Pytania o przyszłość
Witam!
Pierwszy miesiąc wakacji minął u mnie dosyć szybko, jednostajnym, ale ciekawym krokiem. Po trzech tygodniach praktyk w POZ, gminnym ośrodku zdrowia, spędziłem tydzień na SOR-ze w krakowskim szpitalu uniwersyteckim, natomiast teraz nadrabiam zeszłoroczną praktykę pielęgniarską na oddziale chorób wewnętrznych i geriatrii w tej samej placówce.
SOR nieco mnie rozczarował, bowiem liczyłem tam na większą dawkę adrenaliny i dynamikę samej pracy, która momentami okazywała się niemal zerowa. Jednego dnia miałem okazję uczestniczyć w reanimacji starszej pacjentki, drugiego mogłem sam przeprowadzić dwa wywiady lekarskie i tak naprawdę na tych dwóch czynnościach mogę zamknąć temat tej trzydziestogodzinnej praktyki.
Obecnie jestem po pierwszym tygodniu na oddziale chorób wewnętrznych i geriatrii, czyli mojej trzeciej wakacyjnej praktyki, i muszę przyznać, że jestem jak na razie pozytywnie zaskoczony. Niemal ciągle coś się dzieje, czy to rozrabianie leków pacjentom, przygotowywanie kroplówek, potem rozwożenie tego i zakładanie po salach, wymiana opatrunków, mierzenie glikemii, pobieranie krwi, czy transport pacjentów na badania i współuczestnictwo w nich... jak widać zadań jest sporo, choć nie ukrywam, że to ostatnie daje mi najwięcej satysfakcji. Na naszym oddziale każdego poranka wykonywane są badania USG, później natomiast wozimy poszczególnych pacjentów na tomografię, czy endoskopię, która dla pacjenta potrafi być niemałym przekleństwem, a dla mnie, jeszcze biernego obserwatora tej całej szpitalnej rzeczywistości, jest niesamowitym doznaniem udowadniającym jak potężną dziedzinę stanowi medycyna.
Praktyki kończę pod koniec sierpnia także zostanie mi jeszcze miesiąc na stuprocentowy odpoczynek i naładowanie baterii przed październikiem. Trzeci rok na lekarskim jest wyjątkowy, bo w końcu zaczynamy zajęcia kliniczne, studencka uwaga i siły częściowo zostaną już skierowane na część praktyczną zawodu co mnie niezmiernie cieszy. Mam nadzieję, że zamieniając niewielkie sale seminaryjne na szpitalne oddziały i mając za "świętą" księgę internę Szczeklika, będę mógł się w końcu poczuć, chociaż w 1%, lekarzem...
Bardzo lubię te szpitalne wózeczki, niesamowicie ułatwiają pracę na przykład w sytuacji, gdy każdego dnia w południe mierzę pacjentom poziom cukru |
Trochę się naopowiadałem o praktykach i studiach, a ja w sumie wpadłem tutaj, by zostawić przemyślenia na nieco inny temat. Myślałem, że wakacyjną porą, nieco leniwszą i spokojniejszą, będę mógł w końcu przycupnąć na dłużej na blogosferze, zarówno na swoim blogu, kreśląc kolejne wpisy, jak i na Waszych stronach. Dni jednak mijały, a żaden nowy post nie powstał, odwiedziny zamarły, a w mojej głowie zaczęło coraz mocniej wybrzmiewać pytanie: czy to blogowanie ma jeszcze sens? czy to co piszę i zamieszczam na swoim blogu jest potrzebne i jakkolwiek ciekawe?
W momencie, gdy powstawał "Świat z mojej perspektywy", moją ideą było przekazywanie innym ciekawych, wyjątkowych oraz przełomowych punktów, które wydarzyły się w moim życiu, ale także powolne tworzenie niejakiej księgi przeszłych wspomnień dzięki której za x lat bym mógł z uśmiechem i łezką wzruszenia powrócić w strony, które niegdyś trwały w najlepsze, a potem minęły bezpowrotnie.
Od owego momentu upłynęło jednak kilka lat, a moje życie zaczęło płynąć zdecydowanie bardziej statycznym ruchem na co dodatkowy wpływ miał wybuch pandemii w zeszłym roku. Od jakiegoś czasu tworząc tutaj kolejne wpisy czuję, że to nie to, że ciągle piszę o tym samym, tylko po prostu udaje mi się za każdym razem ubierać całość w inne słowa, inne obrazki. Przez to uczucie cały proces twórczy przestaje być źródłem radości, pasji i przysłowiowych motylków w brzuchu, przestaje być motorem napędowym i motywacją do dalszego działania.
Z jednej strony myśl zawarta w nazwie mojego bloga jest cały czas realizowana, bowiem za każdym razem przedstawiam Wam ten świat z mojej perspektywy. Z drugiej strony jednak kolejne wpisy nie sprawiają mi aż takiej przyjemności jak kiedyś; mam nieodparte wrażenie, że poświęcanie uwagi mojemu ogrodowi, spacerom po okolicznych polach wpadło w zwyczajną rutynę, staje się po prostu nudne, a nawet infantylne. Z trzeciej strony zadaję też sobie pytanie, czy w sytuacji, gdy brakuje czasu i przestrzeni na to co wielkie, wyjątkowe, zachwycające, nie warto czerpać i cieszyć się z małych, najzwyklejszych rzeczy, nawet jeśli są one powtarzalne i pozornie nijakie?
I tak o to w mojej głowie powstał dość spory dylemat... Dylemat, który z dnia na dzień coraz skuteczniej zniechęca mnie do pisania i w ogóle do bycia tutaj. Muszę poważnie zastanowić się nad przyszłością tego bloga, podjąć jakąś decyzję, która pomogłaby przełamać ten kryzys. Obecna forma i tematyka postów przestała mnie zadowalać, a zaczęła przytłaczać, chociaż są to sprawy bardzo drogie mojemu sercu i duszy.
Nie wiem jaką obiorę drogę, czy zaakceptuję tę statyczność codzienności i powrócę do pisania o zwykłości, czy nadam temu blogowemu rejsowi inny kierunek, czy po prostu zakończę swoją przygodę z blogowaniem, a te słowa będą jednymi z ostatnich w tej przestrzeni.
Potrzebuję na to wszystko chwili, krótszej, dłuższej, też tego nie wiem, ale potrzebuję...
Potrzebuję na to wszystko chwili, krótszej, dłuższej, też tego nie wiem, ale potrzebuję...
Hejka! Powiem tak, co prawda zagladam od czasu do czasu, ale uwielbiam Twoje wpisy i nigdy mnie nie nudziły! Może 100 razy namiesiac przemierzać podobne zakatki a i tak jest w tych wpisach coś świeżego i pozytywnego. Rutyna czasem też jest dobra- ta akurat, pozytywna=> wiem, że kiedykolwiek zajrzę, będziesz przemierzał kolejne miejsca, zdobywał nowe doświadczenia i jakoś mi z tym dobrze, świat jest na swoim miejscu :-D. Ale...to Twój blog i Ty tu masz czuć się dobrze. Na pewno go nie likwiduj, przyjdzie czas, że z nostalgia zajrzysz, jeśli zdecydujesz się na coś nowego.... W każdym razie trzymam kciuki za Ciebie, zawsze i wszędzie, i w jakiejkolwiek formule będzie blog, zajrzę:-D Buziaki!
OdpowiedzUsuńNie rezygnuj! Brak czasu zmusi Cię co prawda do dość rzadkiego i nieregularnego pisania, ale warto utrwalać to co przeżywamy i dzielić się tymi przeżyciami i przemyśleniami z innymi osobami.Dasz radę, nikt nie będzie oczekiwał od Ciebie kilometrowych elaboratów, ale myślę, że wszyscy Cię odwiedzający z chęcią poczytają "jak powstaje lekarz" a poza tym będą mieli okazję do nabrania większego szacunku dla tego zawodu. We wrześniu podładujesz akumulatory, wypoczniesz i myślę, że już w październiku dojdziesz do wniosku, że jednak masz się czym dzielić ze swoimi czytelnikami.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
No wiesz Maksiu, uwielbiam Twoje blogowanie, taki pamiętnik, lubię tu być, zrób sobie przerwę, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitaj, ciesze sie ,ze moglam znalezc miejsce gdzie moge napisac komentarz, dziekuje serdecznie za odwiedziny i komentarze, nastepnie, nie martw sie,ze czasem nie piszesz, masz bardzo czasochlonne i wymagajace studia, a w tym wszytkim swietnie jesli nie stracisz emaptii dla pacjenta, jego zrozumienia jego problemow i sympomow choroby.W ostatnim roku duzo sie wydarzylo nie dobrych rzeczy, ciezko jest zyc i nie stracic siebie, nie podawaj sie , rob to co sprawia Ci przyjemnosc, jesli po tak trudnych doswiadczeniach na studiach potrebujesz oddechu, roweru, poscia do kina lub innej przyjemnosci, czasem mozne napiszesz na blogu jakis post, dla nas Twoich czytelnikow to wazne, ciekawe co tam robisz, jak przezywasz swe studia ,praktyki itp rzeczy.Trzymaj sie, laduj akumulatory na kolejny trudny rok studiow, trzymam za Ciebie kciuki.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za praktyki i... za powrót weny zatem :)
OdpowiedzUsuńJak to mawiają w pewnych kręgach: Młody !! Nie fanzol !!
OdpowiedzUsuńOdsapnij, bo Ci się zwoje zgrzały...;o)
Dostajesz 26 dni urlopu i do roboty !! ;o)
Bardzo lubię Twój blog. Ja miałam kilka przerw i potem powróciłam. Nie rezygnuj . Pisz dalej , bo świetnie to robisz. Powodzenia , pozdrawiam serdecznie 👍👍👍👍👍👍👍
OdpowiedzUsuńUcieszyłam się, jak nareszcie zobaczyłam, że napisałeś coś nowego. A muszę przyznać, że zaglądałam tu przynajmniej raz w tygodniu. Jednak jak zaczęłam czytać, to trochę zrobiło mi się smutno. "Poznałam" Cię dzięki Basi. I do tej pory odwiedzam regularnie, chociaż czasem nie komentuję, a tylko z zachwytem przemierzam Twoje ścieżki. Bo piszesz nie tylko o swoich studiach, praktykach... Bardzo lubię patrzyć Twoimi oczyma na Twoje rodzinne strony, na to jak spędzasz tam czas.
OdpowiedzUsuńBrak natchnienia? Rozumiem.
Brak czasu? A któż ma go w nadmiarze?
Powtarzalność? Ja praktycznie stałe piszę o tym samym.
Potrzebujesz przerwy? Ok. Studia i praktyka najważniejsze.
Ale nie zamykaj stron. Możesz tego żałować.
Ja kilkanaście lat pisałam na WP. Potem nagle dowiedziałam się, że wszystkie strony są likwidowane.
Jedną decyzją zniknęły wszystkie wpisy i czego najbardziej żałuję komentarze. Tyle lat rozmyło się w... No właśnie gdzie?
Najważniejsze, że zostali ludzie.
Maks, dlatego przemyśl wszystko spokojnie. Ale nie zamykaj stron. Może za jakiś czas wszystko się zmieni i będziesz chciał wrócić.
Kto wie?
Pozdrawiam nadzieją, że kiedyś jeszcze Cię tu spotkam
Trzymaj się Maks
PS. Dostałeś mojego maila?
Jeszcze jedno.
OdpowiedzUsuńDziś noc spadających gwiazd. Niech spełnią one Twoje marzenia
Maksiu, cóż mogę dodać? Podpisuję się pod komentarzami moich przedmówczyń. Twój blog jest wspaniałym zakątkiem, szkoda by było, gdyby nagle go nie było.
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam.
a ja ci życzę naładowania baterii po same pachy
OdpowiedzUsuńJa zmieniłam adres, wygląd i styl bloga - trochę zmusiła mnie do tego sytuacja, a trochę tez miałam już na to po 8 latach ochotę :)
OdpowiedzUsuńA zapomniałam dopisać, że sprawozdanie z praktyk - bardzo ciekawe - powodzenia :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, życie składa się z wielu elementów, w większość z takich pozornie nic nie znaczących, powtarzających się. Dużo od nas samych zależy jak będzie toczyć się kolejny dzień, a wiele to jest splot przypadków. Pytasz co dalej - pisać nie pisać? są chwile zwątpienia, to normalne. Jesteś młody czasami wydaje się, że nic nie dzieje się. To nie prawda każdy dzień to nowe doświadczenia, Wykorzystuj je jak najlepiej. Pozdrawiam serdecznie. Życzę pomyślności na dalsze lata trudnej nauki jaką jest medycyna.
OdpowiedzUsuńWiesz Maks ,nawet jak będziesz niezbyt często tu się pojawiał to i tak zogromną przyjemnością bedę czytać.Pięknie piszesz na każdy temat a historia Twoich studiów medycznych jest bardzo interesująca i ciekawa jestem jak się odnajdziesz w tym trudnym zawodzie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia życzę i dobrego odpoczynku po praktykach.
Nudzisz się na SORze? to zapamiętaj tą nudę, bo kiedyś do niej zatęsknisz (to wiem z autopsji, mój brat jest lekarzem i też kiedyś tak mówił;)
OdpowiedzUsuńCo pewien czas każdy z blogujących ma takie myśli, ale zastanów sie czy prowadzenie bloga ma sens dla Ciebie, nie innych. Jeżeli lubisz pisanie postów, pokazywanie swojego Ja to zostań i pisz dalej, może rzadziej, ale jednak zostań. Pozdrawiam serdecznie
Maks, to Twój blog i TY decydujesz, jaką ma formę i co zawiera. To po pierwsze.
OdpowiedzUsuńAle, z tym zamykaniem się na blogowy świat, to zastanów się mocno, nie decyduj zbyt pochopnie.
A wiesz dlaczego?
Piszę z doświadczenia.
Moje blogowanie zaczęło się latem 2005r.
Były przerwy, ale spowodowane trollami, które opanowały wówczas świat Onetu-tam były pisane blogi.
Przez te przerwy straciłam wiele, odeszły osoby wartościowe, także na zawsze.
Nie byłam w ich świecie, a może wtedy potrzebowały przyjaznej dłoni
Mam wyrzuty sumienia:(
Blog jest dla mnie miejscem, gdzie mogę się zwierzyć, ponarzekać, ale i poczuć, że nie jestem sama, kiedy jest mi źle albo radośnie podzielić nowiną.
Poznałam poprzez blogi bardzo miłych, empatycznych ludzi, z niektórymi widziałam się w realu, inne wizyty czekają na realizację.
Ja mieszkam niedaleko Krakowa, zatem i z Tobą kawkę chętnie wypiję☕😊
Wolę tak, niż na sali szpitalnej- odpukać!
Twoje pasje, obrany kierunek studiów, to ciekawe dla nas rzeczy. Chętnie czytam zawsze Twoje nowe wpisy.
Trzymaj się, nie zaprzestawaj i pisz, bądź szczęśliwy🍀😃
Morgana
http://spacerem-przez-zycie.blogspot.com
Maksiu, sporo osób juz na róznych bogach stawało przed tym dylematem czy jest sens dalej prowadzić bloga? Ja za każdym razem odpowiadam tak samo. Że nie rezygnuj. Może dziś nie masz czasu, brak Ci weny, czujesz że coś jest nie tak, ale za jakiś czas to wszystko może sie zmienić i Twój blog znów "ożyje"? Czego Ci z całego serca życzę. Ja ostatnio tez nie mam kompletnie czasu na nic, u mnie na blogu prawie nic sie nie dzieje, do Was zaglądam co jakiś czas, a komentarze zostawiam jeszcze rzadziej. Ale mimo to nie wyobrażam sobie, żebym miała zlikwidować blog. Jest on dla mnie swoistym pamiętnikiem i fajnie będzie przez lata sobie do niego zaglądać i przypominać :)
OdpowiedzUsuńCo do Twoich praktyk, to chciałam tylko napisać że to bardzo dobrze, że miałeś tak "nudno" na sorze. Dla Was lekarzy nuda - to dla pacjentów zdrowie albo i nawet życie :)
I ja dorzucam swoje, blog jest wspaniały, a Ty reprezentujesz młode pokolenie i to jest też istotne dla nas Czytelników. Nie musisz dawać często postów, ale nie znikaj.
OdpowiedzUsuńNie musisz rezygnować Maksiu, możesz sobie po prostu zrobić przerwę od pisania. Niektórzy tak robią. Ja bardzo lubię twoje wpisy, będzie mi ich brakowało. Piszesz fajnie i ciekawie. Życzę Ci wspaniałego wypoczynku
OdpowiedzUsuń