Wakacyjne plany
Witajcie!
U mnie wakacje już od najbliższego piątku. 24 czerwca po raz kolejny zakończy się rok szkolny i nadejdą upragnione letnie ferie.
Tegoroczny koniec będzie z pewnością inny niż pozostałe. Po 9 latach (szkoła podstawowa i gimnazjum) opuszczam swoją ukochaną szkołę i przenoszę się do krakowskiego liceum - do "jedynki", bądź "dwójki" - zobaczymy jak szkoły rozpatrzą moje wnioski (tak więc do 1 lipca, będzie mną rządzić wielkie poddenerwowanie i stres, co będzie dalej).
Te 9 lat, ta szkoła, była moim trzecim rodzicem - wychowała, uczyła, przygotowywała do życia w wielkim i nie zawsze dobrym świecie, nagradzała za dobre i karała za złe.
Poczynając od pierwszej klasy szkoły podstawowej, po trzecią gimnazjum, zrozumiałem, jakie jest życie każdego z nas i co mniej więcej mnie interesuje, (bo tak szczerze to nadal nie wiem kim będę w przyszłości) a to wcale nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać. Szkoła uświadomiła mi, że jestem typowym człowiekiem renesansu. "Nic co ludzkie nie jest mi obce" - ta sentencja Terencjusza najlepiej odzwierciedla moją sytuację. Lubię wszystkie przedmioty, w każdym z nich czuję się mocny, co najlepiej pokazuje moja średnia na koniec gimnazjum.
Bycie człowiekiem renesansu ma swoje plusy i minusy. Plusem będzie na pewno to, że na wiele spraw jestem dojrzały, że mało co sprawia mi problemy. Ale minusem jest właśnie to, że nie potrafię przez to znaleźć swojej drogi życiowej - swojego celu.
Do liceum idę na profil biologiczno-chemiczno-matematyczny, bądź biologiczno-chemiczno-angielski. Taką drogę wybrało mi gimnazjum. Nie wiem, jak będzie dalej i czy znowu nie zmienię swoich zainteresowań.
Po szkole podstawowej, gdy to w szóstej klasie wygrałem wojewódzki konkurs humanistyczny, mój cel był jasny - przesiedzieć gimnazjum, później na "humana" do liceum i na studia dziennikarskie.
Dzisiaj, takie zamiary nie wchodzą w rachubę.
Szczerze powiedziawszy, gimnazjum zraziło mnie nieco do przedmiotów humanistycznych, z wyjątkiem historii, którą uwielbiam i uwielbiać będę zawsze - z wyjątkiem II wojny światowej.
I tu jest kolejny problem. Tak wyszła podstawa programowa, że szkoła ponadgimnazjalna z historii zaczyna się, a jakże by nie inaczej, właśnie II wojną światową! Pewnie to mnie jeszcze bardziej zrazi do humanizmu, chociaż mam cichą nadzieję, że tak nie będzie.
Wracając do tej gimnazjalnej urazy, to nie mam bladego pojęcia, jaki czynnik na to wpłynął. Na pewno nie jest to kwestia nauczyciela, bo nasza polonistka (którą wielce z tego miejsca pozdrawiam) jest wspaniałą osobą, która zna się na rzeczy, a co najważniejsze, jej metody nauczania są bardzo dobre i osobiście nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Sama podstawa programowa też zła nie była - obfitowała w wiele ciekawych i cennych lekcji, chociaż tu pewnie mógłbym się do czegoś doczepić, np. do gramatyki, której nie wspominam i wspominać pewnie nie będę z wielką miłością.
Pewnie przyczyna tejże zmiany nie siedzi w przedmiotach humanistycznych, że są nudne, nieciekawe, czy złe, tylko wszystkiego trzeba się doszukiwać w drugiej stronie (jak to nazywam), czyli w naukach ścisłych.
Zawsze interesowała mnie przyroda i rzeczy z nią związane, ale nie pomyślałbym wcześniej, że będę ścisłowcem. Wszystko zmieniło się w pierwszej klasie gimnazjum, gdy to poznałem osobno każdy odłam "podstawówkowej" przyrody, czyli biologię, chemię, fizykę i geografię, a także matematyczne nowości.
Na początku zachwyciła mnie geografia - globus, mapy, różne obliczenia, to było coś ciekawego i interesującego. Po pierwszym pół roku gimnazjum, zachwyciłem się biologią i chemią. Tylko jakoś do fizyki się nie mogłem przekonać - stało się to dopiero na przełomie 2015 i 2016 roku.
Poznawanie anatomii człowieka, budowy zwierząt, roślin, bakterii, pierwiastki, reakcje - to stało się moją wielką naukową miłością i pewnie to długo nie zgaśnie.
Do tego jeszcze matematyka, która w gimnazjum wciągnęła mnie jak nigdy. W szkole podstawowej zawsze to było na zasadzie, "no dobra, umiem tam tę matematykę, ale po co mi to". Gimnazjum dało mi do zrozumienia, że bez dobrej zdolności rachunkowej w świecie ani rusz!
Na koniec tej gadaniny nie na temat, powiem, że te 3 lata zmieniły mnie diametralnie i boję się, że liceum ponownie zamiesza i to jeszcze bardziej. A czasu na podjęcie decyzji o swojej przyszłości jest coraz mniej...
Jeśli chodzi o pożegnanie szkoły, to mogę powiedzieć, że będzie mi brak tych nauczycieli, którzy nauczali nas zarówno w podstawówce, w gimnazjum, jak i w tym, i w tym, bo tacy też są, np. pani od plastyki, czy muzyki. Będzie mi z pewnością brak tej pewnej swobody na linii nauczyciel - uczeń. W liceum nie będzie już "Proszę Pani/Pana!", tylko "Pani/Panie Profesor(ze)!". Ta zmiana, choć wydawać by się mogła kosmetyczna, może narobić dużo komplikacji. Ale jeszcze się nie staram tym przejmować.
Będzie mi pewnie też brakować niektórych kolegów, koleżanek, z którymi się zżyłem, a tu nagle nasze drogi się rozejdą. Mam nadzieję, że to nie spowoduje, że stracimy ze sobą kontakt, wręcz przeciwnie - umocni nas to ze sobą i jeszcze bardziej zjednoczy.
No dobra - już koniec tych wspomnień. Trzeba iść w świat! Poznawać nowy teren, nowych ludzi, nowy świat!
Ale zanim to wszystko, to od następnego tygodnia czeka mnie 2-miesięczna przerwa. Oj przydałoby się więcej czasu, bo naprawdę planów jest dużo, a czas biegnie nieubłaganie.
Planem numer jeden, jest podjęcie wakacyjnej pracy, chociaż na miesiąc. Po 16 latach, czas w końcu częściowo poznać prawdziwe życie, które mnie czeka. Na pewno taka rzecz, wykształtowałaby we mnie wiele cech, które pomogą mi w dalszym życiu - być twardszym, silniejszym i walczyć o swoje. A to na pewno mi się przyda w renomowanym krakowskim liceum. Chcę, abym przez tą pracę wydoroślał i zamknął za sobą etap dzieciństwa.
W lipcu mam zamiar wyjechać na miesiąc do Londynu i tam podjąć się pracy w sklepie odzieżowym. Jeśli ten plan nie wypali, to mam zamiar iść do centrum ogrodniczego, który znajduje się w mojej okolicy. Zobaczymy, jak się to rozwinie, będę na pewno o tym pisać przy okazji. :)
Kolejnym planem jest występowanie w chórze Tutte Le Corde przy gminnym Centrum Kultury. 2 tygodnie temu pisała do mnie jedna z chórzystek - pani Ania, która słyszała moje występy na kilku konkursach piosenki i mówiła, że bardzo jej się podoba moja barwa głosu. Zaproponowała mi, abym się do tego chóru zapisał. W piątek byłem na pierwszej próbie i jestem bardzo z tego zadowolony. Przyjechałem tam parę minut przed 19:00, pani Ania wyszła, przedstawiła mnie dyrygentce, która sprawdziła moje możliwości i przydzieliła mnie do grupy basów. Około 19:30, 20 osób pobrało sobie stołki z widowni, umiejscowiliśmy się na scenie i podzieliliśmy się na cztery grupy: soprany, alty, tenory i basy. Na samym początku próby, dyrygentka przedstawiła mnie grupie i każdy ze mną się przywitał poprzez podanie ręki i wymianę imion. Byłem bardzo zaskoczony, że Ci ludzie są tak inteligentni i dobrze wychowani. Bardzo mi się to spodobało. Następnie rozgrzewaliśmy się około 20 minut, śpiewając różne "lalala", "tratata" itp. Po rozgrzewce wzięliśmy się do pracy. Dostałem swoje pierwsze nuty i zaczęło się... W piątek ćwiczyliśmy 1,5 godziny dwie pieśni: "Hymn III Tysiąclecia" oraz "Bohemian Rhapsody" grupy Queen. Piękne utwory, zwłaszcza wtedy, gdy są śpiewane na cztery głosy. Coś wspaniałego!
W tym momencie ćwiczymy już na 2 występy, które odbędą się we wrześniu i październiku.
Planem numer trzy jest przeczytanie legend polskiej literatury: "Pan Tadeusz", trylogia, "Quo Vadis", "Chłopi", "Wesele", czy "Nad Niemnem", który w tym momencie czytam. Od dawna miałem coś takiego w zamiarach, ale w tym roku się zepnę i zrealizuję ten cel. Według mnie, każdy prawdziwy patriota powinien zrobić to samo. To rozwój naszego patriotyzmu, naszej tożsamości narodowej. A poza tym czytać warto, z wielu powodów, o których mówić nie będę, bo o tym każdy wie.
W planach mam jeszcze założenie kanału na YouTube, w którym będę opowiadał o swoich pasjach, przygodach, będę radził, przedstawiał swój ogród, zdolności i talenty. Zobaczymy kiedy i czy to nastąpi. Chciałbym, ale nie jestem tego pewien.
Oczywiście oprócz celów "pracowitych" mam też w planach długo oczekiwany odpoczynek, wyjazd na wakacje (Budapeszt, Wiedeń, Bratysława - w sierpniu), uprawa roślinek, ogród, a także aktywne spędzanie czasu. Bo jak nie w wakacje, to kiedy?
Tylko szkoda, że zanim się obejrzę, to będzie już koniec sierpnia i nowy rok szkolny. :(
A Wy, jak tam z Waszymi planami? Piszcie koniecznie!
Teraz będę się starał, abym w tym harmonogramie jednak znaleźć czas na bloga, na napisanie czegoś i odwiedzenie waszych blogów, bo szczerze stęskniłem się za tym.
A na koniec takie 2 zdjęcia pięknego zachodu słońca, który uchwyciłem wracając ze spaceru po okolicy.
Tak więc pozdrawiam Was i do następnego razu! :)
U mnie wakacje już od najbliższego piątku. 24 czerwca po raz kolejny zakończy się rok szkolny i nadejdą upragnione letnie ferie.
Tegoroczny koniec będzie z pewnością inny niż pozostałe. Po 9 latach (szkoła podstawowa i gimnazjum) opuszczam swoją ukochaną szkołę i przenoszę się do krakowskiego liceum - do "jedynki", bądź "dwójki" - zobaczymy jak szkoły rozpatrzą moje wnioski (tak więc do 1 lipca, będzie mną rządzić wielkie poddenerwowanie i stres, co będzie dalej).
Te 9 lat, ta szkoła, była moim trzecim rodzicem - wychowała, uczyła, przygotowywała do życia w wielkim i nie zawsze dobrym świecie, nagradzała za dobre i karała za złe.
Poczynając od pierwszej klasy szkoły podstawowej, po trzecią gimnazjum, zrozumiałem, jakie jest życie każdego z nas i co mniej więcej mnie interesuje, (bo tak szczerze to nadal nie wiem kim będę w przyszłości) a to wcale nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać. Szkoła uświadomiła mi, że jestem typowym człowiekiem renesansu. "Nic co ludzkie nie jest mi obce" - ta sentencja Terencjusza najlepiej odzwierciedla moją sytuację. Lubię wszystkie przedmioty, w każdym z nich czuję się mocny, co najlepiej pokazuje moja średnia na koniec gimnazjum.
Bycie człowiekiem renesansu ma swoje plusy i minusy. Plusem będzie na pewno to, że na wiele spraw jestem dojrzały, że mało co sprawia mi problemy. Ale minusem jest właśnie to, że nie potrafię przez to znaleźć swojej drogi życiowej - swojego celu.
Do liceum idę na profil biologiczno-chemiczno-matematyczny, bądź biologiczno-chemiczno-angielski. Taką drogę wybrało mi gimnazjum. Nie wiem, jak będzie dalej i czy znowu nie zmienię swoich zainteresowań.
Po szkole podstawowej, gdy to w szóstej klasie wygrałem wojewódzki konkurs humanistyczny, mój cel był jasny - przesiedzieć gimnazjum, później na "humana" do liceum i na studia dziennikarskie.
Dzisiaj, takie zamiary nie wchodzą w rachubę.
Szczerze powiedziawszy, gimnazjum zraziło mnie nieco do przedmiotów humanistycznych, z wyjątkiem historii, którą uwielbiam i uwielbiać będę zawsze - z wyjątkiem II wojny światowej.
I tu jest kolejny problem. Tak wyszła podstawa programowa, że szkoła ponadgimnazjalna z historii zaczyna się, a jakże by nie inaczej, właśnie II wojną światową! Pewnie to mnie jeszcze bardziej zrazi do humanizmu, chociaż mam cichą nadzieję, że tak nie będzie.
Wracając do tej gimnazjalnej urazy, to nie mam bladego pojęcia, jaki czynnik na to wpłynął. Na pewno nie jest to kwestia nauczyciela, bo nasza polonistka (którą wielce z tego miejsca pozdrawiam) jest wspaniałą osobą, która zna się na rzeczy, a co najważniejsze, jej metody nauczania są bardzo dobre i osobiście nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Sama podstawa programowa też zła nie była - obfitowała w wiele ciekawych i cennych lekcji, chociaż tu pewnie mógłbym się do czegoś doczepić, np. do gramatyki, której nie wspominam i wspominać pewnie nie będę z wielką miłością.
Pewnie przyczyna tejże zmiany nie siedzi w przedmiotach humanistycznych, że są nudne, nieciekawe, czy złe, tylko wszystkiego trzeba się doszukiwać w drugiej stronie (jak to nazywam), czyli w naukach ścisłych.
Zawsze interesowała mnie przyroda i rzeczy z nią związane, ale nie pomyślałbym wcześniej, że będę ścisłowcem. Wszystko zmieniło się w pierwszej klasie gimnazjum, gdy to poznałem osobno każdy odłam "podstawówkowej" przyrody, czyli biologię, chemię, fizykę i geografię, a także matematyczne nowości.
Na początku zachwyciła mnie geografia - globus, mapy, różne obliczenia, to było coś ciekawego i interesującego. Po pierwszym pół roku gimnazjum, zachwyciłem się biologią i chemią. Tylko jakoś do fizyki się nie mogłem przekonać - stało się to dopiero na przełomie 2015 i 2016 roku.
Poznawanie anatomii człowieka, budowy zwierząt, roślin, bakterii, pierwiastki, reakcje - to stało się moją wielką naukową miłością i pewnie to długo nie zgaśnie.
Do tego jeszcze matematyka, która w gimnazjum wciągnęła mnie jak nigdy. W szkole podstawowej zawsze to było na zasadzie, "no dobra, umiem tam tę matematykę, ale po co mi to". Gimnazjum dało mi do zrozumienia, że bez dobrej zdolności rachunkowej w świecie ani rusz!
Na koniec tej gadaniny nie na temat, powiem, że te 3 lata zmieniły mnie diametralnie i boję się, że liceum ponownie zamiesza i to jeszcze bardziej. A czasu na podjęcie decyzji o swojej przyszłości jest coraz mniej...
Jeśli chodzi o pożegnanie szkoły, to mogę powiedzieć, że będzie mi brak tych nauczycieli, którzy nauczali nas zarówno w podstawówce, w gimnazjum, jak i w tym, i w tym, bo tacy też są, np. pani od plastyki, czy muzyki. Będzie mi z pewnością brak tej pewnej swobody na linii nauczyciel - uczeń. W liceum nie będzie już "Proszę Pani/Pana!", tylko "Pani/Panie Profesor(ze)!". Ta zmiana, choć wydawać by się mogła kosmetyczna, może narobić dużo komplikacji. Ale jeszcze się nie staram tym przejmować.
Będzie mi pewnie też brakować niektórych kolegów, koleżanek, z którymi się zżyłem, a tu nagle nasze drogi się rozejdą. Mam nadzieję, że to nie spowoduje, że stracimy ze sobą kontakt, wręcz przeciwnie - umocni nas to ze sobą i jeszcze bardziej zjednoczy.
No dobra - już koniec tych wspomnień. Trzeba iść w świat! Poznawać nowy teren, nowych ludzi, nowy świat!
Ale zanim to wszystko, to od następnego tygodnia czeka mnie 2-miesięczna przerwa. Oj przydałoby się więcej czasu, bo naprawdę planów jest dużo, a czas biegnie nieubłaganie.
Planem numer jeden, jest podjęcie wakacyjnej pracy, chociaż na miesiąc. Po 16 latach, czas w końcu częściowo poznać prawdziwe życie, które mnie czeka. Na pewno taka rzecz, wykształtowałaby we mnie wiele cech, które pomogą mi w dalszym życiu - być twardszym, silniejszym i walczyć o swoje. A to na pewno mi się przyda w renomowanym krakowskim liceum. Chcę, abym przez tą pracę wydoroślał i zamknął za sobą etap dzieciństwa.
W lipcu mam zamiar wyjechać na miesiąc do Londynu i tam podjąć się pracy w sklepie odzieżowym. Jeśli ten plan nie wypali, to mam zamiar iść do centrum ogrodniczego, który znajduje się w mojej okolicy. Zobaczymy, jak się to rozwinie, będę na pewno o tym pisać przy okazji. :)
Kolejnym planem jest występowanie w chórze Tutte Le Corde przy gminnym Centrum Kultury. 2 tygodnie temu pisała do mnie jedna z chórzystek - pani Ania, która słyszała moje występy na kilku konkursach piosenki i mówiła, że bardzo jej się podoba moja barwa głosu. Zaproponowała mi, abym się do tego chóru zapisał. W piątek byłem na pierwszej próbie i jestem bardzo z tego zadowolony. Przyjechałem tam parę minut przed 19:00, pani Ania wyszła, przedstawiła mnie dyrygentce, która sprawdziła moje możliwości i przydzieliła mnie do grupy basów. Około 19:30, 20 osób pobrało sobie stołki z widowni, umiejscowiliśmy się na scenie i podzieliliśmy się na cztery grupy: soprany, alty, tenory i basy. Na samym początku próby, dyrygentka przedstawiła mnie grupie i każdy ze mną się przywitał poprzez podanie ręki i wymianę imion. Byłem bardzo zaskoczony, że Ci ludzie są tak inteligentni i dobrze wychowani. Bardzo mi się to spodobało. Następnie rozgrzewaliśmy się około 20 minut, śpiewając różne "lalala", "tratata" itp. Po rozgrzewce wzięliśmy się do pracy. Dostałem swoje pierwsze nuty i zaczęło się... W piątek ćwiczyliśmy 1,5 godziny dwie pieśni: "Hymn III Tysiąclecia" oraz "Bohemian Rhapsody" grupy Queen. Piękne utwory, zwłaszcza wtedy, gdy są śpiewane na cztery głosy. Coś wspaniałego!
W tym momencie ćwiczymy już na 2 występy, które odbędą się we wrześniu i październiku.
Planem numer trzy jest przeczytanie legend polskiej literatury: "Pan Tadeusz", trylogia, "Quo Vadis", "Chłopi", "Wesele", czy "Nad Niemnem", który w tym momencie czytam. Od dawna miałem coś takiego w zamiarach, ale w tym roku się zepnę i zrealizuję ten cel. Według mnie, każdy prawdziwy patriota powinien zrobić to samo. To rozwój naszego patriotyzmu, naszej tożsamości narodowej. A poza tym czytać warto, z wielu powodów, o których mówić nie będę, bo o tym każdy wie.
W planach mam jeszcze założenie kanału na YouTube, w którym będę opowiadał o swoich pasjach, przygodach, będę radził, przedstawiał swój ogród, zdolności i talenty. Zobaczymy kiedy i czy to nastąpi. Chciałbym, ale nie jestem tego pewien.
Oczywiście oprócz celów "pracowitych" mam też w planach długo oczekiwany odpoczynek, wyjazd na wakacje (Budapeszt, Wiedeń, Bratysława - w sierpniu), uprawa roślinek, ogród, a także aktywne spędzanie czasu. Bo jak nie w wakacje, to kiedy?
Tylko szkoda, że zanim się obejrzę, to będzie już koniec sierpnia i nowy rok szkolny. :(
A Wy, jak tam z Waszymi planami? Piszcie koniecznie!
Teraz będę się starał, abym w tym harmonogramie jednak znaleźć czas na bloga, na napisanie czegoś i odwiedzenie waszych blogów, bo szczerze stęskniłem się za tym.
A na koniec takie 2 zdjęcia pięknego zachodu słońca, który uchwyciłem wracając ze spaceru po okolicy.
Tak więc pozdrawiam Was i do następnego razu! :)
Szczerze życzę Maksie byś te swoje letnie plany zrealizował w całości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Nie wiem co w końcu wybierzesz, ale myślę sobie, że powinieneś połączyć dar lekkiego pióra, spostrzegawczość z zamiłowaniem do przyrody i taki obrać kurs zawodowy. Praca powinna być twoją pasją jest zupełnie inne życie. Ja mam właśnie pracę z pasją i wszystkim gorąco polecam.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Fajne plany związane z szkołą-to nigdy do końca nie jest unormowane a życie samo weryfikuje pewne sprawy.Ja też nie wiedziałam co po podstawówce(nie było jeszcze gimnazjum)-"moda" była na zawód sprzedawca i to skończyłam ale czy chciałam w tym zawodzie pracować-NIE-gdybym mogła cofnąć czas i mieć wiedzę tą co teraz na pewno byłoby to związane z przyrodą.A wakacje zawsze spędzałam na wsi do samego końca:)i to były zawsze najlepsze wakacje choć sie w polu robiło czy przy zwierzetach ale było wesoło:)o pracy zarobkowej nikt nie myślał a babcie zawsze na koniec wakacji jakis grosz dały:)pozdrawiam i udanych wakacji.
OdpowiedzUsuńPowodzenia Maks. Praca w wakacje to dobry pomysł. Kształtuje charakter człowieka.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zrealizujesz plany.
Cudownie się Ciebie czyta, jak rozmowa dwu przyjaciół czy rodzeństwa. Piękne masz plany, których realizowania się po Twojej myśli, życzę. Życzę też fantastycznych wakacji i owocnej pracy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj Maksie! Super plany na wakacje! Życzę spełniania ich jak najlepszego! A szkoła dobrze, że nowa - będą nowe wyzwania, nowa wiedza, nowe przyjaźnie:) My wybieramy się na północ Norwegii:)) A później to już weekendowe wypady w pobliżu domu:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńWitaj, podziwiam Twoją dojrzałość,umiejętność planowania, dystans do siebie, mam syna w Twoim wieku i...to tak jakby porównywać sześciolatka do czterdziestoletniej osoby, podziwiam i gratuluję!!! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci realizacji Twoich planów. W pełni na to zasługujesz. Pozdrawiam:):):):)
OdpowiedzUsuńŻeby wszystko poszło po Twojej myśli i wyborze jest to bardzo wazne w zyciu -praca w wakacje jak najbardziej polecam(bedzie można lepiej spojrzeć i zrozumiec przychodzące realia życia codziennego)realizuj się i odpoczywaj w ramach tzw.luzu pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, by wszystko ułożyła się tak, jak chcesz.
OdpowiedzUsuńJa w piątek również zaczynam wakacje, ale powiedzmy, że od tej drugiej już strony, nauczycielskiej ;)
A ja Ci życzę po prostu spełnienia, bądź spełnionym na tej Nowej Drodze Twego życia!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Życzę Ci realizacji wszystkich planów, a teraz odpoczywaj zasłużenie:-)
OdpowiedzUsuńSwojego celu to ja tez znalezc nie moge, a jestem 'troche' starsza :)
OdpowiedzUsuńŻyczę spełniania pięknych wakacyjnych planów !!
OdpowiedzUsuńMax, jesteś niezwykle, jak na swój wiek, dojrzałym młodym człowiekiem.Chciałabym mieć takiego wnuka.Realizuj swoje marzenia, kibicuję Ci mocno!!!
OdpowiedzUsuń