Chwytając budapeszteńskie momenty

Witam! 
W dzisiejszym wpisie chciałbym powrócić myślami ku jednej z bardziej spontanicznych i inspirujących wypraw, które miałem przyjemność ostatnio odbyć...
W trakcie realizowania bloku z ortopedii w szpitalu w Zakopanem, w długi listopadowy weekend, nadarzyła się okazja, by razem z moimi niezastąpionymi zakopiańskimi współlokatorkami ruszyć na Węgry, a konkretniej do Budapesztu. Dwa nocne autobusy, zaskakująco dobrze komunikujące tatrzańską i węgierską stolicę, a także młode, pełne krzepy i ciekawości świata organizmy  zagwarantowały dwa pełne dni wędrowania i odkrywania budapeszteńskich uroków.


Budapeszt przywitał nas niezwykle przyjemnym porankiem, tafla Dunaju tonęła w złocie i niebieskościach...


Autobus dowiózł nas do stolicy Węgier jakoś kilka minut przed szóstą rano. Na zewnątrz już delikatnie świtało, a z minuty na minutę dworzec i pobliską stację metra Népliget coraz bardziej wypełniały tłumy ludzi. Od razu obraliśmy kierunek na centrum, by stamtąd zacząć nasze intensywne odkrywanie miasta. Swoją drogą... przy biletomacie, gdy za jeden bilet na metro maszyna zjadła aż 450 forintów, raz na zawsze zapamiętałem sobie ten mało logiczny dla polskiego portfela kurs węgierskiej waluty.

Koło siódmej byliśmy już gotowi na pierwszy dzień zwiedzania Budapesztu. Z podziemi metra ruszyliśmy w stronę Mostu Elżbiety, którego śnieżnobiałe pylony do dziś wspominam z wręcz dziecięcym uśmiechem na twarzy. Niewyspane jeszcze wody Dunaju przywitały nas dzielnie tańczącym na tafli promykiem słońca, który koniec końców nie wygrał z głośno zapowiadaną we wszystkich prognozach pogody listopadową słotą.

Po dalsze opisy zapraszam do podpisów pod konkretnymi migawkami... 


Krocząc po moście Elżbiety pięknie się obserwowało jak węgierska stolica budzi się do życia.


Váci utca, czyli ulica Vaci, jest najpopularniejszym budapesztańskim deptakiem, który w kierunku południowym prowadzi ku...


...Centralnej Hali Targowej z 1897 roku. Na tamtejszych straganach można odkryć wszelkie dobrodziejstwa kuchni węgierskiej, a przede wszystkim...


...paprykę, którą można tam dostać w każdej możliwej postaci na każdym kroku. W końcu Węgry papryką stoją!


Po zaopatrzeniu się w prawdziwą węgierską paprykę na targowych straganach ruszyliśmy w kierunku chyba najbardziej rozpoznawalnego punktu na mapie Budapesztu. New York Cafe, bo o nim mowa, jest zabytkową kawiarnią znajdującą się na parterze budynku zbudowanego dla amerykańskiego towarzystwa ubezpieczeniowego New York Life w 1894 roku. Niegdyś było to miejsce spotkań budapesztańskiej bohemy, na czele z pisarzem Ferencem Molnarem, teraz natomiast kawiarnię odwiedzają tłumy turystów, o czym najlepiej świadczy niekończąca się kolejka przed wejściem do lokalu.


Ceny, jak można się domyślić, są w tej kawiarni dość wysokie, dlatego my dość symbolicznie zamówiliśmy sobie po kubku przepysznej gorącej czekolady... obsypaną z wierzchu szczyptą 24-karatowego złota. Zapierające dech w piersiach wnętrze, kraina kawą, gorącą czekoladą i złotem płynąca... można się tam poczuć luksusowo, oj można...


Spacerując budapesztańskimi traktami nie mogłem oderwać wzroku od żółtych taksówek, których wszędzie było pełno... taka namiastka nowojorskiego, amerykańskiego snu w sercu Europy.


Obrazki z nieco oldschoolowymi pomarańczowymi tramwajami też zapadną mi na długo w pamięci...


Na godzinę 12:00 mieliśmy zarezerwowane zwiedzanie budynku Parlamentu. Sam budynek z przełomu XIX i XX wieku niewątpliwie jest największą wizytówką Budapesztu.


Flagi węgierskie powiewały tam chyba najdumniej...


Zwiedzanie Parlamentu z audioprzewodnikiem trwa około 45 minut. Obejmuje ono między innymi wejście do Sali Kopułowej w której znajduje się Święta Korona św. Stefana, a także do, widocznej na zdjęciu powyżej, Sali Kongresowej będącej pozostałością po izbie senackiej zniesionej po II wojnie światowej.


Kolejne peszteńskie uliczki prowadziły ku bazylice św. Stefana, największej świątyni Budapesztu...


...kryjącej najcenniejszą relikwię Węgier, a mianowicie Świętą Prawicę króla Stefana. Stefan I Święty był pierwszym węgierskim królem (997-1038), którego kanonizowano już pod koniec XI wieku. Władca przed śmiercią miał chwycić prawą ręką Świętą Koronę i tym samym zawierzyć Maryi węgierski lud. Prawicę świętego Stefana wyjęto z grobowca krótko po jego kanonizacji i od tej pory jest otaczana ogromnym kultem.


W bazylice można również podziwiać replikę Świętej Korony króla Stefana (oryginał znajduje się w budynku Parlamentu).


Jak na każdą większą świątynię przystało, tak i tu jest możliwość wdrapania się na taras widokowy w szczytowej części jednej z wież. Krajobrazy, zwłaszcza te z budańskimi wzgórzami migającymi na horyzoncie, można było śledzić bez końca...


Po intensywnym zwiedzaniu budapeszteńskich perełek udaliśmy się do Retro Langos Bufe, który serwuje ponoć najlepsze langosze w całym mieście. Ten drożdżowy placek smażony na głębokim tłuszczu, z dodatkiem śmietany, czosnku i tartego sera, jest obok gulaszu chyba największą kulinarną wizytówką Węgier. Nie zawiedliśmy się, langosze smakowały wybornie!


Wieczorową porą mieliśmy zarezerwowany rejs statkiem po Dunaju. Pogoda w żadnym stopniu nas nie rozpieszczała, gęsty deszcz potęgowany dokuczliwym wiatrem nie były wymarzoną opcją, ale nie zniechęciło nas to do tego, by wejść na górny, nieosłonięty niczym pokład i stamtąd podziwiać nocny Budapeszt.


Mimo że w trakcie ów rejsu przemoczyło nas do suchej nitki, to dla takich widoków można było znieść wszelakie pogodowe kaprysy. Tutaj budynek Parlamentu...


...most łańcuchowy Szechenyiego...


...oraz wzgórze zamkowe w Budzie.


W trakcie rejsu tak lało, że po kilku minutach te powitalne lampki z szampanem były wypełnione niemal po brzegi. Po dotarciu na nocleg suszyliśmy nasze przemoczone ubrania do naprawdę późnych godzin nocnych, a i tak niewiele to dało.


Drugi dzień pogodowo zaczął się tak samo jak zakończył się pierwszy. Po deszczowych rewelacjach na wieczornym rejsie po Dunaju byliśmy nieco przerażeni wizją ponownego przemoknięcia do suchej nitki. Mimo wszystko, aby nie tracić cennego czasu, w miarę szybko opuściliśmy nasz nocleg i ruszyliśmy odkrywać budańską część węgierskiej stolicy...


Naszym pierwszym celem na drugi dzień wędrowania było zdobycie Góry Gellerta. Wzgórze to, wysokie na 235 m n.p.m., jest jedną z piękniejszych naturalnych atrakcji miasta. Na jego szczycie wznosi się Cytadela, czyli dawna austriacka twierdza z XIX wieku, a także Pomnik Wolności z 1947 roku, które na obecną chwilę (2023 rok) są niestety niedostępne dla zwiedzających. Nieopodal szczytu wytyczono kilka punktów widokowych...


...z których rozpościerają się najpiękniejsze panoramy w kierunku Budy...


...Dunaju...


...Budy (po prawej) i Pesztu (po lewej)...


Chyba nigdy nie widziałem piękniejszego miejskiego krajobrazu...


Na górze Gellerta musi oczywiście znajdować się pomnik poświęcony ów Gellertowi. Ale właściwie o kim mowa? To właśnie w tym miejscu, w roku 1046, święty Gellert, wenecki misjonarz działający na ziemiach węgierskich, został zamordowany przez pogan. Aby upamiętnić tamte wydarzenia, wzniesienie nazwano imieniem misjonarza, którego szybko okrzyknięto Apostołem Węgier.


Nieopodal Wzgórza Zamkowego w Budzie taflę Dunaju przecina most Łańcuchowy imienia Szechenyiego. Jego sława opiera się między innymi na czterech kamiennych lwach dzielnie strzegących wjazdu, zarówno od strony Budy, jak i od strony Pesztu. Most Łańcuchowy był pierwszą stałą przeprawą, która w 1849 roku połączyła te dwie najważniejsze części węgierskiej stolicy. Jednak sława sławą, ale przejście po tym moście w towarzystwie gęstej mżawki i dokuczliwego, porywistego wiatru, który skutecznie wyrywał parasolki z rąk, było naprawdę nie lada wyzwaniem. Tak więc pomimo uroku, którego przeprawie nie można odmówić, w pewnym momencie spacer zamienił się w bieg, byleby jak najszybciej z mostu zejść.


Górę Zamkową można zdobyć pieszo (tak jak my), ale także można skorzystać z pomocy jednego z dwóch zabytkowych funikularów (rodzaj kolejki liniowo-terenowej) działających tam od 1870 roku. Dzięki charakterystycznemu kształtowi wagonik bez problemu pokonuje stromą ścianę wzgórza.


Na Górze Zamkowej warto zwrócić uwagę na Pałac Sandorów, który od 2003 roku jest rezydencją oraz siedzibą urzędu prezydenta Węgier.


Budański zamek został wzniesiony w XIII wieku przez króla Belę IV. Obecny kształt i barokowy styl budowli jest efektem jej odbudowy po 1945 roku, kiedy to zamek spłonął. Nie był to jednak ani pierwszy, ani drugi pożar, bowiem jak się okazuje kompleks w całej swojej historii płonął ponad 30 razy! Pomiędzy budowlą a kolejnym tarasem widokowym z przepiękną panoramą miasta wznosi się pomnik konny Eugeniusza Sabaudzkiego, uważanego przez samego Napoleona za jednego z najwybitniejszych wodzów wszechczasów. Pod koniec XVII wieku kierował on siłami chroniącymi ziemie węgierskie przed najazdem Turków.


W Budzie wznosi się również niezwykle majestatyczny Kościół Macieja. Co ciekawe, ta świątynia z drugiej połowy XIII wieku swoją powszechną nazwę zawdzięcza nie świętemu patronowi, a władcy, Maciejowi Korwinowi, który w XV wieku dokonał jej przebudowy, dobudowując przy okazji tę 80-metrową, bogatą architektonicznie wieżę.


Kończąc przechadzkę po Górze Zamkowej w Budzie zrobiliśmy jeszcze mały przystanek przy Baszcie Rybackiej, by jeszcze raz, ostatni, zachwycić się naddunajską panoramą...


Z Budy do Pesztu wróciliśmy na szczęście tylko lekko zmoczeni, ale za to bardzo zmarznięci (zwłaszcza po spacerze na moście Łańcuchowym). Wstąpiliśmy więc do jednej z peszteńskich knajpek specjalizujących się w lokalnej kuchni. Ta zupa gulaszowa, na którą polowaliśmy od dłuższego czasu, była przepyszna!


Wieczorem deszcz i wiatr w końcu odpuściły, dzięki czemu mogliśmy jeszcze trochę pospacerować i co nieco zobaczyć. Pomnik Milenijny wieńczący Aleję Andrassyego symbolizuje tysiąclecie istnienia państwa węgierskiego. Jego budowa, na przełomie XIX i XX wieku, trwała ponad 30 lat!


Budynek Parlamentu zachwycał nas za każdym razem, ale nocą nie można było oderwać od niego wzroku!


Nie ma co się dziwić, że węgierski Parlament jest uznawany za jedną z najpiękniejszych budowli na świecie...


Nieopodal budynku Parlamentu dostrzec można tzw. "Buty na brzegu Dunaju". Ten nietypowy pomnik, odsłonięty w 2005 roku, upamiętnia ofiary Holokaustu, którzy byli rozstrzeliwani nad brzegami Dunaju...


Na sam koniec dwudniowego wędrowania po Budapeszcie oglądaliśmy przepięknie podświetlony, wręcz tonący w blasku białawych świateł, most Łańcuchowy...


...a także zjedliśmy po węgierskim kołaczu z kultowego Molnar's kurtoskalacs. Jakie to było pyszne zwieńczenie naszej wyprawy! O północy ruszyliśmy w podróż powrotną do Polski...


Nie spodziewałem się, że Budapeszt wywrze na mnie tak pozytywne wrażenia. Równiusieńki jak stół Peszt, przyjemnie górzysta Buda, a między nimi majestatyczne koryto drugiej najdłuższej rzeki Europy dają wyjątkowy obraz, który trwale wplata się w sferę dobrych myśli i wspomnień. Sam wyjazd mógłby się zdawać dość dużym wyzwaniem, bo z jednej strony dwie noce spędzone w autobusie w którym zaśnięcie graniczyło, przynajmniej w moim wypadku, z cudem, z drugiej strony zaś przez te dwa dni pokonaliśmy pieszo nieco ponad 45 kilometrów. Mimo takich okoliczności nie pamiętam, żeby w jakimkolwiek momencie dopadło mnie większe zmęczenie, widocznie ekscytacja podbijana tu i ówdzie nadnerczową adrenaliną były w tym przypadku silniejsze... 

Cieszę się, że czasem, w natłoku trudnych i nieprzyjemnych doświadczeń, natrafiają mi się też te dobre i nieco bardziej przyjemne. Takie momenty doceniam najbardziej...


Zdjęcie z tarasu widokowego na wieży bazyliki św. Stefana, przepięknych widoków i panoram w Budapeszcie nie brakowało!


Czterdziestopięciokilometrowy spacer po Budapeszcie był jednym z piękniejszych i bardziej owocnych w moim życiu...


Pozdrawiam i do napisania! ;)

Komentarze

  1. Cudne zdjęcia i fantastycznie opisana relacja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że Wam się wyjazd udał, czasem potrzebna jest taka odskocznia. Cudne zdjęcia i opisy. Dziękuję za tą fantastyczną wirtualną wycieczkę !!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie, przpomniales mi moją wycieczkę do Budapesztu kilkanaście lat temu, ja byłam latem ,jest cudnie.Parlament robi wrażenie, dzięki, pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj początkiem grudnia Maks
    Pięknie jest wędrować przez to miasto z Tobą, gdy za oknem biało.
    Nigdy nie byłam w Budapeszcie. Może będę oryginalna, ale najbardziej zachwyciły mnie schody, mosty i widok na miasto z góry.
    Życzę pozytywnego nastawienia pomimo zimy za oknem

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak fajnie opisałeś ten wyjazd, aż chce się wsiąść do autobusu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale że miałeś możliwość nocnego zwiedzania miasta i pięknie to pokazałeś na zdjęciach. Budapeszt to piękne miasto - byłam tam kilka razy i za każdym razem mnie zachwycał. Serdeczności dla Ciebie :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę przyjemnie się z Tobą zwiedza :) Przepięknie to pokazujesz i opisujesz :) Cieszę się, że nadarzyła Ci się okazja zwiedzenia tego pięknego miasta :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo się cieszę Maks, że mogłeś tak wspaniale odetchnąć innym powietrzem i pięknem. Cudowna wyprawa, intensywna i urzekająca- młodość Was niosła, to widać:-) Fantastyczne kadry będą cudowną pamiątką.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię Budapeszt i nieustannie jest wpisany na nasze listy wyprawowe...;o) Ale takiego maratonu to bym już nie przetrwała...;o)

    OdpowiedzUsuń
  10. Maks, widać jak fantastyczna i... smaczna była Wasza wyprawa! Szkoda tylko, że pogoda się nie popisała ;-)) Za to jesienne kadry na Dunaj absolutnie zjawiskowe! Z sentymentem powspominałam sobie tak dobrze znane mi uliczki, miejscowe zabytki i widokowy rejs statkiem. Pamiętam, jak wielkie wrażenie i na mnie wywarła węgierska stolica ;-))
    Życzę, aby piękne chwile i dobre wydarzenia wypełniły Twoją codzienność!
    Pozdrawiam najserdeczniej!
    Anita

    OdpowiedzUsuń
  11. No no... Przepiękne miejsce... Kołacz i do domu... Emocji co nie miara... Nocne zdjęcia jeszcze piękniejsze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Super, że zrobiliście sobie taki wypad :).

    Z chęcią pozwiedzałam sobie razem z Tobą :).

    Nocne zdjęcia bardzo klimatyczne :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniała fotorelacja. Dziękuję!!! Wspomnienia wróciły. Byłam w Budapeszcie dwa tygodnie dawno, bo w latach osiemdziesiątych. Nigdy go nie zapomnę takie na mnie wywarł wrażenie. Mieszkaliśmy w hotelu na górze Gellerta. Było wspaniale. Zwiedzaliśmy codziennie z ogromną przyjemnością. Kiedy człowiek jest młody nie ma żadnych przeszkód, by cieszyć się pięknymi widokami nawet w czasie deszczu. Widzę to na Twojej twarzy. I życzę Ci by tak pozostało Maks. Pozdrawiam serdecznie:):):)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny wypad z fajną ekipą. Brawo. Piękne zdjęcia i wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie ,,❄️❄️☃️☃️☃️🎄🎄🎄

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękne zdjęcia pięknego miejsca. Nie wiedziałam że Budapeszt jest tak klimatyczny i tyle w nim wspaniałych i urzekających miejsc. Widać że jest warty zobaczenia. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniała wycieczka!! Śliczne zdjęcia!! LANGOSZE!! Oj zjadłabym :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Maks, bardzo się cieszę, że byłeś w tym pięknym mieście, nie dziwię się Twojemu zachwytowi. Dzięki Tobie przypomniałam sobie, jak piękne to jest miasto. Zdjęcia zrobiłeś piękne, a już smakowitości , zwłaszcza langosze fantastyczne.
    Maks, pozdrawiam Cię serdecznie.:))

    OdpowiedzUsuń
  18. W Budapeszcie nie byłam, ale zeszłego lata była moja córka, toteż naoglądałam się fotek i nasłuchałam opowieści. To rzeczywiście piękne miasto, warte zobaczenia. A Twoje zdjęcia widowiskowe... wspaniale się je oglądało.

    OdpowiedzUsuń
  19. Fantastyczna relacja Maksiu. Uwielbiam Budapeszt. Byłam tam raz na wycieczce z uczelni. Miasto od razu zrobiło na mnie wrażenie. Byliśmy w Katedrze i na Górze Gellerta między innymi. Budapeszt nocą wygląda bosko. Budynek parlamentu jest wystrzałowy. Muszę tam wrócić.

    Spokojnej nocy

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniała wycieczka dobrze że udało Ci się złapać chwilę moment na nią :) Prześliczne widoki - niektóre zdjęcia cudne :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz!

Translate

Obserwatorzy Bloga

Dziękuję za każdy głos! To mnie motywuje!

Moi psi strażnicy: Rudi (2013-) i Berek (2005-2022)

Kategorie

Podróże W moim ogrodzie Małopolskie Moja poezja Ptaki Wiersze Pola wiosna Zima życzenia 2017 Rośliny Kraków Kwiaty Spacer Grzyby Góry Rynek 2016 Zamek 2019 Jesień Wiersz Wyniki wakacje Grusza Lato Przemyślenia święta Podróż Roku wielkanoc Inne Kościół Las Wieś 2018 Beskid Wyspowy Blog Boże Narodzenie Ciasto Dobczyce Rudi Zachód Słońca Cmentarz Kot Ssaki podsumowania 3. urodziny Konkurs Lasek Mama Moje przygody Motyle Owady Planty Podziękowanie Polska Skansen Urodziny W moim domu Wspomnienia 2020 Kiki Nowy Rok Pole Rocznica Ruiny zamku Rzeka Sentymenty Maksa Studia Wiosenno-letnie wyzwanie u Maksa Zalipie Żonkile Artystycznie Beskidy Chatki Chmury Cudo Kapliczka Koronawirus Leśniczówka Malowane Opowiadanie Pies Puszcza Statystyki Tata Tulipany Wschód Słońca Wspomnienie Wyzwanie urodzinowe Zjawiska pogodowe Śmierć 2021 Bez Candy Chinkali Droga Fiołki Historia Jan Paweł II Katedra Lanckorona Lekarski Luty Maj Nauka Niepołomice Panorama Pieniny Plany Pomniki Prezent Przedwiośnie Przepis Ratusz Rozdanie Sierpień Skalniak Staw Szlak Zioła Śnieg Basia Wójcik Bałtyk Bitwa Bochnia Brzozy Cichawa Czosnek niedźwiedzi Dolina Raby Dynia Jabłoń Jedzenie Jezioro Kazimierz Wielki Krajobraz Krokusy Krościenko Lipa Listopad Majówka Matura Medycyna Morze Mury Muzeum Niebo Pałac Pielgrzymka Pierniczki Polskie bociany Pomnik Pomorskie Pomorze Przebiśniegi Rower Rzepak Stare Miasto Słońce Talent Tenis Trzy Korony Wawel Wał Ruda Wielkopolskie Wieża Wisła Wrocław Wycieczka Zachwyt Zboża Ziarnopłony Zielono przyroda ptaki na flagach wielka sobota zdjęcia Ścieżka Śląskie 2023 4. urodziny 5 miejsc Akademia Muzyczna Aleja Gwiazd Babia Góra Bazylea Bałwan Berek Biedronka Bieszczady Bocian Boże Ciało Budki Budleja COVID-19 Choinka Clematisy Czarny bez Dolina Prądnika Dolnośląskie Domek Drzewa Dunajec Dwór Ferie Gady Gołoborze Grodkowice Grota Grudzień Hel Hiacynty Jagodzianki Jarmark Karolina Kózkówna Kartki Kasztany Kazimierz Klasztor Klomb Kolory Kościół Mariacki Krzewy Krzyż Kukurydza Lipiec Lipnica Murowana Lourdes Marysieńka Miłość Moje zdrowe życie Morwa Most Niedzica Nowodworek Obraz Odlot Ogród Ojców Opis Opowieść Ostrów Lednicki Owoce Oznaki wiosny Palma Pandemia Papierówka Papież Papuga Paź królowej Październik Pięknie Plaża Podskale Podziemia Powiśle Dąbrowskie Praktyki Procesja Przygotowania Przyjaciele Pytania Raba Rogale świętomarcińskie Ruduś Ruiny Rzeźby Różaneczniki Różaniec Rękodzieło Sanktuarium Sesja Sielanka Spotkanie Stokrotki Sukiennice Sylwester Syrop Szczawnica Szpaki Szpital Trasa Ukraina Warzywa Wierzby Wojna Wspaniałe Wypieki Wyprawy Zabawa Zadanie od Maksa Zbiorniki Zdrowo Ziemia Dąbrowska Zmiany jaszczurki jeże purchawice sierpówki Łysa Góra Ślimaki Średniowiecze Święconka Święto Niepodległości Żniwa 10 lat 100000 2015 3 maj 5. urodziny 6. urodziny 7. urodziny 8 lat 9 lat Agnieszka Radwańska Akrostych Album Alfa Altana Amfiteatr Anna Arthur Wellesley Artykuł BMI Balon Bazie Bazylia Bazylika Bałwankowo Berberysy Bezsenność Biało Biało-czerwone Biologia Bitwa pod Grunwaldem Bizony Bobolice Bobry Bociany Bogatka Brusznica Brzozowisko Buraki Bury Bułki Błękit Cele Chabówka Chaczapuri Chaos Chemia Chełm Chleb Chrząszcz Ciastka Ciastka orzechowe Ciężkowice Clafoutis Czarny Staw Czechy Czerwiec Częstochowa Część I Człowiek Dalgona Dawne dzieje Diabelski Kamień Diablak Dla artystów Dla kucharzy Dla poetów Dmuchawiec Dobro Docenione Dolina Białego Droga krzyżowa Drożdżowe Drzewo Dutch baby Dyskusja Dzieciństwo Dziewięćsił Dzień Mamy Fontanny Fotografia Francja Galette des rois Gdańsk Gdów Geografia Gniezno Gondola Gorce Gostynin Gotowanie Gołąb Goździki Grodzisko Grunwald Gubałówka Gwiazdy betlejemskie Góra Skrzynecka Góra Zamkowa Górki Góry Świętokrzyskie Głosowanie Horiatiki Huragan Huśtawka Iglaki Illzach Info Ja w Kuchni Jacuś Jadłospis Jajka Jarmuż Jasna Góra Jednosiwy Jerozolima Jesienne dary ogrodu Jesiony Jezioro Czchowskie Jezioro Dobczyckie Jezioro Rożnowskie Jiaogulan Jubileusz Język polski Kalorie Kalwaria Kanie Karmniki Kawa Kawiarnia Klucz do matury z biologii Koktajle Kolejka Kolekcja Kompot Kompozycja Komunia Święta Konfederacja barska Konie Konkurs Palm Wielkanocnych Kopiec Kraka Korona zapory Kraków-Łagiewniki Krogulec Krowa Krupówki Krzesławice Krzewuszki Krzywa Wieża Krzyż Milenijny Krzyżacy Krzyżówki Książka Księżyc Kuchnia Kujawsko-pomorskie Kundel Kura Kurczak Kurozwęki Kwarantanna Kwiecień Kładki Latarnia Lednica Legendy Lenistwo Lilak Lipnica Literatura London Eye Londyn Lot Lubczyk Lwów Majeranek Makro Marchew Marzec Marzenia Mazowieckie Mazurek Medugorje Melisa Melsztyn Mgła Michałki Mikołaj Kopernik Mirów Misje Mięta Mniszek lekarski Mniszki Mogielica Moi Przyjaciele Molo Monety Mróz Muchomory Muchołówka szara Mural Naleśniki Niebieski Niedziela Palmowa Niegowić Noc Norbertanki Nowy Wiśnicz Obserwacje Odpoczynek Odpowiedzialność Ogień Ojcowski Park Narodowy Olimpiada Omega Opactwo Opole Opolskie Opowieści Oregano Orzechy Ostrów Tumski Owca PDMD Parowar Patriotyzm Pelargonie Pietruszka Pisklęta Piwonie Pizza Plac św. Piotra Plebiscyt Pliszki Pociąg Podbiały Podgrzybki Podhale Podkarpackie Podróż pięciolecia Podziw Pokazy Polecie Pomnik św. Floriana Pomoc Pory roku Potok Powieść Pozdrowienia Poziomki Poznań Praca Praga Prom Prośba Przed Sylwestrem Przemijanie Przerwa Przygoda Przyszłość Pszczoła Pucuś Pustelnia Płazy Radość Refleksje Rejs Rokitnik Rozmaryn Rożnów Rukola Rzadkie Rzeźbiarstwo Rzym Rękawka Rżysko Samosy Sanki Sałatka Seler Sernik Sezon karmnikowy Sierpówka Sir Siła Skamieniałe Miasto Skałka Skocznie Smoleń Sopot Spisz Spokój Stajnia Staropolskie Stetoskop Styczeń Szacunek Szałwia Szczaw Szczepienia Szczepionka Szczepmy się! Szczerze Szczypiorek Szkoła Szlak Orlich Gniazd Szron Szwajcaria Sól Słonecznik Słowacja Słowianie Taize Tamy Tatry Tatrzański Park Narodowy Teatr Topola Toruń Tradycje Tropsztyn Tropy Turbacz Tymianek Ulubione Urbi et Orbi Uście Solne Wadowice Waga Warmińsko-Mazurskie Warsztat Wata cukrowa Watykan Wellington Arch Westerplatte Wetlina Widoki Wielka Brytania Wiewiórka Wieżyca Wigilia Wiszące mosty Witacze Wiązanki Wodospad Wow Wprowadzenie Wrzos Wyjazd Wytrzyszczka Wyzwanie Włochy Włóczęga ZOO Zakopane Zapora Zapowiedź Zasady Zawilce Zawoja Zaćmienie Zaćmienie Księżyca Zbiórka Zdjęcie Zegar Zwierzęta Zwyczaje Złoto dzwoniec filmy kosy magiczny czas porządki rudziki van Gogh Łatwe w uprawie Ławka Łąki Śliwa Ślęża Święci Świętojański Świętokrzyskie Święty Krzyż śpiew śpiew dzwońca św. Szymon święty Mikołaj Żołnierze i polegli Żurawki

Prawa autorskie

Wszystkie moje teksty i zdjęcia na blogu "Świat z mojej perspektywy" są chronione prawem autorskim na mocy: Dz. U. 1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wykorzystanie ich wymaga mojej zgody!

Agregator blogów przyrodniczych

Rozdane, powędrowało do Janeczki z Chwil Wytchnienia!

Rozdane, powędrowało do Jadzi Kluczyńskiej!

BLOG KULINARNY

TUTAJ ZAGLĄDAM