Po raz dziewiętnasty zakwitły kasztanowce...
Witam!
Jak pewnie doskonale wiecie, tegoroczny maj dla mnie był majem wyjątkowym... ukończenie I Liceum Ogólnokształcącego im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie, potocznie zwany Nowodworkiem, a potem egzamin dojrzałości, czyli matura. W związku z tym chciałbym w dzisiejszym poście pokrótce podsumować ostatnie trzy lata spędzone w tym najukochańszym liceum, a także podsumować tegoroczną maturę (mimo iż został mi jeszcze do zdania egzamin ustny z angielskiego, aczkolwiek reszta już zaliczona).
Ostatnie trzy lata spędzone w Nowodworku były naprawdę jednym z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Kiedy zaczynałem swoją licealną przygodę w Krakowie, nie myślałem, że uda mi się przyzwyczaić do nowego stanu rzeczy, do dużego miasta na co dzień, do bycia uczniem w szkole, której tradycje sięgają końca XVI wieku, wtedy było to dla mnie czymś nierealnym i tak odległym. Zajęło mi trochę czasu, żeby się z tym wszystkim jakoś oswoić, ale teraz wiem, że było warto. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, zawarłem mnóstwo pięknych przyjaźni, które dały mi tyle cudownych, czasem śmiesznych, radosnych przygód i które wierzę, przetrwają bardzo długo, jak najdłużej. Do egzaminu maturalnego przygotowywali mnie świetni nauczyciele, którzy zawsze starali się służyć radą i pomocą oraz zawsze chcieli dla nas dobrze, nawet jak była polonistyczna potrzeba, to i o północy, i o piątej nad ranem.
Fakt, był to czas intensywnej, ciężkiej nauki, zazwyczaj wymagano od nas wiele, nad książkami się spędzało długie wieczory, niekiedy i całe weekendy (zwłaszcza teraz, przed maturą), ale dzisiaj mogę z dumą powiedzieć, że chyba i temu zadaniu sprostałem.
W ostatni kwietniowy piątek oficjalnie zostałem absolwentem Nowodworka. W mojej głowie panował istny chaos, bowiem z jednej strony radość z biało-czerwonego paska na świadectwie, z najdłuższych wakacji w moim życiu, które przede mną, z drugiej strony władał jednak smutek, żal za tym, że to już koniec mojej pięknej, niemal trzyletniej przygody w Nowodworku, ale też i stres przed zbliżającymi się maturami, jak mi wyjdą ten egzaminy, które chcąc nie chcąc, będą miały wielki wpływ na moją najbliższą przyszłość, cytując Mickiewicza "...Co to będzie? Co to będzie?".
Jednak wtedy wygrała radość... zwłaszcza w momencie, gdy dostaliśmy krzyże maltańskie oraz dokumenty potwierdzające ukończenie krakowskiego I Liceum; staliśmy się w końcu absolwentami tej szkoły jak Sobieski, Wyspiański, czy Holoubek.
Dziś mija pierwsza połowa maja, kasztanowce powoli przekwitają, a więc to znak, że i czas matur zbliża się ku końcowi. Ja jestem już po siedmiu egzaminach, został mi jeszcze, jak wspominałem na początku, egzamin ustny z angielskiego.
Maturalne szaleństwo zaczęło się od pisemnego polskiego, który zdawałem jedynie na poziomie podstawowym. Jeśli ktoś jest zainteresowany przebiegiem matur, to wie, że w tym roku królowały Mickiewiczowskie "Dziady cz. III". Zadania z czytania ze zrozumieniem były dość dziwne i niejasne w swoim przekazie, ale niestety zazwyczaj tak właśnie bywa. Swoje wypracowanie poświęciłem tematowi wolności w życiu człowieka, powołując się na arcydzieła polskiej literatury, czyli "Dziady cz. III" oraz "Kordiana" Juliusza Słowackiego.
Kolejnym egzaminem była podstawowa matematyka, a więc królowa nauk. Matematykę pisałem również na poziomie rozszerzonym, który był zdecydowanie ciekawszy od podstawy i szczerze, to ze wszystkich rozszerzeń, które zdawałem, paradoksalnie to matematyka była w tym roku najprzyjemniejsza i mam co do niej dość duże nadzieje.
Ostatnim pisemnym egzaminem na poziomie podstawowym był język angielski, który chcąc nie chcąc, skomplikowanym testem nie był.
Pozostałe dwa rozszerzenia na maturze, czyli biologia oraz chemia, wprawiły w mnie w dość dziwny nastrój. O ile chemia nie sprawiła jakichś większych problemów, to biologia w tym roku zdecydowanie zaskoczyła raczej negatywnie. Liczę jednak, że będzie dobrze, bowiem od nich głównie teraz zależy, czy dostanę się na wymarzony kierunek, czy też nie...
Dzisiaj zdawałem egzamin ustny z języka polskiego, miałem dość duże szczęście, gdyż wylosowałem temat o ukazywaniu społeczeństwa w literaturze na podstawie "Lalki" i innego tekstu literackiego. Najbardziej stresowała mnie myśl, że nic z siebie nie wyduszę, ale tak interesujący temat dał mi niemal od razu kilka pomysłów na poprowadzenie swojej wypowiedzi. Ostatecznie odwołałem się jeszcze do pięknej powieści Stefana Żeromskiego, czyli do "Przedwiośnia" porównując utopię panującą w Nawłoci do skrajnego ubóstwa w Chłodku. W "Lalce" zaś przybliżyłem oczywiście postać Izabeli Łęckiej oraz ogólny obraz arystokracji na tle biedoty i cierpienia na warszawskim Powiślu. Moja wypowiedź została oceniona na 80%, co uważam za mały sukces. 😃
Ostatnie tygodnie były więc w moim życiu niezwykle intensywne, liczę, że teraz nieco się to wszystko uspokoi, spowolni i będę mógł się w pełni zregenerować po tych naprawdę ciężkich tygodniach przygotowań i nauki, bo zdarły one ze mnie naprawdę mnóstwo energii. Postaram się teraz Was odwiedzać częściej! 💛
P.S. Chciałbym jeszcze bardzo podziękować Jadzi Kluczyńskiej za ten oto piękny podarunek, który ostatnimi czasy od niej dostałem i oczywiście też się nim pochwalić w blogosferze 😄♥
Pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia wkrótce!
Jak pewnie doskonale wiecie, tegoroczny maj dla mnie był majem wyjątkowym... ukończenie I Liceum Ogólnokształcącego im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie, potocznie zwany Nowodworkiem, a potem egzamin dojrzałości, czyli matura. W związku z tym chciałbym w dzisiejszym poście pokrótce podsumować ostatnie trzy lata spędzone w tym najukochańszym liceum, a także podsumować tegoroczną maturę (mimo iż został mi jeszcze do zdania egzamin ustny z angielskiego, aczkolwiek reszta już zaliczona).
Ostatnie trzy lata spędzone w Nowodworku były naprawdę jednym z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Kiedy zaczynałem swoją licealną przygodę w Krakowie, nie myślałem, że uda mi się przyzwyczaić do nowego stanu rzeczy, do dużego miasta na co dzień, do bycia uczniem w szkole, której tradycje sięgają końca XVI wieku, wtedy było to dla mnie czymś nierealnym i tak odległym. Zajęło mi trochę czasu, żeby się z tym wszystkim jakoś oswoić, ale teraz wiem, że było warto. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, zawarłem mnóstwo pięknych przyjaźni, które dały mi tyle cudownych, czasem śmiesznych, radosnych przygód i które wierzę, przetrwają bardzo długo, jak najdłużej. Do egzaminu maturalnego przygotowywali mnie świetni nauczyciele, którzy zawsze starali się służyć radą i pomocą oraz zawsze chcieli dla nas dobrze, nawet jak była polonistyczna potrzeba, to i o północy, i o piątej nad ranem.
Fakt, był to czas intensywnej, ciężkiej nauki, zazwyczaj wymagano od nas wiele, nad książkami się spędzało długie wieczory, niekiedy i całe weekendy (zwłaszcza teraz, przed maturą), ale dzisiaj mogę z dumą powiedzieć, że chyba i temu zadaniu sprostałem.
W ostatni kwietniowy piątek oficjalnie zostałem absolwentem Nowodworka. W mojej głowie panował istny chaos, bowiem z jednej strony radość z biało-czerwonego paska na świadectwie, z najdłuższych wakacji w moim życiu, które przede mną, z drugiej strony władał jednak smutek, żal za tym, że to już koniec mojej pięknej, niemal trzyletniej przygody w Nowodworku, ale też i stres przed zbliżającymi się maturami, jak mi wyjdą ten egzaminy, które chcąc nie chcąc, będą miały wielki wpływ na moją najbliższą przyszłość, cytując Mickiewicza "...Co to będzie? Co to będzie?".
Jednak wtedy wygrała radość... zwłaszcza w momencie, gdy dostaliśmy krzyże maltańskie oraz dokumenty potwierdzające ukończenie krakowskiego I Liceum; staliśmy się w końcu absolwentami tej szkoły jak Sobieski, Wyspiański, czy Holoubek.
Tak świętowaliśmy ukończenie szkoły! |
Dziś mija pierwsza połowa maja, kasztanowce powoli przekwitają, a więc to znak, że i czas matur zbliża się ku końcowi. Ja jestem już po siedmiu egzaminach, został mi jeszcze, jak wspominałem na początku, egzamin ustny z angielskiego.
Maturalne szaleństwo zaczęło się od pisemnego polskiego, który zdawałem jedynie na poziomie podstawowym. Jeśli ktoś jest zainteresowany przebiegiem matur, to wie, że w tym roku królowały Mickiewiczowskie "Dziady cz. III". Zadania z czytania ze zrozumieniem były dość dziwne i niejasne w swoim przekazie, ale niestety zazwyczaj tak właśnie bywa. Swoje wypracowanie poświęciłem tematowi wolności w życiu człowieka, powołując się na arcydzieła polskiej literatury, czyli "Dziady cz. III" oraz "Kordiana" Juliusza Słowackiego.
Kolejnym egzaminem była podstawowa matematyka, a więc królowa nauk. Matematykę pisałem również na poziomie rozszerzonym, który był zdecydowanie ciekawszy od podstawy i szczerze, to ze wszystkich rozszerzeń, które zdawałem, paradoksalnie to matematyka była w tym roku najprzyjemniejsza i mam co do niej dość duże nadzieje.
Ostatnim pisemnym egzaminem na poziomie podstawowym był język angielski, który chcąc nie chcąc, skomplikowanym testem nie był.
Pozostałe dwa rozszerzenia na maturze, czyli biologia oraz chemia, wprawiły w mnie w dość dziwny nastrój. O ile chemia nie sprawiła jakichś większych problemów, to biologia w tym roku zdecydowanie zaskoczyła raczej negatywnie. Liczę jednak, że będzie dobrze, bowiem od nich głównie teraz zależy, czy dostanę się na wymarzony kierunek, czy też nie...
Dzisiaj zdawałem egzamin ustny z języka polskiego, miałem dość duże szczęście, gdyż wylosowałem temat o ukazywaniu społeczeństwa w literaturze na podstawie "Lalki" i innego tekstu literackiego. Najbardziej stresowała mnie myśl, że nic z siebie nie wyduszę, ale tak interesujący temat dał mi niemal od razu kilka pomysłów na poprowadzenie swojej wypowiedzi. Ostatecznie odwołałem się jeszcze do pięknej powieści Stefana Żeromskiego, czyli do "Przedwiośnia" porównując utopię panującą w Nawłoci do skrajnego ubóstwa w Chłodku. W "Lalce" zaś przybliżyłem oczywiście postać Izabeli Łęckiej oraz ogólny obraz arystokracji na tle biedoty i cierpienia na warszawskim Powiślu. Moja wypowiedź została oceniona na 80%, co uważam za mały sukces. 😃
Ostatnie tygodnie były więc w moim życiu niezwykle intensywne, liczę, że teraz nieco się to wszystko uspokoi, spowolni i będę mógł się w pełni zregenerować po tych naprawdę ciężkich tygodniach przygotowań i nauki, bo zdarły one ze mnie naprawdę mnóstwo energii. Postaram się teraz Was odwiedzać częściej! 💛
P.S. Chciałbym jeszcze bardzo podziękować Jadzi Kluczyńskiej za ten oto piękny podarunek, który ostatnimi czasy od niej dostałem i oczywiście też się nim pochwalić w blogosferze 😄♥
Wspaniałe notesy od Jadzi ♥ |
Pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia wkrótce!
Z uśmiechem czytałam Twój post. Gratuluję wyboru wspaniałej szkoły która daje mocne i trwałe wartości na życie. Wierzę że niedługo napiszesz, że jesteś na wymarzonych studiach. Oczywiście gratuluję wspaniałego świadectwa. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGratuluję ukończenia tak prestiżowej szkoły,myślę że wiedza którą zdobyłeś,zaowocuje na wymarzonych studiach :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam.
gratuluję i życzę Ci, abyś się dostał na wymarzony kierunek
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci Maks bardzo serdecznie. Pięknie opisałeś swoją maturę. Wierzyłam w Twoje możliwości, bo naukę zawsze traktowałeś poważnie. Teraz życzę Ci pięknych wakacji i otrzymania upragnionego indeksu.
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję i życzę Ci, żebyś dostał się na wymarzone studia (w co zresztą nie wątpię).
OdpowiedzUsuńCiepłe pozdrowienia posyłam.
Gratuluję Maks. Mam nadzieję, że uda Ci się dostać na wymarzone studia.
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńMOC GRATULACJI!!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego.
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Gratki :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak ten czas leci... dopiero co pisałeś, że rozpoczynasz nowy etap edukacji a tu już ,,po" Trzymam mocno kciuki abyś dostał się do wymarzonej uczelni :)
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę dalszych sukcesów w nauce !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Moje gratulacje. Życzę Ci dalszej owocnej nauki na wymarzonym kierunku studiów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Systematyczna praca w liceum na pewno przyniesie efekty w postaci dobrze zdanej matury i tego życzę Ci z całego serca. Teraz relaksuj się, odpoczywaj i czekaj spokojnie na wyniki, bo to od n ich zależy, czy będziesz cieszył się z wymarzonych studiów już podczas ogłoszenia pierwszych list rekrutacyjnych. mam nadzieję, że pierwszego października przekroczysz progi uczelni jako szczęśliwy student medycyny, a potem to już tylko z górki 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina