VIII Jarmark Świętojański w Krakowie
Witam!
Druga połowa czerwca kojarzy się nam wszystkim z trzema rzeczami: rozpoczęciem upragnionych wakacji, początkiem lata a także dniami świętojańskimi. I właśnie z okazji zbliżającej się nocy świętojańskiej (tradycyjnie 22/23 czerwca, zgodnie z chrześcijaństwem 23/24 czerwca), w ten weekend odbył się VIII Jarmark Świętojański w Krakowie na Bulwarze Czerwieńskim pod Wawelem.
Z racji tego, że od ubiegłego roku chodzę do liceum do Krakowa, łatwiej się dowiedzieć o takich bardzo ciekawych wydarzeniach i się na nie wybrać.
Głównym celem krakowskiego jarmarku jest przybliżenie krakowianom, i nie tylko, realiów okresu późnego średniowiecza i wczesnych czasów nowożytnych. Nie wiem jak to było w poprzednich latach, ale w tym roku każdy z trzech dni miał swojego "patrona": w piątek był nim Henryk Walezy, w sobotę - Zygmunt Stary oraz jego syn Zygmunt August, zaś dziś imprezie patronował król Stefan Batory.
Mi udało się przybyć na miejsce ostatniego dnia i muszę przyznać, że było warto!
Zabawa rozpoczęła się około 11, kiedy to na wyznaczony plac na środku jarmarku wyszli przedstawiciele wszystkich grup uczestniczących w imprezie - kasztelani, rycerze, chłopi i inni. Dookoła zaczęły się rozkładać stragany i stanowiska, a każdy z innym przeznaczeniem: bartnicy, szewce, zielarze, kucharze, sokolnicy, garncarze, kowale... długo by tak wymieniać; i w kilka minut zrobił się gwar taki, jaki na jarmarku powinien panować.
Turyści, krakowianie i wszyscy przybyli zaczęli z dość dużym zaciekawieniem chodzić od stoiska do stoiska, aby dowiedzieć się jak wyglądało życie te 500 lat temu. Ja wolałem nieco zaczekać, aby ruch się zmniejszył, po czym sam zacząłem odkrywać staropolskie realia.
Na początku minąłem stragan z miodami i wyrobami z wosku oraz garncarski. Jeśli chodzi o ten pierwszy, to można takie same spotkać na festiwalach na Rynku Głównym, ale ten drugi mnie zaciekawił i to bardzo. Za drewnianą ladą stała drobna kobitka w stroju chłopki i sprzedawała wyroby z gliny. I nie byłoby nic w tym ciekawego, gdyby nie to, że od czasu do czasu, gdy zatrzymywało się tam jakieś mniejsze dziecko, to dawała mu jakiś drobny upominek, co uważam za bardzo miłe.
Największa część stoisk nawiązywała oczywiście do staropolskiej kuchni - zielarskie, z pierogami zza wschodniej granicy, dawnymi trunkami, ale najbardziej z tych mnie zaciekawił stragan, w którym dominowały... chwasty! - tak, dobrze przeczytaliście!
Twaróg z zieloną gryką, twaróg z podgarycznikiem, kiszony czosnek niedźwiedzi, świeże liści babki, koniczyny, komosy - to wszystko można było tam spróbować oraz kupić. Ja spróbowałem razowej pajdy z tymi twarogiem i kiszonymi liśćmi czosnku niedźwiedziego i muszę przyznać, iż smak miała ona wyjątkowy - każdy składnik smakował inaczej, tu kwaśne, tu słodkie, tu pikantne i to wszystko w połączeniu dawało bardzo ciekawy efekt.
W międzyczasie na głównym placu, spikerzy przybliżali gościom wszystkie te zawody. Można było obejrzeć pokaz sokolników, wystrzały armat, czy tańce przy akompaniamencie bębnów.
Po zjedzeniu pajdy z chwastami, zaglądnąłem do stoiska sokolników. Z jednej strony stało dwóch mężczyzn, z czego jeden trzymał na skórzanej rękawicy dwa sokoły z nałożonymi kapturami, zaś nieopodal na wysokim, czerwonym słupku czatował niezwykle aktywny jastrząb i gdyby nikt go nie pilnował, zaraz by umknął w pogoni za jakimś stworzonkiem.
Naprzeciw na niewielkim wybiegu pasło się kilka brązowych i białych koni, którym towarzyszyli służebni dbający o ich czystość.
Wracając minąłem jeszcze dwóch szewców, rycerzy, muzyków, którzy umilali czas grą na dudach, garbarzy (od oprawiania skór), drukarzy, łuczników, solników oraz kaligrafów i z odkrywaniem każdego stanowiska byłem pod coraz większym wrażeniem tego, jak wyglądało życie praprzodków na naszych terenach... zdumiewające!
Po około dwóch godzinach zakończyłem swoją przygodę z jarmarkiem świętojańskim. Wyszedłem jeszcze na koniec na Wzgórze Wawelskie, aby objąć te wszystkie piękne, słomiane stragany na jednej fotografii.
Od zawsze interesowały mnie dawne dzieje Polski, zwłaszcza epoka Piastów i Jagiellonów. Dlaczego? Prawdopodobnie za ich niedostępność - tyle przecież tajemnic i nieodkrytych zagadek kryją w sobie te czasy, tak naprawdę wszystko o nich wiemy i jednocześnie nic, i dlatego chyba tak bardzo ciekawi mnie ten niewielki epizod historii, który jeszcze ukrywa swoją prawdziwą wielkość i moc.
Od piątku zaczynają się wakacje, więc teraz powinienem pisać tu częściej. Tak więc pozdrawiam wszystkich i do następnego wpisu! 🌝
Druga połowa czerwca kojarzy się nam wszystkim z trzema rzeczami: rozpoczęciem upragnionych wakacji, początkiem lata a także dniami świętojańskimi. I właśnie z okazji zbliżającej się nocy świętojańskiej (tradycyjnie 22/23 czerwca, zgodnie z chrześcijaństwem 23/24 czerwca), w ten weekend odbył się VIII Jarmark Świętojański w Krakowie na Bulwarze Czerwieńskim pod Wawelem.
Z racji tego, że od ubiegłego roku chodzę do liceum do Krakowa, łatwiej się dowiedzieć o takich bardzo ciekawych wydarzeniach i się na nie wybrać.
Głównym celem krakowskiego jarmarku jest przybliżenie krakowianom, i nie tylko, realiów okresu późnego średniowiecza i wczesnych czasów nowożytnych. Nie wiem jak to było w poprzednich latach, ale w tym roku każdy z trzech dni miał swojego "patrona": w piątek był nim Henryk Walezy, w sobotę - Zygmunt Stary oraz jego syn Zygmunt August, zaś dziś imprezie patronował król Stefan Batory.
Mi udało się przybyć na miejsce ostatniego dnia i muszę przyznać, że było warto!
Zabawa rozpoczęła się około 11, kiedy to na wyznaczony plac na środku jarmarku wyszli przedstawiciele wszystkich grup uczestniczących w imprezie - kasztelani, rycerze, chłopi i inni. Dookoła zaczęły się rozkładać stragany i stanowiska, a każdy z innym przeznaczeniem: bartnicy, szewce, zielarze, kucharze, sokolnicy, garncarze, kowale... długo by tak wymieniać; i w kilka minut zrobił się gwar taki, jaki na jarmarku powinien panować.
Turyści, krakowianie i wszyscy przybyli zaczęli z dość dużym zaciekawieniem chodzić od stoiska do stoiska, aby dowiedzieć się jak wyglądało życie te 500 lat temu. Ja wolałem nieco zaczekać, aby ruch się zmniejszył, po czym sam zacząłem odkrywać staropolskie realia.
Na początku minąłem stragan z miodami i wyrobami z wosku oraz garncarski. Jeśli chodzi o ten pierwszy, to można takie same spotkać na festiwalach na Rynku Głównym, ale ten drugi mnie zaciekawił i to bardzo. Za drewnianą ladą stała drobna kobitka w stroju chłopki i sprzedawała wyroby z gliny. I nie byłoby nic w tym ciekawego, gdyby nie to, że od czasu do czasu, gdy zatrzymywało się tam jakieś mniejsze dziecko, to dawała mu jakiś drobny upominek, co uważam za bardzo miłe.
Największa część stoisk nawiązywała oczywiście do staropolskiej kuchni - zielarskie, z pierogami zza wschodniej granicy, dawnymi trunkami, ale najbardziej z tych mnie zaciekawił stragan, w którym dominowały... chwasty! - tak, dobrze przeczytaliście!
Twaróg z zieloną gryką, twaróg z podgarycznikiem, kiszony czosnek niedźwiedzi, świeże liści babki, koniczyny, komosy - to wszystko można było tam spróbować oraz kupić. Ja spróbowałem razowej pajdy z tymi twarogiem i kiszonymi liśćmi czosnku niedźwiedziego i muszę przyznać, iż smak miała ona wyjątkowy - każdy składnik smakował inaczej, tu kwaśne, tu słodkie, tu pikantne i to wszystko w połączeniu dawało bardzo ciekawy efekt.
Tatarskie czebureki |
W międzyczasie na głównym placu, spikerzy przybliżali gościom wszystkie te zawody. Można było obejrzeć pokaz sokolników, wystrzały armat, czy tańce przy akompaniamencie bębnów.
Po zjedzeniu pajdy z chwastami, zaglądnąłem do stoiska sokolników. Z jednej strony stało dwóch mężczyzn, z czego jeden trzymał na skórzanej rękawicy dwa sokoły z nałożonymi kapturami, zaś nieopodal na wysokim, czerwonym słupku czatował niezwykle aktywny jastrząb i gdyby nikt go nie pilnował, zaraz by umknął w pogoni za jakimś stworzonkiem.
Naprzeciw na niewielkim wybiegu pasło się kilka brązowych i białych koni, którym towarzyszyli służebni dbający o ich czystość.
Wracając minąłem jeszcze dwóch szewców, rycerzy, muzyków, którzy umilali czas grą na dudach, garbarzy (od oprawiania skór), drukarzy, łuczników, solników oraz kaligrafów i z odkrywaniem każdego stanowiska byłem pod coraz większym wrażeniem tego, jak wyglądało życie praprzodków na naszych terenach... zdumiewające!
Stanowisko garbarzy |
Szewc |
Muzycy |
Stoisko drukarzy |
Akademia kaligrafii |
Po około dwóch godzinach zakończyłem swoją przygodę z jarmarkiem świętojańskim. Wyszedłem jeszcze na koniec na Wzgórze Wawelskie, aby objąć te wszystkie piękne, słomiane stragany na jednej fotografii.
Od zawsze interesowały mnie dawne dzieje Polski, zwłaszcza epoka Piastów i Jagiellonów. Dlaczego? Prawdopodobnie za ich niedostępność - tyle przecież tajemnic i nieodkrytych zagadek kryją w sobie te czasy, tak naprawdę wszystko o nich wiemy i jednocześnie nic, i dlatego chyba tak bardzo ciekawi mnie ten niewielki epizod historii, który jeszcze ukrywa swoją prawdziwą wielkość i moc.
Od piątku zaczynają się wakacje, więc teraz powinienem pisać tu częściej. Tak więc pozdrawiam wszystkich i do następnego wpisu! 🌝
Cieszę się, że wróciłeś po tej przerwie :). Ciekawa wycieczka, a te dania z chwastami naprawdę mnie zainteresowały. Najwyraźniej nawet nielubiane rośliny też mogą zawierać wiele składników odżywczych. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO tak, najciekawsze jest to że moc witamin i smaku możemy odnaleźć wokół nas, czyli w ogrodzie, na łące, czy w lesie! Pozdrawiam serdecznie! ☺
UsuńSzkoda,że ten Kraków tak daleko...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Zapraszam więc do Krakowa na urlop, bo warto zwiedzić samo miasto, jak i okolice... Pozdrawiam serdecznie! ☺
UsuńWiem o czym piszesz. Ja też odkąd zaczęłam studiować w Krakowie czasami idę sobie pooglądać jakiś festyn. Przeczytałam całego Twojego bloga, spodobał mi się, chociaż widzę pewną nieścisłość... Będę tutaj wpadać, bo mimo to jest niezły, a nawet dobry. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za te miłe słowa, choć zastanawia mnie o jaką nieścisłość Ci chodzi? Jestem bardzo ciekawy! Pozdrawiam również! :)
UsuńŚwietna relacja Maksie.
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie miałam sporo problemów i "nie miałam głowy" aby pomyśleć o tej imprezie.
Pozdrawiam:)
Dziękuję, a co do jarmarku, to odbywa się on co rok, więc spokojnie. :) Pozdrawiam również! :)
UsuńBardzo fajna impreza, która pozwala przenieść się w czasie. Dawno nie byłam w Krakowie, w ostatnim czasie często przez Kraków przejeżdzałam jadąc w góry. Muszę się do Krakowa koniecznie wybrać na dłużej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło !
Oj musisz musisz zawitać do Krakowa, to miasto ma w sobie "to coś". ;) Pozdrawiam również! :)
UsuńCiekawa wycieczka a pajda pewnie zainspiruje Ciebie do stworzenia swojej sałatki chwastowej:)Przy okazji proszę o głos na drzeworoku na dąb Karlik im więcej osób zagłosuje tym mamy szanse na ocalenie go-jest przeznaczony do wycinki:(a zdrowy jak dąb....
OdpowiedzUsuńSałatka chwastowa... brzmi interesująco haha
UsuńA co do tego dębu, to patrzę sobie teraz na niego i aż się dziwię że takiego pięknego olbrzyma chcą wycinać... :( Pozdrawiam! :)
fajnie było zerknąć na takie zdjęcia,super
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz! Pozdrawiam! :)
Usuńlubię takie imprezy:)
OdpowiedzUsuńTak, można przenieść się w czasie, co jest wspaniałą przygodą! Pozdrawiam! :)
UsuńBardzo fajny blog i opisy. Na pewno będę Cię czytać :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na bloga podróżniczego :)
https://sigasiga-myworld.blogspot.com/