Witam!
Różne wrześniowe zawirowania sprawiły, że mocno spadły szanse na domknięcie połowy Korony Beskidu Wyspowego do końca sezonu, przynajmniej tego mojego. Od października, ze względu na początek ostatniego i najtrudniejszego roku na studiach, wyjście w góry może graniczyć z cudem, bo chcąc nie chcąc takie eskapady chłoną sporą ilość czasu. Łatwo się więc domyślić, że wręcz z uporem maniaka szukałem w terminarzu okoliczności dzięki której uda mi się zrealizować ten beskidzki cel... no i wreszcie znalazłem! ;)
Widokowa, skąpana w jeszcze mocno grzejącym słonku trasa wydaje się być idealną do domknięcia połowy Korony Beskidu Wyspowego. I taka wskazówka zaprowadziła mnie do Mszany Dolnej, miasteczka leżącego na trasie Limanowa - Rabka-Zdrój. Jej położenie, pomiędzy kopułami Lubonia Wielkiego, Szczebla, Lubogoszczy, Adamczykowej, Grunwaldu, Wsołowej, Czarnego Działu i Ćwilina, sprawia że często, i jak najbardziej trafnie, nazywa się ją sercem Beskidu Wyspowego. Do zdobycia tej upragnionej dwudziestki posłużył szlak znakowany na żółto...
Cała wyprawa zamknęła się w zdobyciu trzech wzniesień Beskidu Wyspowego: Grunwaldu, Wsołowej oraz Czarnego Działu. Co prawda do Korony zaliczają się tylko te dwa ostatnie, ale że ów zachęcająco brzmiący Grunwald wznosi się tuż obok właściwej trasy i dodatkowo wchodzi w skład innej odznaki, "102 wysp", to grzechem byłoby go ot tak pominąć.
Zgodnie z tradycją tej serii w tym wpisie zapraszam na wirtualne wdrapywanie się na Grunwald oraz Wsołową, zaś w kolejnym powędrujemy na Czarny Dział...
|
Wyprawę na Grunwald (widoczny na zdjęciu), Wsołową oraz Czarny Dział zaczynamy w Mszanie Dolnej. Do miasteczka kursuje sporo busików i autobusów z Krakowa, więc tym razem wybrałem tą, moim zdaniem pełniejszą wrażeń i bardziej przygodową, opcję dojazdu. |
|
Jadąc busem z Krakowa wysiadamy na dworcu w Mszanie Dolnej. Stamtąd albo od razu wędrujemy za żółtym szlakiem, albo idziemy wzdłuż drogi krajowej nr 28 w kierunku Limanowej i po kilku minutach rozgrzewki skręcamy w ulicę Grunwaldzką. Jeśli ktoś woli wędrować otwartymi, widokowymi terenami zamiast lasem to zdecydowanie polecam tę drugą opcję. |
|
Wejście na Grunwald od strony ulicy Grunwaldzkiej biegnie nieznakowaną ścieżką, ale dzięki takim strzałkom nie ma szans na pogubienie się. |
|
Drogą asfaltową idziemy tylko chwilkę... |
|
Pierwsze odbicie w prawo wyprowadza nas poza asfalt. Pomimo niecałych dwudziestu kresek na termometrze słonko solidnie przygrzewało. Na szczęście przedpołudniowy chłodek i rosa na blednących już powoli źdźbłach gęstej trawy orzeźwiały jak nic innego. |
|
A w tyle zostawiamy serce Beskidu Wyspowego, czyli Mszanę Dolną... |
|
Na chwilę wchodzimy do lasu porastającego północne zbocza Grunwaldu. Robi się nieco bardziej stromo, ale w tak przyjemnym cieniu, potęgowanym dodatkowo przez wilgotną ściółkę, pokonanie tego odcinka nie stanowi żadnego problemu. |
|
Wyjście z lasu oznacza początek "ataku szczytowego" na pierwszy z wierzchołków Grunwaldu. |
|
Biały krzyż wznoszący się nieopodal wierzchołka upamiętnia 500. rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Stąd wzięła się właśnie najczęściej używana obecnie nazwa tego wzniesienia. Mszanianie używają również określeń Kopa oraz Kobyla Góra. |
|
Wraz z dojściem pod grunwaldzki krzyż oczom ukazują się pierwsze bajkowe widoki. Tutaj Mszana Dolna tonąca w jeszcze zielonych stokach Szczebla... |
|
A tu panorama na pogranicze Beskidu Wyspowego i Gorców. Na linii horyzontu widać znaną już Wam kopułę Lubonia Wielkiego, czy Szczebla. Dostrzec można także krzyż wieńczący Potaczkową, którą zdobywałem podczas jednej z sierpniowych wędrówek... |
|
Kilkadziesiąt metrów dalej docieramy na najwyższy punkt Grunwaldu. Jako że wzniesienie jest jedną ze "102 wysp" Beskidu Wyspowego, to zdjęcie z tabliczką musiało wpaść. |
|
Na 513 m n.p.m. robimy pierwszy dłuższy przystanek. Wcinamy drugie śniadanie wpatrując się w kolejny cel naszej wędrówki, Wsołową. |
|
Ruszamy dalej. Nie ma nic wspanialszego od otwartych, widokowych terenów... takimi panoramami można się zachwycać bez końca. |
|
Zachodni horyzont kreślą zarysy Lubonia Wielkiego oraz Szczebla, zaś północny- wielki trapez Lubogoszczy. Na pewno kojarzycie ten kształt z wyprawy na Adamczykową. Ostatnio dowiedziałem się, że na kursach dla przyszłych górskich przewodników Lubogoszcz nazywa się... trumną. Ja tam jednak wolę swój trapez... |
|
Do tej pory uparcie szliśmy nieoznakowanym szlakiem. W końcu jednak nadszedł ten moment, by zaprzyjaźnić się z żółtymi oznakowaniami trasy. |
|
Żółty szlak pomału wyprowadza nas w kierunku Wsołowej. |
|
Trawersując zbocza Wsołowej trzeba w pewnym momencie odbić z żółtego szlaku, który omija jej najwyższy punkt od północy. "Atak szczytowy" (szalenie polubiłem to określenie, więc bardziej wprawieni wędrowcy muszą mi to wybaczyć!), jak sami widzicie, jest z prawdziwego zdarzenia. Zarośnięta, dość stromo nachylona ścieżka stanowi nie lada gratkę dla beskidzkiego wędrowca. Trzeba tylko uważać, bo rosa na późnoletniej trawie lubi płatać nieprzyjemne figle. |
|
Beskidzka łąka wyprowadza nas na wierzchołek Wsołowej. Widoki w kierunku południowych granic Beskidu Wyspowego oraz Gorców są po prostu bajeczne... |
|
Zdjęcia nie oddają w 100% uroku i wspaniałości tej panoramy. Ja stałem tam jak wryty i tylko wodziłem maślanymi oczami od lewa do prawa. Gdyby wrześniowy dzień dysponował większą ilością czasu to przepadłbym na naprawdę długie chwile... |
|
Po chwili zachwytów trzeba było jednak ruszać dalej, by zdobyć Czarny Dział i jednocześnie tę upragnioną połowę Korony Beskidu Wyspowego. Tabliczka na Wsołowej została zniszczona już jakiś czas temu, więc do odpowiedniej dokumentacji wyprawy pozostało mi zapozować przy piorunochronie trzymając w ręku pozostałości drewnianego słupka. |
|
Ta panorama na Wsołowej może mi się śnić każdej nocy... Ostatnie spojrzenie i ruszamy w dalszą drogę! |
Za takie wrażenia pokochałem wędrówki po Beskidzie Wyspowym. A już niebawem wirtualnie ukończymy połowę Korony...
|
A na koniec mapka z fragmentem powyżej opisanej trasy ;) |
A jeśli ktoś chciałby zaglądnąć do moich wcześniejszych wędrówek po Beskidzie Wyspowym, to poniżej zostawiam linki:
Pozdrawiam i do napisania! :)
Dziękuję za te cudowne widoki, wnet połowa, może jeszcze coś wyskoczy ,pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKolejna wspaniała wyprawa uwieńczona sukcesem, Maks.
OdpowiedzUsuńTwoja konsekwencja jest godna podziwu, ale wiem, że to także Twoja pasja, więc wcale mnie nie dziwi fakt, że wspinasz się na coraz więcej i więcej :)
Widoki rzeczywiście zapierające dech w piersiach i wypada mi tylko podziękować Ci za to, że dzięki tym Twoim opowieściom i zdjęciom mam jedyną i niepowtarzalną okazję uczestniczyć wraz z Tobą w tych wyprawach i oglądać te krajobrazowe cuda.
Jak rozumiem, teraz będzie przerwa na naukę... ale w przyszłym roku dalsza część :)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Zachwycające widoki, które nigdy się nie nudzą :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCzłapię, człapię...Nie poganiaj...;o)
OdpowiedzUsuńPięknie. Bardzo lubię takie wycieczki i teraz przy małym dziecku trochę mi ich brakuje.
OdpowiedzUsuńJak tam pięknie! Cieszę się, że udało Ci się znaleźć czas na taką przygodę przed rozpoczęciem trudnego roku na studiach. Trasa wygląda zachwycająco, a widoki na pewno wynagradzają trud wędrówki... Zazdroszczę i czekam na kolejne relacje! ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje za kolejną wycieczkę, choć wirtualną to zawsze:) chociaż mieszkam w górach to zdecydowanie bardziej ciągnie mnie nad morze;) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWitaj jesiennym czasem Aniołów Beskidziaku
OdpowiedzUsuńKolejna piękna wycieczka. Zachwycające widoki, których mi tak brakuje. Chętnie usiadłabym pod białym krzyżem i chłonęła cały otaczający mnie świat.
Niech Anioł otuli Cię swoim opiekuńczym skrzydłem, a jesień niech zauroczy
Na takie widoki mogę patrzeć bez końca, chyba nigdy mi się nie znudzą, zdjęcia ja zawsze cudowne, gratuluję zdobycia kolejnych szczytów, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńWidoki super. Zapierają dech. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńTakie wędrowanie jest mi zupełnie obce więc tym bardziej podziwiam Twoje osiągnięcia. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńPiękna fotorelacja. Obejrzałam z wielką przyjemnością. Świetne widoki.
OdpowiedzUsuńPowodzenia Maks w tym wymagającym roku akademickim.
Pozdrawiam serdecznie
Piękna wyprawa i w dodatku trafiło Ci się "okno pogodowe" !!! Widoki przepiękne ! Pozdrawiam serdecznie Maks :)))
OdpowiedzUsuńPiękna wędrówka, dobrze, że skorzystałeś tak wiele z uroków wakacji.
OdpowiedzUsuńCudowne widoki :D
OdpowiedzUsuńKolejna wspaniała wyprawa, na dodatek cudna pogoda no i te widoki... zapierają dech w piersi. Wzgórza pokryte soczysta zielenią i skąpane we wrześniowym słońcu, bajka.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Piekne widoki! Uwielbiam spacerować po szlakach górskich, robie to zawsze gdy mam chwilę wolnego. Na pewno moge powiedzieć, że gdyby nie wygodne buty i wełniane skarpety, to moje stopy nie zaprowadziłyby mnie tak daleko podczas moich wypraw.
OdpowiedzUsuńPięknie, sielsko, zielono. Najbardziej zjawiskowe w tym Beskidzie są mgły. Samotne wyspy wyłaniają się wówczas z morza mgieł. To jest to. Muszę się znowu wybrać w Beskid Wyspowy.
OdpowiedzUsuń