Witam!
Lato, lato... i po lecie! Październikowe, coraz dłuższe i chłodniejsze wieczory skutecznie wzbudzają poletnie tęsknoty, a pierwsze głębsze szarości dnia wskazują co już czeka na horyzoncie. O mojej niechęci do jesieni i zimy pisałem już tutaj dziesiątki, jak nie setki razy, więc tym razem, nieco na przekór mojej strefie komfortu, postaram się wyłapać jakieś pierwiastki piękna i wyjątkowości tegoż okresu.
|
Kostrza, jeden ze szczytów w Beskidzie Wyspowym, ciągle zachwyca swym nienagannym kształtem i urokliwą okolicą. Już nie mogę się doczekać, aż pewnego dnia ją zdobędę! Na razie tylko jeżdżę czasem w te rejony, by pozachwycać się potęgą Matki Natury. |
Jeśli coś ma mi się dobrze kojarzyć z jesienią, to na pewno będą to wyjazdy do lasu na grzybobrania. Uwielbiam grzyby zbierać, uwielbiam grzyby obrabiać i uwielbiam grzyby jeść, a zwłaszcza pod postacią gęstego sosu, ospale wędrującego po brzegach talerza, w towarzystwie łyżki porządnie ubitych ziemniaków. Mam swój sprawdzony las, mam nawet dwie miejscówki o których istnieniu lub ogromnym potencjale raczej nikt nie wie, więc doświadczony swoim wiklinowym życiem koszyk nie może narzekać na marne zbiory.
|
Czy to gęsta, jesienna słota... |
|
...czy błękit nieba skąpany w promieniach słońca, grzybowe królestwa wodzą jak mało co. |
|
W jednej miejscówce zawsze znajduję kilka dorodnych prawdziwków... |
|
...w innej zaś, nieopodal przydrożnego rowu, zbieram najpiękniejsze, żółciutkie maślaki. Nie bez przyczyny najciemniej zazwyczaj bywa pod latarnią... |
|
Młode czernidłaki też kuszą swoim nietuzinkowym wyglądem, ale nim by dojechały na patelnię, to pozostałaby po nich tylko czarna maź. Niech zatem cieszą oko w swoim naturalnym siedlisku. |
|
Kilka takich koszyków spokojnie wystarczyło, abym zapchał pod korek jedną z szuflad w zamrażarce. |
Jesienią zawsze doświadczam godnej podziwu samowystarczalności mojego ogrodu. Słodziutkie jabłuszka i gruszeczki zwisające z gałązek wiekowych drzew, orzechy włoskie skryte w gęstwinie samosiejek przy północno-zachodnim płocie, pędy fasolki szparagowej dzielnie walczące z nieustannie spadającymi temperaturami, ale i wszystkie jeszcze kwitnące, cieszące wczesnojesienny wzrok rośliny... dają znać że to natura zawsze jest górą.
|
Orzechy, jabłka, gruszki, fasolka... a nawet grzyby. W tym sezonie ogrodowe podgrzybki wystrzeliły z formą jak nigdy! |
|
A teraz w północnym ogrodzie królują bezwstydnie czerwone kapelusze muchomorów. Lubię je oglądać, lubię również fotografować, ale, mimo jakichś wątpliwych sensacji w internecie na ich temat, nie zbieram pod żadnym pozorem! |
W tym letnio-jesiennym ogrodzie swój raj na ziemi nieoczekiwanie odnalazła... para białych kurek. Ptasi kochankowie najwidoczniej stwierdzili, że życie w czyimś kurniku jest dla nich niewystarczające i muszą zacząć żyć na własnych zasadach. Zbiegły więc do mojego ogrodu i w pętach leniwie sunącego już po ściółce bluszczu uwiły sobie prowizoryczne gniazdko. Szybko pojawiły się pierwsze jaja, które rodzice wysiadywały z ogromnym oddaniem i narażeniem na kapryśną pogodę. Bacznie obserwowałem te perypetie i do dziś jestem pod niesamowitym wrażeniem tej rodzicielskiej troski i miłości. W efekcie na świat przyszły dwa urocze, słodziutkie i cudne kurczątka. Przez kilkanaście dni dzielnie poznawały świat nieustannie krocząc za dumną matką. A teraz? Pewnie cała rodzina powróciła do macierzystego kurnika, wszak pierwsze jesienne przymrozki nie sprzyjają kontynuacji takiej przygody życia...
|
Dzięki takim bohaterom w ogrodzie nigdy nie było i nie będzie nudno... |
Z początkiem jesieni zawsze też świętuję urodziny mojego ukochanego jamnika, Rudiego. W tym roku skończył jedenaście lat, co się okazało dość problematycznym wiekiem... ze względu na hurtowe braki świeczek w kształcie jedynki! Był oczywiście tort z pasztecików, marchewek i smaczków, były oczywiście przytulasy, całusy i śpiewanie urodzinowych piosenek. Rudi jest jedyną istotką, która przy mnie pozostała, więc cały mój świat kręci się wokół jego długiego, pociesznego ryjka. Mógłby mi pożyć te sto lat...
|
Po zdmuchnięciu świeczek tort niemal od razu przepadł w starciu z apetytem starszawego głodomora. Ciężko było się oprzeć takim dobrociom ;) |
Jesienne spacery po polach, chociaż mało wygodne i pełne grud błota na kaloszach, też mają swój urok. Płowiejące łany kukurydzy, porządnie zaorane pola po pszenicy i innych zbożach, niknące w oczach zielone gęstwiny przydrożnych drzewek i krzewów chyba najmocniej mi pokazują tę zmienność natury. Tam nic się nie ukryje, nawet kometa, którą od kilku zmierzchów oglądam na zachodnim nieboskłonie...
|
Pola za ogrodem, mimo że znam je już jak własną kieszeń, nieustannie zaskakują nowymi, jeszcze cudowniejszymi odsłonami. |
|
Jak inaczej potwierdzić sens powiedzenia, że "po burzy... |
|
...zawsze wychodzi słońce"? |
|
Niech te kolory zostaną jak najdłużej. Nieustannie się nimi zachwycam... |
|
Kometa C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) będzie jeszcze widoczna do końca tygodnia. Może się uda uchwycić lepsze ujęcia... Mimo wszystko tegoroczne niebo powala na kolana swoimi siłami i niespodziankami! |
Jesień to też oczywiście powrót na uczelnię po wakacyjnej przerwie. Od dwóch tygodni jestem już studentem szóstego, ostatniego roku kierunku lekarskiego. Powoli zaczynam się mierzyć z trudami tej ostatniej prostej i mimo przerażenia oraz niepewności co do przyszłych losów, to głęboko wierzę w powodzenie całej misji. Obecnie odbywam blok z chirurgii na oddziale neurochirurgii dziecięcej. I tak dni mijają na zapisach do planowych operacji, czy zdejmowaniu szwów oraz opatrunków młodym, ale jakże dzielnym pacjentom...
|
Na oddziale roi się od takich naklejek. Po tych wszystkich historiach pacjentów oddziału o niesfornych hulajnogach oraz motocyklach, coraz bardziej przekonuję się o konieczności zakładania kasku w sytuacjach w których jesteśmy narażeni na urazy czaszkowo-mózgowe. Bez względu na wiek nie można tego zaniedbywać, bo może to rodzić tragiczne konsekwencje... |
Tak się rozpisałem, że o dwudniowej wycieczce na Łemkowszczyznę z końcówki września opowiem kolejnym razem. Może to i lepiej? W końcu takie wyjątkowe miejsca zasługują na osobną przestrzeń...
|
Krówkami pod Kostrzą się przywitałem, to żegnam się jeszcze jednym zdjęciem tej jakże fotogenicznej góry w Beskidzie Wyspowym. |
Pozdrawiam serdecznie i do napisania! :)
Chyba zacznę od tych fotografii na końcu, bo po prostu dech mi zaparło. Jakie barwy, jakie odcienie nieba, słońca, żółtych pól i zieleni!!! Oniemiałam z zachwytu.
OdpowiedzUsuńKolejną rzeczą, Maks, która mnie zachwyciła to dary Twojego ogrodu. Może powinnam napisać, że zbiory grzybów, ale ponieważ ja grzybiarą nie jestem, dlatego nie... Za to, te jabłuszka i gruszeczki uśmiechały się do mnie wyraźnie. Kurczaczkowa rodzinka Ci się powiększyła, więc już nie będziesz sam tylko z Rudim... a propos, Rudiemu z okazji urodzin sto lat życzyć, to może niehumanitarne, ale trzydzieści, to myślę, że całkiem rozsądne życzenie :)
No i powodzenia na tym ostatnim roku, Maks... pomyśl, że jak skończysz, jakiś ważny etap życia pozostanie za Tobą, a jaka satysfakcja!!! Wszystkiego dobrego, dużo słonecznych chwil...