W słotnych uciechach

Witam!
Ci, którzy w sposób uważny krążą pomiędzy słowami na tym blogu, być może zauważyli, że pięcioliterowa, na pierwszy rzut oka niepozorna słota od dawna figuruje w czołówce moich ulubionych polskich słów. Mało popularna, niezbyt wyrazista, śmiałością nie grzeszy wcale, a mnie jakoś za serce chwyta. Może nie wiosną ani nie latem, bo wtedy na usta cisną się jednak inne odmęty wspaniałej polszczyzny, ale gdy listopadowa codzienność zaczyna pokazywać swoją prawdziwą twarz, to na osłodę tej szarej bylejakości ów słota sprawdza się idealnie! 


Wraz z nadejściem słotnej aury niebo stało się sceną dla imponującego, żurawiego klucza. Donośny klangor ciął chłodne powietrze niczym najstaranniej naostrzona żyletka...


Słotne uciechy brzmią jak pierwszy lepszy górnolotny oksymoron, który na siłę próbuje odnaleźć w paskudnej szarudze za oknem cokolwiek pozytywnego. I zapewne tak jest, przynajmniej w mojej ciepłolubnej głowie... ale czy to coś złego? Absolutnie nie! Sam często tutaj powtarzam, że w każdym aspekcie i momencie życia warto poszukiwać dobrych pierwiastków, nawet tych najdrobniejszych. Wtedy ta nasza ziemska wędrówka płynie nieustannie we właściwym kierunku.


Na przekór listopadowym szarościom przydomowa pelargonia wypuszcza jeszcze to, co w niej najpiękniejsze. Walczy ostatkami sił do pierwszych solidniejszych przymrozków...


Kilka słotnych uciech schowało się pod płaszczem Święta Niepodległości. Ciężkie chmury nad głowami, wszędobylska wilgoć wijąca się pomiędzy kilkoma stopniami na plusie i ostatnie liście przegrywające walkę o utrzymanie się na jesionowych gałęziach nie zachęcały do wychodzenia z domu, a tym bardziej do hucznego świętowania. Tym razem jednak żadne przeciwności losu nie miały większego znaczenia. Pamięć o Polsce, o jej trudnej historii, czy o przodkach, którzy jej dobro stawiali ponad swoje życie czasem wymaga większego poświęcenia oraz wyrzeczeń. Bez zbędnego zwlekania chwilę po wypiciu porannej kawy spakowałem do reklamówki dwa znicze oraz nowiusieńką zapalniczkę, na nogi założyłem nieco przemoczone od ostatnich spacerów kalosze i ruszyłem ku "naszemu" cmentarzowi wojennemu. 


Prawdziwy obraz prawdziwej jesieni w którym przemawia tęsknota za barwami minionego lata...

Z każdym metrem błota na kaloszach tylko przybywało. Pokonanie kilku kilometrów w takich warunkach wcale nie było łatwym zadaniem!

Pomimo tych wszelkich niedogodności udało się dotrzeć na miejsce i oddać szacunek wszystkim tym, którzy niegdyś walczyli w imię ukochanej Ojczyzny.


Cmentarz, zwany przez miejscowych cholernym, oraz mój dom dzielą hektary świeżo zaoranych pól, więc w ostatecznym rozrachunku do pokonania, w obie strony, miałem około 4 kilometry w nieskromnych pokładach błota i kałuż. Przejście, jak łatwo się domyślić, do przyjemnych nie należało, ale w tamtym momencie wszelkie niedogodności zyskiwały marginalne znaczenie. Dotarcie do celu i realizacja patriotycznej misji błyskawicznie zrekompensowały cały ten trud. Znicz biały i znicz czerwony stanęły nieopodal największego krzyża kryjąc w sobie płomyki pamięci, szacunku i wdzięczności. 
Nie ma co zapominać, że raz nadana wolność nie trwa wiecznie, a o jej trwałość trzeba dbać każdego dnia, nie tylko jedenastego dnia listopada. Patriotyzm powinien tlić się w sercach nieustannie...

O samym cmentarzu wojennym nr 333 pisałem tutaj już wielokrotnie, więc aby nie wydłużać tego wpisu to dla zainteresowanych pozostawiam poniżej odpowiedni link. 



Bardzo mnie cieszy fakt, że inni mieszkańcy wsi również pamiętają o tym wyjątkowym miejscu. Miejsce otoczone zewsząd polami, pustkowiami, a i tak nie tonie w zapomnieniu, czy jakże powszechnej obecnie obojętności.

I tak zapłonęły biało-czerwone ognie...


Niedługo po powrocie z cmentarza musiałem pilnie ruszyć do Krakowa, tak to już bywa w tym dorosłym życiu... Podmiejski autobus dość sprawnie podwiózł mnie do celu, dzięki czemu mogłem odbyć kolejny, prawdziwie jesienny spacer. Po zakupieniu symbolicznego rogala świętomarcińskiego w mojej ulubionej kawiarni na Krupniczej (sam w tym roku nie zdążyłem ich upiec) skierowałem kroki w kierunku ścisłego centrum. Wchodząc na ulicę Szewską usłyszałem jakieś donośne dźwięki płynące wprost z płyty Rynku Głównego. Nie zastanawiając się długo stwierdziłem, że zaspokoję swoją ciekawość i zbadam to bliżej niezidentyfikowane poruszenie. Po dotarciu na miejsce i wtopieniu się w sporawy tłum wszystko stało się jasne- właśnie trwał koncert organizowany przez RMF FM, Ogólnopolskie Śpiewanie Biało-Czerwonych Przebojów. Mając niecałą godzinę wolnego czasu postanowiłem tam pozostać i dać sobie przestrzeń do całkiem dobrej zabawy. Po kilku minutach tamtejszą sceną zawładnęła Lanberry ze swoimi największymi hitami takimi jak "Ostatni Most" i "Dzięki, że jesteś". Energii nie brakowało, a duży telebim wyświetlający słowa piosenek pozwolił poczuć się jak na pierwszorzędnym karaoke. Jak pewnie już wiecie, uwielbiam śpiewać, więc z takiej okazji nie mogłem nie skorzystać!





Po zejściu Lanberry ze sceny publiczność zgromadzona na płycie rynkowej zaczęła coś skandować. Początkowo ciężko mi było wyłapać co dokładnie ci wszyscy ludzie wykrzykują, ale gdy sąsiad z lewej wydobył z ostatnich czeluści swojego aparatu mowy imię "Maryla", to wszystkie wątpliwości wyparowały w ułamku sekundy. Poziom ekscytacji i zachwytu momentalnie wywindował do najwyższych wartości, bo nie ukrywam, że o pójściu na koncert Maryli Rodowicz skrycie marzyłem od dawna. Całkowite zrządzenie losu spełniło to małe marzenie. Na "Małgośce", "Remedium" i "Ale to już było" zdarłem gardło i wcale tego nie żałuję. 

Jadąc do Krakowa nie przypuszczałem, że godzinę później będę się tak szampańsko i bosko bawić! Uciecha przednia, naprawdę... Morał z niej płynie prosty: przyszłość, nawet ta kukająca zza najbliższego rogu, potrafi zaskoczyć i obrócić bieg codzienności o 180 stopni. Nigdy nie będziemy w pełni gotowi na to, co przed nami, nigdy nie będziemy pewni, co na nas czeka. Zazwyczaj nie da się przewidzieć przyszłości i jej planów...


Trafiło mi się po prostu jak ślepej kurze ziarno!


Ach, znów za bardzo się rozpisałem! Ale tak to już jest, gdy wspomnieniami maluje się codzienność ciepłymi barwami. W każdej drobnostce należy szukać tych tytułowych uciech, nawet gdy są one najbardziej słotne na świecie! 

Na pożegnanie wrzucam jeszcze kilka filmików z tego jakże niecodziennego koncertu, na pewno każdy z Was zna te przeboje!






Pozdrawiam serdecznie i do napisania! :)

Komentarze

  1. Witaj Maksiu
    Słota, odmęty... Kto tak jeszcze mówi, pisze? Dobrze, że nie pozwalasz zapomnieć o takich pięknych słowach.
    Niezwykły ten cmentarz wojenny. Słowa uznania, że pomimo lekko przemoczonych kaloszy tam poszedłeś, aby zapalić znicze, symbol pamięci. Mam tylko nadzieję Panie Doktorze, że nie przeziębiłeś się:))))
    Kiedyż to ja byłam na takim koncercie? Tak dawno, że już nie pamiętam.
    Pozdrawiam jesiennym deszczem

    OdpowiedzUsuń
  2. Życie potrafi nas zaskoczyć w różnych kolorach. Twoje były piękne i z tego razem z Tobą się cieszę. Oby takich Młodych przybywało w naszej Polsce. A jako ciekawostkę podaję fakt, że u nas pojawia się dość często nazwisko SŁOTA.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki Ty masz dar opisywania przyrody , nie tylko lekarz ale i pisarz.Cmentarzyk zadbany pomimo że daleko w polu szacun wielki za brnięcie przez te mokradła. Na koncercie dawno nie byłam, muszę siedzieć bo kręgosłup nie wytrzymuje, pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z tym, że warto wypatrywać drobnych przyjemności i małego piękna w codzienności :) skupianie się na dobrych aspektach, choć nie wiem jak maleńkie by były, naprawdę pozytywnie wpływa na nastrój ;) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy z nas powinien się cieszyć, dostrzegać i doceniać drobne przyjemności. Takich atrakcji chyba wielu będzie Ci zazdrościć, ale życie w wielkim mieście nie dla mnie, więc zakończę mój wywód odsłuchaniem Twoich filminków;) Dzięki za may koncert:) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo za pamięć o wojskowym cmentarzu. Już mało kto z Młodych pamięta o tych co polegli, a już taka wędrówka na cmentarz po tym błocie , żeby zapalić dwa znicze to mało komu by się chciało, więc szacun wielki dla Ciebie. Fajnie że w Krakowie udało Ci się załapać na tak fajny koncert. Życie potrafi nas zaskakiwać i dlatego ja należę do tych którzy niczego ( prawie) nie planuję bo nigdy nie wiemy co nas spotka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo naturalnie i spontanicznie upamiętniłeś ten ważny, świąteczny dzień. Począwszy od rozważań nad - słotą, poprzez zapalenie zniczy na maleńkim wiejskim cmentarzyku i radosnym śpiewaniu na ulicznym koncercie po powrocie do Krakowa.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie piszesz Maksiu, lekarz i być może kiedyś pisarz... Brawo za pamięć o starszym pokoleniu, niewielu w takich warunkach by poszło. Przywracasz wiarę w młodych ludzi. Miałeś sporo szczęścia, że trafiłeś na koncert, pięknie nagrane filmiki, w takim tłumie a dźwięki super. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Maks podziwiam Cię za wytrwałość i pamięć o Tych, co polegli. Ty zawsze pamiętasz i pewnie w nagrodę za trud tak pięknie bawiłeś się na koncercie. Od zawsze również jestem pod wrażeniem Twojego pisania. Tak pięknie potrafisz ubrać w słowa to, co spotykasz na swojej drodze. A "słota" u nas często używa się nadal tego słowa. Pozdrawiam Cię serdecznie:):):)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mimo przeciwności dotarłeś. To był piękny dzień. Dumnie wspinaliśmy również ale bez rogali. Też nie zdążyłam upiec. Niestety w sytuacjach , które muszę od razu załatwić wsiadam w samochód , autobus do nas nie dojedzie. Słota, znam to słowo. I faktycznie już rzadko używany. Trzymaj się Max.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo interesujący wpis...Choć "słoty" nie lubię, to samo słowo często używam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś bardzo zdolnym młodym człowiekiem Maks! I tak pięknie piszesz ... Ja słotne dni umilam sobie choćby kubkiem herbaty czy ulubionej kawy :) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja tam lubię słotę. Wygrzewam się wtedy przy picu w otoczeniu kotów...Lubię też Cię czytać. Cenne to wspomnienie o cmentarzu...:) Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
  15. Te dwa znicze pięknie płoną, a jeśli za nimi idzie moditwa- to jedno się liczy- to najpiękniejsza pamięć o tych co odeszli. Mimo słoty, życze Ci Maksiu radosnej jesieni :) życie składa się z radości i smutków, oby tych pierwszych było więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ apetycznie wyglądają te słodkości, szczególnie jesienny sernik musi smakować obłędnie. Zdecydowanie masz talent do pieczenia, a te małe uciechy potrafią poprawić humor w każdy ponury dzień. 🍰

    OdpowiedzUsuń
  17. Często używam określenia "słota", może dlatego, że lubię jesień, nie tylko tę złotą, ale i właśnie listopadową słotę i szarugę.
    Jestem pełna podziwu dla Twojego samozaparcia w realizacji planu na uczczenie Święta Niepodległości. Wiele osób mówi dużo o patriotyzmie, ale nie każdemu by się chciało wędrować przez te zabłocone hektary, żeby zapalić znicze... Fajnie jednak, że dalszy ciąg dnia ze śpiewaniem i zabawą tak miło Ci się ułożył :).
    Serdeczności przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Cmentarz wyjątkowo położony. Świetnie , że ludzie mimo niedogodności przychodzą i pamiętają. Ja też w obecnej burej i słotnej codzienności szukam drobnych radości
    . Pasja do robótek , kawa czy herbata konieczne przy świecach ociepla codzienność. Pokochałam audiobooki , które słucham gotując , sprzątając czy dziergając. Fajnie , że udało ci się załapać ma koncert. Lubię Rodowicz , ikonę polskiej muzyki rozrywkowej. Pozdrawiam serdecznie 🍊🍊🍊

    OdpowiedzUsuń
  19. Na takie wyprawy, nawet pomimo błotnistej drogi zawsze trzeba znaleźć czas, choć na chwilkę się zatrzymać, powspominać ,popatrzeć na stare nagrobki, poczuć trochę historii :)
    Fajnie że spotkało Cię coś takiego niespodziewanie w Krakowie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja tam zawsze jesienią czekam na taką słotę i szarugę tak jak na zimową zamieć, lubię wszystkie odcienie jesieni, pozdrawiam z zasypanego śniegiem Roztocza Ania

    OdpowiedzUsuń
  21. Deszczu nie lubię ale ten melancholijny spokój jest czasami potrzebny aby odpocząć. Zawsze mówię że trzeba w sobie znaleźć trochę patriotyzmu i wywieszam biało-czerwoną na święta. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz!

ZAPRASZAM NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA... O NAJPIĘKNIEJSZYCH, BESKIDZKICH WĘDRÓWKACH

ARCHIWUM POSTÓW

Pokaż więcej

Translate

Obserwatorzy Bloga

Dziękuję za każdy głos! To mnie motywuje!

Moi psi strażnicy: Rudi (2013-) i Berek (2005-2022)

Kategorie

Podróże W moim ogrodzie Małopolskie Góry Beskid Wyspowy Moja poezja Ptaki Beskidy Pola Wiersze wiosna życzenia Zima Kraków 2017 Rośliny Spacer Grzyby Kwiaty Rynek Jesień 2016 Zamek Grusza 2019 Lato Wiersz Wyniki wakacje święta Las Przemyślenia Rudi Wieś wielkanoc Ciasto Podróż Roku Boże Narodzenie Cmentarz Dobczyce Inne Kościół Motyle Studia Zachód Słońca podsumowania 2018 Blog Urodziny Kot Skansen Ssaki Wspomnienia 3. urodziny Konkurs Lasek Lekarski Mama Moje przygody Nowy Rok Owady Planty Podziękowanie Polska Rocznica W moim domu 2020 Kapliczka Kiki Opowiadanie Pies Pole Ruiny zamku Rzeka Sentymenty Maksa Wiosenno-letnie wyzwanie u Maksa Zalipie Żonkile Artystycznie Chatki Chmury Cudo Historia Jedzenie Koronawirus Leśniczówka Malowane Niebo Puszcza Statystyki Staw Tata Tenis Tulipany Wał Ruda Wschód Słońca Wspomnienie Wyzwanie urodzinowe Zjawiska pogodowe Śmierć 2021 Basia Wójcik Bez Candy Chinkali Cichawa Czosnek niedźwiedzi Droga Fiołki Jabłoń Jan Paweł II Katedra Lanckorona Listopad Luty Maj Majówka Medycyna Nauka Niepołomice Owoce Panorama Pieniny Plany Pomniki Prezent Przedwiośnie Przepis Ratusz Rozdanie Rzepak Sesja Sierpień Skalniak Szlak Wieża Zioła Śnieg Bałtyk Bitwa Bochnia Brzozy Budleja Czarny bez Dolina Raby Dwór Dynia Jezioro Karolina Kózkówna Kazimierz Wielki Krajobraz Krokusy Krościenko Lipa Matura Morze Mury Muzeum Obraz Pałac Paź królowej Pielgrzymka Pierniczki Podskale Polskie bociany Pomnik Pomorskie Pomorze Przebiśniegi Raba Rower Ruduś Różaniec Stare Miasto Szpital Słońce Talent Trzy Korony Wawel Wielkopolskie Wisła Wrocław Wycieczka Wypieki Zachwyt Zbiorniki Zboża Ziarnopłony Zielono przyroda ptaki na flagach wielka sobota zdjęcia Ścieżka Śląskie Święto Niepodległości 2023 4. urodziny 5 miejsc Agnieszka Radwańska Akademia Muzyczna Aleja Gwiazd Babia Góra Bazylea Bałwan Berek Biedronka Bieszczady Bocian Bociany Boże Ciało Budki COVID-19 Choinka Clematisy Dolina Prądnika Dolnośląskie Domek Droga krzyżowa Drzewa Dunajec Ferie Gady Gotowanie Gołoborze Grodkowice Grota Grudzień Hel Hiacynty Jagodzianki Jarmark Kartki Kasztany Kazimierz Klasztor Klomb Kolory Kościół Mariacki Krzewy Krzyż Kukurydza Lipiec Lipnica Murowana Lourdes Marysieńka Miłość Mniszek lekarski Moje zdrowe życie Morwa Most Niedzica Nowodworek Odlot Ogród Ojców Opis Opowieść Ostrów Lednicki Oznaki wiosny Palma Pandemia Papierówka Papież Papuga Październik Pisklęta Pięknie Plaża Podziemia Powiśle Dąbrowskie Praktyki Procesja Przygotowania Przyjaciele Pytania Refleksje Rogale świętomarcińskie Ruiny Rzeźby Różaneczniki Rękodzieło Sanktuarium Sielanka Spotkanie Stokrotki Sukiennice Sylwester Syrop Szczawnica Szpaki Słonecznik Trasa Ukraina Warzywa Wierzby Wiązanki Wojna Wspaniałe Wyprawy Zabawa Zadanie od Maksa Zdrowo Ziemia Dąbrowska Zmiany jaszczurki jeże purchawice sierpówki Łysa Góra Ślimaki Średniowiecze Święconka Żniwa 10 lat 100000 2015 3 maj 5. urodziny 6. urodziny 7. urodziny 8 lat 9 lat Akrostych Album Alfa Altana Amfiteatr Anna Arthur Wellesley Artykuł BMI Balon Bazie Bazylia Bazylika Bałwankowo Berberysy Bezsenność Biało Biało-czerwone Biologia Bitwa pod Grunwaldem Bizony Bobolice Bobry Bogatka Brusznica Brzozowisko Buraki Bury Bułki Błękit Cele Chabówka Chaczapuri Chaos Chemia Chełm Chleb Chrząszcz Ciastka Ciastka orzechowe Ciężkowice Clafoutis Czarny Staw Czechy Czerwiec Częstochowa Część I Człowiek Dalgona Dawne dzieje Diabelski Kamień Diablak Dla artystów Dla kucharzy Dla poetów Dmuchawiec Dobro Docenione Dolina Białego Drożdżowe Drzewo Dutch baby Dyskusja Dzieciństwo Dziewięćsił Dzień Mamy Fontanny Fotografia Francja Galette des rois Gdańsk Gdów Geografia Gniezno Gondola Gorce Gostynin Gołąb Goździki Grodzisko Grunwald Gubałówka Gwiazdy betlejemskie Góra Skrzynecka Góra Zamkowa Górki Góry Świętokrzyskie Głosowanie Horiatiki Huragan Huśtawka Iglaki Illzach Info Ja w Kuchni Jacuś Jadłospis Jajka Jarmuż Jasna Góra Jednosiwy Jerozolima Jesienne dary ogrodu Jesiony Jezioro Czchowskie Jezioro Dobczyckie Jezioro Rożnowskie Jiaogulan Jubileusz Język polski Kalorie Kalwaria Kanie Karmniki Kawa Kawiarnia Klucz do matury z biologii Koktajle Kolejka Kolekcja Kompot Kompozycja Komunia Święta Konfederacja barska Konie Konkurs Palm Wielkanocnych Kopiec Kraka Korona zapory Kraków-Łagiewniki Krogulec Krowa Krupówki Krzesławice Krzewuszki Krzywa Wieża Krzyż Milenijny Krzyżacy Krzyżówki Książka Księżyc Kuchnia Kujawsko-pomorskie Kundel Kura Kurczak Kurozwęki Kwarantanna Kwiecień Kładki Latarnia Lednica Legendy Lenistwo Lilak Lipnica Literatura London Eye Londyn Lot Lubczyk Lwów Majeranek Makro Marchew Marzec Marzenia Mazowieckie Mazurek Medugorje Melisa Melsztyn Mgła Michałki Mikołaj Kopernik Mirów Misje Mięta Mniszki Mogielica Moi Przyjaciele Molo Monety Mróz Muchomory Muchołówka szara Mural Naleśniki Niebieski Niedziela Palmowa Niegowić Noc Norbertanki Nowy Wiśnicz Obserwacje Odpoczynek Odpowiedzialność Ogień Ojcowski Park Narodowy Olimpiada Omega Opactwo Opole Opolskie Opowieści Oregano Orzechy Ostrów Tumski Owca PDMD Parowar Patriotyzm Pelargonie Pietruszka Piwonie Pizza Plac św. Piotra Plebiscyt Pliszki Pociąg Podbiały Podgrzybki Podhale Podkarpackie Podróż pięciolecia Podziw Pokazy Polecie Pomnik św. Floriana Pomoc Pory roku Potok Powieść Pozdrowienia Poziomki Poznań Praca Praga Prom Prośba Przed Sylwestrem Przemijanie Przerwa Przygoda Przyszłość Pszczoła Pucuś Pustelnia Płazy Radość Rejs Rokitnik Rozmaryn Rożnów Rukola Rzadkie Rzeźbiarstwo Rzym Rękawka Rżysko Samosy Sanki Sałatka Seler Sernik Sezon karmnikowy Sierpówka Sir Siła Skamieniałe Miasto Skałka Skocznie Smoleń Sopot Spisz Spokój Stajnia Staropolskie Stetoskop Styczeń Szacunek Szałwia Szczaw Szczepienia Szczepionka Szczepmy się! Szczerze Szczypiorek Szkoła Szlak Orlich Gniazd Szron Szwajcaria Sól Słowacja Słowianie Taize Tamy Tatry Tatrzański Park Narodowy Teatr Topola Toruń Tradycje Tropsztyn Tropy Turbacz Tymianek Ulubione Urbi et Orbi Uście Solne Wadowice Waga Warmińsko-Mazurskie Warsztat Wata cukrowa Watykan Wellington Arch Westerplatte Wetlina Widoki Wielka Brytania Wiewiórka Wieżyca Wigilia Wiszące mosty Witacze Wodospad Wow Wprowadzenie Wrzos Wyjazd Wytrzyszczka Wyzwanie Włochy Włóczęga ZOO Zakopane Zapora Zapowiedź Zasady Zawilce Zawoja Zaćmienie Zaćmienie Księżyca Zbiórka Zdjęcie Zegar Zwierzęta Zwyczaje Złoto dzwoniec filmy kosy magiczny czas porządki rudziki van Gogh Łatwe w uprawie Ławka Łąki Śliwa Ślęża Święci Świętojański Świętokrzyskie Święty Krzyż śpiew śpiew dzwońca św. Szymon święty Mikołaj Żołnierze i polegli Żurawki

Prawa autorskie

Wszystkie moje teksty i zdjęcia na blogu "Świat z mojej perspektywy" są chronione prawem autorskim na mocy: Dz. U. 1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wykorzystanie ich wymaga mojej zgody!

Agregator blogów przyrodniczych

Rozdane, powędrowało do Janeczki z Chwil Wytchnienia!

Rozdane, powędrowało do Jadzi Kluczyńskiej!

TUTAJ ZAGLĄDAM