Witam!
Sesja zakończona, oficjalnie ukończyłem piąty, przedostatni już rok na kierunku lekarskim, więc z czystym sumieniem mogę powrócić na blogowe półki, by sklecić co nieco. Jest spora szansa na to, że dzisiejszy wpis będzie długi i rozmaity niczym "niekończąca się opowieść", ale obiecuję... na próżno będzie szukać nudy. Poza tym mój ogród, mój najcudowniejszy zielony zakątek zasługuje na wszystko co najlepsze. Tegoroczna wiosna upłynęła wyjątkowo przyjemnie, a teraz mogę ją tutaj podsumować. Blogowanie to jednak wspaniałe narzędzie...
|
Pola kwitnącego rzepaku przy ogrodzie były chyba najpiękniejszą ogrodową opowieścią... |
Od kilku lat początek wiosny w moim ogrodzie wyznaczają drobne, żółciutkie kwiaty derenia odważnie przeciwstawiające się przymrozkom i niepewnym prognozom pogody. Dla mnie to taka pierwsza oznaka zmiany... zmiany na zieleńsze, cieplejsze, po prostu lepsze. W tym roku dereń zakwitł wyjątkowo wcześnie, bo już koło 20 lutego. Jednak jak wiemy, w tym sezonie wszystko cieszyło nasze oczy wcześniej niż zwykle.
|
Mało co daje takiej dawki pozytywnej energii jak takie pozimowe widoki... |
Marzec to taki przejściowy okres między zimą a wiosną. W ogrodzie jeszcze nieco sennie, nagie drzewa na pierwszy rzut oka nie wykazują oznak życia, ale tu i ówdzie widać pierwsze kolory, czuć pierwsze zapachy i... słychać pierwsze trele. Chór z kosami i drozdami na czele zaczyna rozgrywać codzienne koncerty o świcie i po zmierzchu. Jestem w stanie ich słuchać bez końca...
Marcowa ściółka zdominowana przez fiołkowe i ziarnopłonowe kępki coraz mocniej przypomina o nadchodzącej wiośnie. Na drzewach zawiązują się grube pąki nabierające puszystości w ekspresowym tempie. Nim człowiek się nie obejrzy pękają i oddają światu namiastkę swego pięknego bogactwa. Na kwitnienie przydomowej gruszy zawsze czekam z ogromną niecierpliwością. Pieszczotliwie nazywam ją ogrodową piastunką, bowiem na próżno szukać wierniejszego i bardziej wiekowego świadka naszej rodzinnej historii. Od czasów II wojny światowej nieustannie wplata się w jakże dynamicznie zmieniający się ogrodowy obraz. Prócz historii, wzbudza ona również we mnie duże sentymenty, bowiem w jej korowinie mój Tato wyrył niegdyś płaskorzeźbę tym samym raz na zawsze zamykając w niej cząstkę swojej duszy. Dawniej w koronie ów gruszy porozwieszane były budki w których rokrocznie gnieździły się szpacze pary, dając w zamian cudowne koncerty i zachwyty nad połyskującymi w słonku czarnymi piórkami. Obecnie drzewo nie jest w rewelacyjnym stanie, starość daje się mocno we znaki, ale mimo to każdej wiosny przyodziewa się w najpiękniejszą bielusieńką kreację. I mam wrażenie, że z każdym rokiem czyni to coraz wspanialej... Ten moment to dla mnie wejście w prawdziwą wiosnę.
|
Kwitnąca grusza zawsze przyciąga rzesze pracowitych pszczół. Mam nadzieję, że nie da się tak łatwo pokonać starości i szybko pędzącemu czasowi... |
Tegoroczna wiosenna sielanka skupiała się głównie na skrawku pola oplatającego od zachodu mój ogród. Sąsiad postanowił, że w tym roku nie wysieje ani pszenicy, ani kukurydzy, jak to miał zawsze w zwyczaju, ale postawi na rzepak. Już od wczesnej wiosny wiedziałem, że majowy łan rzepaku będzie jedną z piękniejszych rzeczy jakie ujrzę w tym sezonie. I nie zawiodłem się... Z majem nie trafiłem, bo rzepak zakwitł już w okolicach 10 kwietnia, a na majówkę z powrotem wrócił do zielonych tonów, ale ten kilkunastodniowy spektakl zapadnie mi na długo w pamięci. Nie było dnia w którym nie ruszałbym z aparatem w jego kierunku. I może rzepakowe pola nie są czymś nadzwyczajnym, ale gdy masz takowe na wyciągnięcie ręki, kilka kroków od swojego domu, to perspektywa zmienia się o 180 stopni. Takie piękno można odkryć na nowo, zwłaszcza gdy w takim wydaniu i takiej scenerii widzisz je po raz pierwszy w życiu. Rudi też pokochał ten widok, więc wybór tras na nasze spacery był oczywistością.
|
Kwitnienie rzepaku zbiegło się z pięknościami wiosennych jabłonek, które od lat wielu rosną pośród pól... |
|
Każdego dnia byłem coraz bardziej zachwycony tymi widokami! |
|
Zachody słońca widziane z mojej ogrodowej, zielonej okiennicy zachwycały i zachwycają mnie do tej pory |
|
Rudi też korzystał podczas spacerów ile wlezie! |
Matka Natura tak się pospieszyła w tym roku, że pod koniec kwietnia większość wiosennej dobroci albo już kwitła, albo dokańczała żywota. Moje prace kuchenno-przetwórcze też ruszyły wyjątkowo wcześnie. Już z początkiem kwietnia zajadałem się makaronem z pesto z przydomowego czosnku niedźwiedziego, zaraz potem zbierałem złociste główki mniszka lekarskiego na miodek, a w pierwszej połowie maja do zbioru gotowe były kwiatostany czarnego bzu. Przetworów trochę powstało, myślę że do zimy chociaż część z nich dotrwa.
|
Któż to widział kwitnące lilaki w kwietniu... |
|
...marcowe tawuły... |
|
...kwietniowe azalie, które zwykły kwitnąć na Dzień Matki... |
|
...czy wczesnomajowe powojniki tonące w blasku zachodzącego słonka |
|
Pesto z czosnku niedźwiedziego to największy skarb! Gdybym tylko miał więcej krzaczków, to jadłbym go przez co najmniej miesiąc |
|
Zbiór mniszka w tym roku był wyjątkowo lichy ze względu na kilkudniowe ulewy w szczycie jego kwitnienia... |
|
...ale za to kwiatów bzu wyrosło co nie miara! Ciężko było to wszystko przerobić, ale ostatecznie jestem zabezpieczony co najmniej do zimy! |
Nad głowami też nie wiało, i nie wieje, nudą. Majowe wieczory opanowały kosie rodziny, które szukając pożywienia dla swoich maluchów robiły niemałego hałasu. Jedna para zagnieździła się w żywotniku rosnącym dosłownie z 2 metry od wejścia do domu, dzięki czemu na bieżąco mogę śledzić ich perypetie. Pisklęta głośno domagające się kolejnych dżdżownic i zapracowani rodzice, którzy z oddaniem każdą zachciankę młodzieży spełniają... nawet nie wiecie jak bardzo cieszą mnie takie obrazki. Samiec na tyle się wycwanił i przyzwyczaił do mojej obecności, że ilekroć odpalam kosiarkę, by skosić ogród, to on buszuje w pobliżu, nieraz dosłownie pod nogami i w świeżo wykoszonej trawie zgarnia najtłustsze kąski.
|
Jedno z ogrodowych gniazdek pomiędzy pnączami bluszczu. Przydomowy domek kosów uwity jest dość głęboko, więc mimo możliwości obserwacji ciężko o jakiekolwiek zdjęcie. A szkoda, bo ta rodzinka jest wyjątkowo aktywna! |
|
Ciężko o dobre ptasie zdjęcie, ale ten kosi samczyk do perfekcji opracował już przyloty na dźwięk ryku startującej kosiarki. Za każdym razem dotrzymuje mi towarzystwa jak mało kto |
Prócz kosów nieopodal domu gnieżdżą się przeurocze makolągwy dumnie prezentujące szkarłatne, puszyste brzuchy oraz sierpówki organizujące najlepsze szkoły latania dla swoich pociech. Naprawdę ciężko wracać do domu, gdy w ogrodzie tyle dobrego się dzieje...
|
Samczyk makolągwy dość często strzeże swojego gniazdka ukrytego w żywotniku widocznym na zdjęciu... |
|
Sierpówki też nie próżnują, w końcu trzeba nauczyć młode fruwać! |
|
A raz, podczas porannej kawy w ogrodzie, zaleciał do mnie taki na pierwszy rzut oka niepozorny ptaszek. Stał chwilę w kompletnym bezruchu, jakby omamiony, ale w końcu odleciał ku gruszy. Podejrzewam, że to jakiś młodziak, ale nie jestem w stanie go zidentyfikować... |
A wracając do braku nudy nad głowami... Nocne niebo w tym roku zaskakuje jak nigdy. O zorzy polarnej pisałem osobny wpis i mimo że minęły już prawie dwa miesiące, to ja do tej pory zachwycam się i zazdroszczę sobie na samą myśl o tamtym spektaklu. Ale że nie samą zorzą ciemny nieboskłon żyje, to kilka dni temu miałem możliwość, by na siniejącym od zmroku horyzoncie oglądać przepiękne obłoki srebrzyste. Nigdy wcześniej ich nie widziałem, więc jedna informacja znaleziona w internecie od razu zapędziła mnie w najciemniejszy skrawek ogrodu. Te najwyższe obserwowane z Ziemi chmury nieczęsto błądzą po polskim niebie co jeszcze bardziej podniosło mój poziom ekscytacji i satysfakcji po ich ujrzeniu... Warto śledzić portale informujące o takich zjawiskach, bo mało kto zdaje sobie sprawę z tego jak nocne niebo potrafi wspaniale zaskoczyć. I nie tylko nocne...
|
Zorzę pewnie pamiętacie z jednego z ostatnich wpisów... do tej pory zachwycają mnie te zdjęcia! |
|
Ale te obłoki srebrzyste też dały fantastyczny spektakl! Szybko znikły wraz z ostatnią łuną zachodzącego słońca, więc tym bardziej się cieszę, że zdążyłem je zobaczyć. |
|
Na dziennym niebie też bywa ciekawie. Tutaj halo w pełnej okazałości... |
|
...czasem też zdarzy się uchwycić kolorowy balon frunący nad głową... |
Wiosną idzie się też najeść samych dobroci. W kuchni królowały młode ziemniaczki ze szparagami i wiejskim jajkiem sadzonym oraz najpyszniejsza botwinka, a w ogrodzie... maliny i czereśnie, które zaowocowały pierwszy raz od co najmniej kilku lat. Krzewy żółtych malin rosną na północnych obrzeżach już jakiś czas, ale za każdym razem kapryśnie odmawiały wydania słodkich plonów. Młoda czereśnia jest natomiast córą swojej wielkiej poprzedniczki w której cieniu spędziłem co najmniej pół swojego dzieciństwa, a jej owoce, na prędce zbierane przed napadami żarłocznych szpaków, były najsłodszymi na świecie. Dużą czereśnię musieliśmy jednak wyciąć, ale ostała się jedna zaszczepka, która miesiąc temu uraczyła mnie pierwszym plonem. Może jestem zbyt wrażliwy, ale ileż było wzruszenia przy zrywaniu tych wszystkich owoców. Taki moment, w którym na chwilę wracam pamięcią i wspomnieniami do przeszłych lat, do chwil pełnych tego, czego dziś już nie mam. Dużo myśli i nostalgii plącze się wtedy po głowie...
|
Zdecydowanie moje dwa ulubione wiosenne obiady! |
|
Sezon truskawkowy też wykorzystany w pełni... Tosty francuskie z truskawkami i lawendą, no coś pysznego! |
|
Malinki do dzisiaj czekają na zbiory i jak najlepsze wykorzystanie. Nie myślałem, że jednym z ulubionych wiosennych hobby będzie właśnie zbieranie własnych malin. Bajka! |
|
Czereśni było dosłownie kilka, ale ich smak w moment zabrał mnie z powrotem do najpiękniejszych chwil mojego dzieciństwa, coś bezcennego. |
I tak wszystko płynie w tym moim ogrodzie... Jedno minie, to drugie nadejdzie i tak non stop. Kilka dni temu, zaaferowany dziwnym zapachem padliny, odkryłem charakterystyczne owocniki sromotnika bezwstydnego wzbudzające zachwyt jedynie wśród wszędobylskich much. Nie za przyjemne doświadczenie, ale że nigdy ich u siebie nie widziałem, to potraktowałem je jako małą ciekawostkę przyrodniczą.
|
Taki to gość... faktycznie, na pierwszy rzut oka wydaje się być bardzo bezwstydny ;) |
Teraz zachwycam się kwitnieniem moich ukochanych budlei, największych przyjaciółek motyli, a także kosaćców syberyjskich, których cebulki wysiałem wczesną wiosną w różnych punktach ogrodu. Cały maj i czerwiec coś kwitnie i za to kocham ten czas w roku...
|
Jak tu nie piać z zachwytów! |
|
Czerwiec stał w moim ogrodzie radosną żółcią wiesiołków... |
|
...szlachetnymi, różanymi kolorami... |
|
...zapachami z krzewu dzikiej róży... |
|
A teraz z wypiekami na twarzy oglądam kwitnące kosaćce... |
|
...i budlejowe kłosy, które zawsze przyciągają rzesze rusałek i bielinków. |
Po zakończonej sesji dorwałem na Kleparzu szafirowe jagódki z których upiekłem kilka pysznych jagodzianek. Udało mi się je sfotografować na tle budzących się do życia kwiatów wielkiej hortensji, której kwitnienie uznaję za początek prawdziwego lata.
|
I takim obrazkiem można zacząć ogrodowe lato! |
Trochę chaosu i dłuższych opowieści jeszcze nikomu nie zaszkodziło. W tym ogrodzie kryję swoje największe wspomnienia, radości i sielanki. Mógłbym o nim pisać bez końca, zwłaszcza że codzienność nieustannie kreuje nowe historyjki, anegdotki i obserwacje. Dziękuję za wytrwanie do końca! Mam nadzieję, że w kolejnym wpisie powrócę na beskidzkie szlaki, bo nie powiem, bardzo mnie ciągnie po tej dłuższej przerwie spowodowanej egzaminami. Miałem ruszyć gdzieś w ten weekend, ale żar lejący się z nieba skutecznie poskromił ów plany...
|
Życzę Wam takiego słońca... zarówno za oknem, jak i w codziennym życiu! |
|
Moja najpiękniejsza oaza... |
Pozdrawiam i do napisania! ;)
Masz szczęście mieszkać w tak cudownej okolicy. Każdym zdjęciem jestem oczarowana i jeszcze nas nakarmiłeś ;).
OdpowiedzUsuńDużo odpoczynku i czekam na kolejne zdjęcia :).
Czarujesz tymi pięknymi migawkami. Dużo radości, energii i szczęścia niosą ze sobą te obrazy i słowa:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Tak radośnie czytało się Twój wpis. Oczami wyobraźni widziałam jak piękny musi być Twój ogród. Ile wspaniałych i smakowitych wydarzeń zobaczyłam. Najbardziej zauroczył mnie widok kwitnących drzew w "morzu" żółtych rzepaków. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAcha ten młodziak ptaszek to młody kos.
OdpowiedzUsuńGratuluję Maksiu zdanej sesji i cieszę się z Tobą. Piękne, że jesteś tak wrażliwym człowiekiem i doceniasz dary natury. Mieszkasz w uroczym miejscu. Bardzo lubię brzozy i ucieszyłam się widząc je na Twoim zdjęciu. Liście brzozy mają wiele właściwości zdrowotnych. Pierwszy raz, dzięki Tobie, mogłam zobaczyć makolągwę. Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrego lipca.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci Maksiu zaliczenia kolejnego roku, pamiętam jak zaczynałeś studia, a tu już piąty rok za Tobą. Twoje miejsce na ziemi to sama magia, oglądam te piękne zdjęcia i trochę Ci zazdroszczę tych widoków, ja mieszkam w bloku i niestety moje widoki są zupełnie inne 😌
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Gratulacje.... jeszcze tylko rok. Piękne zdjęcia jak zwykle, poezja dla oka. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny
OdpowiedzUsuńJak to zleciało, jeszcze rok.Jak pięknie piszesz , okolice cudowne, pieknie mieszkasz, cudny ogród, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJesteś człowiekiem wielu talentów . Gratuluję ukończenia piątego roku i życzę udanych wakacji.👍👍👍
OdpowiedzUsuńGratuluję zaliczenia kolejnego roku! Dziękuję za piękną i smaczną relację :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCo kolejne zdjęcie to większy zachwyt i apetyt na jedzenie. Cudowny ogród i wszystkie jego skarby. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci z całego serca zdanych egzaminów, jesteś niesamowitym człowiekiem, dobrym, wrażliwym i jeszcze do tego ogromnie uzdolnionym. Z wielką przyjemnością czytałam Twoją ogrodową opowieść, tyle cudownych opisów, pełnych emocji i tyle wspaniałych zdjęć. Dziękuję Ci za tę wędrówką po Twoim pięknym rajskim miejscu...
OdpowiedzUsuńCzas na wakacje po kolejnym roku. Gratuluję zaliczenia i udanych wakacji. Pięknie u Ciebie w ogrodzie. Pozdrawiam serdecznie ☀️☀️☀️🌞🌞🌞
OdpowiedzUsuńMaksiu, cudowny post, pełen pięknych zachwytów nad światem i cudem życia. Ogromnie się cieszę, że jesteś już na 6 roku, choć ani przez moment w to nie wątpiłam. Nieustannie Cię podziwiam i cieszę się, że mogłam poznać tak wartościowego, młodego Człowieka. Masz wiele talentów, a wśród nich również fotografowanie- cudne ujęcia. Udanych wędrówek i do zobaczenia u Karolinki.
OdpowiedzUsuńWitaj lipcowym porankiem Maksiu
OdpowiedzUsuńGratuluję zaliczonego kolejnego roku. Teraz pora na odpoczynek. Korzystaj jak najwięcej z uroków otaczającego Cię pięknego świata.
Ciekawa kolejna opowieść z zachwycającymi zdjęciami. Marzę, aby kiedyś zanurzyć się w takim rzepakowym polu. I chętnie podążyłabym za Rudim taką ścieżką.
Masz szczęście, że masz taką oazę.
Pozdrawiam już ubywającym dniem
Maks tyle u Ciebie cudownych kadrów, że nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że gratuluję Ci zaliczonego kolejnego roku. Otacza Cię piękny krajobraz. Próżno by u nas tego szukać. Zachwycają Twoje widoki na niesamowity zachód słońca, pole rzepakowe, brzozy i ta zieleń soczysta i oczywiście Rudi w roli głównej. Tyle u Ciebie piękna i dóbr natury. Nic dziwnego, że się tak pięknie uśmiechasz. Zastanawiam się często nad tym jak Ty znajdujesz czas na tyle aktywności i wspaniałe kucharzenie. Podziwiam Cię nieustannie i pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńWspaniały wpis i piękne zdjęcia. Zorzy nie widziałam a mówią że była i ty ją uchwyciłeś. Tego ptaszka z różowym brzuszkiem tez nie znam a piękny. Taki wydaje się egzotyczny. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńPewnie będę się powtarzać, ale uwielbiam Twoje zdjęcia. Zachwycam się nimi nieustannie :) Życzę w pełni zasłużonego, dobrego odpoczynku :)
OdpowiedzUsuńGratuluje kolejnego zaliczonego roku :) wspaniała podróż po urokach przyrody - żółty króluje ;) Piękne ujęcia :) u mnie też ten czarny w tuii ma gniazdo - i właśnie zdałam sobie sprawe, że jest problem mam łownego psa ....Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudowna ogrodowa opowieść... pięknie tam u Ciebie jest:) Gratuluję zaliczonej sesji i pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńTyle ciepła bije od Twojego wpisu:) Masz wspaniały ogród, aż chciałoby się tam do Ciebie wstąpić na te pyszne jagodzianki:)
OdpowiedzUsuń