Kraina lat dziecięcych
Witam!
Ostatni tegoroczny czerwcowy poniedziałek płynie pod jasnoniebieskim sklepieniem i delikatną tarczą słoneczną. Przeraża nieco fakt, że znów nadciąga w nasze rejony afrykańskie powietrze, ale jak zima pokazuje swą potęgę pod postacią śnieżyc i dużych mrozów, tak lato też gorsze chce nie być i charakter swój pragnie także pokazać - ważne, aby pić dużo wody i nie eksponować się zbytnio na pełne słońce, a i takie ciężkie dni nie będą nam straszne.
Kilka dni temu nasza wieś gościła całą parafię na procesji Bożego Ciała - było to wielkie dla naszej malutkiej społeczności wydarzenie. Pisałem o tej pięknej uroczystości w ostatnim poście, który przyjęliście bardzo miło, a jego zasięgi przekroczyły dość duże granice mojej wyobraźni, za co po raz kolejny bardzo dziękuję.
Teraz, gdy już te emocje nieco ucichły, zapraszam Was serdecznie w podróż do mojej krainy lat dziecięcych... Nie bez powodu nawiązuję tu do słów z Epilogu w Panu Tadeuszu Mickiewicza, ponieważ jak dla niego, tak i dla mnie miejsce z którego pochodzę, w którym żyję, którego jestem drobną cząstką, jest dla mnie synonimem nieskończonego piękna, sielanki i najsłodszej miłości, bo do małej ojczyzny.
Wiele zdjęć będzie Wam pewnie znajomych, ale niech to będzie również post pięknie podsumowujący nasze małe wcześniejsze spacery po mojej krainie...
Aby przybliżyć Wam nieco historię Cichawy, zacytuję część opracowania historyczno-heraldycznego Włodzimierza Chorązkiego, którego jeden egzemplarz trzymam od lat kilku na jednej z półek mojej biblioteczki:
CICHAWA - ok. 680 mieszkańców. (Cychaua - 1375, Czychawa - 1470-80, 1529, Czichawa - 1530, 1581, 1629, Cichawa - 1680). Wieś położona w północnej części gminy [Gdów], na skraju Wysoczyzny Wielicko-Gdowskiej.
Cichawa powstała we wczesnym średniowieczu, ale pierwsza źródłowa wzmianka pochodzi z falsyfikatu, w którym wzmiankowano ją przed rokiem 1310. Wieś od początku istnienia należała do parafii p.w. Wniebowzięcia NMP w Niegowici i w całości należała do dóbr rycerskich. W latach 1375-1400 wzmiankowani są w źródłach właściciele: Jakusz i jego syn Zygmunt z Paczółtowic herbu Topór. Od roku 1400 w Cichawie pojawiają się przedstawiciele herbu Półkozic. Będą tu obecni ponad 230 lat. W latach 1400-1457 wzmiankowani są Mikołaj Marszowski oraz jego dzieci: Piotr i Jan zwany Chamiec oraz córka Katarzyna.
Jan Długosz w "Liber Beneficiorium" (1470-1480) wspomina tę wieś w parafii Niegowić, ale nic nie pisze o stosunkach własnościowych i właścicielach. Niewykluczone, że na początku XVI wieku wieś należała już do Adama Niewiarowskiego, a następnie do jego syna. W roku 1552 dochodzi do podziału majątku po seniorze Adamie, przy jego synu zostaje wieś Cichawa. Po jego śmierci dziedzictwo obejmuje jego żona.
Rejestr poborowy z 1581 roku podaje, że wieś należy do Jędrzeja Kmity herbu Szreniawa. We wsi było 9 łanów kmiecych, 3 zagrody z rolą, 2 komorników bez bydła, 1 rzemieślnik oraz 1 karczma na jedną czwartą łana. W roku 1595 właścicielem dóbr był Stanisław Niewiarowski herbu Półkozic. Rejestr poborowy odbył się również w latach 1629 oraz 1680, kiedy to wieś należała do Antoniego Zygmunta Trembeckiego i żony. We wsi w tym czasie było osiem i pół łana kmiecego, młyn z kołem dorocznym, 3 zagrody z rolami, 2 komorników bez bydła i 2 rzemieślników.
W końcu XVII wieku Cichawa znalazła się w posiadaniu rodziny Żeleńskich herbu Ciołek. Pozostawała ich własnością do II wojny światowej.
Taka to historia mojej wsi do II wojny światowej... Ja jednak chciałbym Wam pokazać oraz przedstawić kilka miejsc, bez których Cichawa byłaby niekompletną i mniej ciekawą - ślady historii, pięknej historii, wszechmocnej natury i jej wyjątkowych darów, a to wszystko uzupełnione legendą o cichawskim kościółku, który ponoć dawno, dawno temu się tu wznosił.
Pierwszym urokliwym, lecz niestety zapomnianym i zaniedbanym miejscem jest dwór z 1935 roku oraz park z przełomu XIX i XX wieku.
Od zawsze pamiętam, jak z wielkim sentymentem moja mama wspominała o tymże miejscu, jak pięknie wracała do tych chwil, kiedy tamte tereny przeżywały swoją młodość oraz największą świetność. Majestatyczny, nienagannie wyglądający cichawski dwór do którego prowadziły ścieżki ocienione wielkimi lipami, dębami, a obok wspaniały park pełen zieleni, drzew, krzewów, którego centralną część stanowił mały staw - latem był wspaniałym kąpieliskiem, zimą - lodowiskiem. Miejsce to ściągało całą wieś, od pierwszej do ostatniej uliczki, wszyscy się tam cieszyli życiem, radowali i podziwiali piękno przyrody. Dzisiaj niestety już tak nie jest - dwór wraz z parkiem przeszedł w prywatne ręce, wszystko odgrodzono od reszty wsi, i tak z roku na rok można było obserwować powolny, ale nieodwracalny upadek owej świetności.
Zawsze mi smutno, gdy mijam to miejsce, bo wiem jaki miało ono potencjał i jaką miłą miał historię... Jednak z takim faktem rzeczy należy się pogodzić, a może kiedyś czas renesansu dotrze również tam i naprawi przeszłe błędy...
Kolejnym punktem na mapie mojej wsi jest pomnik świętego Floriana stojący na grzbiecie dolinki od południowej strony, do którego z wyasfaltowanej dróżki prowadzi mała ścieżka, którą opiekują się smukłe lipowe drzewa. Z miejscem tym wiąże się pewna legenda...
Dawno, dawno temu nad Cichawą górował drewniany kościółek, który zawsze wypełniony był wiernymi i zawsze płynęły z niego czyste jak kryształ dźwięki religijnych pieśni. Pewnego razu, podczas jednego z niedzielnych nabożeństw powstała w ziemi ogromna szczelina, kościółek nagle zaczął się zapadać pod ziemię, wraz z mieszkańcami wsi, którzy nie zdołali się uratować, ponieważ tak szybko i niespodziewanie się owa rzecz zadziała. Po dziś dzień, podziwiając pomnik św. Floriana stojący na miejscu starego kościoła, można usłyszeć, jak z głębi ziemi wierni wyśpiewują najpiękniejsze pieśni...
Sam mimo wielu prób i starań jednak nigdy owych pięknych dźwięków nie usłyszałem, ale kiedyś może słowa legendy się potwierdzą...
Pomnik postawiono na przełomie XVIII i XIX wieku, a jego fundatorką była właścicielka Cichawy i Dąbrowicy.
W innej części Cichawy stoi budynek starej szkoły, w której już od ponad 10 lat dzwonek niestety nie dzwoni... Ja miałem ogromne szczęście, że byłem przedostatnim rocznikiem, który mógł uczyć się za murami tej placówki pod ogromną, wiekową lipą. Przez trzy lata mogłem stać się małą częścią bogatej historii tejże szkoły - mogłem przetańczyć tam swój pierwszy bal karnawałowy, mogłem poznać pierwsze słowa po angielsku, mogłem po raz pierwszy zagrać na małym boisku w piłkę... te wspomnienia zostaną ze mną na zawsze, mimo że miałem wtedy sześć, siedem wiosen. Ostatnio, gdy miałem przyjemność wejść ponownie do tej wiejskiej szkółki z urokliwą biblioteką na drugim piętrze, zakręciła się łezka w oku...
W latach 1948-1949 w cichawskiej szkole religii uczył ksiądz Karol Wojtyła, który potem, jak dobrze wiecie, został papieżem - Janem Pawłem II, jednym z najważniejszych Polaków w dziejach naszej historii. Niegowicka parafia bowiem pod którą należy moja wieś, właśnie w tych latach gościła młodego Wojtyłę jako wikariusza - była to jego pierwsza parafia po święceniach kapłańskich w listopadzie 1946 roku. Rok temu odsłonięto nawet pamiątkową tablicę wmurowaną w ścianę budynku szkoły upamiętniającą to ważne wydarzenie...
W północnej części Cichawy, na środku jednego z pszenicznych pól, w cieniu kolejnej olbrzymiej lipy, wybudowano cmentarz wojenny, cmentarz wojenny nr 333 z okresu I wojny światowej.
Jest to niewielka nekropolia o powierzchni 2 arów, na planie kwadratu o boku 14 metrów. Pomnikiem centralnym jest stojący na postumencie, przy ogrodzeniu od strony północno-wschodniej, krzyż. Poniżej niego znajduje się współczesna tablica z następującym tekstem:
CMENTARZ WOJENNY CICHAWA
1914-1915
KRIEGERFRIEDHOF CICHAWA
– WY, COŚCIE PADLI ZA OJCZYZNĘ W BOJU
WRÓG CZY PRZYJACIEL – DOKONAWSZY CZYNU
ŚPIJCIE ZŁĄCZENI W TEJ ZIEMI POKOJU -
Pochowano na nim 8 żołnierzy austriacko-węgierskich z 55 pułku piechoty
oraz 13 i 14 batalionów strzelców polowych. Spoczywa tutaj także 44
żołnierzy rosyjskich. Polegli oni w dniach 6, 10 oraz 13 grudnia 1914
roku (https://pl.wikipedia.org/wiki/Cmentarz_wojenny_nr_333_%E2%80%93_Cichawa).
O tym cmentarzu kilka razy wspominałem Wam na blogu, na przykład przy okazji obchodów stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Piękne miejsce, ze smutną, lecz wielką historią...
Mówiąc o Cichawie, opowiadając o niej wspaniałe historie, chwaląc ją, nie sposób zapomnieć o wyjątkowych darach Matki Natury, które czynią wieś symbolem sielanki i beztroski. Niewielki las - Podskale, większy cichawski las pełen podgrzybków i zwierzyny, a także ogromne pasy pszenicy, kukurydzy, owsa i jęczmienia poprzecinane niewielkimi piaszczystymi dróżkami i ozdobione kwieciem szkarłatnego maku, szafirowego chabra, śnieżnobiałego rumianka i purpurowej wyki czynią moją wieś najpiękniejszą idyllą jaką można sobie tylko wyobrazić. Nie bez powodu właśnie na cichawskich łąkach i polach po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat zaobserwowano na ziemiach polskich dropia, ale też inne bardzo rzadko spotykane ptaki jak śniegule, siewki złote, kobczyki, czy górniczki...
Tam gdzie króluje łąka, pole, najpiękniejsze dźwięki wznoszą delikatny szmer kłosów pszenicy i innego zboża, słodkie trele słowików, skowronków, wilg, czy przyjemny szelest lip, dębów, grabów w okolicznych lasach i zagajnikach... tam pełnię władzy ma natura i to jest najwspanialsze.
Dziękuję, że razem ze mną odbyliście ten wyjątkowy wirtualny spacer... Pozdrawiam Was letnio, słonecznie i do zobaczenia!
Ostatni tegoroczny czerwcowy poniedziałek płynie pod jasnoniebieskim sklepieniem i delikatną tarczą słoneczną. Przeraża nieco fakt, że znów nadciąga w nasze rejony afrykańskie powietrze, ale jak zima pokazuje swą potęgę pod postacią śnieżyc i dużych mrozów, tak lato też gorsze chce nie być i charakter swój pragnie także pokazać - ważne, aby pić dużo wody i nie eksponować się zbytnio na pełne słońce, a i takie ciężkie dni nie będą nam straszne.
Kilka dni temu nasza wieś gościła całą parafię na procesji Bożego Ciała - było to wielkie dla naszej malutkiej społeczności wydarzenie. Pisałem o tej pięknej uroczystości w ostatnim poście, który przyjęliście bardzo miło, a jego zasięgi przekroczyły dość duże granice mojej wyobraźni, za co po raz kolejny bardzo dziękuję.
Teraz, gdy już te emocje nieco ucichły, zapraszam Was serdecznie w podróż do mojej krainy lat dziecięcych... Nie bez powodu nawiązuję tu do słów z Epilogu w Panu Tadeuszu Mickiewicza, ponieważ jak dla niego, tak i dla mnie miejsce z którego pochodzę, w którym żyję, którego jestem drobną cząstką, jest dla mnie synonimem nieskończonego piękna, sielanki i najsłodszej miłości, bo do małej ojczyzny.
Wiele zdjęć będzie Wam pewnie znajomych, ale niech to będzie również post pięknie podsumowujący nasze małe wcześniejsze spacery po mojej krainie...
Aby przybliżyć Wam nieco historię Cichawy, zacytuję część opracowania historyczno-heraldycznego Włodzimierza Chorązkiego, którego jeden egzemplarz trzymam od lat kilku na jednej z półek mojej biblioteczki:
CICHAWA - ok. 680 mieszkańców. (Cychaua - 1375, Czychawa - 1470-80, 1529, Czichawa - 1530, 1581, 1629, Cichawa - 1680). Wieś położona w północnej części gminy [Gdów], na skraju Wysoczyzny Wielicko-Gdowskiej.
Cichawa powstała we wczesnym średniowieczu, ale pierwsza źródłowa wzmianka pochodzi z falsyfikatu, w którym wzmiankowano ją przed rokiem 1310. Wieś od początku istnienia należała do parafii p.w. Wniebowzięcia NMP w Niegowici i w całości należała do dóbr rycerskich. W latach 1375-1400 wzmiankowani są w źródłach właściciele: Jakusz i jego syn Zygmunt z Paczółtowic herbu Topór. Od roku 1400 w Cichawie pojawiają się przedstawiciele herbu Półkozic. Będą tu obecni ponad 230 lat. W latach 1400-1457 wzmiankowani są Mikołaj Marszowski oraz jego dzieci: Piotr i Jan zwany Chamiec oraz córka Katarzyna.
Jan Długosz w "Liber Beneficiorium" (1470-1480) wspomina tę wieś w parafii Niegowić, ale nic nie pisze o stosunkach własnościowych i właścicielach. Niewykluczone, że na początku XVI wieku wieś należała już do Adama Niewiarowskiego, a następnie do jego syna. W roku 1552 dochodzi do podziału majątku po seniorze Adamie, przy jego synu zostaje wieś Cichawa. Po jego śmierci dziedzictwo obejmuje jego żona.
Rejestr poborowy z 1581 roku podaje, że wieś należy do Jędrzeja Kmity herbu Szreniawa. We wsi było 9 łanów kmiecych, 3 zagrody z rolą, 2 komorników bez bydła, 1 rzemieślnik oraz 1 karczma na jedną czwartą łana. W roku 1595 właścicielem dóbr był Stanisław Niewiarowski herbu Półkozic. Rejestr poborowy odbył się również w latach 1629 oraz 1680, kiedy to wieś należała do Antoniego Zygmunta Trembeckiego i żony. We wsi w tym czasie było osiem i pół łana kmiecego, młyn z kołem dorocznym, 3 zagrody z rolami, 2 komorników bez bydła i 2 rzemieślników.
W końcu XVII wieku Cichawa znalazła się w posiadaniu rodziny Żeleńskich herbu Ciołek. Pozostawała ich własnością do II wojny światowej.
Taka to historia mojej wsi do II wojny światowej... Ja jednak chciałbym Wam pokazać oraz przedstawić kilka miejsc, bez których Cichawa byłaby niekompletną i mniej ciekawą - ślady historii, pięknej historii, wszechmocnej natury i jej wyjątkowych darów, a to wszystko uzupełnione legendą o cichawskim kościółku, który ponoć dawno, dawno temu się tu wznosił.
Pierwszym urokliwym, lecz niestety zapomnianym i zaniedbanym miejscem jest dwór z 1935 roku oraz park z przełomu XIX i XX wieku.
Od zawsze pamiętam, jak z wielkim sentymentem moja mama wspominała o tymże miejscu, jak pięknie wracała do tych chwil, kiedy tamte tereny przeżywały swoją młodość oraz największą świetność. Majestatyczny, nienagannie wyglądający cichawski dwór do którego prowadziły ścieżki ocienione wielkimi lipami, dębami, a obok wspaniały park pełen zieleni, drzew, krzewów, którego centralną część stanowił mały staw - latem był wspaniałym kąpieliskiem, zimą - lodowiskiem. Miejsce to ściągało całą wieś, od pierwszej do ostatniej uliczki, wszyscy się tam cieszyli życiem, radowali i podziwiali piękno przyrody. Dzisiaj niestety już tak nie jest - dwór wraz z parkiem przeszedł w prywatne ręce, wszystko odgrodzono od reszty wsi, i tak z roku na rok można było obserwować powolny, ale nieodwracalny upadek owej świetności.
Zawsze mi smutno, gdy mijam to miejsce, bo wiem jaki miało ono potencjał i jaką miłą miał historię... Jednak z takim faktem rzeczy należy się pogodzić, a może kiedyś czas renesansu dotrze również tam i naprawi przeszłe błędy...
Ścieżka prowadząca do dworu |
Ścieżka niegdyś prowadząca wokół stawu |
Kiedyś ponoć w tym stawie i pobliskiej rzeczce było mnóstwo raków! |
Widok na wieś i rzadkie już niestety krówki |
Kolejnym punktem na mapie mojej wsi jest pomnik świętego Floriana stojący na grzbiecie dolinki od południowej strony, do którego z wyasfaltowanej dróżki prowadzi mała ścieżka, którą opiekują się smukłe lipowe drzewa. Z miejscem tym wiąże się pewna legenda...
Dawno, dawno temu nad Cichawą górował drewniany kościółek, który zawsze wypełniony był wiernymi i zawsze płynęły z niego czyste jak kryształ dźwięki religijnych pieśni. Pewnego razu, podczas jednego z niedzielnych nabożeństw powstała w ziemi ogromna szczelina, kościółek nagle zaczął się zapadać pod ziemię, wraz z mieszkańcami wsi, którzy nie zdołali się uratować, ponieważ tak szybko i niespodziewanie się owa rzecz zadziała. Po dziś dzień, podziwiając pomnik św. Floriana stojący na miejscu starego kościoła, można usłyszeć, jak z głębi ziemi wierni wyśpiewują najpiękniejsze pieśni...
Sam mimo wielu prób i starań jednak nigdy owych pięknych dźwięków nie usłyszałem, ale kiedyś może słowa legendy się potwierdzą...
Pomnik postawiono na przełomie XVIII i XIX wieku, a jego fundatorką była właścicielka Cichawy i Dąbrowicy.
W innej części Cichawy stoi budynek starej szkoły, w której już od ponad 10 lat dzwonek niestety nie dzwoni... Ja miałem ogromne szczęście, że byłem przedostatnim rocznikiem, który mógł uczyć się za murami tej placówki pod ogromną, wiekową lipą. Przez trzy lata mogłem stać się małą częścią bogatej historii tejże szkoły - mogłem przetańczyć tam swój pierwszy bal karnawałowy, mogłem poznać pierwsze słowa po angielsku, mogłem po raz pierwszy zagrać na małym boisku w piłkę... te wspomnienia zostaną ze mną na zawsze, mimo że miałem wtedy sześć, siedem wiosen. Ostatnio, gdy miałem przyjemność wejść ponownie do tej wiejskiej szkółki z urokliwą biblioteką na drugim piętrze, zakręciła się łezka w oku...
W latach 1948-1949 w cichawskiej szkole religii uczył ksiądz Karol Wojtyła, który potem, jak dobrze wiecie, został papieżem - Janem Pawłem II, jednym z najważniejszych Polaków w dziejach naszej historii. Niegowicka parafia bowiem pod którą należy moja wieś, właśnie w tych latach gościła młodego Wojtyłę jako wikariusza - była to jego pierwsza parafia po święceniach kapłańskich w listopadzie 1946 roku. Rok temu odsłonięto nawet pamiątkową tablicę wmurowaną w ścianę budynku szkoły upamiętniającą to ważne wydarzenie...
W północnej części Cichawy, na środku jednego z pszenicznych pól, w cieniu kolejnej olbrzymiej lipy, wybudowano cmentarz wojenny, cmentarz wojenny nr 333 z okresu I wojny światowej.
Jest to niewielka nekropolia o powierzchni 2 arów, na planie kwadratu o boku 14 metrów. Pomnikiem centralnym jest stojący na postumencie, przy ogrodzeniu od strony północno-wschodniej, krzyż. Poniżej niego znajduje się współczesna tablica z następującym tekstem:
1914-1915
KRIEGERFRIEDHOF CICHAWA
– WY, COŚCIE PADLI ZA OJCZYZNĘ W BOJU
WRÓG CZY PRZYJACIEL – DOKONAWSZY CZYNU
ŚPIJCIE ZŁĄCZENI W TEJ ZIEMI POKOJU -
O tym cmentarzu kilka razy wspominałem Wam na blogu, na przykład przy okazji obchodów stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Piękne miejsce, ze smutną, lecz wielką historią...
Cmentarz "cholerny" jesienią... |
"Cholerny" - tak u nas się mówi na ten cmentarzyk, gdyż spoczywają tu żołnierze, którzy pomarli na cholerę |
...i zimą |
Mówiąc o Cichawie, opowiadając o niej wspaniałe historie, chwaląc ją, nie sposób zapomnieć o wyjątkowych darach Matki Natury, które czynią wieś symbolem sielanki i beztroski. Niewielki las - Podskale, większy cichawski las pełen podgrzybków i zwierzyny, a także ogromne pasy pszenicy, kukurydzy, owsa i jęczmienia poprzecinane niewielkimi piaszczystymi dróżkami i ozdobione kwieciem szkarłatnego maku, szafirowego chabra, śnieżnobiałego rumianka i purpurowej wyki czynią moją wieś najpiękniejszą idyllą jaką można sobie tylko wyobrazić. Nie bez powodu właśnie na cichawskich łąkach i polach po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat zaobserwowano na ziemiach polskich dropia, ale też inne bardzo rzadko spotykane ptaki jak śniegule, siewki złote, kobczyki, czy górniczki...
Tam gdzie króluje łąka, pole, najpiękniejsze dźwięki wznoszą delikatny szmer kłosów pszenicy i innego zboża, słodkie trele słowików, skowronków, wilg, czy przyjemny szelest lip, dębów, grabów w okolicznych lasach i zagajnikach... tam pełnię władzy ma natura i to jest najwspanialsze.
Las cichawski |
Łąki, pola... |
Wiosenne Podskale... |
Staw widziany ze ścieżki na Podskalu |
Zimowe Podskale... |
Dziękuję, że razem ze mną odbyliście ten wyjątkowy wirtualny spacer... Pozdrawiam Was letnio, słonecznie i do zobaczenia!
Mieszkasz w pięknej Krainie. Odbyłam z Tobą ten spacer i kolejny raz byłam z Ciebie dumna. Jesteś młodym, zdolnym Człowiekiem i myślisz, i czujesz tak pięknie.
OdpowiedzUsuńWiele pięknych miejsc tam macie, ale największa radość to fakt, że Ojciec Święty spacerował po Waszej Ziemi- tego Wam nikt nie zabierze.
Przepiękne miejsce :) dziękuję za udział w mojej zabawie :)
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje miejsce na ziemi, o bogatej i niezwykłej historii. Dziękuję, że mogłam tyle ciekawostek się dowiedzieć. Pozdrawiam Ciebie Maks serdecznie!
OdpowiedzUsuńPiękna wirtualna wycieczka w Twoje okolice. Najcenniejsza informacja to oczywiście ta o naszym Papieżu:)
OdpowiedzUsuńps. W podpis pod zdjęciem cmentarza chyba wkradł się chochlik;)
Pozdrawiam serdecznie z UK:)
Piękne to Twoje miejsce na Ziemi...Widziałam je wielokrotnie (chociaż nie dosłownie to), bo jeździliśmy przez wiele lat do Hotelu dla zwierzaków w Wieliczce, gdzie nasz Cezar spędzał "urlopy"...A że zawsze urządzał "cyrk" w samochodzie, więc podróż zawsze odbywała się okrężnymi i plenerowymi drogami...;o)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie opowiedziałeś o swoim miejscu na ziemi!
OdpowiedzUsuńJest powód do dumy,że właśnie w cichawskiej szkole religii uczył Karol Wojdyła.
Bardzo ładna legenda o drewnianym kościółku.
Śliczne zdjęcia ozdabiają ten urokliwy post!
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za wspaniałą wirtualną wycieczkę i przybliżenie informacji o Twojej małej ojczyźnie. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten sentymentalny spacer po Twoich miejscach tak bliskich sercu. Za pewne każde z nas ma takie swoje miejsca z lat dzieciństwa. Każdy powinien pamiętać gdzie jego ziemia rodzinna, szczególnie kiedy tak często wyjeżdżamy w daleki świat.
OdpowiedzUsuńUrocze miejsca z piękną historią. Wspaniale nam opowiedziałeś o swoim miejscu na ziemi.
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam :)
Ciekawie piszesz.
OdpowiedzUsuńbył mi bardzo miło z toba pospacerować,dziękuję
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis
OdpowiedzUsuńPiekna okolica,sielsko,sama natura.Do lasu to mam kawał.Moje wspomnienia z dzieciństwa tylko w głowie gdyż namacalnych miejsc juz nie ma.Na polach i łąkach gdzie ganialiśmy stoją domy jednorodzinne i blokowiska ( w jednym mieszkam ja ).Była rzeka psinka ,wtedy czysta ,latem do kąpania, zimą do ślizgania, wiosną wylewała na łąkę to wannami się jeździło .Babcia moja była producentem warzyw (śląska szałociorka), i tam też stoją bloki,sklepy,znikły moje ulubione tereny.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMieszkasz w pięknym , uroczym miejscu . Dziękuję za spacerek i historię Twojej okolicy . Miłego dnia 😊
OdpowiedzUsuńPięknie opowiadasz i od razu przypomina mi się powiedzenie ,że oprócz tego o czym ważne jest jak się opowiada. A Ty to potrafisz. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCzyli niewielka miejscowość, a tyle w niej ciekawych miejsc :)Szkoda tylko niszczejącego pałacu, parku i szkoły ...
OdpowiedzUsuńPiękna jest Twoja maleńka ojczyzna, Maksiu i pięknie o niej opowiadasz. Z wielką przyjemnością odbyłam z Tobą ten wirtualny spacer.
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam.
Piękna miejscowość z bardzo interesującą historią. Maksiu, bardzo dziękuję za spacer po Twojej okolicy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Myślę, że każda miejscowość ma takie perełki, które warto przybliżyć innym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przepięknie opowiadasz o swoim miejscu na ziemi, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńDzięki za wieczorny spacer! Bardzo mi miło było, obejrzałam okolicę, poczytałam i zachwyciłam się tym, jak o swojej małej Ojczyźnie opowiadasz. Wspaniały post przygotowałeś!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z podmuchem letniego wiaterku:))
Ślicznie, fajny i ciekawy spacer po okolicy, lubię tak chodzić po zakątkach naszej przyrody.:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna miejscowość...bardzo lubię takie okolice...pięknie piszesz :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzasem nie zdajemy sobie sprawy ile jest pięknych małych wiosek z bogatą historią, której wielu nie docenia. Miło było poznać twoją wioskę. Gdybym mieszkała trochę bliżej pewnie już bym tam była, żeby chwilę pospacerować i zobaczyć te miejsca na żywo. Szkoda, że dwór upada przez zapomnienie. Cmentarz, szkołę, tą piękną przyrodę wokół, na pewno to wszystko warto zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej pociągającą cechą w ludziach jest pasja. Ty ją masz. Twoje opowieści są wciągające jakbym spacerowała razem z Tobą tymi ścieżkami i słuchała Twoich opowieści 😀
OdpowiedzUsuńWspaniałe miejsce,cudnie pokazałeś swój kawałek świata, pięknie opisany, okraszony świetnymi zdjęciami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dwór i park to zdecydowanie miejsca, które bym odwiedziła, bo kocham wszystko co wiąże się z XIX wiekiem. Piękne miejsce, wspaniale to opisujesz. Miłego dnia:)
OdpowiedzUsuńRównież będę zaglądać częściej, też dołączam do grona Twoich obserwatorów tutaj i na fb, miłego dnia:)
UsuńAlez piękne masz okolice!
OdpowiedzUsuńZ każdego słowa przebija się miłość do miejsca. Cudownie piszesz o tym co kochasz...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Ujęło mnie podanie o zapadającym się kościółku...
Cudowna okolica....i och ach grzyby :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia 🙂
OdpowiedzUsuńMusicie być dumni, że to w waszej wsi zaczynał swoją posługę Karol Wojtyła. Mieszkasz w pięknej okolicy, smutne jest to, ze dwór jest zaniedbany, ot, gorzka rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:))
Beautiful and serenity village!!
OdpowiedzUsuńGreetings
W pięknym miejscu wyrastałeś. Miło było wędrować Twoimi ścieżkami, podziwiać piękne widoki i zadumać czasami. Dobrze, ze o historii Twojej wsi pamiętasz i jej ważność doceniasz.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie pokazałeś i opisałeś swoją małą ojczyznę :-)
OdpowiedzUsuńPokazałeś same jej zalety co świadczy o tym jak bardzo kochasz to miejsce :-)
nice article my friend..
OdpowiedzUsuńplease visit my blog too
Niby niewielka wieś, a ileż pięknych miejsc w niej się znajduje, aż trudno uwierzyć. A i nazwa niezwykle oryginalna. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne i magiczne miejsce. Cudownie pokazałeś i opisałeś swoje rodzinne strony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Masz szczęście mieszkać w małej ale bardzo urokliwej miejscowości.
OdpowiedzUsuńZ chęcią poczytałam o jej historycznych perypetiach. Szkoda, że dworek jest zaniedbany, bo byłoby tam pięknie :).
Musicie być dumni, że papież swoją posługę zaczął od Waszej parafii :).
Zazdroszczę Ci widoku pięknych kwiecistych łąk :).
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu i za piękny spacer po Twojej krainie.Takie widoki to balsam dla oczu dla kogoś kto mieszka w blokowisku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Cudowne zdjęcia - część z nich przypomniała mi moje dzieciństwo na wsi.
OdpowiedzUsuńBardzo nastrojowo... choć sama mieszkam w 'wielkim mieści' bardzo lubię takie klimaty - lasów, pól, uroczych zakątków, dawnych dworów... :) wspaniały spacer, i bardzo bogata historia regionu :)
OdpowiedzUsuńMieszkasz w niezwykle urokliwym miejscu :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, świetne zdjęcia... pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńPiękne jest to Twoje miejsce na Ziemi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ekhm..., zwróć uwagę na podpis pod zdjęciem cmentarza, bo jakiś chochlik spłatał Ci psikusa :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi ci o słowo "cholerny", to nie jest to chochlik, tak potocznie się o nim u nas mówi, ponieważ spoczywają tam żołnierze, którzy pomarli na cholerę, a jeśli inny chochlik, to proszę mi wskaż jaki haha! Pozdrawiam! ;)
UsuńMagiczne miejsce. Bardzo lubię takie miejsca. Przyjemnością jest posiedzieć nad takim jeziorkiem. Urocze fotki. Nie mogę wyjść z Twojego bloga 😀😀😀
OdpowiedzUsuńPozdro od Wawelskiego
Coś niesamowitego. Moja Wieś. To miejsce dokąd świat dzieciństwa i niegdysiejszego uroku tak przyciąga. Wielki szacun za tak piękny i poetycki sposób ukazania jej uroków !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie