Witam!
Coś, co jeszcze tydzień, kilka dni temu mogłoby ocierać się o granice science-fiction stało się brutalną, namacalną rzeczywistością; uczelnie zamknięte, studenci, w tym ja, uziemieni w domach, powodu przytaczać chyba nie muszę specjalnie, bo każdy z nas odmienił go już w ostatnim okresie po kilkadziesiąt razy przez wszystkie możliwe przypadki.
Tak więc, narodowa kwarantanno trwaj... Szczęście w nieszczęściu, zawsze potrafię sobie jakoś sensownie zorganizować czas, tu człek pokrząta się po wszelkich domowych zakątkach, tam podepcze pokłady coraz to zieleńszej, wczesnowiosennej trawy na ogrodzie. Tak sobie płynie ten dziwny czas, nie za prędko, nie za leniwie, w sam raz...
Dzisiejszego poranka, a właściwie to już przedpołudnia, po zjedzeniu trzech pełnoziarnistych sucharków z chaotycznymi strzępkami wędzonego łososia i po popiciu ich filiżanką ciepłej kawy z mlekiem postanowiłem, że na poobiadowy deser upiekę blacik owocowego ciasta. Los chciał, że na srebrnej formie mieszkającej w otchłaniach ciemnej, drewnianej szafki obok zmywarki leżały jeszcze dwie małe keksówki. Szybki ruch oczyma w stronę misy z owocami i wszystko stało się dla mnie klarowne... jedna duża szarlotka pachnąca obłędnie cynamonem oraz pomarańczową skórką, a tuż obok dwa bochenki bananowego chleba.
Gdy już tak cały dom bezwstydnie płynął w słodkiej woni owych piekących się ciast, z ogrodu dało się usłyszeć jakieś dziwne dźwięki, dźwięki z nutą zdziwienia, zaciekawienia i niemałej sensacji. Wiedziałem, że zapowiadają one coś bardzo ciekawego, więc czym prędzej ruszyłem w kierunku ich źródła. Nie zawiodłem się; na środku podwórza dostrzegłem mateńkę oraz sąsiada, który w rękach trzymał krogulca. Jastrzębi kuzyn, odziany w popiele i biało-rdzawe maleńkie cętki, z ognikami w groźnie wyglądających oczętach, książę przestworzy, poddał się dwóm na pozór nieogromnym człowieczym dłoniom.
Otóż owy książę chwil kilka przed moim opuszczeniem kuchni wleciał niefortunnie i z impetem drapieżcy do domku z grillem... Zszokowany, zestresowany, zdezorientowany uległ i zgodził się ten jeden jedyny raz na pomoc.
Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia, krogulec wzbił się w powietrze oswobodzony, wyzwolony, po sekundzie znikł z ogrodowego horyzontu, poszybował bowiem w kierunku wiejskiego Podskala...
Ciasta po wyjęciu z piekarnika obdarowały otoczenie jeszcze wspanialszym aromatem, stały się niezastąpionym antidotum na, jak to zwykłem mówić,
koronaferie...
|
Blacha chrupiącej szarlotki... |
|
...i keksówki bananowego chleba z kakaową nutką |
Piątkowe popołudnie upłynęło pod znakiem renowacji szpaczych budek, uszkodzonych po zeszłorocznym ratowaniu starej gruszy, naszej ogrodowej piastunki (po tę historię zapraszam
TUTAJ). Lepszego momentu na te działania nie mogliśmy wybrać, bowiem niecałą godzinę po ostatnim ruchu gwoździa, do leszczynowego zagajnika sąsiadów nadleciało stadko lśniących, pięknie czarnych szpaków, co zawsze oznacza metę ich długiej podróży, powrót w ojczyste strony... Z leszczyn czynią sobie bazę rozładunkową do rozplanowania miejsc na uwicie niby nijakich, a jak wyjątkowych gniazdek.
|
Jedna budka dla bezpieczeństwa gruszy zawisła na pobliskiej sośnie |
Ciepłe, marcowe słońce, z dnia na dzień nabierające coraz większych rumieńców, budzi z letargu coraz więcej składowych ogrodu. Pąki, listki, kwiatuszki skąpane w ich promyczkach dają uśmiech, moc oraz nadzieję na lepsze jutro...
|
Młodziutkie, płomienne listki tawliny jarzębolistnej |
|
Pierwsze z zeszłorocznych ziół, jiaogulan, nieśmiało wysyła zielone, soczyste pędy ku promieniom marcowego słońca |
|
Zimozielona mahonia lada dzień zostanie obsypana żółciutkim kwieciem |
|
Wzrastają też sasanki, opatulone szczelnie srebrzystym puchem |
|
I hiacynty nie zawodzą... |
|
Młodziutki pąk gruszy-staruszki |
|
Na skalniaku również robi się kolorowo |
|
Maleńki bzowy krzew również lada chwila obdaruje ogród wyjątkowym kolorem oraz zapachem |
Opowieści krogulcze zakończę nietypowo, bo apelem, apelem kierowanym do wszystkich, ale zwłaszcza do młodzieży.
Nastały dość dziwne, chaotyczne chwile, gdzie niemalże cała ludzkość musi walczyć z epidemią koronawirusa. Przez najbliższe dwa tygodnie wszystkie placówki oświatowe, uczelnie, muzea, teatry, kina pozostaną zamknięte. Nie jest to jednak czas ferii! Owy okres ma za zadanie uchronić polskie społeczeństwo przed katastrofą, jaka nawiedziła Włochów; nie służy on zatem bezcelowemu wychodzeniu z domu, wyjazdom, bo koronaferie, i innym czynnościom o których sami dobrze wiecie. Ten czas, to czas kwarantanny, czas na siedzenie w domu, czas na uniemożliwienie wirusowi dalszej bezczelnej wędrówki. Jeśli nie istnieje żadna konieczność, to ZOSTAŃ W DOMU! Gotowanie, krzyżówki, filmy na Netflixie, książki, sposobów na spędzanie czasu w domu jest mnóstwo i jeszcze trochę. Nie popełnijmy takiego błędu jak Włosi...
Przy okazji nie można zapomnieć o tym, by prowadzić higieniczny tryb życia. Mycie rąk w ciepłej wodzie z mydłem przez pół minuty, częste dezynfekowanie klamek, uchwytów i innych punktów zapalnych, zdrowe odżywianie i spokój ducha, to uchroni nas maksymalnie przed wszelkimi infekcjami. O higienę jednak trzeba dbać nie od święta, o higienę trzeba dbać zawsze i wszędzie.
Na sam koniec ogromna prośba, NIE PANIKUJCIE, panika w takich sytuacjach to najgorszy doradca, może doprowadzić do jeszcze większej tragedii...
Trzymajcie się dobrze moi drodzy czytelnicy, a jeśli nie macie na co dzień dość
świata z mojej perspektywy, to zapraszam na Instagram, nick z linkiem poniżej 😉
Pozdrawiam serdecznie i do napisania! 😉😊
Ależ się dzieje u Ciebie Maks. Cudowny ten ptak. Ma takie piękne oczy - groźne, ale bystre.
OdpowiedzUsuńWiosna w Twoim ogrodzie, piękne jej oznaki. O epidemii nie piszę, straszy mnie bardzo. Cały czas czuje niepokój, niepewność i boję się o syna, który mimo że studiuje, także pracuje w Lublinie. Całe szczęście teraz w domu, ale musi być w pobliżu swojej pracy.
Serdeczności:)
Pięknie opisana wiosenka. Ja tez dzisiaj piekłem drożdżowe strucle z cynamonem .Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiele się u Ciebie dzieje i wspaniale wykorzystujesz wolny czas. My też nie ruszamy się z domu, wychodzę tyle ile muszę. Oprócz strachu związanego z koronawirusem, jestem też pełna obaw o dostępność leków, bo u nas wszyscy chorzy przewlekle. Życzę zdrowia dla Ciebie i Twoich bliskich.
OdpowiedzUsuńKrogulcza opowieść jest urocza. Sam ptak cudowny.Krogulca i ja mam pod nosem. Nawet wija gniazdo na sośnie. Wiosna u Ciebie już w rozkwicie. To moja ulubiona pora roku. U mnie także wszystko budzi się do życia.
OdpowiedzUsuńJa mieszkam pod Lubinem, ale zakupy robię najczęściej w mieście. Teraz już nie jeżdżę, bo wójt apelował, aby kto może, niech zostanie w domu. Chodzę po włościach i po bułeczki idę do naszego sklepiku:) Martwię się o dzieci, które mieszkają w Lublinie, na szczęście pracują zdalnie. Ale jestem optymistką:) I myślę, że będzie dobrze.
Pozdrawiam.
Jesteś genialny! Wiosna tak pięknie idzie, oby tylko przegoniła wirusy.
OdpowiedzUsuńTym ciastem osłodziłeś mi trochę obawę przed wirusem.
OdpowiedzUsuńWiosna ślicznie wkrada się do ogrodów...
Wow, ale magiczny krogulec!!! I jak pięknie u Ciebie w ogrodzie :))). I te ciasta apetyczne :))). Maksiu wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twoich bliskich!:)
OdpowiedzUsuńNie panikuję, ale czuję w sercu ogromny niepokój :( A u Ciebie jak zawsze pięknie! Pod każdym względem. A zdjęcia mnie zachwyciły. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA u mnie w ogródeczku większość roślin cebulkowych "wsiąkło" w ziemię, tj. kret lub nornice się nimi zajęły!
OdpowiedzUsuńWiosna, to piękny czas, ale nie w moim bloku, gdzie sąsiedzi trzepią, brudzą, niszczą.
Mieszkam niestety na parterze i znoszę to ledwie już, przez ponad 27 lat!
Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka, pogody ducha i spokoju:)
Witaj Maks.:)
OdpowiedzUsuńWreszcie nadrabiam zaległości u Ciebie.
Niesamowita przygoda z krogulcem. Piękny okaz.
Ale Twoje odkrywanie przedwiośnia także piękne.
Planowaliśmy pojechać z mężem do Ogrodów Kapias, zobaczyć, jak budzi się wiosna, no ale w tej sytuacji to niemożliwe.
Twój chlebuś i szarlotka kuszą :)
Wszystkiego dobrego. Oby wirusy nas omijały i innych a ludzie zdrowieli.
Chyba nigdy nie widziałam krogulca na żywo ... mieliście niesamowitą okazję ku temu :) Dobrze, że nic mu się nie stało. A poza tym - pięknie u Ciebie, a te wypieki to już w ogóle :))
OdpowiedzUsuńKrogulca nigdy nie widziałam, masz szczęście do spotykania niezwykłych ptaków:-) Ciasta smakowite, pięknie zapowiada się wiosenne kwitnienie :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńHmm, miło sobie dodać słodyczy w te ponure dni, gdy musimy siedzieć w domu. Dobrze jest go owocnie spędzić, nadrobić czytanie książek, dokształcać się samodzielnie, zrobić porządki w domu czy wypróbować nowe przepisy☺️ pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak rozpachniłeś okolicę, że krogulec wpadł na ciacho !! ;o)
OdpowiedzUsuńSpokojnych koronaferii !!:o)
Zapachniało szarlotką, chlebem bananowym...Wiosna pięknie uchwycona na fotografiach i ten krogulec tak się ładnie prezentuje.Z pewnością więcej czasu będziemy teraz spędzać przed komputerem. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMaks, przyjmij zaległe urodzinowe gratulacje. Twoje posty są takie prawdziwe, pełne smaków i zapachów, czasami niespodziewanych przygód, dobrych rad i pięknego stylu pisania.
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo mądrym i odpowiedzialnym młodym człowiekiem .
Pozdrawiam wiosennie.:))
Koronoferie mają też swoje plusiki. Ciacha wyszły super . Spokojnego weekendu 💗
OdpowiedzUsuńCudna opowieść! Aż zapachniało tym ciastem i u mnie;) Krogulec niesamowity.
OdpowiedzUsuńUściski:)
Pięknemy ptak, a te ciacha wyglądają przepysznie, uwielbiam ciasto bananowe! Popieram prosby o pozostawanie w domu my tak robimy i świetnie spędzamy czas, życzę wsztstkim zdrowia☺☺
OdpowiedzUsuńCzytam i zachwycam się twoim pisaniem, nijak nie pasuje mi do młodego człowieka :-)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że ja również w ten sposób widzę świat, tylko mówiąc o tym używam innego słownictwa .
pozdrawiam
Piękny ten krogulec!Dziś słuchałam śpiewu kosów, pomału zaczynają gody. Ubiegłoroczne upały i susza spowodowały, że wyniosły się bardziej na obrzeża miasta, a teraz znów wróciły.A sikorki to chyba już zaczęły pierwsze lęgi.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Piękny ten ptaszor nigdy takiego nie spotkałam , może go namaluję na podusi:) Ciasto wygląda smakowicie. Przymusowe ferie wykorzystujesz w pełni i dobrze bo najgorsze jest siedzenie i poddawanie się czarnym myślą. Dziś powiadomiono,że są pierwsi ozdrowieńcy hura, hura, hura.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze , musi być dobrze:)
Niesamowita przygoda z krogulcem! Świetnie że sprowadzasz ptaki do ogrodu. Ja niestety mam za mały na więcej budek, ale modraszki mają swoją, wróble lęgną się w różnych miejscach, a dziś wypatrzyłam że kosy zagnieździły się na gruszy porośniętej bluszczem.
OdpowiedzUsuńPięknie uchwyciłeś budzenie się wiosny.
Pozdrawiam:) Trzymaj się.
Pozdrawiam cieplutko....Dziękuje za odwiedziny...
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie tytuł posta, a zdjęcie krogulca mocno zapadnie mi w pamięć. Zdjęcia budzącej się wiosny jak zwykle perfekcyjne. Tej nocy był duży mróz -9 (przez całą zimę takiego nie było) muszę sprawdzić czy moim hiacyntom i tulipanom nie zrobił krzywdy.
OdpowiedzUsuńTrzymajmy się zdrowo, oby omijały nas wszelkie wirusy!
No tak bardzo nietypowo sytuacja nastała. Ja muszę chodzić do pracy, ale przynajmniej domownicy dzięki temu nie muszą, ba jak już wychodzę to i zakupy zrobię.
OdpowiedzUsuńFajnego miałeś gościa :)
Placuszki wyglądają wspaniale i na pewno tak samo smakują :)
Widzę, że wiosna już się rozgościła u Ciebie na całego :)
Miłej niedzieli!!!
Wspaniały, wiosenny post Maksiu w tym ciężkim okresie dla nas. Mniemy nadzieję, że nasze życie szybko wróci do normalności i będziemy mogli swobodnie cieszyć się wiosną. Ciasta pale lizać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Kto by pomyślał, że chowasz w sobie tyle talentów: zdolny student, świetny kucharz, sprawny stolarz i umiejętny obserwator przyrody, potrafiący fotografować. Brawo i gratulacje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMaksiu, ten czas to taki trochę sprawdzian dla nas, ludzi. Mam nadzieję, że zdamy go pozytywnie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za dokonania kulinarne, tym bardziej, że ze mnie raczej laik w tym temacie.
Jak wzruszająco wygląda ten piękny drapieżny ptak w dłoniach ludzkich. Brat - krogulec, jak by powiedział święty Franciszek.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrych, spokojnych dni.
WOW!
OdpowiedzUsuńNiesamowite zdjęcie krogulca. Pojawienie się jego w takim miejscu było sporym zaskoczeniem Narobiłeś mi ochoty na szarlotkę. Całkowicie zapomniałam o tym pysznym cieście. Pamiętam Twoje talenty kulinarne. Przyrządzałeś wielokrotnie pyszne rzeczy.
Pozdrawiam:)
Piękne zdjęcia:)))my też siedzimy z moim M w domku.Mam nadzieję,że to się uspokoi.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Aż sama zechciałam przeprowadzić się na wieś. Poza tym jutro chyba zrobię ciasto ;).
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia budzącej się do życia przyrody nam pokazałeś! Dziękuję, bo w mieście jakoś mniej takich widoków. Krogulca nie znam i nie widziałam do tej pory na własne oczy. Piękny ptak!
OdpowiedzUsuńSiedzę sobie teraz w kubkiem herbaty i delektuję się widokiem Twych wypieków. Smakowicie się prezentują, czuję nawet ich zapach:))
Serdeczności zostawiam zgadzając się z Twoimi końcowymi zdaniami; siedźmy w domu bez paniki:))
Tak, robi się wiosennie, dobrze, że wykorzystujesz aktywnie ten dziwny czas.
OdpowiedzUsuńFajny reportaż -u mnie krogulce to codzienność-upodobały sobie sikorki.W ogrodzie też już wiosennie.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwidać, jak pięknie u Was wiosna budzi się do życia! u nas jeszcze w połowie zaspane kwiaty, drzewa i krzaki. Ptaszorek fajny, pierwszy raz mam okazję go podziwiać. A co do wirusa, to przestrzegajmy zasad i myślmy pozytywnie, chociaż serce trochę przyspieszyło! pozdrawiam cieplutko całą Twoją Rodzinkę:)
OdpowiedzUsuńJakie niesamowite spotkanie, nigdy nie widziałam naocznie. Ogród przecudowny w kwiaty (u mnie na działce jak widać zimniej, bo sasanek jeszcze nie widać). Fajnie, że dbacie o ptaki. Większość ludzi ich nie lubi, bo jak wiadomą "sr...ją".
OdpowiedzUsuńOdnośnie przymusowego odpoczynku, który się na pewno przyda, to nuda mi jakoś nigdy w życiu nie groziła, bo cały czas coś robię albo mam zaplanowane do zrobienia. Najważniejsze jednak aby było zdrowie. Tobie również tego życzę.
Niesamowicie piękne zdjęcia, szczególnie z tym ptaszkiem i te sasanki, jak ślicznie wyszły. Mogłabym takie zdjęcia oglądac godzinami. A te ciasta... mniam, aż by sie takie zjadło :) prosze mi tu troszke przez kuriera przesłac :)
OdpowiedzUsuńPięknie się budzi wiosna w Twoim ogrodzie. Świat powoli pięknieje i zielenieje - aż trudno uwierzyć w to, co się dzieje. Sama jestem już w grupie ryzyka więc areszt domowy jest rzeczą oczywistą. Ale to nic, mam ogród i swoją pracownię więc nie ma czasu na nudę. Bardziej martwię się o dzieci. Myślę, że na dwóch tygodniach się nie skończy.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Maksiu ciepło i zdrowo!
Piekna wiosna i krogulec, zdjęcia śliczne. Miałam przyjemność go obserwować z bliska. Pozdrawiam srdecznie.:)
OdpowiedzUsuńStworzyłeś tam u siebie przedziwny raj. Cudownie tak pobyć z przyrodą, krogulcem w nasycić oczy tym ciastem♥️🙏zjadłabym jeszcze ale w moim wieku trzeba uważać na wskazówki wagi
OdpowiedzUsuńPaniką i obłęd nie jest niczym dobrym
Tak jak piszesz można znaleźć wiele interesujących zajęć w domu
Ja niestety do pracy, ale wiosna zachwyca tych pracujących także. Boimy się o córkę, która jest farmaceutką i musi pracować. Żona ostatnio też dostała natchnienia i upiekła ciasto, które jakoś tak szybko się zjadło. Miło było gościć u Ciebie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia aż więcej czuje się wiosnę.Ja też lubię napełniać dom pachnącym ciastem a szarlotka to drugie ciasto ,które najczęściej piekę. Króluje sernik . Czas kwarantanny trzeba umilać .Serdecznie pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńNo i wpadł do Ciebie gość na ciasto :) Zapachy go zachęciły. A ja zrobiłam domowe wafelki :))
OdpowiedzUsuńUściski
Piękny ptak dziki i wolny, a ciasta wyglądają bardzo smakowicie aż poczułam ich aromat. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrecioso reportaje, me han gustado mucho todas las fotos y en especial las del gavilán. Tienes un nuevo seguidor desde España.
OdpowiedzUsuńNiesamowity ten krogulec. Widzę,że u ciebie też pojawiły się pączki kwiatowe na hiacyntach i nie tylko. Ciast zachęcające :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzytanie ciebie sprawiło, że jestem głodny! Dbasz o siebie!
OdpowiedzUsuńPiękna fotografia krogulca. Wygląda jak jastrząb
Że dobrze ukończysz kwarantannę. Tutaj w Hiszpanii jesteśmy tacy sami.
Wiele pocałunków
I ja w domu siedzę ale czas wypełniam pracami ogrodowymi , rozwijaniem pasji … Nuda mi nie straszna. Pyszne ciasta upiekłeś ale tylko popatrzę bo słodyczy teraz nie jem. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńNieoczekiwany gość pięknie się prezentuje, ciasta bardzo apetycznie wyglądają. Wiosna daje zawsze nadzieję. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie czytało mi się Twój wpis i zdjęcia takie piękne, aż przywołały u mnie wspomnienia fajnych czasów...Dziękuję:-)))
OdpowiedzUsuńWypieki wyglądają przepysznie.
Pozdrawiam cieplutko i zdrówka życzę:-)
Świetne zdjęcia, widać już nadchodzącą wisnę...serdecznie pozdrawiam, miłego dnia...
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że zdjęcia są rewelacyjne! Krogulec, bardzo mi się podoba w przeciwieństwie do szpaków z którymi mam na pieńku:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia budzącej się do życia przyrody też poprawiają humor i nawet domowa kwarantanna nie jest już tak uciążliwa:)
Serdeczności zostawiam:)
Jak zawsze wszystko pięknie opisane i super fotki,pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia
OdpowiedzUsuńPiękna wiosna, ciepłe, słoneczne dni, wszystko wokół zaczyna budzić się do życia a na Twoich zdjęciach cudowne ujęcia tej pierwszej, wiosennej zajawki. Krogulec rzeczywiście ma groźny ognik w oku - ta fotka chyba najbardziej przykuła moją uwagę ;-) I puchate sasanki - też mam kilka kępek w swoim, krakowskim ogródku - uwielbiam je :-)))
OdpowiedzUsuńMaks - pokazałeś że przymusowe ferie mogą mieć bardzo wiele plusów, wystarczy tylko podejść do sprawy kreatywnie i ze spokojem. Zdrówka życzę i zostawiam moc serdeczności :-)))
Krogulcem jestem zachwycona! Piękne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńCiasta apetyczne, dobrze, że nie tyje się od oglądania zdjęć ;-)
pozdrawiam :-)
Piękne ptaszyszko, to spojrzenie drapieżcy, fantastyczne zdjęcie. Wuosna pięknie sie budzi do zycia. A znasz bazwe bylinki kwitnacej na fioletowo?przedostatnie zdjecie. Mam taka sama a nie znam nazwy-kwitnie u mnie od grudnia. Takie ciacho to ja chętnie bym zjadła bo apetycznie wygląda. Pozdrawiam i dużo zdrówka życze.
OdpowiedzUsuńMyśle ze na tych dwoch tyg sie bie skończy, w Łodzi na politechnice chodza sluchy a adminiatracji że może dopiero w maju wróca studenci.
Wiosna cieszy... Naprawdę... Ale to chorobsko... To jest katastrofa... Nie trzeba wojny i jakie zło się dzieje... Pięknie pokazana Twoja wiosna... I ten spokój... I mnostwo Energi czuć... Uwielbiamy pichcic, grać w gry, bawić się... W domu, w ogrodzie... Czas dla rodziny... Niech ta choroba idzie w cholere... Trzymaj się. Zdrowia życze
OdpowiedzUsuńAch te oczy złociste... niesamowite.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Trzymaj się zdrowo!