Przedświąteczne opowieści, czyli o moim COVID-19 i dobroci ludzkich serc
Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Gdy każdy kąt w domu pachnie orzechami, cynamonem i borowikowymi kapeluszami, a za oknem zażarty bój toczą ze sobą zimowy szron z jesienną słotą, to znak, przynajmniej w obecnych czasach, że bożonarodzeniowy czas jest już naprawdę blisko. Czas, który nieodłącznie kojarzy się z wszechobecną radością, miłością, z odpoczynkiem i przełamaniem codzienności, często jakże szarej i jednostajnej, zwłaszcza teraz, gdy światem bezwzględnie kieruje pandemia koronawirusa.
Mimo że nie przepadam za zimą, to takie widoki, a zwłaszcza w okolicach Bożego Narodzenia są miodem dla oczu... |
Przedświąteczne opowieści... a może bardziej pasowałoby tu wstawić słowo perypetie? Ostatnie dni u mnie nie należały do ani spokojnych, ani stabilnych. Wszystko zaczęło się w Mikołajki, gdy na łopatki położyły mnie bardzo wysoka gorączka, dreszcze i bóle mięśniowe obejmujące całe ciało. Kolejne godziny i dni wyznaczyły dość spektakularnie cały plan wydarzeń, którego ostatnim punktem okazał się niestety pozytywny wynik na obecność koronawirusa. Początkowo trudno było mi w to wszystko uwierzyć, bo mimo że pandemia trwa i żyje nią obecnie każdy z nas, to cały czas wierzy się, że wirus tkwi gdzieś tam w bliżej nieokreślonej, ale bezpiecznej odległości i że jednak uniknie się tej choroby, ale gdy straciłem węch i smak, gdy obserwowałem jak mój organizm dziwnie się zachowuje, wszelkie wątpliwości znikły. Na szczęście po tygodniu wszelkie dolegliwości zaczęły pomału ustępować, każdy dzień przynosił poprawę i ulgę, natomiast dziś mogę znowu cieszyć się z życia i czerpać z niego pełnymi garściami.
COVID-19 stanowi niewyobrażalne obciążenie, zarówno pod względem fizycznym, jak i tym psychicznym. Dziesięciodniowa izolacja, która nadeszła tak niespodziewanie, akurat w momencie, gdy uczelnia zaczęła nas przywracać na zajęcia stacjonarne, ale też wielka obawa o zdrowie mojej Mamy, myśli o tym nieustannie zaprzątały moją głowę, na tyle mocno, że często mój aktualny stan zdrowia, a zwłaszcza, gdy już mniej więcej się on ustabilizował, trafiał na dalszy plan, stawał się mniej istotny. Będąc już ozdrowieńcem i analizując tamte dni muszę przyznać, że właśnie ten element był najtrudniejszy do pokonania i myślę, że warto o tym wspomnieć, bo często o tym aspekcie psychicznym się zapomina, a to on u wielu nakreśla całą kłopotliwość trwającej pandemii.
Kończąc covidowy wątek odpowiem na pytanie, które na pewno część z Was sobie teraz zadaje; z Mamą jest wszystko w porządku, miała robiony wymaz w zeszłym tygodniu, który dał wynik negatywny. Moment, w którym się o tym dowiedziałem, dał mi mnóstwo siły i pomógł mi ostatecznie rozprawić się z koronawirusem.
Tę szakszukę przyrządziłem sobie na śniadanie zaraz po tym jak ustąpiły mi bóle i gorączka; niestety jedząc ją odkryłem, że straciłem węch i smak, a pachnieć i smakować musiała wybornie! |
Koronawirus już za mną, ta historia została wyrzucona w otchłanie przeszłości, więc teraz nadeszła pora, aby się cieszyć i same radosne opowieści rozgłaszać.
Wczoraj po południu listonosz dostarczył mi dość tajemniczą, zapakowaną w czarną folię paczkę, co mnie bardzo zaskoczyło, bo na nic podobnego ostatnimi czasy nie oczekiwałem. Zdziwiony, ale jednocześnie wielce zaciekawiony czym prędzej ruszyłem po nożyk do kuchni, by z jego pomocą rozszyfrować zagadkę owej czarnej paczki. Po chwili wiedziałem już wszystko... moim oczom ukazało się przepiękne pudełko od Lidzi z Misiowego Zakątka wypełnione po brzegi samymi wyjątkowymi prezentami...
Same cuda... |
Paczka od Lidzi tak bardzo mnie wzruszyła i uszczęśliwiła, byłem w zupełnym szoku, bo w snach bym nie przypuszczał, że na święta, a zwłaszcza po tych trudnych covidowych chwilach, dostanę tak niesamowity prezent prosto od serca. W takich momentach tylko utwierdzam się w tym, że blogosfera tworzy wyjątkową, magiczną wręcz przestrzeń przepełnioną wspaniałymi ludźmi, a moja historia tutaj jest jedną z piękniejszych jakie udało mi się stworzyć. Lidziu, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za ten podarek!
Pudełko było tak pięknie udekorowane, że aż oniemiałem z wrażenia! |
Dzisiaj udało mi się upiec kilka partii pierników i ciastek orzechowych na najbliższe dni. W całym domu pachnie obłędnie, zapach korzennych przypraw, orzechów włoskich i masła z mąką niesamowicie pobudza zmysły, wprowadza w świąteczny nastrój wszystko i wszystkich...
Na pierniczki ilu kucharzy tyle przepisów... |
Kończąc dzisiejszy wpis chciałbym Was zaprosić do uczestnictwa w szóstym już plebiscycie na Podróż Roku. Na pasku bocznym powinna działać sonda w której możecie wskazać swojego faworyta lub faworytów. Jeśli ktoś potrzebuje przypomnieć sobie tegoroczne podróżnicze wpisy, to całość jest dostępna w zakładce Podróże, którą tutaj też podlinkuję. Zachęcam!😉
Pozdrawiam Was serdecznie i do napisania! 😌
Cieszę się, że wróciłeś do zdrowia i że z Mamą wszystko jest dobrze. Rzeczywiście ten strach o innych jest największy.
OdpowiedzUsuńU mnie nie ma takich pięknych widoków za oknem. Nie lubię zimy, ale w okresie świątecznym miło jest mieć biało za oknem. Twoje pierniczki wyglądają bardzo smakowicie. Muszę sobie gdzieś zapisać ten przepis na ciasteczka orzechowe. Co roku staramy się skorzystać z jakiegoś nowego przepisu, więc mam już faworyta na kolejne święta, bo w tym roku już wszystkie ciasteczka gotowe :) Pozdrawiam serdecznie :)
Maksie spokojnych i radosnych świąt Bożego Narodzenia życzę
OdpowiedzUsuńMaksiu, witaj w klubie ozdrowieńców ! Cieszę się że tak szybko rozprawiłeś się z covidem. Ja przeszłam covida bardzo łagodnie ale pozostało ze mną ogromne zmęczenie...
OdpowiedzUsuńPiękne zimowe widoki i apetyczne pierniczki :)
Maksiu, życzę zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wspaniałego, szczęśliwego Nowego 2021 Roku !
Pozdrawiam :)
Spokojnych i zdrowych Świąt- Tobie i Twej Mamie. Skontroluj stan płuc po tym covidzie, nie zaniedbaj tego.
OdpowiedzUsuńCAle szczescie, ze covid to juz Twoja przeszlosc a Mama sie uratowala od zarazenia. Wiec pozostaje Ci cieszyc sie swietami, zycze Wam wszystkiego najlepszego ! Ciasteczka orzechowe sa godne zrobienia, zapisalam sobie przepis, Sciskam swiatecznie!
OdpowiedzUsuńSpokojnych i zdrowych Świąt A lidzia pięknie cię obdarowała .Taka niespodzianka po chorobie to wielka radość
OdpowiedzUsuńSpokojnych, Błogosławionych, zdrowych i pogodnych świąt,
OdpowiedzUsuńU mnie też siostra, szwagier i ich córa załapali tą paskudę, szwagier bezobjawowo, siostra żle ale juz ok, pozdrawiam.
Maks świetna wiadomość, że pokonałeś tego dziada !!! I że z mamusią wszystko ok 🙂
OdpowiedzUsuńPrezent od Lidzi to super niespodzianka,taka id serca :)
Mogę sobie wyobrazić jak smakują twoje ciasteczka ❤️
Życzę Ci zdrowych Świąt Bożego Narodzenia ♥️
Maksiu, cieszę się bardzo, że udało Ci się bez problemu pokonać Covida i że Twoja Mama go nie złapała.
OdpowiedzUsuńTwoje wypieki budzą zachwyt łasucha, którym jestem:)
Oczywiście zagłosowałam.
Serdecznie pozdrawiam.
Maks, jak dobrze, że masz to już za sobą. Dużo zdrowia Ci życzę i radości! Prezenty od Lidziu no no rewelacyjne! To święta prawda, jak taka niespodziewana paczka potrafi ucieszyć tym bardziej, że ktoś specjalnie dla Ciebie stworzył piękne rzeczy, pudełko jest nawet spersonalizowane :) Lidka jest wspaniałą osobą o wielkim sercu! Też mnie raz zaskoczyła: ) Maks ależ masz smykałkę do wypieków! Ciasteczka pachną wręcz w wirtualnym świecie: ) Te orzechowe takie same mój mąż piecze, także wiem że mężczyźni bardzo lubią te ciastka :) A za taką białą i mroźną zimą to tęsknie! Jeszcze raz życzę Ci zdrowych i błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia. Niech Ci się darzy!!! Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńAsia
Wszystkiego najpiękniejszego na ten świąteczny czas. Smakowicie to wszystko wygląda i cieszę się, że Covid już przeszedł u Ciebie do historii. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłeś do zdrowia i że Twoja Mama jest zdrowa. Rewelacyjne prezenty od Lidzi, to dziewczyna o złotym sercu. Maks życzę Tobie i Twojej Mamie zdrowych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia, obfitych łask od Bożej Dzieciny oraz pomyślności w nadchodzącym nowym roku.
OdpowiedzUsuńHej, hej jak to dobrze, że już po wszystkim. Dobrzy ludzie, wspaniali!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!
Ewa
No nasza Lidzia to nasz blogowy anioł:)zawsze zjawia się gdy jesteś w tzw dołku ,niespodziewanie Cię pociesza zwyczajną dziecięcą radością:)))Cieszę się,że najgorsze za Tobą:)zdrowia życzę Tobie i całej Twojej rodzinie:))w tym roku to najważniejsze z życzeń:))
OdpowiedzUsuńMaks, spokojnych i cudownych Świąt Bożego Narodzenia, dużo radości i uśmiechów, miłości i wspaniałych chwil z najbliższymi oraz zdrowia! Serdecznie ściskam:)
OdpowiedzUsuń🎄🎄🎄
Zdrowia życzę jak najwięcej, dobrze, że Twoja mama też zdrowa :-)Same pyszności przygotowałeś :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że za Tobą już ta okropna choroba, no i wielkie szczęście, że Mama nie zachorowała. Podziwiam Twoje pierniczki i przyrządzone potrawy. Nie jedna dziewczyna zazdrości Ci takiej "smykałki".
OdpowiedzUsuńDzięki Eli mogę nareszcie u Ciebie pisać komentarze bo nie wiedziałam jak je umieszczać w tej nowej szacie bloga.
Serdecznie pozdrawiam:)
Oooo jak dobrze Maksiu że Korona dala Ci już spokoj i że Mamę oszczędzila odpukac. Przepiękne zimowe fotki. Miło popatrzec. Pozdrawiam serdecznie. Trzymaj się cieplutko.
OdpowiedzUsuńU nas na razie nie ma szans na zajęcia stacjonarne. Tak, jak w październiku, po pierwszym zjeździe zamknęli uczelnie, tak do tej pory online...
OdpowiedzUsuńWspaniale że wszystko jest okej i jesteście zdrowi :) Przepiękne zdjęcia zimy :)
OdpowiedzUsuńLidzia Cię wspaniałościami obdarowała :)
UsuńCieszę się, że prezent sprawił Ci tyle radości :) Tym bardziej, że przyszedł po tak trudnym dla Ciebie czasie. Całe szczęście że wszystko skończyło się dobrze i wirus nie dał Ci rady.
OdpowiedzUsuń