Czerwcowe pola w zieleni, złocie i fiolecie
Witam!
Ostatnio ciężko znaleźć nam miejsce, w którym można odpocząć i oderwać się nieco od wszego harmidru, panującego bezlitośnie. Czasami naprawdę jestem wdzięczny losowi, że pomimo tego iż całe dnie przesiaduję w Krakowie, który mimo swego piękna, dusi wiecznymi korkami na drogach, smogiem i wszechobecnym hałasem, resztę czasu mogę spędzić na wsi, nieco spokojniejszej i bardziej przyjaznej dla duszy i ciała. Jednak ten przysłówek "nieco" trochę psuje tę wiejską sielankę, do której nas tak ochoczo przekonywał chociażby Kochanowski. W dzisiejszych czasach, w XXI wieku, nawet i wieś zaczyna ślepo dążyć, aby nazywano ją miasteczkiem, czy nawet małym miastem, bo to jest tak nowoczesne i na czasie.
Na szczęście jednak nie jest tak w każdym przypadku, przez co czasem i ja mam jeszcze taką możliwość, by dosłownie parę kroków od domu, mogę poobserwować ten jakże osobliwy wiejski krajobraz.
Czerwcowe pola są chyba najbardziej kolorowe i urzekające; złocące się od dojrzewającej pszenicy i jęczmienia, zielone od jeszcze niedojrzałych zbóż, fioletowe od połaci facelii, która nie bez powodu jest nazywana "przyjaciółką pszczół", szafirowe od delikatnych kęp bławatków i całego sklepienia nieba, które zamyka tę całą boską kompozycję, białe od rumianów, czerwone od pojedynczych, skromnych, lecz rzucających się w oczy maków, beżowe od drobnego pyłu pokrywającego polną drogę... W takich miejscach można znaleźć każdy kolor, o jakim tylko człowiek zapragnie, ale co najważniejsze, zostawić za sobą codzienne problemy, obowiązki, myśli skupione nie wiadomo na co i chwilę popatrzeć na tę przyjemną fuzję barw, dźwięków i zapachów.
Na koniec zostawiam Was z wyżej wspominanym Janem Kochanowskim. Wiersz, mimo że znany, to za każdym razem wprowadza w przyjemny nastrój. Ja go bardzo lubię.
Ostatnio ciężko znaleźć nam miejsce, w którym można odpocząć i oderwać się nieco od wszego harmidru, panującego bezlitośnie. Czasami naprawdę jestem wdzięczny losowi, że pomimo tego iż całe dnie przesiaduję w Krakowie, który mimo swego piękna, dusi wiecznymi korkami na drogach, smogiem i wszechobecnym hałasem, resztę czasu mogę spędzić na wsi, nieco spokojniejszej i bardziej przyjaznej dla duszy i ciała. Jednak ten przysłówek "nieco" trochę psuje tę wiejską sielankę, do której nas tak ochoczo przekonywał chociażby Kochanowski. W dzisiejszych czasach, w XXI wieku, nawet i wieś zaczyna ślepo dążyć, aby nazywano ją miasteczkiem, czy nawet małym miastem, bo to jest tak nowoczesne i na czasie.
Na szczęście jednak nie jest tak w każdym przypadku, przez co czasem i ja mam jeszcze taką możliwość, by dosłownie parę kroków od domu, mogę poobserwować ten jakże osobliwy wiejski krajobraz.
Czerwcowe pola są chyba najbardziej kolorowe i urzekające; złocące się od dojrzewającej pszenicy i jęczmienia, zielone od jeszcze niedojrzałych zbóż, fioletowe od połaci facelii, która nie bez powodu jest nazywana "przyjaciółką pszczół", szafirowe od delikatnych kęp bławatków i całego sklepienia nieba, które zamyka tę całą boską kompozycję, białe od rumianów, czerwone od pojedynczych, skromnych, lecz rzucających się w oczy maków, beżowe od drobnego pyłu pokrywającego polną drogę... W takich miejscach można znaleźć każdy kolor, o jakim tylko człowiek zapragnie, ale co najważniejsze, zostawić za sobą codzienne problemy, obowiązki, myśli skupione nie wiadomo na co i chwilę popatrzeć na tę przyjemną fuzję barw, dźwięków i zapachów.
Na koniec zostawiam Was z wyżej wspominanym Janem Kochanowskim. Wiersz, mimo że znany, to za każdym razem wprowadza w przyjemny nastrój. Ja go bardzo lubię.
PIEŚŃ ŚWIĘTOJAŃSKA O SOBÓTCE (PANNA XII)
Wsi spokojna, wsi wesoła!
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć zaraz wszytki?
Człowiek z tej pieczy uczciwie
Bez wszelakiej lichwy żywie,
Pobożne jego staranie
I bezpieczne nabywanie.
Inszy się ciągną przy dworze
Albo żeglują przez morze,
Gdzie człowieka wicher pędzi,
A śmierć bliżej niż na piędzi.
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć zaraz wszytki?
Człowiek z tej pieczy uczciwie
Bez wszelakiej lichwy żywie,
Pobożne jego staranie
I bezpieczne nabywanie.
Inszy się ciągną przy dworze
Albo żeglują przez morze,
Gdzie człowieka wicher pędzi,
A śmierć bliżej niż na piędzi.
Najdziesz, kto w płat język dawa,
A radę na funt przedawa;
Krwią drudzy zysk oblewają,
Gardła na to odważają.·
Oracz pługiem zarznie w ziemię,
Stąd i siebie i swe plemię,
Stąd roczną czeladź i wszytek
Opatruje swój dobytek.
Jemu sady obradzają,
Jemu pszczoły miód dawają,
Nań przychodzi z owiec wełna
I zagroda jagniąt pełna;
On łąki, on pola kosi,
A do gumna wszytko nosi.
Skoro ten siew odprawiemy,
Komin w koło obsiędziemy;
Tam już pieśni rozmaite,
Tam będą gadki pokryte,
Tam trefne pląsy z ukłony,
Tam cenar, tam i goniony.
A gospodarz wziąwszy siatkę
Idzie mrokiem na usadkę,
Abo sidła stawia w lesie;
Jednak zawżdy co przyniesie.
W rzece na gęste więcierze
Czasem wędą ryby bierze;
A radę na funt przedawa;
Krwią drudzy zysk oblewają,
Gardła na to odważają.·
Oracz pługiem zarznie w ziemię,
Stąd i siebie i swe plemię,
Stąd roczną czeladź i wszytek
Opatruje swój dobytek.
Jemu sady obradzają,
Jemu pszczoły miód dawają,
Nań przychodzi z owiec wełna
I zagroda jagniąt pełna;
On łąki, on pola kosi,
A do gumna wszytko nosi.
Skoro ten siew odprawiemy,
Komin w koło obsiędziemy;
Tam już pieśni rozmaite,
Tam będą gadki pokryte,
Tam trefne pląsy z ukłony,
Tam cenar, tam i goniony.
A gospodarz wziąwszy siatkę
Idzie mrokiem na usadkę,
Abo sidła stawia w lesie;
Jednak zawżdy co przyniesie.
W rzece na gęste więcierze
Czasem wędą ryby bierze;
A rozliczni ptacy wkoło
Ozywają się wesoło;
Stada igrają przy wodzie,
A sam pasterz siedząc w chłodzie
Gra w piszczałkę proste pieśni,
A faunowie skaczą leśni.
Za tym sprzętna gospodyni
O wieczerzy pilność czyni,
Mając doma ten dostatek,
Że się obejdzie bez jatek;
Ona sama bydło liczy,
Kiedy z pola idąc, ryczy,
Ona i spuszczać pomoże;
Męża wzmaga jako może.
A niedorośli wnukowie,
Chyląc się ku starszej głowie,
Wykną przestawać na male,
Wstyd i cnotę chować w cale.
Dzień tu; ale insze zorze
Zapadłyby znowu w morze,
Niżby mój głos wyrzekł wszytki
Wieśne wczasy i pożytki.
Pozdrawiam i do zobaczenia!😀
Ozywają się wesoło;
Stada igrają przy wodzie,
A sam pasterz siedząc w chłodzie
Gra w piszczałkę proste pieśni,
A faunowie skaczą leśni.
Za tym sprzętna gospodyni
O wieczerzy pilność czyni,
Mając doma ten dostatek,
Że się obejdzie bez jatek;
Ona sama bydło liczy,
Kiedy z pola idąc, ryczy,
Ona i spuszczać pomoże;
Męża wzmaga jako może.
A niedorośli wnukowie,
Chyląc się ku starszej głowie,
Wykną przestawać na male,
Wstyd i cnotę chować w cale.
Dzień tu; ale insze zorze
Zapadłyby znowu w morze,
Niżby mój głos wyrzekł wszytki
Wieśne wczasy i pożytki.
Pozdrawiam i do zobaczenia!😀
Przepiękne widoki. Aż Ci ich zazdroszczę. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTradycyjny krajobraz rolniczy to jeden z najpiękniejszych krajobrazów, jakie w ogóle istnieją. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa bym bardzo chciała aby polskie wsie zachowały swój cudny, wiejski klimat. Postęp postępem ale niech te łąki, łany zbóż będą. Jak wszyscy uciekną do miast albo stworzą tylko miasta to będzie ogromny dramat państwowy, bo wieś jest ważnym elementem istnienia miast i odwrotnie. Jedno bez drugiego nie jest wstanie funkcjonować dobrze. Tylu jest miłośników wsi a tak bardzo te wsie się zmieniają... giną wręcz.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Piękne widoki i oby trwały jak najdłużej. Bardzo często jeżdżę na przejażdżki rowerowe wśród pól i niestety tylko jednej łączki. To jest moja ulubiona trasa. Te kolory, ten zapach. Wiem w których miejscach rosną piękne polne kwiaty. Tych widoków nie zamieniłabym na nic. Na polnych pachnących drogach czuję się najlepiej. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mimo wszystko takich widoków nigdy nie zabraknie. A wieś się zmienia, to prawda. Jeżeli są to zmiany które ułatwiają życie to dobrze. Ale nie wszystko jest dobre dla przyrody i człowieka. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńpiękne widoki-też znam to z dzieciństwa i też chciałabym by tak było jak kiedys.Tam gdzie bywałam na wakacjach nie było mechanizacji ot stary traktor a większość prac wykonywał koń.
OdpowiedzUsuń