Nieoczywistość płynąca z wrześniowej toni

Godzina 6:00 wyznacza początek nowego dnia. Szybka pobudka, kubek kawy i piętka chleba z masłem złapane gdzieś w biegu. Pół godziny później dźwięk przekręcanego klucza zwiastuje kolejne godziny spędzone na bloku operacyjnym bocheńskiego szpitala. Wchodząc do samochodu czuję, że moja nieposkromiona jeszcze po nocy czupryna wpadła w sidła pierwszych nitek babiego lata. Zdecydowanym ruchem ręki zagarniam pajęcze bazgroły, w tym samym czasie druga dłoń skutecznie nawiguje kluczyki ku stacyjce, a wzrok koncentruje się na gęstej mgle zagarniającej łapczywie dalszy horyzont. Po dotarciu na przystanek autobusowy, z którego dojeżdżam bezpośrednio pod lecznicę, tu i ówdzie migają biało-czarne kreacje uczniów zaczynających nowy rok szkolny. Pod tonami makijażu i litrami ostro pachnących perfum można mimo wszystko dostrzec wiele emocji. Śmiech gryzie się ze stresem, a powakacyjny luz konkuruje z niepewnością i obawami przed pierwszymi godzinami nauki, a potem kartkówkami, czy koniec końców sprawdzianami. Sam czułem to samo przez dwanaście lat edukacji w szkole podstawowej, gimnazjum oraz liceum, mogłem na chwilę wejść w ich mało jeszcze doświadczoną życiowo skórę. Po chwili jednak odetchnąłem z ulgą. Mnie to już nie dotyczy. W końcu sześć sezonów temu awansowałem na poziom studenta, na poziom błogosławiący wrześniową porę i wprowadzający większy spokój w naukowe sfery umysłu. Pod szpital dotarłem niemal w ekspresowym tempie. Przekraczając jego teren kieruję oczy ku dwóm sędziwym kasztanowcom, które z pokorą oddają pędzącej naturze swe bujne, ciemnozielone fryzury. Z każdym kolejnym dniem prezentują się w coraz większym negliżu, w coraz mocniejszej niepozorności. Aż w końcu zginą w szarościach codzienności. Czuć, że nadchodzi jesień...


Delikatnie mgliste poranki mają w sobie ten magiczny pierwiastek nie pozwalający oderwać zachwyconych oczu...


Lubię czasem przelewać na kartki papieru wrażenia i emocje towarzyszące mi w mniej zwykłych momentach. Gdy oko obserwatora dynamicznej rzeczywistości wyostrza się na tyle, że dostrzega w niej najdrobniejsze detale, wtedy takie wręcz pamiętnikarskie opisy zapadają w pamięci na długi czas. Tak więc zatem mogłem podsumować pierwszy wrześniowy poranek, wyjątkowy z wielu powodów.

Początek dziewiątego miesiąca, pomimo upałów i prawdziwie wakacyjnej pogody, dał znać, że jesień już tuż tuż. Coraz krótsze dni, chłodnawy wicherek zacinający od zachodu, puste bocianie gniazda, pierwsze mgły i przygody z babim latem, liliowe kępy wrzosów na popękanym od suszy podłożu, grzybowe stoiska na targach... mógłbym tak jeszcze wymieniać niekrótką chwilę. Teraz nie sposób wspomnieć także o pierwszych słotach tonących w szarościach nieba, które mimo swej nieprzyjemnej aury stały się zbawieniem dla katowanych suszą roślin. Jeśli mnie lepiej poznaliście, to na pewno wiecie że czas jesienno-zimowy zdecydowanie nie jest tym moim ulubionym. Cykliczność Matki Natury każe mi jednak akceptować taką kolej rzeczy i chcąc nie chcąc szukać w niej pozytywów. 


Pola, pokoszone i zaorane, pomału toną w brązach i wyblakłej od biegnącego czasu zieleni. Każdy obraz ma swój urok, ale takie tony budzą we mnie pierwsze letnie tęsknoty.


Wrzesień kojarzyć się może z naprawdę wieloma elementami naszego życia. O tym najoczywistszym, skrytym w dźwięku pierwszego dzwonka skojarzeniu napiszę szerzej w jednym z przyszłych wpisów. Tym razem chcę dotrzymać pewnej obietnicy i przy akompaniamencie wrześniowych instrumentów opowiedzieć co nieco o drugiej z pasji, która "też chciałaby tutaj wybrzmieć", a z wrześniem kojarzyć się jak najbardziej może...


Kolejną bohaterką mojego świata jest Konkurs Piosenki Eurowizji. Jeśli majowych wieczorów nie okupują kolokwia lub egzaminy, a moja drukarka podejmie owocną współpracę, to dekoruję dom charakterystycznymi, eurowizyjnymi serduszkami...


Powyższe zdjęcie wyraża więcej niż tysiąc słów, więc odgadnięcie drugiej pasji zapewne nie było dla Was żadnym problemem. Konkurs Piosenki Eurowizji śledzę z zapartym tchem od 2011 roku, czyli od ponad 13 lat. W pewien majowy wieczór owego roku pilot od telewizora ochoczo działał z misją znalezienia "czegoś dobrego w telewizji". Kanały zmieniały się na piedestale z prędkością światła aż w końcu, przy zahaczeniu o TVP1, z głośników popłynęła skoczna, nieoczywista melodia okraszona koncertowo-stadionową, głośną atmosferą. Taki obraz zaciekawił moją jedenastoletnią, nieco już zmęczoną długim dniem głowę, więc na tamten moment zaniechałem dalszych telewizyjnych poszukiwań i dałem szansę temu bliżej nieokreślonemu muzycznemu wydarzeniu. Kilkanaście piosenek uświetnionych kolorowymi światłami, popisowymi choreografiami i czego jeszcze tam dusza zapragnie, i późniejsze emocjonujące głosowanie, które wyłoniło zwycięzcę konkursu, pochłonęły mnie całkowicie. Wtedy narodziła się moja wielka sympatia do wszystkiego, co eurowizyjne... i tak ona trwa po dziś dzień.


Włoskie piosenki eurowizyjne niemal zawsze wywołują we mnie artystyczne spełnienie. W 2020 roku do holenderskiego Rotterdamu miał ruszyć Diodato ze swoim "Fai rumore". Pandemia COVID-19 sparaliżowała jednak cały świat i zamiast na scenie Eurowizji, włoski piosenkarz wzruszał do łez śpiewając na opustoszałej scenie starożytnego amfiteatru w Weronie. Jest to zdecydowanie moja ukochana piosenka...


Z wiadomych powodów ciężko mi o jakieś własne zdjęcia związane z Konkursem Piosenki Eurowizji, więc niech słowo wypełni typowo wrześniowy obraz wzbogacony o tytuły moich ukochanych eurowizyjnych piosenek...


Portugalskie piosenki też zazwyczaj wpadają mi w ucho, ale w delikatnych rzępoleniach z 2022 roku zakochałem się od pierwszego usłyszenia. Filozofia saudade wiąże się z nostalgią i melancholią, które w Portugalii odbierane są w zupełnie odmienny sposób. Tego zwrotu nie sposób przetłumaczyć na inny język, tkwią w nim najpiękniejsze emocje. I ta piosenka oddaje to idealnie...


Konkurs Piosenki Eurowizji zawsze odbywa się w maju. Zapytacie mnie więc, co w takim razie wspólnego z nim ma obecny miesiąc? I tu Was zaskoczę odpowiedzią, bo wspólnego ma naprawdę wiele. Zgodnie z regulaminem konkursu każda piosenka biorąca w nim udział nie może być wydana przed 1 września poprzedniego roku. Dzięki takiemu zapisowi, z początkiem dziewiątego miesiąca fani Eurowizji zaczynają świętować nowy eurowizyjny sezon i z niecierpliwością wyczekiwać pierwszych uczestników przyszłorocznej imprezy.


Na tle historycznego dla naszej lokalnej społeczności wydarzenia, czyli asfaltowania drogi wiodącej ku autostradzie (o czym już ostatnio pisałem) chciałem oddać parę słów eurowizyjnym piosenkom sprzed 2011 roku. Odkąd zacząłem śledzić konkurs, odkrywałem jego długą i pełną wspaniałych melodii historię. Bałkańskie brzmienia z 1999 roku zapadły mi w pamięci na zawsze. Taką ponadczasową muzykę powinno się tworzyć do końca świata i jeden dzień dłużej.


Sam majowy koncert jest taką wisienką na torcie emocji, które Eurowizja jest w stanie dać swoim miłośnikom. Niespodziewane ogłaszanie nowych uczestników konkursu, organizowanie krajowych preselekcji, oczekiwanie na premiery piosenek bijących się o końcowy tryumf, liczne plotki, anegdoty i smaczki z eurowizyjnego świata... to wszystko tworzy tak wyjątkową atmosferę, że jeśli ktokolwiek choć raz się w niej głębiej i na dłużej zanurzy to przepadnie na długie lata. A ja jestem tego żywym dowodem. 

Nad miską pierwszej w życiu udanej carbonary pozachwycam się nad tureckim wydaniem Eurowizji. Turcy zawsze wysyłali świetne kawałki i można tylko żałować, że kilkanaście lat temu doszło do mocnej scysji z eurowizyjnymi działaczami, która spowodowała rezygnację Turcji z Konkursu Piosenki Eurowizji. Dwie z ich propozycji utkwiły mi szczególnie. Pierwszą z nich jest jedyna zwycięska turecka piosenka z 2003 roku. W ogóle muszę przyznać, że tamta edycja konkursu, rozgrywana na Łotwie, była jedną z lepszych w całej historii. Kilka piosenek sprzed tych 21 lat rozbrzmiewa w moich słuchawkach po dziś dzień.


Wiadomo, że Eurowizja nie jest wydarzeniem nieskazitelnym. Obok całego konkursu kręci się mnóstwo kontrowersji, politycznych odniesień i niesprawiedliwych werdyktów. Sam jestem tego świadomy i nawet mógłbym to otwarcie krytykować. Jednak dla mnie Eurowizja to przede wszystkim muzyka i wszelakie emocje z nią związane. I myśląc o tym wydarzeniu 90% swoich myśli kieruję właśnie w tym kierunku. 

Drugą turecką piosenką o której muszę wspomnieć jest mocna, rockowa propozycja z 2010 roku. Często ten rodzaj muzyki na Eurowizji skazuje się na porażkę, a ambitni wokaliści nie dają sobie rady i legną w fatalnym stylu. O Mandze tego nie można powiedzieć, ich występ do dziś wywołuje we mnie ciarki. A co do zdjęcia, to ostatnimi czasy uskuteczniam picie herbaty matcha. Daje takiego kopa na cały dzień jak nic innego! Serdecznie polecam spróbować...


Eurowizyjne piosenki to też inna para kaloszy; wiele z nich, jak nie większość można osadzić w kategoriach kiczu i lżejszej, czy cięższej żenady. Mimo to zawsze trafi się kilka perełek działających na moje uszy niczym najsłodszy miód... i tyle mi w zupełności wystarczy, by cieszyć się Eurowizją jak małe dziecko. 


Przy paziu królowej zalatującym ostatnio na moje budleje wspomnę rok 2021 i szwajcarską piosenkę na Eurowizji. Powiedzieć, że Gjon's Tears ma głos anioła, to jak nic nie powiedzieć. Nie wiem, czy jakakolwiek inna piosenka wywołała we mnie tyle emocji i wzruszeń... Mając gorszy dzień jestem w stanie popłakać się nad tą melodią. Gdyby nie głosy widzów, to moje ogromne marzenie o jego zwycięstwie spełniłoby się z nawiązką...


Ciężko w tej historii pominąć prawdziwe creme de la creme całego konkursu, czyli końcowe głosowanie wyłaniające zwycięzcę, które jest prawdziwą emocjonalną i życiodajną bombą. Kibicowanie swoim faworytom grubo po północy działa o niebo lepiej od dużego kubka mocnej kawy. Po finale Eurowizji sen nie ma u mnie prawa bytu. A że ostatnimi laty moi ulubieńcy zbierają najwyższe laury, to zdecydowanie nad tym nie ubolewam...


Kiedy myślę o nieoczywistych, zaskakujących, a zarazem zachwycających melodiach na Eurowizji to zawsze z tyłu głowy pojawia mi się armeńska piosenka z 2016 roku. Nie jest to tak ciężka propozycja, jak na przykład Jamala z "1944", która tamten konkurs wygrała, więc zdarza się że "LoveWave" bardzo często towarzyszy mi jako umilacz przy sprzątaniu, gotowaniu, czy podczas jazdy samochodem. Ciężko przejść obojętnie wobec tej piosenki.


A tą pierwszą piosenką od której wszystko się zaczęło w tym 2011 roku, tą skoczną i nieoczywistą melodią okazała się norweska propozycja: Stella Mwanga- "Haba Haba". Nie muszę chyba przekonywać, że na ciekawskiego jedenastolatka takie "habahabanie" zadziałało jak płachta na byka!


Kończąc moje eurowizyjne opisy muszę coś wspomnieć o polskich występach. Jak dobrze wiadomo, nasze wybory często budzą kontrowersje, a nawet skandale. Czy słusznie? Nie mnie to oceniać, chociaż faktycznie w ostatnich dwóch latach faworytów potraktowano fatalnie, a na konkurs wysłano słabsze opcje. Jeśli chodzi o mój ulubiony polski występ na Eurowizji, to bezsprzecznie wskazuję na Justynę Steczkowską z 1995 roku. Biały głos, góralskie klimaty, pokaz wszystkich atutów głosu Steczkowskiej do dziś wywołują we mnie ogromny zachwyt. Pod koniec ubiegłego stulecia ciężko było docenić taką muzyczną awangardę, ale dziś "Sama" mogłaby się bić o czołowe miejsca. Jestem o tym święcie przekonany.


Wiele słów zamykam w swoich ostatnich wpisach... I muszę Wam przyznać, że klucząc przy beskidzkim ferworze, który zdominował tegoroczne blogowe półki, taka większa wylewność sprawia mi mnóstwo radości. Zapraszam do wysłuchania wskazanych przeze mnie piosenek, chociaż i tak ta lista jest bardzo, bardzo, bardzo okrojona. Gdybym miał wymienić wszystkie, to każdemu brakłoby cennego czasu, może przy jakiejś okazji wplotę tutaj kiedyś kolejną porcję eurowizyjnej muzyki…

Pozdrawiam serdecznie i do napisania! ;)

Komentarze

  1. Sporo zainteresowań u Ciebie, ja mam wrażenie że co roku trudniej mi ogarnąć Eurowizję, jakoś piosenki nie trafiają do mnie, może mam inny gust.Steczkowską lubię, super głos. Cudnie opisujesz przyrodę.pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  2. No to do konkursu zasiadamy razem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odwiedziny na blogu. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie śledzę konkursu, ale z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam o Twoich gustach i preferencjach, Maks, a także o zamiłowaniu do tych festiwalowych emocji.
    Natomiast zachwycona jestem bezsprzecznie Twoim opisem nadchodzącej jesieni i wrażeniami z pierwszego dnia naszego, jesiennego już przecież, miesiąca. Twoje oko bardzo sprawnie wychwytuje wszystkie niuanse tej zbliżającej się nowej aury, a Twoje słowa w doskonały sposób opisują związane z tym wrażenia.
    Przeczytałam z zapartym tchem... Po raz kolejny stwierdzam tylko nieśmiało, że jesteś bardzo wrażliwym i bardzo wartościowym człowiekiem.
    Niskie ukłony dla Ciebie, Maks...

    OdpowiedzUsuń
  5. Też oglądam ten konkurs. Jest inny z ciekawymi wykonawcami. Pięknie piszesz o zapowiadającej się jesieni. Aż zrobiło mi się nostalgicznie. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  6. Maks, jestem zachwycona Twoim postem i po raz kolejny stwierdzam, że jesteś obdarzony wieloma talentami. Z taką lekkością opisałeś początek zwyklego dnia, że chciałabym czytać dalej. To szczególny dar, który powinieneś wykorzystać w przyszłości. :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie oglądałam tego konkursu, ale bardzo miło czytało mi się Twoje spostrzeżenia. Podziwiam sposób, w jaki opisujesz swoje zamiłowanie do Eurowizji... i też wrześniowe poranki ;) Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Maksiu
    Wiesz kiedyś co roku musiałam obejrzeć Eurowizję. Najbardziej pasjonowało mnie głosowanie.
    Teraz oglądam już tylko wyrywkowo. To nie jest już ta Eurowizja. Czasem wydaje mi się, że ważniejszy jest jest sam show, a nie sama piosenka. Cóż czasy się zmieniają... A może to ja nie chcę się też zmienić?
    Ale Twoją opowieść przeczytałam z zainteresowaniem.
    Pozdrawiam z krainy deszczowców, wierząc że woda do nas nie dojdzie

    OdpowiedzUsuń
  9. Może podoba nam sie inna muzyka, to pod tym co dotyczy naszych reprezentantów podpisuję się i ja;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Zacznę od tego, że niesamowicie ciekawie piszesz, masz dar i mógłbyś pisać książki :)
    Ja jestem typową "jesieniarą", uwielbiam jesień i co roku wyczekuje jej z niecierpliwością. Większość ludzi teraz narzeka, a ja dopiero czuję że odżywam :) Co do szkoły, to nigdy nie miałam problemów z nauką, ale jakoś nie mogę powiedzieć żebym lubiła szkołę. I już od wielu lat, kiedy nie chcę mi się wstać do pracy, to wystarczy że pomyślę że to jest praca a nie szkoła i od razu chętnie opuszczam ciepłe łóżeczko :)
    Konkurs eurowizjii oglądam co roku, nie jest on moją pasją tak jak Twoją, lubię posłuchać piosenek. Choć ostatnio mam wrażenie że to wszystko idzie w trochę złym kierunku. Kiedyś wykonawcy wyglądali ładnie, niektórzy wręcz elegancko, piosenki fajne, skoczne, wpadające w ucho, a teraz... kiedy widzę na scenie coraz więcej roznegliżowanych wykonawców, a nie które utwory nie są zaśpiewane tylko wykrzyczane, itp... to jakoś traci to wydarzenie swój urok, przynajmniej w moich oczach. Ale pewnie i tak dalej będę oglądać :) Pozdrawiam Cię gorąco i dziękuje za miłe słowa u mnie pozostawiane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pisałam ja, Czarna Dama. Teraz już nie jestem anonimem :)

      Usuń
  11. Maksiu!
    Lubisz przelewać na kartki papieru wrażenia i emocje towarzyszące Ci w mniej zwykłych momentach. Ja natomiast uwielbiam czytać Twoje zawsze bardzo piękne posty. Gdy pojawiają, od razu czytam je w telefonie. Później staram się umieścić komentarz.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesień tuż, tuż...u nas mgieł nie ma, grzybów ni ma. Od kilku dni lato wróciło. Choć kwitnących na żółto i pomarańczowo w ogrodzie kwiatów mnóstwo to jednak symbole dla mnie zbliżającej się jesieni pojawiły. Słyszałam już odlatujące żurawie i widzieliśmy wiewiórki z prowiantem na drzewach a krety ryja na potęgę. Cóż. Mi się przyszło od nowa uczyć 😂🥰😂🥰 Dzieciom trzeba pomóc.
    Ps. Tv mamy ale od czasu do czasu u nas tylko Netflix 😉😉😉
    Jak ja to mówię nie ma czasu na pierdoły, 😂 także na temat Eurowizji się nie wypowiem.

    OdpowiedzUsuń
  13. W tej pasji towarzyszyć Ci nie będę...Nie lubię Eurowizji...;o)

    OdpowiedzUsuń
  14. Masz wiele pasji i wszystkie je zgłębiasz w sposób skrupulatny... podziwiam:) Eurowizję kiedyś oglądałam, nawet dość chętnie, jak zresztą i inne festiwale. Ale od wielu lat nie śledzę już żadnych muzycznych zmagań... Piękny wstęp do posta:) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj! Bardzo ładny początek dnia, to znaczy bardzo ładnie opisany. 😉
    No i jesteś chyba jedyną osobą, która z takim entuzjazmem pisze o Eurowizji.
    Dobry pomysł, aby jeszcze raz przesłuchać ulubionych zwycięzców. Pozdrawiam serdecznie 🤗

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak pięknie piszesz o śledzeniu konkursu Eurowizji! Podziwiam! Wszystkie nasze pasje, to coś wspaniałego, godne zapamiętania, utrwalenia.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz!

ARCHIWUM POSTÓW

Pokaż więcej

Translate

Obserwatorzy Bloga

Dziękuję za każdy głos! To mnie motywuje!

Moi psi strażnicy: Rudi (2013-) i Berek (2005-2022)

Kategorie

Podróże W moim ogrodzie Małopolskie Moja poezja Ptaki Góry Pola Wiersze Beskid Wyspowy wiosna Beskidy Zima życzenia 2017 Rośliny Kraków Kwiaty Grzyby Spacer Rynek 2016 Zamek Jesień 2019 Grusza Wiersz Wyniki wakacje Lato Przemyślenia święta Las Podróż Roku wielkanoc Ciasto Dobczyce Inne Kościół Rudi Wieś Zachód Słońca 2018 Blog Boże Narodzenie Motyle Cmentarz Kot Skansen Ssaki podsumowania 3. urodziny Konkurs Lasek Mama Moje przygody Owady Planty Podziękowanie Polska Urodziny W moim domu Wspomnienia 2020 Kiki Nowy Rok Opowiadanie Pole Rocznica Ruiny zamku Rzeka Sentymenty Maksa Studia Wiosenno-letnie wyzwanie u Maksa Zalipie Żonkile Artystycznie Chatki Chmury Cudo Historia Kapliczka Koronawirus Leśniczówka Malowane Niebo Pies Puszcza Statystyki Tata Tenis Tulipany Wał Ruda Wschód Słońca Wspomnienie Wyzwanie urodzinowe Zjawiska pogodowe Śmierć 2021 Bez Candy Chinkali Czosnek niedźwiedzi Droga Fiołki Jabłoń Jan Paweł II Jedzenie Katedra Lanckorona Lekarski Luty Maj Nauka Niepołomice Owoce Panorama Pieniny Plany Pomniki Prezent Przedwiośnie Przepis Ratusz Rozdanie Rzepak Sierpień Skalniak Staw Szlak Wieża Zioła Śnieg Basia Wójcik Bałtyk Bitwa Bochnia Brzozy Cichawa Czarny bez Dolina Raby Dynia Jezioro Karolina Kózkówna Kazimierz Wielki Krajobraz Krokusy Krościenko Lipa Listopad Majówka Matura Medycyna Morze Mury Muzeum Pałac Paź królowej Pielgrzymka Pierniczki Polskie bociany Pomnik Pomorskie Pomorze Przebiśniegi Raba Rower Ruduś Stare Miasto Słońce Talent Trzy Korony Wawel Wielkopolskie Wisła Wrocław Wycieczka Wypieki Zachwyt Zbiorniki Zboża Ziarnopłony Zielono przyroda ptaki na flagach wielka sobota zdjęcia Ścieżka Śląskie 2023 4. urodziny 5 miejsc Agnieszka Radwańska Akademia Muzyczna Aleja Gwiazd Babia Góra Bazylea Bałwan Berek Biedronka Bieszczady Bocian Boże Ciało Budki Budleja COVID-19 Choinka Clematisy Dolina Prądnika Dolnośląskie Domek Droga krzyżowa Drzewa Dunajec Dwór Ferie Gady Gotowanie Gołoborze Grodkowice Grota Grudzień Hel Hiacynty Jagodzianki Jarmark Kartki Kasztany Kazimierz Klasztor Klomb Kolory Kościół Mariacki Krzewy Krzyż Kukurydza Lipiec Lipnica Murowana Lourdes Marysieńka Miłość Mniszek lekarski Moje zdrowe życie Morwa Most Niedzica Nowodworek Obraz Odlot Ogród Ojców Opis Opowieść Ostrów Lednicki Oznaki wiosny Palma Pandemia Papierówka Papież Papuga Październik Pisklęta Pięknie Plaża Podskale Podziemia Powiśle Dąbrowskie Praktyki Procesja Przygotowania Przyjaciele Pytania Rogale świętomarcińskie Ruiny Rzeźby Różaneczniki Różaniec Rękodzieło Sanktuarium Sesja Sielanka Spotkanie Stokrotki Sukiennice Sylwester Syrop Szczawnica Szpaki Szpital Słonecznik Trasa Ukraina Warzywa Wierzby Wiązanki Wojna Wspaniałe Wyprawy Zabawa Zadanie od Maksa Zdrowo Ziemia Dąbrowska Zmiany jaszczurki jeże purchawice sierpówki Łysa Góra Ślimaki Średniowiecze Święconka Święto Niepodległości Żniwa 10 lat 100000 2015 3 maj 5. urodziny 6. urodziny 7. urodziny 8 lat 9 lat Akrostych Album Alfa Altana Amfiteatr Anna Arthur Wellesley Artykuł BMI Balon Bazie Bazylia Bazylika Bałwankowo Berberysy Bezsenność Biało Biało-czerwone Biologia Bitwa pod Grunwaldem Bizony Bobolice Bobry Bociany Bogatka Brusznica Brzozowisko Buraki Bury Bułki Błękit Cele Chabówka Chaczapuri Chaos Chemia Chełm Chleb Chrząszcz Ciastka Ciastka orzechowe Ciężkowice Clafoutis Czarny Staw Czechy Czerwiec Częstochowa Część I Człowiek Dalgona Dawne dzieje Diabelski Kamień Diablak Dla artystów Dla kucharzy Dla poetów Dmuchawiec Dobro Docenione Dolina Białego Drożdżowe Drzewo Dutch baby Dyskusja Dzieciństwo Dziewięćsił Dzień Mamy Fontanny Fotografia Francja Galette des rois Gdańsk Gdów Geografia Gniezno Gondola Gorce Gostynin Gołąb Goździki Grodzisko Grunwald Gubałówka Gwiazdy betlejemskie Góra Skrzynecka Góra Zamkowa Górki Góry Świętokrzyskie Głosowanie Horiatiki Huragan Huśtawka Iglaki Illzach Info Ja w Kuchni Jacuś Jadłospis Jajka Jarmuż Jasna Góra Jednosiwy Jerozolima Jesienne dary ogrodu Jesiony Jezioro Czchowskie Jezioro Dobczyckie Jezioro Rożnowskie Jiaogulan Jubileusz Język polski Kalorie Kalwaria Kanie Karmniki Kawa Kawiarnia Klucz do matury z biologii Koktajle Kolejka Kolekcja Kompot Kompozycja Komunia Święta Konfederacja barska Konie Konkurs Palm Wielkanocnych Kopiec Kraka Korona zapory Kraków-Łagiewniki Krogulec Krowa Krupówki Krzesławice Krzewuszki Krzywa Wieża Krzyż Milenijny Krzyżacy Krzyżówki Książka Księżyc Kuchnia Kujawsko-pomorskie Kundel Kura Kurczak Kurozwęki Kwarantanna Kwiecień Kładki Latarnia Lednica Legendy Lenistwo Lilak Lipnica Literatura London Eye Londyn Lot Lubczyk Lwów Majeranek Makro Marchew Marzec Marzenia Mazowieckie Mazurek Medugorje Melisa Melsztyn Mgła Michałki Mikołaj Kopernik Mirów Misje Mięta Mniszki Mogielica Moi Przyjaciele Molo Monety Mróz Muchomory Muchołówka szara Mural Naleśniki Niebieski Niedziela Palmowa Niegowić Noc Norbertanki Nowy Wiśnicz Obserwacje Odpoczynek Odpowiedzialność Ogień Ojcowski Park Narodowy Olimpiada Omega Opactwo Opole Opolskie Opowieści Oregano Orzechy Ostrów Tumski Owca PDMD Parowar Patriotyzm Pelargonie Pietruszka Piwonie Pizza Plac św. Piotra Plebiscyt Pliszki Pociąg Podbiały Podgrzybki Podhale Podkarpackie Podróż pięciolecia Podziw Pokazy Polecie Pomnik św. Floriana Pomoc Pory roku Potok Powieść Pozdrowienia Poziomki Poznań Praca Praga Prom Prośba Przed Sylwestrem Przemijanie Przerwa Przygoda Przyszłość Pszczoła Pucuś Pustelnia Płazy Radość Refleksje Rejs Rokitnik Rozmaryn Rożnów Rukola Rzadkie Rzeźbiarstwo Rzym Rękawka Rżysko Samosy Sanki Sałatka Seler Sernik Sezon karmnikowy Sierpówka Sir Siła Skamieniałe Miasto Skałka Skocznie Smoleń Sopot Spisz Spokój Stajnia Staropolskie Stetoskop Styczeń Szacunek Szałwia Szczaw Szczepienia Szczepionka Szczepmy się! Szczerze Szczypiorek Szkoła Szlak Orlich Gniazd Szron Szwajcaria Sól Słowacja Słowianie Taize Tamy Tatry Tatrzański Park Narodowy Teatr Topola Toruń Tradycje Tropsztyn Tropy Turbacz Tymianek Ulubione Urbi et Orbi Uście Solne Wadowice Waga Warmińsko-Mazurskie Warsztat Wata cukrowa Watykan Wellington Arch Westerplatte Wetlina Widoki Wielka Brytania Wiewiórka Wieżyca Wigilia Wiszące mosty Witacze Wodospad Wow Wprowadzenie Wrzos Wyjazd Wytrzyszczka Wyzwanie Włochy Włóczęga ZOO Zakopane Zapora Zapowiedź Zasady Zawilce Zawoja Zaćmienie Zaćmienie Księżyca Zbiórka Zdjęcie Zegar Zwierzęta Zwyczaje Złoto dzwoniec filmy kosy magiczny czas porządki rudziki van Gogh Łatwe w uprawie Ławka Łąki Śliwa Ślęża Święci Świętojański Świętokrzyskie Święty Krzyż śpiew śpiew dzwońca św. Szymon święty Mikołaj Żołnierze i polegli Żurawki

Prawa autorskie

Wszystkie moje teksty i zdjęcia na blogu "Świat z mojej perspektywy" są chronione prawem autorskim na mocy: Dz. U. 1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wykorzystanie ich wymaga mojej zgody!

Agregator blogów przyrodniczych

Rozdane, powędrowało do Janeczki z Chwil Wytchnienia!

Rozdane, powędrowało do Jadzi Kluczyńskiej!

BLOG KULINARNY

TUTAJ ZAGLĄDAM