Podróże #33: Wejście i trasa na Trzy Korony
Witam! Dzisiaj zabiorę Was w wirtualną podróż, pienińskim szlakiem na Trzy Korony, który zdobyłem w ubiegły weekend razem z sąsiadami.
Ten najwyższy szczyt Pienin Właściwych (982 m.n.p.m., wybitność ponad 300 m), corocznie jest odwiedzany przez ok. 100 tysięcy osób!
Najpierw kilka informacji, jak można zdobyć Okrąglicę (najwyższą turnię Trzech Koron). Turyści najczęściej wchodzą na szczyt od strony Krościenka nad Dunajcem (czas wejścia: ok. 2 godziny), od strony Sromowiec Niżnych (czas wejścia: ok. 1 godzinę 45 minut), lub od strony Szczawnicy przez Sokolicę i Górę Zamkową (czas wejścia: ok. 3 godziny).
My wybraliśmy szlak od strony Sromowiec Niżnych. Przed wejściem na szlak stoi sklepik z pamiątkami, w którym można zakupić również prowiant na drogę, a w dużej sali obok sklepiku możemy oglądnąć ogromną makietę ukazującą całe pasmo Pienin.
Po wejściu na żółty szlak (470 m.n.p.m.) zaraz za pierwszym zakrętem ukazuje się niewielka bacówka, w której można kupić oscypki, żurawinę, czy słoje z miodem, a nieco dalej wznosi się schronisko PTTK "Trzy Korony". Gdy wracaliśmy ze szlaku, wstąpiliśmy tam na godzinny odpoczynek, a przy okazji zjedliśmy obiad - u mnie był to barani, góralski gulasz.
Po przejściu około 500 m, weszliśmy do Wąwozu Szopczańskiego. Po obu stronach drogi rozpościera się wąski, długi pas pienińskiej łąki z trawami i kwiatami, którą ograniczają wysokie skały. Cały czas prowadziła nas kamienista dróżka, która w tym miejscu zaczęła się robić dość stroma.
Po przejściu przez wąwóz dotarliśmy do boru świerkowego, towarzyszącego nam już do samego szczytu. Kilka razy naszą ścieżkę przecinał niewielki potok, którego woda odbijając się o kolejne kamyczki wydawała dźwięki niczym wodospad. Od tamtej pory wychodziliśmy szerokimi, ziemnymi schodami, które były ograniczane drewnianymi belkami. Po deszczu należało uważać, aby nie poślizgnąć się przechodząc z jednego stopnia na drugi. Czasem pomagały poręcze z jednej, bądź drugiej strony szlaku, ale przez większą część drogi ich po prostu nie było. I stąd moja rada, najlepiej wziąć sobie w drogę jakieś kijki, czy coś w tym stylu, aby zagwarantować sobie większe bezpieczeństwo.
Po niecałej godzinie drogi, po przejściu obok jednej z najpiękniejszych pienińskich polan - Polany Szopka, dotarliśmy na skrzyżowanie szlaków na Przełęczy Szopka (779 m.n.p.m.). W tym miejscu odbiliśmy na niebieski szlak, skąd na Trzy Korony zostało nam jeszcze ok. 20-45 minut (w zależności od tego, jak szybko się idzie).
Z tego rozwidlenia można iść dalej żółtym szlakiem, ale wtedy zejdziemy na Krościenko, a nie na szczyt Trzech Koron.
Z przełęczy podziwiać można przepiękną panoramę Tatr, która na tle polany i boru wokół, wygląda bajecznie!
Po kilkunastu minutach dość męczącego i mocnego podejścia dotarliśmy na Siodło - niewielką płaśń na wysokości 955 m.n.p.m. To właśnie tam kupuje się bilety na wejście na platformę widokową na Okrąglicy (5 zł normalny, 2,50 zł ulgowy). Przy okazji można było zakupić w tejże budce kilka pamiątek. Na platformę widokową prowadzi metalowa konstrukcja - mostek nad przepaścią, z której można zobaczyć słowacki Czerwony Klasztor, a następnie schody na dziewięćset osiemdziesiąty drugi m.n.p.m. Na szczycie Trzech Koron stoi niewielka platforma widokowa, z której widoki są przepiękne. Z jednej strony można obserwować pienińskie szczyty, z drugiej cienką strużkę Dunajca i leżące nad nim Sromowce Niżne. Przy dobrej pogodzie podobno można zobaczyć stamtąd Babią Górę (która uchylając rąbka tajemnicy jest moim kolejnym górskim celem)! Ten moment na platformie na długo zapadnie mi w pamięci, jeden z najcudowniejszych widoków jakie widziałem w życiu, a do tego ta satysfakcja, że dotarłem i zdobyłem szczyt Trzech Koron.
Powrót był już nieco krótszy, chociaż trzeba było bardzo uważać na śliskie, drewniane belki i schodki, aby sobie nie zrobić krzywdy.
Bardzo się cieszę, że dałem rady, że pojechaliśmy tam i zdobyliśmy Trzy Korony. Podziwiam również moich sąsiadów - trzy osoby, trzy pokolenia: dziesięcioletni Igor, jego mama i babcia. Ostatnio bardzo polubiłem chodzić po górach i wierzę, że będę podbijał coraz to nowe szczyty - coraz piękniejsze i coraz trudniejsze, aby pokazać sobie, że można!
Na sam koniec chciałbym bardzo Was zaprosić do obserwowania bloga i mnie na social media, gdzie jestem dostępny częściej:
Ten najwyższy szczyt Pienin Właściwych (982 m.n.p.m., wybitność ponad 300 m), corocznie jest odwiedzany przez ok. 100 tysięcy osób!
Najpierw kilka informacji, jak można zdobyć Okrąglicę (najwyższą turnię Trzech Koron). Turyści najczęściej wchodzą na szczyt od strony Krościenka nad Dunajcem (czas wejścia: ok. 2 godziny), od strony Sromowiec Niżnych (czas wejścia: ok. 1 godzinę 45 minut), lub od strony Szczawnicy przez Sokolicę i Górę Zamkową (czas wejścia: ok. 3 godziny).
My wybraliśmy szlak od strony Sromowiec Niżnych. Przed wejściem na szlak stoi sklepik z pamiątkami, w którym można zakupić również prowiant na drogę, a w dużej sali obok sklepiku możemy oglądnąć ogromną makietę ukazującą całe pasmo Pienin.
Po wejściu na żółty szlak (470 m.n.p.m.) zaraz za pierwszym zakrętem ukazuje się niewielka bacówka, w której można kupić oscypki, żurawinę, czy słoje z miodem, a nieco dalej wznosi się schronisko PTTK "Trzy Korony". Gdy wracaliśmy ze szlaku, wstąpiliśmy tam na godzinny odpoczynek, a przy okazji zjedliśmy obiad - u mnie był to barani, góralski gulasz.
Po przejściu około 500 m, weszliśmy do Wąwozu Szopczańskiego. Po obu stronach drogi rozpościera się wąski, długi pas pienińskiej łąki z trawami i kwiatami, którą ograniczają wysokie skały. Cały czas prowadziła nas kamienista dróżka, która w tym miejscu zaczęła się robić dość stroma.
Po przejściu przez wąwóz dotarliśmy do boru świerkowego, towarzyszącego nam już do samego szczytu. Kilka razy naszą ścieżkę przecinał niewielki potok, którego woda odbijając się o kolejne kamyczki wydawała dźwięki niczym wodospad. Od tamtej pory wychodziliśmy szerokimi, ziemnymi schodami, które były ograniczane drewnianymi belkami. Po deszczu należało uważać, aby nie poślizgnąć się przechodząc z jednego stopnia na drugi. Czasem pomagały poręcze z jednej, bądź drugiej strony szlaku, ale przez większą część drogi ich po prostu nie było. I stąd moja rada, najlepiej wziąć sobie w drogę jakieś kijki, czy coś w tym stylu, aby zagwarantować sobie większe bezpieczeństwo.
Po niecałej godzinie drogi, po przejściu obok jednej z najpiękniejszych pienińskich polan - Polany Szopka, dotarliśmy na skrzyżowanie szlaków na Przełęczy Szopka (779 m.n.p.m.). W tym miejscu odbiliśmy na niebieski szlak, skąd na Trzy Korony zostało nam jeszcze ok. 20-45 minut (w zależności od tego, jak szybko się idzie).
Z tego rozwidlenia można iść dalej żółtym szlakiem, ale wtedy zejdziemy na Krościenko, a nie na szczyt Trzech Koron.
Z przełęczy podziwiać można przepiękną panoramę Tatr, która na tle polany i boru wokół, wygląda bajecznie!
Po kilkunastu minutach dość męczącego i mocnego podejścia dotarliśmy na Siodło - niewielką płaśń na wysokości 955 m.n.p.m. To właśnie tam kupuje się bilety na wejście na platformę widokową na Okrąglicy (5 zł normalny, 2,50 zł ulgowy). Przy okazji można było zakupić w tejże budce kilka pamiątek. Na platformę widokową prowadzi metalowa konstrukcja - mostek nad przepaścią, z której można zobaczyć słowacki Czerwony Klasztor, a następnie schody na dziewięćset osiemdziesiąty drugi m.n.p.m. Na szczycie Trzech Koron stoi niewielka platforma widokowa, z której widoki są przepiękne. Z jednej strony można obserwować pienińskie szczyty, z drugiej cienką strużkę Dunajca i leżące nad nim Sromowce Niżne. Przy dobrej pogodzie podobno można zobaczyć stamtąd Babią Górę (która uchylając rąbka tajemnicy jest moim kolejnym górskim celem)! Ten moment na platformie na długo zapadnie mi w pamięci, jeden z najcudowniejszych widoków jakie widziałem w życiu, a do tego ta satysfakcja, że dotarłem i zdobyłem szczyt Trzech Koron.
Powrót był już nieco krótszy, chociaż trzeba było bardzo uważać na śliskie, drewniane belki i schodki, aby sobie nie zrobić krzywdy.
Bardzo się cieszę, że dałem rady, że pojechaliśmy tam i zdobyliśmy Trzy Korony. Podziwiam również moich sąsiadów - trzy osoby, trzy pokolenia: dziesięcioletni Igor, jego mama i babcia. Ostatnio bardzo polubiłem chodzić po górach i wierzę, że będę podbijał coraz to nowe szczyty - coraz piękniejsze i coraz trudniejsze, aby pokazać sobie, że można!
Na sam koniec chciałbym bardzo Was zaprosić do obserwowania bloga i mnie na social media, gdzie jestem dostępny częściej:
- Facebook: https://www.facebook.com/swiatzmojejperspektywy/?ref=br_rs
- Instagram: @wayferer_ms
- Snapchat: @maks117
Laaaata temu byliśmy z mężem zapalonymi piechurami górskimi; na Trzy Korony wchodziliśmy od strony Szczawnicy przez Sokolicę i Górę Zamkową. Braliśmy udział w corocznym, dziesięciodniowym Rajdzie Odzieżowców z ciężkim plecakiem. Wspaniałe czasy, cudowne i czyste góry, panująca życzliwość wśród turystów... Pozdrawiam i dziękuję za ten spacer :)
OdpowiedzUsuńWspaniale spędzasz czas! Jestem pod wrażeniem cudnej wyprawy i jakie piękne widoki ! Rewelacja :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPoczytać , pooglądać mogę , ale wejść bym nie dała rady.
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka...Pozdrawiam :-)
Brawo dla Was. :)Pewnie zdobędziesz kolejne szczyty. Bardzo tam pięknie, bardzo malowniczo. :) Mam nadzieję, że kiedyś się tam wybiorę. Pozdrawiam i miłego dnia życzę. :) Śliczne zdjęcia. <3
OdpowiedzUsuńJa dwa miesiące temu zdobyłam trzy korony.
OdpowiedzUsuńWidzę że wycieczka bardzo udana.
Pozdrawiam Julia
Pięknie tam! Powodzenia w zdobywaniu kolejnych szczytów!
OdpowiedzUsuńBardzo udana wyprawa. Pieniny to najpiękniejszy zakątek Polski, oczywiście dla mnie:) Pozdrawiam Maksiu serdecznie.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem smaku tego gulaszu...
To są piękne miejsca. Dzięki za ciekawy opis wędrówki.
OdpowiedzUsuńFajnie, że znów mogłam poczytać co u Ciebie. Świetna wyprawa. Niestety nie będę zaglądała na podane miejsca bo nie mam zbyt dużo czasu na neta. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEch te widoki! A baranim gulaszem bym nie wzgardziła 😀
OdpowiedzUsuńW Pieninach byłam w 6 klasie i pamiętam, że bardzo mi się tam podobało
OdpowiedzUsuńŚwietna fotorelacja Maksiu! Kiedyś pasjami chodziliśmy po górach całą rodziną, teraz niestety mój kręgosłup nie pozwala. Mam wiele wspomnień z tego szlaku, miło było powspominać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Brawo! Też zaczynałem w Pieninach, to piękne malownicze góry, które oferują mnóstwo ciekawych szlaków.
OdpowiedzUsuńW schronisku Trzy Korony spaliśmy zeszłej zimy ale odpuściłem wejscie na Trzy Korony bo szlak był oblodzony.
Pozdrowienia dla sąsiadów!
Piękne są, byłam trzy lata temu. Nigdy tak nie utaplaliśmy butów w błocie, wchodziliśmy od strony zalewu Czorsztyńskiego. Czekaliśmy też na mostach godzinę w kolejce niczym na Giewont. Jednak było warto- zdjęcia na moim blogu zdjęciowym Chwile...(pasek bocznym- zdjęcie z łabędziami). Jednak najpiękniejsze są od strony Czerwonego Klasztoru.
OdpowiedzUsuńPozdrówki.
Zdobywanie szczytów "uzależnia", więc już się cieszę na kolejne Twoje opowieści...;o)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Pieniny i Szczawnicę :)) Mam do nich osobisty sentyment i uwielbiam tam wracać. Ja nie dawno wróciłam z Zakopanego i z Tatr. W Pieninach byłam cztery lata temu i już tęsknię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :))
Super wyprawa! fajnie było poczytac i poogladać! Pozdrawiam, Maks!
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka:))))Ja Trzy Korony widziałam od strony spływu Dunajcem:))))PRZEPIĘKNE MIEJSCE:)Jeszcze parę lat temu każdą wolną chwilkę spędzaliśmy w górach.Zaraziliśmy nasze córki górami i dziś one bardziej niż my zdobywają szczyty:))Młodsza zdobyła Koronę Polski,teraz do niej przymierza się starsza:)chociaż na wielu szczytach już były ale beż udokumentowania tego:))
OdpowiedzUsuńPiękna pasja:)Trzymam kciuki żeby Ci się udało:)
pozdrawiam cieplutko:))
Gratuluję, zdobywco Trzech Koron. Piękna wyprawa i wspaniałe jest to, że ludzie w różnym wieku wędrują razem podziwiając piękno gór.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.