre w fazę przygotowawczą weszliśmy wtorkowego poranka. Część wsi, której mam wielką przyjemność być cząstką już prawie 19 lat, miała naturalnie przypisany teren przy dworze, który dawno, dawno temu mógł być śmiało nazywany synonimem arkadii, beztroski, nieograniczonej radości, dziś pozostaje tylko miejscem do wspomnień dla starszych pokoleń, a dla mojego pokolenia może co najwyżej synonimem upadku dzięki właścicielom niestety... Na takie i inne dygresje pozwolę sobie jednak następnym razem, gdy nastroje po Bożym Ciele opadną, a Was, drodzy czytelnicy, zabiorę na spacer po mojej małej ojczyźnie...
Wracając do przygotowań, we wtorek czyściliśmy szeroki wjazd pokryty asfaltem, grabiliśmy zbutwiałe dębowe liście, wyrywaliśmy chwasty i chwaściki, a także zdrapywaliśmy z szarości drogi grube pokłady mchu oraz ściółki, która się utworzyła.
Po południu otworzono bramę prowadzącą pod nasz dwór i dzięki temu po raz drugi w swoim życiu (po raz pierwszy ten "wyczyn" udał mi się z 12 lat temu) mogłem spojrzeć na dworski park i okoliczny staw z innej perspektywy niż tej spoza bram i krat.
Jeśli dobrze się przyjrzycie, to ta właśnie ścieżka prowadzi pod dwór |
Niegdyś ta ścieżka prowadziła wokół stawu w kierunku lasu |
Staw, który kilka pokoleń wstecz był arkadyjskim kąpieliskiem, a zimą lodowiskiem... |
...dziś nieco zapomniany i zapuszczony |
Po drugiej stronie drogi mieliśmy wsparcie od muczących krówek |
Środowe popołudnie upłynęło pod znakiem tworzenia i zdobienia ołtarza na wcześniej wysprzątanym terenie. Owy ołtarz na dzisiejszej procesji był pierwszym przystankiem po zakończeniu Mszy Świętej - dominowały na nim biel i żółć, pionowa ściana przyzdobiona była banerem, a podesty ubrano dywanami na których stał stół ze śnieżnobiałym obrusem oraz pięknymi żywymi kwiatami. Pod sam koniec przywieziono nam brzozowe gałęzie; większymi dostrajaliśmy ołtarz, mniejsze gałązki zaś wierni zabierali do swoich domów, co według tradycji ma przynosić szczęście oraz urodzaj.
Każdego wieczoru razem z sąsiadami, robiliśmy krótkie spacery po wsi, by zobaczyć, jak tworzą się pozostałe ołtarze oraz scena, na której odbyła się Msza Święta.
Podczas zakładania płyty na ramę naszego ołtarza |
Pierwsze prace przy budowie głównej sceny |
Prace przy ostatnim ołtarzu |
Po trzech dniach przygotowań nadszedł w końcu wielki dzień - jedyny taki na dziewięć lat - uroczystość Bożego Ciała, którego gospodarzem była nasza wieś. Dla nas to święto, prócz uwielbienia Jezusa i Eucharystii, stanowiło na pewno sentymentalną podróż przez ostatnie właśnie dziewięć lat naszej wiejskiej historii, ale także stanowiło wielką nagrodę i poczucie satysfakcji, że nasze ręce przyczyniły się do stworzenia tak pięknej, sielankowej procesji nad którą czuwały szmery wielkich lip spod pomniku świętego Floriana, delikatne chlupanie stawu przy dworze, a także radosny łopot kłosów pszenicznych, szkarłatnych kwiatów maku, szafirowych chabrów, biało-żółtych rumianków i innych darów naszej ziemi. Piękny moment, wspaniałe wydarzenie, które zapadnie w pamięci na długie lata...
Krótko przed rozpoczęciem Mszy Świętej |
"Nasz" ołtarz |
Strażacy ze sztandarami, dzieci pierwszokomunijne, panie w ludowych strojach z feretronami... |
Taka to właśnie była nasza krótka, lecz intensywna przygoda... pełna radości, odkrywania nieznanego, nienamacalnego na co dzień, rozmów, planów, pomysłów, ale też wielu niełatwych zadań, cięższych myśli oraz ważnych decyzji. Nie mógłbym nie uczestniczyć w owych przygotowaniach, chęć ofiarowania swojej pomocy była małym kawałeczkiem lokalnego patriotyzmu, którego tak teraz potrzeba, zwłaszcza w tych czasach, w XXI wieku, kiedy to świat wirtualny może zamazać nam te obrazy i przyczynić się do zapomnienia o tym, co tak naprawdę ważne.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie miłe słowa w komentarzach. Do zobaczenia! :)
Czekałam na Twoją relację Maks. To wielkie wydarzenie! Przygotowaliście się wspaniale, w takich momentach ludzie dają z siebie wiele. Jezus Eucharystyczny był z Was dumny, był wśród Waszych domostw.
OdpowiedzUsuńW mojej parafii procesja idzie zawsze tą samą trasą, ale w sąsiedniej, tam gdzie uczyłam i dyrektorowałam wcześniej, było raz takie święto, że procesja szła ulicami tejże wioski, a Msza św. była sprawowana przed naszą szkołą. To było piękne przeżycie, cieszyłam się wówczas jak dziecko, wszyscy mieszkańcy się cieszyli, wszyscy przybyli. Dlatego rozumiem Waszą radość i cieszę się razem z Tobą.
Boże Ciało to wyjątkowe święto. Kojarzy nam się przede wszystkim z procesjami na ulicach miast i wiosek. Kilka lat temu procesja przechodziła moją dzielnicą. To było niesamowite przeżycie. Doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Wiesz Maks przeczytałam Twój post dwa razy. Niesamowite jak pięknie przygotowaliście się na ten wyjątkowy dzień!! I zatęskniłam za czasami, kiedy Boże Ciało spędzałam u prababci na wsi. W miastach nie ma takiego uroku, wszystko jakby szablonowo robione, byle było, a szkoda. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWspaniała postawa Maks.:) Oby jak najwięcej było takich religijnych osób, mających poszanowanie do swojej małej ojczyzny. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńTakie wspólne prace niesamowicie jednoczą społeczność. Wspaniały pomysł z procesjami w różnych wsiach danej parafii. U nas niestety zawsze ta sama trasa, te same miejsca ołtarzy i ci sami ludzie je przygotowują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Pięknie przygotowaliście się do obchodzenia Bożego Ciała. Wszystko udało dopiąć się Wam na ostatni guzik.Uwielbiam to święto i żal mi, że nie mogłam go obchodzić z rodziną w mojej miejscowości.
OdpowiedzUsuńŚwietny post :) Dla mnie to powrót do dzieciństwa :):):) Dziękuję
OdpowiedzUsuńWspaniały post, i my kiedyś zamiataliśmy ,wyrywaliśmy trawę ale nam ulicę wyremontowali i jest czysto, zaś gotowe konstrukcje ołtarzy mamy w piwnicach domu katechetycznym,moja relacja na blogu.
OdpowiedzUsuńJa również zostanę z Tobą na dłużej :)
OdpowiedzUsuńWykonaliście mnóstwo ciężkiej, ale pięknej pracy! Ta szczegółowa relacja z przygotowań świadczy o prawdziwie szczerym i głębokim przeżywaniu Święta Bożego Ciała, jak i o dobrych relacjach w Waszej wspólnocie parafialnej. To bardzo cenne i niestety coraz rzadziej spotykane...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńTakie przygotowania i procesje pamiętam z dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńPięknie Max.:)
OdpowiedzUsuńPięknie to opisałeś i wspaniale świętowaliście. Tu w UK gdzie mieszkam już od bardzo dawna, niestety nie ma takiej tradycji... Wczoraj po prostu kto mógł, to udał się na mszę świętą. Poza kazaniem nie różniła się od tej niedzielnej. Mimo to i tak jestem wdzięczna, że w mojej miejscowości mogę uczestniczyć we mszy świętej odprawianej w języku polskim.
OdpowiedzUsuńBardzo piękna, wzruszająca relacja.Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością.Biorąc w ten sposób udział w przygotowaniach, angażując się, czujemy się cząstką naszej małej społeczności, małej ojczyzny.
OdpowiedzUsuńWymieniłeś imię: Wawrzyniec, imię Twojego prapradziadka. Mój dawny krewny też miał tak na imię i bardzo bym chciała,żeby to imię znowu stało się modne, bo jest piękne!
Tu gdzie mieszkam też są oczywiście pozostałości dawnej wsi.Na przykład sąsiad ma piękny dom na wzgórku, widok na całą okolicę,a sam dom przypomina o dawnej świetności- mówi się o tym gospodarstwie,że są to zabudowania dworskie.Wiele takich zapomnianych określeń można usłyszeć, gdy ksiądz podaje termin kolędy.
Dziękuję,że odwiedziłeś mnie i zostałeś obserwatorem mojego bloga. Ja odwdzięczam się tym samym, bo myślę,że mamy wiele wspólnego.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Wiele radości płynie z Twoich słów. Na pewno te wspomnienia będą radowały jeszcze długo. Świetnie sobie poradziliście, to też naprawdę fajna przygoda. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńpiękna sprawa ,miło sie czytało
OdpowiedzUsuńWspaniale wszystko przygotowaliście. U nas procesja jest co cztery lata . Nasza parafia liczy cztery wioski . W tym roku była u nas . Miłego
OdpowiedzUsuńweekendu 😊 Maks.
Nie jesteś "wszyscy" i nie masz na imię "każdy":)jesteś mega fajnym młodym człowiekiem do podziwiania:)Kiedy właśnie "wszyscy"młodzi siedzą w smartfonach Ty cieszysz się tym co dzieje się w Twojej wiosce w realu i to jest piękne:))podziwiam i pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńŚliczna kapliczka. Też byłam na procesji i również było bardzo uroczyście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Świetnie piszesz! Piękne i niezapomniane przeżycia zawarte w tym poście pozostaną na długo we wspomieniach. Pozdrawiam serdecznie 😀
OdpowiedzUsuńPiękny post Maksiu. Piękna kapliczka i dekoracje. Mnie Boże Ciało bardzo kojarzy się z dzieciństwem i procesja na którą chodziliśmy całą rodziną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Wspaniale że dbacie w swojej wsi o tradycje i z takim zaangażowaniem przygotowywaliście się do uroczystości. Ja też lubię procesje w Boże Ciało.Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńPiękna tradycja. Bardzo Lubię Święto Bożego Ciała. Jestem pod wrażeniem mieszkańców Twojej pięknej miejscowości. Podziwiam Ciebie. U nas młodzi ludzie nie garną się do pracy, a wręcz przeciwnie. Tak dobra organizacja u nas się niestety nie zdarza. Dziękuję za przesłaną nagrodę i serdecznie pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńPięknie przygotowaliście się dom uroczystości Bożego Ciała, gratuluję! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńwspaniale opisane. boze cialo to piekne swieto przygotowane do perfekcji.
OdpowiedzUsuńPięknie wszystko przygotowane😍
OdpowiedzUsuńSuper Maks, świetna relacja....wszystko co łączy społeczeństwo jest piękne pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńPięknie przyjęliście Pana Jezusa, który "zagrody nasze widzieć przychodzi". I ta jedność mieszkańców. U nas niestety jest kilka procesji, bo parafie nie mogą się porozumieć. A pamiętam z dzieciństwa jedną wspólną procesję przez całe miasto.
OdpowiedzUsuńUściski posyłam.
Wspaniale pokazałeś przygotowania mieszkańców do tej uroczystości :-)
OdpowiedzUsuńWidoki też cudne, w pięknym miejscu mieszkasz :-)
Niesamowite! Dzisiaj już jest coraz mniej takich małych i tak współpracujących społeczności. Nadal są to własnie małe wsie, bo w miastach ludzie żyją obok siebie in rzadko ze sobą rozmawiają, a o współpracy nie wspomnę. Pięknie przygotowaliście się do święta, pięknie pomalowałeś kapliczkę! Mieszkach w pięknym miejscu 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
Ale pięknie przygotowaliście oprawę tego wyjątkowego dnia, podziwiam :) Miłego dnia życzę!
OdpowiedzUsuńCudownie, że są jeszcze takie miejsca i tacy ludzie. I oby taka więż pozostała jak najdłużej, oczywiście, zależy to od ludzi. Ale jeżeli są tacy młodzi ludzie jak Ty - to tak będzie. W mojej parafii (miasto) co roku procesja przechodzi przez inne ulice - to też jest cenne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniala relacja. Piękne zdjęcia przyrody i piękna kapliczka. U nas nikt nie świętuje. U Ciebie tlum ludzi
OdpowiedzUsuńWspaniale włączyłeś się w Święto Bożego Ciała. To bardzo cenne, kiedy już mało komu się coś chce dla innych zrobić. Pięknie, gdy młody człowiek pielęgnuje tradycję i buduje wartościowe społeczne relacje. Brawo Maks!!!
OdpowiedzUsuńgratuluję zaangażowania, brakuje takiego zapału w tych czasach. Ale widoki masz piękne
OdpowiedzUsuńProcesja w Boże Ciało to na wsiach wciąż wielkie święto, do którego przygotowuje się kilka dni. I naprawdę czasem zazdroszczę mojej rodzinie, która mieszka na wsi klimatu takich świąt - w mieści mają zupełnie inny wydźwięk.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tym razem zawędrowali do Ciebie. Widać, że ludzie są bardzo przejęci i chcą wszystko dobrze przygotować. Fajnie, że macie swoja enklawę. Ja mieszkam w Lublinie, w dużym mieście. Niestety w tym roku nie uczestniczyłam w procesji, bo bardzo źle się czułam w środę i czwartek. W przyszłym roku mam jednak zamiar zgłosić moją (wtedy już 5 cio letnią) córkę do sypania kwiatów. Z informacji duszpasterskich wiem, że tutaj też przygotowywane są ołtarze przez mieszkańców. Nie należę do wspólnoty, więc nie wiem dokładnie kto i co. Dobrze, że pielęgnujesz taką wartość, jaką jest wspólnota. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńTę uroczystość na pewno znacznie bardziej się docenia kiedy nie odbywa się co roku pod naszymi oknami i na dodatek pomaga się w przygotowaniach :) pięknie ustroiliście ale procesja na pewno pewno była wspaniała :)
OdpowiedzUsuńU mnie procesja Bożego Ciała przechodzi drogami naszego małego Osiedla, też jest bardzo uroczyście, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńnice article my riend..
OdpowiedzUsuńplease visit my blog too
Śliczny ołtarza! I fajnie, że nie padało, choć deszcz jest bardzo potrzebny.
OdpowiedzUsuń:))) U nas we wsi jest kościół filialny a parafia dwie wsie dalej, ale procesja jest co roku. Mieszkamy tu od dwóch lat zaledwie, ale i ja w tym roku budowałam ołtarz - czwarty, ostatni - z własnego stołu kuchennego, bo miałam najbliżej :))) Duma mnie rozpierała!