Lato z wypiekami
Witam!
Ostatnie dni pogodowo zdecydowanie nie rozpieszczały... Rzęsiste deszcze sunące z ciężkich, nisko osadzonych chmur, chłód potęgowany przez wiatr o jakimś niezwyczajnym, bo południowym kierunku bezlitośnie przypomniały, że już niedługo lato znów będzie musiało ustąpić porze jesienno-zimowej. Wiem, że niektórych cieszy taki obrót spraw, zwłaszcza rozsławione ostatnio jesieniary czekające tylko na okazję, by wtulić się w ciepły koc i w towarzystwie mocno korzennej kawy, herbaty rozkoszować się książką, czy filmem. Ja natomiast, jak już zapewne dobrze wiecie, wcale nie wypatruję z entuzjazmem tego zimniejszego sezonu, dla mnie lato mogłoby trwać 365 dni w roku...
Dlatego aby zatrzymać jeszcze więcej tego ukochanego przeze mnie lata na blogu, zapraszam Was na małą podróż w świat wypieków, które ostatnio poczyniłem... Piec można oczywiście cały rok, w tym nie ma jakiejś większej filozofii, ale dla mnie mieszanie się zapachów drożdży, zakwasu, czy zapiekanych owoców ze słodką wonią kwiatów w ogrodzie jest swego rodzaju magią... magią przenoszącą w czasy dzieciństwa, przywołującą beztroskie i radosne chwile, które już nigdy nie powrócą.
~ JAGODZIANKI ~
Inaczej tej przyjemnej podróży nie mógłbym zacząć... Jagodzianki każdego lata są chyba moją największą piekarniczą dumą, choć dopiero w tym roku opracowałem przepis satysfakcjonujący mnie do granic możliwości. Delikatne ciasto drożdżowe upachnione skórką z pomarańczy i lawendą, słodkie jagody prosto z krakowskiego Starego Kleparza oraz oczywiście kruszonka pachnąca na pół domu masłem i wanilią... taki jest mój sposób na te bułeczki. Czasami całość wykańczam dodatkowo ganachem z białej czekolady, która idealnie łączy się z jagodami, oraz jadalnymi kwiatami nasturcji przełamującymi nieco tę wylewającą się zewsząd słodycz. Ale co muszę podkreślić, ja za bardzo nie rozumiem takiego jagodziankowego fenomenu, który mówi żeby w jak najmniejszej ilości ciasta zamknąć jak największą ilość jagód... Szczerze, dla mnie taka maksymalizacja owoców przy jednoczesnej minimalizacji ciasta jest trochę pozbawiona sensu, bo o ile sam uważam, że porcja jagód w jednej drożdżówce powinna być spora, o tyle otulenie jej warstwą ciasta o grubości pergaminu powoduje, że wypiek jagodzianką trochę być przestaje. Poza tym niech pierwszy rzuci kamieniem ten, którego kubki smakowe nie pieją z zachwytu nad dobrze potraktowanym mięciutkim, maślanym ciastem drożdżowym...
Kwiaty z nasturcji nie dość że smakują, to jeszcze jak wyglądają! Odkąd zakwitły mi w ogrodzie, używam jak mogę! Robią robotę... |
W przekroju króluje jagodowe nadzienie... |
~ CLAFOUTIS ~
Czy ktokolwiek z Was piekł, próbował albo w ogóle wiedział o istnieniu francuskiego clafoutis? Jeśli nie, to najwyższa pora nadrobić te zaległości dopóki jeszcze lato w pełni. Banalne w przygotowaniu i całkowicie niebanalne w konsystencji oraz smaku... to całe clafoutis. Owoce zatopione w cieście łudząco przypominającym to naleśnikowe zapieka się w piekarniku do momentu, gdy rumiany wierzch będzie lekko chrupać pod naciskiem noża, a wnętrze zachowa konsystencję puddingu lub nieco bardziej zwartego budyniu. Tradycyjnie Francuzi w taki sposób traktują wcześniej wydrylowane wiśnie, ale że nie każdy za wiśniami przepada, to z powodzeniem można zastąpić je czereśniami, truskawkami, malinami, porzeczkami, czy agrestem.
Na tym zdjęciu dobrze widać tę wyjątkową konsystencję clafoutis... naprawdę polecam każdemu wypróbować ten deser! |
~ DUTCH BABY ~
Mimo nazwy, która myli jak tylko może, bo ani to dutch (wypiek powstał z Stanach Zjednoczonych lub Niemczech), ani baby (wersja mini to to nie jest zdecydowanie), ten pieczony naleśnik jest chyba jedną z ciekawszych i pyszniejszych rzeczy, które można sobie zaserwować na śniadanie w letnim ogrodzie... Dutch baby to nic innego jak ciasto naleśnikowe wlewane bezpośrednio na rozgrzane wcześniej i wysmarowane masłem naczynie żaroodporne i pieczone przez kilkanaście minut w piekarniku. W tym czasie dzieje się cała magia, bowiem ciasto przy brzegach formy, mimo braku drożdży, czy proszku do pieczenia, zaczyna gwałtownie wyrastać tworząc ogromną wręcz naleśnikową czarę. Najlepiej smakuje ze świeżymi owocami lub domową konfiturą z dodatkowym kleksem kwaśnej śmietany i odrobinką wanilii lecz jeśli ktoś się uprze, to dutch baby może podać i na słono, w końcu do samego ciasta nie dodaje się cukru.
Słowem podsumowania, jest to kolejny prosty wypiek, który pozostawia po sobie niemałe wrażenie...
Po wyjęciu z pieca dutch baby nieco opada, ale i tak te jego brzegi robią duże wrażenie! |
~ CHLEB NA ZAKWASIE ~
Kulinarną podróż po tym jakże wdzięcznym świecie glutenu zakończę najprościej jak się da, ale i najwdzięczniej jak się da. Wypiekanie pszenno-żytniego chleba na zakwasie w domowym zaciszu jest czynnością tak uspokajającą, tak satysfakcjonującą i do tego tak banalną, że aż niezwykłą. Na początku lipca piekłem taki chlebek po raz pierwszy i do dziś żałuję, że tak późno podjąłem się tego wyzwania. Wszelakie jego tekstury, począwszy od chrupiącej skórki i kończąc na najgłębiej ukrytym glutenowym oczku, i łatwość wykonania bez wahania mogę ocenić na piątkę z plusem, zaś zapach i smak, podbity dodatkowo czosnkiem, świeżym cząbrem z ogródka i czarnuszką, na zdecydowaną szóstkę. Specjalnie do tego chleba (bo chodził mi po głowie już parę dni wcześniej) nakisiłem sporawy słoik ogórków, które dostałem od mojej sąsiadki wprost z jej gruntu. Tak więc jak możecie się domyślać chleb ledwo co zdążył wyskoczyć z żeliwnego garnka, a tu już nie było po nim śladu...
Pierwszy chleb przed wstawieniem... |
...i po wyjęciu z pieca |
Ten chlebek naprawdę był jak malowany... |
Wierzch kolejnego chleba obsypałem obficie mąką, przez co skórka wyglądała jak milion dolarów |
Od czasu do czasu naprawdę warto rzucić wszystko i upiec coś smakowitego, takie małe szczęścia warto w sobie pielęgnować. A jeśli już coś ostatnio piekliście to koniecznie pochwalcie się w komentarzu.
Na sam koniec zostawiam przepisy i linki do przepisów powyższych wypieków:
Zdjęcia z mojego przepiśnika |
Dutch baby piekę według tego przepisu: https://olgamaj.pl/recipe/dutch-baby/
Chleb zaś wypiekam z tego przepisu: https://bieszczadzkaheca.blogspot.com/2022/03/domowy-chlebek-nic-prostszego.html
Pozdrawiam serdecznie i do napisania! ;)
Jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuńWow, ślinka cieknie, masz talent.Chleb piekłam w czasie pandemi, w tym tygodniu piekłam 2 różne babki ,cytrynową i kakaową no i tort na spóźnione urodziny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Jak wiele talentów jeszcze się w Tobie skrywa? Naprawdę jestem w szoku, choć nie powinnam, bo mój mąż też piecze różności i to on bardziej rządzi w kuchni ode mnie, ale Twoje wypieki są tak dopracowane, że wyglądają jak małe dzieła sztuki :) Gratuluję kulinarnych umiejętności z całego serca (przepisy oczywiście sobie ściągnęłam) :) I pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńMaks, znowu jesteś genialny 👏🏼Ale mi zrobiłeś smaczek, zamykam posta bo wszystkie sukienki i spódnice już są zbyt ciasne 😱
OdpowiedzUsuńDla mnie lato też mogłoby trwać 365 dni w roku :) A wypieki wyglądają niezwykle apetycznie. Zapiszę sobie przepisy :)
OdpowiedzUsuńNo to muszę koniecznie spróbować upiec ten chleb. Co ostatnio upiekłam? Sernik podobno smaczny:) Gotowanie , pieczenie może faktycznie być super sposobę na odstresowanie. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńSame smakołyki U Ciebie. Bardzo dziękuję za przepisy, zapisałam na później. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego kolejnego talentu. Pozdrawiam serdecznie Maks i życzę błogosławionego tygodnia.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię! Bo ostatnio jakieś straszliwe lenistwo mnie coraz częściej dopada i kombinuję by jeść tylko to co nie wymaga spędzania w kuchni więcej czasu niż kwadrans. Dobrego nowego tygodnia Ci życzę;)
OdpowiedzUsuńWowww
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Twoich wypieków. Jagodzianki wyglądaj obłędnie. Pajda domowego chleba z masłem i małosolnym smakuje wyśmienicie.
Domyślam się jak wybornie smakują. Dla mnie lato też może trwać 365 dni.
Przesyłam Ci moc uścisków i serdecznych pozdrowień:)
Maksiu!
UsuńKoryciny (Ziołowy zakątek) i Korycin (ten od serów) to dwie różne miejscowości.
Serdecznie pozdrawiam:)
O widzisz, jednak człowiek przez całe życie się uczy! Dziękuję za poprawę i pozdrawiam! :)
UsuńPo czwartym kliknięciu wreszcie mogę coś napisać uff ;) Same pyszności od chlebka bym zaczęła a potem jak nic jagodzianki bym pochłonęła wyglądają przepysznie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFakt że mi narobiłeś smaka, ślinka cieknie na te Twoje wypieki podziwiam !!Ja mimo że stara juz jestem nigdy za kuchnią nie przepadałam. Ale jak człek musi to wypieka , dlatego Cię podziwiam , to trzeba połknąć bakcyla za młodu !! Ale nie powiem wszystkiego w Twoim wykonaniu bym spróbowała!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i powodzenia w kuchni życzę !!
Ależ wypieki... Na robiłeś mi apetytu... Wprawdzie na blogu nie pokazuje jeszcze, bo teraz sezon kwiatowy ale... Tak piekę okragly rok... Z darów z ogrodu...teraz rządzi cukinia, więc na okrągło, placki naleśniki, gofry, lecza,... Maliny i jeżyny już też są więc robię słodkie dania będą, tarty i pudding... Ach. Same pyszności... Chleb wygląda smakowicie, u nas rządzi czosnkowy, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSmakowity wpis. A przepisy to cudowna niespodzianka.
OdpowiedzUsuńAż mi ślinka leci :) Apetycznie wszystko wygląda!! Przepisy zachowam i postaram się wypróbować:) Dzięki !
OdpowiedzUsuńNareszcie Basia mi podpowiedziała, jak dotrzeć do komentarzy na Twoim blogu.
OdpowiedzUsuńZachwycający, przepyszny post. Ciasta, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Jesteś świetnym materiałem na męża. Na każdym polu osiągasz sukcesy. Szkoda, że nie mam córki.:( Żartuje...
Maksiu, ja też należę do teamu wielbicieli lata i słodkości:) Dutch baby mnie zainteresowało, będę musiała wypróbować przepis.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ale pyszności nam tutaj pokazujesz :).
OdpowiedzUsuńKażde zdjęcia zachęca do spróbowania Twoich specjałów :).
Witaj sierpniowym popołudniem Maks
OdpowiedzUsuńJak ja kiedyś lubiłam takie prawdziwe, pachnące pieczywo. Niestety, teraz pozostaje mi tylko bezglutenowe.
Pozdrawiam festiwalem hortensji w ogrodzie
Dziękuję za wczorajsze pozdrowienia przekazane przez Basię (mam nadzieję, że się do nich rzeczywiście dołączyłeś:)))). Może i mi kiedyś uda się ją odwiedzić.
UsuńPozdrawiam porannie
Maks, Twoje wypieki wyglądają obłędnie i na pewno wyśmienicie smakują - jestem pod wrażeniem. Jagodzianki genialne - tak cieniutko ciasta i mnóstwo jagód. Dla mnie jagodzianki to ukochany smak lata! A jeszcze ten chlebek domowy z małosolnym ogórkiem - pychota, mniam...O istnieniu tych pozostałych ciast nie miałam pojęcia.
OdpowiedzUsuńI pielęgnuj dalej swoje małe szczęścia, bo to jest bardzo ważne :)))
Same pyszności u Ciebie, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńNo, chylę czoła - niesamowite wypieki! Ja ostatnio piekłam jagodzianki :) Uściski posyłam :)
OdpowiedzUsuńWspaniałości Maks. Jagodzianki jadłam tego lata i to dużo. Same jagody też uwielbiam. Na Lubaniu było ich całe mnóstwo, więc jedliśmy i jedliśmy. Moja babcia robiła wspaniałą kruszonkę z rabarbarem i śliwkami. Mniaaaaaaam
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru Ci życzę
Jestem pod wrażeniem Twoich wypieków. Kiedy Ty znajdujesz czas? Podziwiam Cię od dawna, że potrafisz łączyć w sobie tyle talentów. Od lat piekę ciasto drożdżowe i chleb na zakwasie, ale nie odważyłam się, by upiec jagodzianki. Clafoutis jadłam w sierpniu, bo upiekła nam je nasza córka mieszkająca we Francji. Bardzo nam smakowało. Nawet nie pokusiłam się, by zapisać przepis, bo wydawało mi się, że nie podołam. Taki smak płynie z Twojego postu, że pokuszę się, by upiec jagodzianki. Pozdrawiam Cię serdecznie z ogrodu pełnego już kolorowych kwiatów hortensji i rozchodników okazałych:):):)
OdpowiedzUsuńSmakowite wypieki , wyglądają rewelacyjnie. Podziwiam i gratuluję. Pozdrawiam serdecznie 🌺🌺🌺🌺
OdpowiedzUsuń