Podróże #48: Helskie wspomnienia i pocztówki
Witam!
Ostatni lipcowy piątek to dobry czas na wakacyjne wspomnienia. Wierząc statystykom, ten post jest postem dwusetnym na tym blogu. Wyprawa na Hel nie bez przypadku otrzyma tę okrągłą liczbę, ponieważ jest to post wyjątkowy, z którym "walczyłem" całe dwa lata... Przeczytacie dzisiaj urywki, które stworzyłem w roku 2017, 2018 oraz 2019. Nigdy nie było mi po drodze, by zamknąć tę opowieść, choć jak zaraz zobaczycie, nie jest ona wcale taka długa... Więc po tak długim czasie skrytej egzystencji, przyblokowanej pomarańczowym napisem "post roboczy", nadszedł czas, by helski post otrzymał zaszczytne miejsce w blogowej historii.
Jeśli dobrze pamiętacie, dwa lata temu byłem z bratem na wakacjach na Pomorzu, nad naszym cudnym Bałtykiem. Kiedyś, kiedyś wędrowaliśmy najbardziej urokliwymi zakątkami Gdańska oraz Sopotu, a dziś zapraszam na wirtualny spacer po Helu - według mnie najpiękniejszego miejsca polskiego wybrzeża.
Na Hel ruszyliśmy o ósmej rano, wtedy bowiem spod gdańskiego Żurawia odpływał prom. Płynęliśmy nieco ponad 2 godziny, jednak takie momenty, choć krótkie, zapamiętuje się na długo. Wąskie koryta Motławy i Martwej Wisły ograniczało mnóstwo statków z gdańskiej stoczni na Ostrowie, lecz najcudniejszym fragmentem rejsu był niewątpliwie ten na otwartym morzu. Niewielkie fale Bałtyku otaczające prom dookoła, lekka bryza, delikatne promienie sierpniowego słońca, zgłuszony przez wodę warkot silników... Jak miło sobie teraz takie momenty powspominać...
Prom dotarł na helskie wybrzeże, a my rozpoczęliśmy nasze prawie całodniowe odkrywanie tego uroczego miasteczka na skraju Polski. Naszym pierwszym punktem był dworzec kolejowy, na którym musieliśmy zakupić bilety na drogę powrotną. Po drodze minęliśmy robiący wrażenie budynek Muzeum Rybołówstwa, przeszliśmy przez Park Wydmowy i niewielkimi helskimi uliczkami dotarliśmy na miejsce.
Z ulicy Dworcowej powędrowaliśmy na najsłynniejszą helską ulicę, czyli Wiejską. Po obu stronach drogi pięknie lecz skromnie prezentowały się stare, rybackie chatki wepchnięte między szereg nowszych domów, które o helskiej historii zapewne wiedzą niewiele...
Przeszliśmy prawie całą ulicą Wiejską, dosłownie kilkadziesiąt metrów przed rondem kończącym bieg owej słynnej drogi skręciliśmy w lewo, w wąziutką dróżkę, która po niedługiej chwili wprowadziła nas na teren świetlistego, piaszczystego lasu sosnowego. Ten zaś był zapowiedzią widoków, które mieliśmy ujrzeć kilkaset metrów dalej; z metra na metr nasze buty coraz bardziej walczyły z wszechobecnym helskim piachem. W końcu ścieżka stała się niczym ogromna piaskownica, a naszym oczom ukazały się bałtyckie fale delikatnie omywające czoło jasnożółtej plaży - wyjątkowej na polskim wybrzeżu, ponieważ jedynej, z której patrząc w kierunku południowym możemy obserwować wody Bałtyku...
Po ponad godzinnym spacerze po helskich piaskach, zaczęliśmy się powoli kierować w stronę jednej z leśnych ścieżek i centrum Helu. Mieliśmy wtedy odrobinę szczęścia, ponieważ akurat w tym dniu, trwał festiwal D-Day związany z wydarzeniami na Półwyspie Helskim z czasów II wojny światowej, dzięki czemu mogliśmy przez chwilę poczuć się jak świadkowie obrony Helu z 1939 roku.
Zanim z helskiej stacji kolejowej wyjechał regionalny pociąg do Gdańska, zdążyliśmy jeszcze zdobyć szczyt tamtejszej ponad 40-metrowej latarni nieśmiało wybijającej się ponad sosnowe korony, a także złapać nieco cienia pod topolą Heleną - drzewem, które zostało ogłoszone "Drzewem Roku 2017".
Do dziś pamiętam to miejsce jako bardzo urokliwe i przyjazne... Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia! 😉
Ostatni lipcowy piątek to dobry czas na wakacyjne wspomnienia. Wierząc statystykom, ten post jest postem dwusetnym na tym blogu. Wyprawa na Hel nie bez przypadku otrzyma tę okrągłą liczbę, ponieważ jest to post wyjątkowy, z którym "walczyłem" całe dwa lata... Przeczytacie dzisiaj urywki, które stworzyłem w roku 2017, 2018 oraz 2019. Nigdy nie było mi po drodze, by zamknąć tę opowieść, choć jak zaraz zobaczycie, nie jest ona wcale taka długa... Więc po tak długim czasie skrytej egzystencji, przyblokowanej pomarańczowym napisem "post roboczy", nadszedł czas, by helski post otrzymał zaszczytne miejsce w blogowej historii.
Jeśli dobrze pamiętacie, dwa lata temu byłem z bratem na wakacjach na Pomorzu, nad naszym cudnym Bałtykiem. Kiedyś, kiedyś wędrowaliśmy najbardziej urokliwymi zakątkami Gdańska oraz Sopotu, a dziś zapraszam na wirtualny spacer po Helu - według mnie najpiękniejszego miejsca polskiego wybrzeża.
Na Hel ruszyliśmy o ósmej rano, wtedy bowiem spod gdańskiego Żurawia odpływał prom. Płynęliśmy nieco ponad 2 godziny, jednak takie momenty, choć krótkie, zapamiętuje się na długo. Wąskie koryta Motławy i Martwej Wisły ograniczało mnóstwo statków z gdańskiej stoczni na Ostrowie, lecz najcudniejszym fragmentem rejsu był niewątpliwie ten na otwartym morzu. Niewielkie fale Bałtyku otaczające prom dookoła, lekka bryza, delikatne promienie sierpniowego słońca, zgłuszony przez wodę warkot silników... Jak miło sobie teraz takie momenty powspominać...
Westerplatte |
Ostatni punkt przy wypływie z Gdańska |
Helski port |
Prom dotarł na helskie wybrzeże, a my rozpoczęliśmy nasze prawie całodniowe odkrywanie tego uroczego miasteczka na skraju Polski. Naszym pierwszym punktem był dworzec kolejowy, na którym musieliśmy zakupić bilety na drogę powrotną. Po drodze minęliśmy robiący wrażenie budynek Muzeum Rybołówstwa, przeszliśmy przez Park Wydmowy i niewielkimi helskimi uliczkami dotarliśmy na miejsce.
Muzeum Rybołówstwa |
Stacja kolejowa Hel |
Z ulicy Dworcowej powędrowaliśmy na najsłynniejszą helską ulicę, czyli Wiejską. Po obu stronach drogi pięknie lecz skromnie prezentowały się stare, rybackie chatki wepchnięte między szereg nowszych domów, które o helskiej historii zapewne wiedzą niewiele...
Pomnik Obrońców Helu |
Restauracja "Maszoperia" - najsłynniejsza w Helu, nazwa nawiązuje do zespołów kaszubskich rybaków - maszopów, razem prowadzących połowy na morzu |
Ulica Wiejska |
Przeszliśmy prawie całą ulicą Wiejską, dosłownie kilkadziesiąt metrów przed rondem kończącym bieg owej słynnej drogi skręciliśmy w lewo, w wąziutką dróżkę, która po niedługiej chwili wprowadziła nas na teren świetlistego, piaszczystego lasu sosnowego. Ten zaś był zapowiedzią widoków, które mieliśmy ujrzeć kilkaset metrów dalej; z metra na metr nasze buty coraz bardziej walczyły z wszechobecnym helskim piachem. W końcu ścieżka stała się niczym ogromna piaskownica, a naszym oczom ukazały się bałtyckie fale delikatnie omywające czoło jasnożółtej plaży - wyjątkowej na polskim wybrzeżu, ponieważ jedynej, z której patrząc w kierunku południowym możemy obserwować wody Bałtyku...
Po ponad godzinnym spacerze po helskich piaskach, zaczęliśmy się powoli kierować w stronę jednej z leśnych ścieżek i centrum Helu. Mieliśmy wtedy odrobinę szczęścia, ponieważ akurat w tym dniu, trwał festiwal D-Day związany z wydarzeniami na Półwyspie Helskim z czasów II wojny światowej, dzięki czemu mogliśmy przez chwilę poczuć się jak świadkowie obrony Helu z 1939 roku.
Zanim z helskiej stacji kolejowej wyjechał regionalny pociąg do Gdańska, zdążyliśmy jeszcze zdobyć szczyt tamtejszej ponad 40-metrowej latarni nieśmiało wybijającej się ponad sosnowe korony, a także złapać nieco cienia pod topolą Heleną - drzewem, które zostało ogłoszone "Drzewem Roku 2017".
Widok ze szczytu helskiej latarni |
Topola Helena |
Do dziś pamiętam to miejsce jako bardzo urokliwe i przyjazne... Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia! 😉
Wspaniala wyprawa, bardzo lubie zdjecia z obloczkami na niebie, pozdrawiam i zycze milego weekendu:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wirtualną wycieczkę na Hel .Ożyły wspomnienia.
OdpowiedzUsuńCiekawych wakacji !
Świetny post i rewelacyjne zdjęcia. Nie byłam tam.
OdpowiedzUsuńSuperowe miejsce odwiedziłaś. Ja byłam tylko na starym mieście w Gdańsku i na Westerplatte. Helu niestety nie odwiedziłam.
OdpowiedzUsuńOh very cute photos darling
OdpowiedzUsuńxx
Hel to wyjątkowe miejsce na wybrzeżu. Mieszkam blisko morza , na Półwysep Helski często wracam . Miłego weekendu 🍎🍒☺
OdpowiedzUsuńNa Helu byłam parę lat temu, więc dziękuję za wspaniałą, wirtualną wycieczkę. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Łezka w oku się zakręciła, bo na Helu byłam jakieś pół wieku temu. Pamiętam, że za własne, oszczędzone pieniądze kupiłam sobie bransoletkę z bursztynu i bursztynową broszkę w kształcie mewy. Wakacje nastrajają do wspomnień, Twój blog jest 3 z kolei, wspominającym wcześniejsze wakacje. Na szczęście wszystkie opisywane miejsca zostały pięknie sfotografowane i ciekawie opisane. Udanych wakacji, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLubie odwiedzać polskie morze
OdpowiedzUsuńMiło wybrać się z Tobą na taki wirtualny spacer tym bardziej,że na Helu nigdy nie byłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Piękne miejsce, warto się wybrać ☺
OdpowiedzUsuńmiło było podziwiać morskie klimaty
OdpowiedzUsuńLubię Hel:)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, i piękny opis podróży. Nie miałam okazji być jeszcze nad morzem.
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam.
Piękne widoki znad naszego morza!
OdpowiedzUsuńMorze jakoś nie jest bliskie memu sercu. Wolę jeziora mazurskie!
OdpowiedzUsuńAle teraz, póki co brakuje mi wyjazdów, urlopu, relaksu...
Niestety chorowanie i L-4 nie pozwala na jakiekolwiek wojaże!
Serdeczności przesyłam na kolejne udane letnie dni:)
Hel zawsze będzie kojarzył mi się z dzieciństwem, ponieważ co roku tam jeździliśmy :). Pamiętam jak dziki swobodnie chodziły wśród ludzi czekając na jedzonko, tak były przyzwyczajone :). Fajna relacja i dużo pięknych zdjęć :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNa Helu nie byłam, w Gdańsku nie byłam ... no cóż, nie wszędzie można być (za to w tamtym roku w Ustce byłam). Piękne zdjęcia, zwłaszcza zdjęcia naszego pięknego morza, wydm (słychać szum fal, unosi się zapach morza). Miło się Ciebie czyta :)
OdpowiedzUsuńSuper że odświeżyłeś swoje wspomnienia z tamtej wyprawy. Ja również na Helu nie byĺam. Te domki przy ulicy Wiejskiej bardzo ładnie. Prześliczne te zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za przypomnienie Helu:) Miło się wspomina patrząc na Twoje zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Wspaniała wyprawa! Piękny post przywołujący wspomnienia;) Odbywałam taką samą podróż wiele lat temu, dlatego dziękuję Ci za przywołanie wspomnień:)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)
Świetna wycieczka, a zdjęcia jak zawsze rewelacyjne, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńAle świetna wycieczka, miło się z Tobą zwiedzało :) Kilkanaście lat temu tam byłam, bardzo mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńPrzepiekny wypad, domki są prześliczne a ujecia morza rewelacyjne, dziękuję za wycieczke.
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczna wyprawa. Ja na Helu byłam chyba jakieś 20 lat temu, później gdzieś nie było mi po drodze i najczęściej odwiedzałam Świnoujście, które swoją drogą uwielbiam. Hel jednak także mi przypadł do gustu, to bardzo ciekawy zakątek Polski. Z wielką chęcią bym tam jeszcze pojechała... Może kiedyś. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńTwoj post mobilizuje mnie do wybrania sie (kiedys)na Hel. Z ostatniego pobytu nie mam co wspominac, bo bylo zimno, padalo, nic nie zobaczylismy, a podroz autem tez nie byla rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńNo coz, w zlym czasie zdecydowalismy sie pojechac :(
Ale nic straconego, Hel na nas poczeka :))
Wspaniała wyprawa i cudowna fotorelacja. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia. Byłam we Władysławowie, Chłapowie, niestety na Hel nie udało się nam docjechać
OdpowiedzUsuńJako Polacy jesteśmy szczęściarzami bo mamy i góry i morze:) Dosyć dawno temu ja też zaliczyłam podobną trasę. Widoki cudne, zakątki urocze i nawet upływ czasu tego nie zmienił:) Piękna wyprawa i świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńpiękna foto relacja-:)
OdpowiedzUsuńNie byłam niestety na Helu, może kiedyś? A Ty fajnie piszesz.
OdpowiedzUsuńUrocza podróż. Na Helu jest pięknie. Bardzo podobaj mi się te maluteńkie domki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUrocze miejsce, a i post przypomniał mi ten morski klimacik.
OdpowiedzUsuńMaks, czy już pisałeś, na jakie studia się wybierasz? Możliwe, że to przeoczyłam, a jestem ciekawa, czy będą humanistyczne?
Pozdrawiam serdecznie.:))
Dziękuję za przywołanie wspomnień z Płw. Helskiego. Cudowne miejsca, cudowne widoki.
OdpowiedzUsuń:)
Cudne zdjęcia i miejsce :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńByłam na Helu dawno temu🙂
OdpowiedzUsuńFajnie pooglądać na zdjęciach miejsca które kiedyś zwiedzalam 🙂
Pozdrawiam
Dla mnie takie widoki to prawdziwa przyjemność móc zobaczyć drugi koniec Polski, tym bardziej że nigdy nie bylem na Helu, choć cały czas mam nadzieje... :))
OdpowiedzUsuńMiłe wspomnienia, piękne obrazki.
Piękna foto relacja.:)
OdpowiedzUsuńPółwysep Helski jest niesamowity! Piękne miejsce :) Byłam 1,5 roku temu na Helu, a teraz w czerwcu blisko Helu :))
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka i pięknie udokumentowana. Myślę, że i tobie było miło powspominać. Cieplutko pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka i prześliczne zdjęcia. Byłam na Helu. To był niezapomniany urlop. Też bardzo często z powodu niepogody wyruszaliśmy do Sopotu, Oliwy, Gdańska. Maksiu, bardzo dziękuję. Twój post ożywił moje wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Super fotki ,piękna relacja z wycieczki:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię polskie morze, będę w tych okolicach w sierpniu i na pewno odwiedzę Hel.
Pozdrawiam Maxiu:)
Świetna wyprawa i super relacja!
OdpowiedzUsuńByłam kilka lat temu na Helu:))
A nasze latarnie ma wszystkie zdobyte - tak się pochwalę:D
Z przyjemnością przeczytałam tekst i obejrzałam wyjątkowej urody zdjęcia. Być tam znów to moje marzenie. Bardzo lubię morze. Bardzo dziękuję za odwiedziny u mnie i wszystkie miłe komentarze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, widoki są cudowne:-)
OdpowiedzUsuńMaksiu:)ups Panie Maksymilianie:)Gratuluję dostania się na wymarzone studia:)))))
OdpowiedzUsuńW Helu byłam również w lipcu cały miesiąc,więc miałam możliwość przejścia go wzdłuż i wszerz:))Nie buszowałam jedynie po schronach,bo to nie moja bajka:)))Natomiast podobało mi się muzeum Helu,które znajduje się za dworcem kolejowym przy drodze do Juraty:)Jeszcze jest bardzo ciekawe miejsce Góra Szwedów gdzie znajduje się szkielet starej latarni:)Lubię Hel:)pozdrawiam
Świetne zdjęcia 😍 świetnie opisana podróż, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietna wyprawa, warto było pracować nad opisem. :)
OdpowiedzUsuńTylko jeden drobiazg dla porządku: z Gdańska na Hel na pewno nie płynąłeś po otwartym morzu, płynąłeś po Zatoce Gdańskiej. :)
Piękne zdjęcia i świetny do nich komentarz. Na Helu byłam w tym roku w majowy weekend i podobnie jak ty, jestem tym miejscem zauroczona. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietny fotoreportaż. Ciekawie piszesz i zdjęcia bardzo udane. Byłam dawno temu na Helu, strasznie wtedy wiało i więcej się nie odważyłam, jednak warto. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna fotorelacja! WYcieczka piękna. Kiedyś sama byłam i to widziałam, ale z tej perspektywy Hel wygląda jeszcze piękniej :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na Helu, to moje niespełnione marzenie..
OdpowiedzUsuńByłam raz na Helu podczas obozu z uczelni. Był to ostatni dzień wyjazdu. Pamiętam, że odwiedziliśmy wtedy fokarium.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam bałtyckie wybrzeże, szczególnie w odsłonie posezonowej😉 Dawno jednak na Helu nie byłam więc dziękuję za wirtualną wycieczkę i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCudowna foto-relacja. Zdjęcia bardzo kuszące i zachęcające do wyprawy.
OdpowiedzUsuńDobrze, że w końcu powstał ten post :)
Porywająca opowieść. Dziewiąte zdjęcie mógłbyś wysłać na jakiś konkurs. Podoba mi się, że nie rezygnujesz z robienia rzeczy, których nie jesteś w stanie zrobić szybko. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńRewelacja!!!!!!!!!!!!!cudowne widoki:)
OdpowiedzUsuńahh, cudowne widoki, tylko pozazdrościć! :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo serdecznie zapraszam do posta i być może (jeśli masz ochotę) mini konkursu-niespodzianki, wystarczy tylko dodać komentarz z głosem! :)
http://uszatkaa.blogspot.com/2019/08/wakacyjna-sprawa-mini-konkurs.html
You have a wonderful blog! The topics you write about are very close to me. Thank you for sharing your thoughts!
OdpowiedzUsuńI follow you through GFC! If you want, go to my blog :)
MY NEW POST: BAG OF YOUR DREAMS ♥♥♥
Pięknie opisałeś swoje wspomnienia i wspaniałe zdjęcia zamieściłeś. Brawo!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę kolejnego udanego miesiąca wakacji:))
Hel marzy mi się od dawna. Piękna podróż, super zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Dziękuję za piękne przypomnienie tych terenów, byłam i podziwiałam :-) Polecam też zachodnie nasze wybrzeże :-)
OdpowiedzUsuńPiękny spacer po Helu. Ostatni raz byłam tam jako dziecko. Prawie 20 lat temu. Widzę, że bardzo dużo się zmieniło.
OdpowiedzUsuńLubimy polskie morze, a Hel ma do tego niepowtarzalny urok. Jest jednak problem dojechać tam w sezonie samochodem, dlatego po sezonie podoba nam się jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńMiło jest powspominać po jakimś czasie nasze wojaże :) Hel zwiedziłam z Tobą wirtualnie , bo jeszcze nie byłam :)
OdpowiedzUsuńLubię tam powracać. Przy następnej okazji polecam zejście na plażę nr 65 i 64, jest bardziej malownicze.
OdpowiedzUsuńHel jest niezwykłym miejsce, a sama zatoka jest najlepszym miejscem w Polsce do kitesurfingu. W tym roku sprawdzałem tam nowy sprzęt (latawiec + trapez), który kupiłem w https://www.surfshop.pl/ w Gdyni
OdpowiedzUsuńDziękuję Maks za świetną relację.
OdpowiedzUsuńNigdy tam nie byłam.:)
Moc pozdrowionek.
Kocham podróże i bardzo często się w nie wybieram. Zawsze wracam z mnóstwem zdjęć, ale ubolewam nad tym, że nie zawsze są one tak piękne, jakbym mogła to sobie wymarzyć. Ale spokojnie! Jest taka strona, jak https://klubpodroznikow.com/relacje/polska-na-weekend/266-material-zewnetrzny/3206-piec-rad-na-fajne-zdjecia-z-wakacji Można na niej sobie znaleźć wskazówki, które pomogą w tym, aby robić piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńOby więcej takich wspomnień. Ja to z wakacjami nad morzem mam pełno pięknych wspomnień, polecam każdemu. Szczególnie jeżeli chodzi o sporty wodne to jest nad helem co robić. Takie rzeczy jak worek wodoodporny mogą wam się przydać.
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze od siebie, że jak ktoś się wybiera na wakacje nad wodę, nieważne czy jezioro czy woda, to warto mieć ze sobą torbę wodoszczelną https://gosup.pl/torby-wodoszczelne-96 .Z przykrego doświadczenia wiem,że bez niej sprzęt lubi się zamoczyć i zepsuć :(
OdpowiedzUsuń