Myśli na sto
Niepewność
siwe obłoczki
płynące w chaosie
frunące z nadzieją
nad pszeniczki oceanem
nagła rozłąka
od dmuchawców poduszeczek
ojców i mateczek
lotnicy niedoświadczeni
ze snu błogiego oderwani
myślą niepewną śnięci
skały
łąki
chwasty
zefir im wybierze drogę
Jeden z takich momentów, gdy poszczególne składowe Matki Natury pasują do siebie idealnie |
Ten widok pewnie dobrze znacie ze styczniowego wpisu, ile się od tamtej chwili zmieniło... |
Witam serdecznie! Tym razem nie poniesie mnie mnogość słów oraz myśli, ale w życiu warto kierować jakością, a nie ilością, chociaż oczywiście jak oba te rzeczowniki idą w jednym szeregu, to nie ma co narzekać, wtedy trzeba czerpać pełnymi garściami.
Na pewno każdy z Was, drodzy czytelnicy, zna znaczenie oraz moc dnia dzisiejszego. Sto lat temu w nieodległych ode mnie Wadowicach na świat przyszedł Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II. Od maleńkości postać naszego świętego Polaka była dla mnie tak niesamowitą, tak pełną wzorców oraz autorytetu, że nie mogłem pominąć tejże chwili, tego pięknego jubileuszu tutaj na blogu, w miejscu, który stanowi dla mnie wyjątkowy pamiętnik pokazujący moją drogę oraz najcenniejsze wartości.
Oczywiście też na pewno nie każdy zgodzi się ze mną, ktoś z Was być może twierdzi o Janie Pawle II inaczej niż ja; rozumiem to i szanuję, wszyscy mamy prawo kreować swoje opinie, tworzyć swój światopogląd, który jak wygląd jest zawsze wyjątkowy, ale tytuł tego bloga pozwala mi przedstawić to, co ja czuję, tak więc proszę o uszanowanie tego.
Postać Karola Wojtyły mogłaby wpisać się w tło oraz sens powyższej poezji. Jego pierwsze lata nie były usłane różami, a wręcz przeciwnie, ostrymi, bolesnymi cierniami; przed Pierwszą Komunią Świętą stracił ukochaną Mamę, kilkanaście lat później ojca, a jeszcze wcześniej ziemską wędrówkę ukończył jego starszy brat. Zefir posłał go na skały, stworzył mu drogę niezwykle zawiłą, ciężką, która dodatkowo się skomplikowała poprzez okrucieństwa wojny. Mimo tak beznadziejnej sytuacji, młody Wojtyła zawierzył swe życie Bogu oraz Matce Bożej, którym bezgranicznie ufał. To dzięki Nim odnalazł nadzieję, wiarę w to, że może pokonać owe skały na których przepadłby bezpowrotnie, które uniemożliwiłyby te wielkie rzeczy, które miały w przyszłości nadejść. Mądrość, ale także skromność i pokora ostatecznie przeważyły o zwycięstwie dobra nad złem w tym żywocie. Droga, choć nadal kręta, nieco złagodziła swe niepewne łuki, a skały zastąpione zostały słonecznymi łąkami na których to siwy obłoczek dmuchawca mógł ofiarować życie ogromnej kępie złocistych dobroczynnych mniszków.
Ojciec Święty jest szczególnie bliski mojej parafii, ponieważ to właśnie modrzewiowy kościółek w Niegowici zapoczątkował tę piękną wędrówkę do Watykanu. Mimo tylko rocznej posługi na tej ziemi, ówcześni zapamiętali skromnego wikarego z Wadowic na bardzo długo; jako wikarego, który rozwinął myśl o postawieniu nowej świątyni, która obecnie skupia parafian, jako wikarego dla którego wiejskie podpłomyki na śniadanie były największym rarytasem, a wreszcie jako wikarego rozumiejącego drugiego człowieka, nawet jeśli był nim ktoś prosty, bez wykształcenia i wyrafinowanego języka oraz potrafiącego takowemu pomóc w każdej potrzebie, trosce.
Chyba najbardziej znane zdjęcie Wojtyły z Niegowici, czyli pamiątka komunijna |
Pomnik księdza Wojtyły, w tle nowy niegowicki kościół |
Wspomnienia są w moim odczuciu łącznikiem między doświadczeniem, jestestwem oraz tworzeniem. Sam nie mam ich wielu, gdyż Jan Paweł II odszedł do Domu Ojca, gdy miałem pięć lat, jego postaci, wartości uczyłem się dopiero później. Jeśli jednak miałbym coś wspomnieć, to na pewno zatrzymam się na momencie z pogrzebu papieża, gdy czerwona księga na drewnianej trumience szargana dokuczliwym wiatrem niepodzielnie panującym wówczas na Placu świętego Piotra w pewnym momencie zamknęła się. Do dziś uważam, że to maleńki znak od samego papieża-Polaka, znak zamykający ten wielki pontyfikat, ale również znak otwierający myśl o jego ziemskim dziele, która oby nigdy nie zgasła w ludzkich sercach.
Jeśli chcielibyście odkryć wspomnienia jednej z parafianek z Niegowici o księdzu Wojtyle, wyjątkowe świadectwo, to poniżej podam link:
Miałem się nie rozpisywać, ale jak to w życiu bywa, na planach zazwyczaj się kończy samo planowanie oraz jego realizacja. Żegnam się z Wami nieco odmiennym akcentem, żywym i radosnym, a mianowicie udaną współpracą zielonego szpinaku, soczystego rabarbaru oraz słodziutkich truskawek w postaci zielonych naleśników z konfiturą rabarbarowo-truskawkową; nie inspirowałem się żadnymi przepisami i aż sam byłem zaskoczony, że udało mi się uzyskać taki efekt.
Jak zawsze, takie jedzenie smakuje najlepiej w otoczeniu majowego ogrodu |
Pozdrawiam Was słonecznie, majowo i do napisania! (od momentu aktualizacji Bloggera i zmiany wyglądu ikonek nie mogę znaleźć uśmiechniętych emoji, ale i tak niezmiennie je Wam przesyłam, mnóstwo uśmiechu, radości i zdrowia :))
Źródła obrazów (zdjęcie Jana Pawła II oraz zdjęć z Niegowici):
https://chrzescijanstwopedia.fandom.com/pl/wiki/Jan_Pawe%C5%82_II
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Plik:Karol_Wojtyla-wikary_w_Niegowici.jpg
https://www.wikiwand.com/pl/Niegowi%C4%87
Piękny wzruszający wpis.Ogladalam tv zarówno w godzinę śmierci i pogrzeb.To było smutne i jakby dające nadzieję.Wielki Człowiek, Ojciec.Przepiekne też były koncerty w niedzielę i dzisiaj z racji urodzin.Zdjecue z dmuchawcem świetne.Pozdraeiam.😀
OdpowiedzUsuńW moim domu zawsze był obecny. Już jako Ojciec Święty towarzyszył mi od najmłodszych lat. Aż trudno mi uwierzyć, że to już 15 lat Go nie ma i że miałby teraz 100 lat.
OdpowiedzUsuńPiękny wpis Maksiu. Dziękuję :)
Pamiętam ten smutny czas gdy odszedł Jan Paweł II do domu ojca... wtedy to poznałam mojego obecnego męża... Wszystko mamy zaposane tam u góry. Nie znamy dnia ani godziny. A to już 15 lat. Piękny post
OdpowiedzUsuńDziekuje.
Cudnie napisane :) pamiętam dzień w którym został wybrany na papieża, byłam wtedy nastolatką,a teraz już minęło 15 lat od jego śmierci, czasu niestety nie da się zatrzymać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Pięknie napisane. Dla mnie Ojciec Święty to moja młodość. Został wybrany papieżem gdy stałam się dorosłą a matura przypadła na czas pierwszej jego wizyty w Polsce. Wielki wspaniały człowiek. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńcudownie napisane. Jakie Ty masz cudowny widok majowego ogrodu
OdpowiedzUsuńAaa to Ty mieszkasz nie tylko w urokliwym miejscu, ale i dość sławnym - za sprawą Św. JPII. Dziękuję za link do wspomnień o Wielkim Polaku - uwielbiam takie świadectwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
ps. naleśniki wyglądają bardzo apetycznie :)
Jesli chodzi o tego papieza, to mam bardzo mieszane uczucia, ze tak to okresle. I powiem tylko: nie popisal sie za bardzo w pewnym bardzo wielkim problemie. I to jest dla mnie bardzo problematyczne, i nie zapieje ku jego czci. Ja i tak nie jestem za obwolywaniem ziemskich grzeszników jakimis swietosciami.
OdpowiedzUsuńPiekny maj masz :)
Pamiętam z biografii Jana Pawła, że był wikarym w małej miejscowości.
OdpowiedzUsuńA to jest twoja parafia! Masz szczęście.
Piękny wiersz i zdjęcie dmuchawca; masz tez zdolności kulinarne :)
Piękne wspomnienie o tym niezwykłym Człowieku, Maksiu. A naleśniczki wywołały u mnie odruch psa Pawłowa:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam.
Maksiu przygotowałaś piękny post o naszym Janie Pawle II. Już tyle lat minęło od jego śmierci. Szkoda, że nie mógł obchodzić z nami setnych urodzin.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Wczoraj mnie naszło na szukanie śladów papieża, przeglądałam zdjęcia z miejsc, które miałam okazję odwiedzić, a są związane z Janem Pawłem II czyli Wadowice, Kraków i Watykan. W Niegowici niestety nie byłam, może kiedyś zatrzymam się tam na chwile, nigdy nie wiadomo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Piękny wpis, tym bardziej cenny, że dorastałeś już po odejściu Jana Pawła II. Pierwsze zdjęcie śliczne, ulotna chwila uwieczniona. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienie o naszym Wielkim Świętym. Pierwsze zdjęcie jest genialne, możesz go wywołać, oprawić i zawiesić. Wiersz głęboki, a i kulinarny talent też masz.
OdpowiedzUsuńAch, tak miło piszesz, że zapominam co miałam teraz zrobić :D Piękne słowa Maks. Piękne o piękny życiu wspaniałego człowieka. Też niestety nie mogę go pamiętać, tylko skrawki obrazów z jego ostatnich audiencji. Ale Jan Paweł II to święty, taki nam bliski. Bo Polak, bo był ludzki, jak każdy z nas. Jeśli mam styczność z jego słowami, to przyznam się, zawsze lekko się dziwię, jak tak poważne, mądre myśli pochodzą od osoby z tak ciepłym uśmiechem.
OdpowiedzUsuńZdjęcie cudowne Ci wyszło. To chyba jest perfekcja w fotografii - nie dobre ujęcie, temat tylko wyczucie czaru, uroku danej chwili i złapanie tego. A co do naleśników... Efektowne, ale zielone mnie trochę przerażają hehe. Pozdrawiam cieplutko!
Papież z Wadowic na zawsze pozostanie w naszych sercach, a Jego mądre przesłania oby służyły ludziom zawsze🤗❤️
OdpowiedzUsuńNaleśniki wyglądają smakowicie 🍓
Serdeczności przesyłam na miłe majowe dni 🌞☕🌼🙋
Jan Paweł II na pewno wpisał się w życie niejednego z nas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ja m.in. nigdy nie zapomnę pogrzebu, dla mnie to jak widoczny znak z Niebios
OdpowiedzUsuńWpis jak miód na serducho...;o)
OdpowiedzUsuńmiło było poczytać,naleśniki super
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie czyta się twoje pisanie. Ja również pamiętam dzień śmierci papieża i jego ostatnie pielgrzymki do Polski i
OdpowiedzUsuńSmacznego 😉choć już pewnie nie ma do czego
UsuńPiękne wspomnienie o naszym papieżu. Też głęboko go noszę w sercu. Cudowne pierwsze zdjęcie. Taki pospolity mlecz , a jaki cud natury. Pozdrawiam cieplutko 🌻🌻🌻
OdpowiedzUsuńPiękny post. A jedzonko cudowne, takie sezonowe, fantastyczny pomysł! Pierwszw zdjęcie fantastyczne ☺☺
OdpowiedzUsuńWitaj Maks! W końcu do Ciebie dotarłam :) Miejsce, w którym mieszkasz to początek kapłańskiej drogi Karola Wojtyły. Byłam nastolatką, kiedy został wybrany na papieża. Pamiętam jego pielgrzymki do Polski, czas choroby. jego śmierć była dla mnie odejściem kogoś bliskiego, bez kogo trudno będzie dalej żyć. No i niezapomniany pogrzeb... Dobrze że Ty jako przedstawiciel młodego pokolenia też pielęgnujesz pamięć o nim. Też zwróciłam uwagę na dmuchawiec w promieniach słońca - piękne zdjęcie. Widzę że lubisz eksperymenty kulinarne - brawo!
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis o naszym papieżu i fajne naleśniczki ;)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis i piękne wsopmnienie o Janie Pawle II, cudowne zdjęcia. Pozdrawiam ciepło.:)
OdpowiedzUsuńA ja miałam to szczęście widzieć go i słuchać w mojej Bydgoszczy jak był na pielgrzymce:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za link do wspomnień pani Marii.
Ja to widziałam w oknie na Franciszkanskiej. To były niesamowite chwilę wzruszenia. I ten żal gdy odszedł do Domu Pana. To był Wielki Człowiek!!! Miło że o nim wspomniałeś. W jego domu w Wadowicach byłam dwa razy.
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć, że to tyle lat już minęło ....
OdpowiedzUsuńCzęsto jeździmy z mężem do Wadowic na wycieczkę i skłamałabym , gdybym nie przyznała się do tego, że tym co nas tam ciągnie - oprócz samego klimatu są... kremówki ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny post. Narobiłeś mi ogromnej ochoty na "zielone" naleśniki. Muszę takie zrobić na obiad.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)